𝟐𝟑.
── ✦ ──
Chloe była w biurze Aleca. Jej nogi były owinięte wokół talii męża, gdy ten siedział na fotelu. Mężczyzna całował jej szyję i zostawiał na niej czerwone malinki. Jego ręce spoczywały na talii dziewczynie, a ręce Chloe obejmowały jego szyję.
Dziewczyna jęczała z przyjemności.
- Alec, jesteś jeszcze gorętszy jako dyrektor Instytutu - Powiedziała z jękiem Chloe, gdy Alec nie przestawał całować jej szyi. Dziewczyna tęskniła za czasem spędzonym sam na sam z mężem, bo odkąd ona i Alec zostali rodzicami, nie mają czasu dla siebie.
- Wiem, że podnieca cię to - Stwierdził Alec, kiedy przestał ją całować. Mężczyzna spojrzał na nią. - Poza tym brakowało mi czasu spędzonego z tobą, bez płaczących dzieci - Wyznał po chwili.
- Ja też, ale wiedziałeś, że kiedy zostaniemy rodzicami, zamiast seksu będziemy mieć nieprzespane noce i zmianę pieluszek - Zauważyła rudowłosa dziewczyna, zanim pocałowała męża w usta, a on odwzajemnił pocałunek
Kilka minut później odsunęli się od siebie, aby nabrać powietrza
- Chciałbym kontynuować tę romantyczną chwilę, ale za klika minut odbędzie się zebranie, które zorganizowałem dla wszystkich nocnych łowców, aby ogłosić coś ważnego - Poinformował ją Alec, kiedy dziewczyna założyła skórzaną kurtkę na siebie, która leżała na biurku, żeby ukryć malinki na szyi.
Chloe poprawiła włosy przed wyjściem z biura męża.
── ✦ ──
W sterowni odbywało się spotkanie zorganizowane przez Alec'a. Chloe stała obok Izzy i spojrzała na swojego męża, który stał na małych schodach w sterowni. Mężczyzna spojrzał na wszystkich nocnych łowców zgromadzonych w sterowni.
- Straciliśmy siedmiu naszych ludzi, ale nie możemy pozwolić, żeby jedna Seelie zdefiniowała całe podziemie tak jak Valentine zdefiniował wszystkich nocnych łowców - Powiedział Alec. - Aby przywrócić jedność i porozumienie się z naszymi sojusznikami, będę organizował regularne spotkania z przywódcami nowojorskiego podziemia - Poinformował ich po chwili mężczyzna.
Chloe była dumna ze swojego męża, który został szefem Instytutu. Mimo nowych obowiązków znajdywał czas na opiekę nad dziećmi, które miały już 2 tygodnie. Ona sama wróciła do obowiązków nocnej łowczyni i formy z przed ciąży. Dziewczyna lubiła polować, ale to nie oznaczało, że była że była złą matką - Chloe bardzo kochała swoje dzieci.
- Wszystko rozumiem, ale dlaczego musi sprowadzać ich tutaj? - Zapytała Lindsay, która stała obok Izzy. Żonie Alec'a nie spodobało się, że ktoś kwestionował decyzje mężczyzny.
- Pewnie z powodu Parabatai, który jest wnukiem Inkwizytorki Imogen Herondale - Stwierdził złośliwie Duncan.
- Nie mogę uwierzyć, że Alec Lightwood teraz tu rządzi - Westchnęła Lindsay.
- Tylko poczekaj, a za tydzień ktoś inny będzie rządził - Powiedział Duncan.
- Okażcie trochę szacunku mojemu mężowi - Powiedziała cicho Chloe i ze skrzyżowanymi ramionami spojrzała na dwóch nocnych łowców. Lindsay i Duncan zamilkli.
- Sprawmy, aby Podziemni poczuli się mile widziani - Powiedział Alec, zanim nocni łowcy wrócili do swoich obowiązków.
Alec zszedł po schodach i ruszył w stronę przyjaciół i swojej żony.
- Spójrz na siebie, rządzisz od kilku dni i już coś zmieniasz - Powiedział z dumą Jace, kiedy Alec podszedł do niego, Chloe i Clary. - Myślę, że to dobry pomysł
Alec pocałował Chloe usta, zanim stanął obok niej.
- Widzieliśmy się niedawno i już za mną tęsknisz? - Zapytała z uśmiechem Chloe.
- Za tobą zawsze - Odpowiedział Alec, zanim spojrzał na Jace'a. - A wracając do tematu. Nie wszyscy zgadzają się z tym pomysłem - Westchnął mężczyzna, a do grupy podeszła Izzy.
- Kolejny powód, żeby to zrobić - Stwierdziła Clary, kiedy spojrzała na swojego szwagra. - Jak mogę pomóc?
- Wysyłam ciebie, Jace'a i Chloe na misje. Udacie się do Jasnego Dworu - Poinformował ich Alec. Mężczyzna nie chciał wysyłać swojej żony do Jasnego Dworu, bo nie ufał Królowej Seelie, ale nie chciał też pogarszać stosunków z Podziemnymi.
- Gdzie to jest? - Zapytała ciekawa Clary.
- Najbliższe wejście jest w Central Parku - Odpowiedziała Chloe. - Ale to inny wymiar, w którym żyje Królowa Seelie
- Poprosiłem ją o audiencję, żeby porozmawiać o zbrodniach Kaelie. Powiedziała, że spotka się z eksperymentami Valentine'a i Chloe - Odpowiedział Alec.
- Uroczo - Powiedziała sarkastycznie Clary.
- Myślisz, że Królowa Seelie stoi za atakami Kaelie? - Zapytała Chloe, która oparła się o stół.
- Tego właśnie musicie się dowiedzieć - Wyjaśnił Alec.
- To miałoby sens. Te morderstwa nie były w stylu Kaelie - Stwierdził Jace i spojrzał na Alec'a.
- Skąd znałeś Kaelie? - Zapytała ciekawa Clary i wszyscy spojrzeli na Jace'a.
- W klubie książki - Skłamał Jace.
- Byłeś w klubie książki? - Zapytała Clary.
- Tak - Odpowiedział rozbawiony Jace, a Chloe dostrzegła zakłopotanie na twarzy Alec'a i usłyszała śmiech Izzy. - Dlaczego tak trudno w to uwierzyć? - Zapytał po chwili.
Chloe wiedziała czym naprawdę był klub książki, bo 2 razy w nim uczestniczyła.
- Skoncentrujcie się, bo musimy dowiedzieć się, czy była w to zamieszana - Poinformował ich Alec. - Cała rasa może obrócić się przeciwko nam - Powiedział zmartwiony Alec. Wiedział, że teraz miał rodzinę, którą musiał chronić.
- To nie powinno być trudne, Seelies nie potrafią kłamać - Stwierdziła Clary.
- Niby tak - Odpowiedziała Chloe. - Ale przez wieloletnie praktyki nauczyły się manipulować prawdą, a Królowa Seelies jest w tym ekspertem
- Jest bardzo niebezpieczna, tak jak całe królestwo - Dodała Izzy. - Wielu nocnych łowców nie wróciło z stamtąd
- Co może pójść nie tak? Jesteśmy eksperymentami Valentine'a. Lepiej z nami nie zadzierać - Stwierdziła Clary.
── ✦ ──
Chloe była gotowa na misje. Miała jeszcze trochę czasu, więc postanowiła spędzić go ze swoimi dziećmi. Dziewczyna siedziała na łóżku i z uśmiechem na twarzy patrzyła na dzieci, które leżały na łóżku i wesoło gruchały.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Wejść - Powiedziała spokojnie Chloe.
Chwile później przez drzwi przeszła uśmiechnięta Maryse. Kobieta jeszcze nie miała jeszcze okazji poznać Cassie i James'a.
- Cześć Maryse - Powiedziała Chloe, kiedy zobaczyła swoją teściową. - Miło cię widzieć
- Ciebie również miło widzieć Chloe. Postanowiłam skorzystać z okazji i poznać moje wnuki - Stwierdziła Maryse i podeszła do łóżka, gdzie leżały dzieci. - Są piękne
- Wiem - Stwierdziła Chloe.
Jak się czujesz? - Zapytała z troską w głosie Maryse.
- Dobrze, w końcu mogę chodzić na misje i trenować. Tęskniłam za tym - Wyznała Chloe i wzięła córkę w swoje ramiona i kołysać, bo Cassie zaczęła płakać. - Chcesz potrzymać James'a lub Cassie
- Tak - Odpowiedziała Maryse i wzięła James'a w swoje ramiona, a potem delikatnie go kołysać.
James z zaciekawieniem zaczął patrzeć na Maryse.
- James wygląda jak Alec, kiedy był mały, a Cassie wygląda zupełnie jak ty - Zauważyła Maryse, która była szczęśliwa, że mogła poznać dzieci swojego syna.
- Zaopiekujesz się dziećmi, kiedy będę na misji? - Zapytała teściową Chloe. - Alec nie może z nimi zostać, bo ma spotkanie z Podziemnymi
- Tak, z przyjemnością spędzę czas z wnukami - Stwierdziła z uśmiechem Maryse.
Na telefon Chloe przyszła wiadomość, więc dziewczyna odłożyła Cassie na łóżko, aby wyciągnąć telefon z kieszeni. Dziewczyna zobaczyła SMS-a o treści: "Czekam przed Instytutem".
- Muszę już iść - Oznajmiła Chloe, która wstała z łóżka i ubrała na ciebie ciepły zielony płaszcz wiązany w talii, zanim opuściła pokój.
── ✦ ──
Jace i Chloe stali na moście i czekali na Clary.
- Kto został z dziećmi? - Zapytał Jace, który opierał się o barierkę mostu i patrzył na Chloe, która stała przed nim.
- Cassie i James zostali z Maryse - Odpowiedziała Chloe, zanim podeszła do barierki mostu i zaczęła wpatrywać się w wodę, dopóki nie usłyszała głosu Clary, gdy szła w ich stronę.
- Musisz wiedzieć, że Jace i moja siostra nie ucieszą cię na twój widok. Nie lubią cię - Stwierdziła Clary.
- Czy oni kiedykolwiek ucieszyli się na mój widok? - Usłyszeli męski głos, a Chloe rozpoznała, że głos należał do Simon'a.
- Masz rację, ale... - Powiedziała Clary, a Chloe jej przerwała i odwróciła się w stronę młodszej siostry.
- Co on tu robi? - Zapytała Chloe i nie ukrywała niechęci do chłopaka Clary. Dziewczyna nie mogła uwierzyć, że Clary miała tak fatalny gust, co do facetów.
- Cześć Chloe, cześć Jace - Powiedział z uśmiechem Simon i podszedł do Chloe i Jace'a. - Dołączam do misji
- Nie ma mowy. Nie zostałeś zaproszony - Zauważył Jace i zobaczył znudzenie na twarzy Chloe.
- Już mu to mówiłam - Wyznała Clary i spojrzała na Jace'a i Chloe.
- Wsparcia nigdy za wiele - Stwierdził wampir, który zaczął wkurzać Jace'a i Chloe. - Widziałeś jak walczę
- Nie będzie żadnej walki - Powiedziała chłodno Chloe. - Jeśli skrzywdzimy kogoś w królestwie, Królowa Seelie skrzywdzi nas - Wyjaśniła parze Chloe i zobaczyła zdezorientowanie na ich twarzach.
- To misja dyplomatyczna wymaga uroku - Dodał z poważnym tonem Jace.
- No cóż... w ósmej klasie zostałem wybrany na wiceprzewodniczącego klasy - Stwierdził Simon, kiedy spojrzał na Clary. - Nie wygrałbym, gdyby nie mój urok
- Przestań się wygłupiać Simon, to nie jest gimnazjum, a stawką jest życie lub śmierć - Powiedziała zirytowana Chloe. - Seelies mają piękno anioła i charakter demona
- Wampiry lub wilki atakują cię otwarcie, a Seelies zwabiają cię w zasadzkę - Poinformował go blondyn.
- Czy ty nie przesadzasz? - Zapytał zdezorientowany Simon - Seelie to nie elfy, które tańczą i jedzą jagody
- Tak samo myślałem o Kaelie - Wyznał Jace.
- Jace nie przekonasz go - Powiedziała Chloe i spojrzała na Jace'a. Dziewczyna spojrzała na Simon'a morderczym wzrokiem, zanim zaczęła do niego mówić. - Simon lepiej nie wkurzaj zmęczonej matki, która nie może spać w nocy przez dzieci, bo dostaniesz kołkiem w serce - Zagrodziła Simon'owi wkurzona dziewczyna, a wampir uciszył się.
- Musimy iść, gdzie gdzie jest wejście? - Zapytała Clary, kiedy spojrzała na Jace'a.
- Tam - Odpowiedziała Chloe i wskazała na wodę płynącą pod mostem.
Simon i Clary spojrzeli na wskazane przez Chloe miejsce.
- Jasny Dwór znajduje się w wodzie? - Zapytał zdziwiony Simon.
- Nie w niej, tylko pod nią - Odpowiedział Jace i odsunął się z Chloe kilka kroków przed mostem, zanim pobiegli, a potem wskoczyli do wody i wylądowali w środku lasu Seelie.
Kilka sekund później Simon i Clary wylądowali kilka metrów od nich.
- Za panem, panie wiceprezydencie - Powiedział kpiąco Jace w stronę Simon'a i wskazał na długą ścieżkę, która prowadziła do Jasnego Dworu. - Dobrze, że jesteś ze mną, kiedy Simon jest z nami na misji
── ✦ ──
Jace, Simon, Clary i Chloe szli przez las.
- To romantyczne jak na niebezpieczną misję - Odezwał się Simon, który przerwał cisze.
- To tak jakby zanurzyć się w bajce - Powiedział Simon. - Co ma sens, bo Seelies naprawdę tu mieszkają. Czy to krew? - Zapytał wampir, kiedy podszedł do starego drzewa. Drzewo było pełne małych owadów i pokryte czymś, co przypominało krew.
- Simon, odsuń się od drzewa! - Krzyknął Jace, kiedy zauważył, że Simon dotknął ręką drzewa. - Odsuń się od drzewa! - Krzyknął ponownie i tym razem podszedł do Simon'a, złapał go za ramie, a potem rzucił go na ziemię.
- Co ty do cholery robisz! - Krzyknął ze złością Simon i wstał ze śniegu.
- Jace ratuje cię, jak zwykle - Powiedziała Chloe, kiedy spojrzała na Simon'a. Dziewczyna była zaskoczona, że nikt jeszcze nie zabił wampira, skoro był głupi.
- Przed drzewem? - Zapytał głupio wampir.
- To zabójcze drzewo. Owinęłoby cię swoimi gałęziami i rozerwałoby ci wszystkie kończyny - Wyjaśniła Chloe.
- Chloe o czym ty do cholery mówisz - Zapytała zdezorientowana Clary.
- Nie przeklinaj Clary - Zbeształa ją Chloe.
- To drzewo prawie zniszczyło śliczną buźkę Simon'a - Powiedział Jace, który zauważył irytacje na twarzy Chloe.
- Uważasz, że jestem piękny? - Zapytał Simon.
- Zamknij się Simon! - Krzyknęła rozdrażniona Chloe.
- Nie tylko drzewa są tu zabójcze, wszystko jest zabójcze - Powiedział zirytowany Jace. - Jeśli chcesz przeżyć, niczego nie dotykaj, nie jedz i wąchaj, nieważne jak małe jest
── ✦ ──
- Tu jest tak pięknie - Stwierdziła z uśmiechem Clary, która rozglądała się po lesie.
- Nie pozwól, żeby to cię zmyliło - Powiedziała Chloe, która szła za obok Jace'a.
- Chodźmy - Odezwał się Jace i szli przez las, dopóki nie dotarli do Jasnego Dworu.
Gdy tam byli Seelie zabrali im broń i stele.
- Wasza wysokość - Powiedział Jace i pokłonił się Królowej Seelie. Chloe zrobiła to samo. - Co za zaszczyt
- To jest Królowa Seelie? - Zapytał Simon, a Chloe westchnęła z irytacji.
- Dlaczego jest tu wampir? Nie zapraszałam go - Stwierdziła Królowa Seelie, gdynocni łowcy i wampir przestali się jej kłaniać.
- On jest ze mną - Wyjaśniła Clary.
- Moja pani, Simon to odważny wojownik i lojalny przyjaciele, nalegaliśmy, żeby nam towarzyszył - Próbowała przekonać Królową Seelie Chloe.
- Wszystko, co nam powiesz, możesz powiedzieć i jemu - Dodał blondyn.
- No dobrze, wampir może zostać - Zgodziła się Królowa Seelie.
- Jest Pani tak łaskawa, jak piękna - Powiedział Jace.
- Przygotujcie kolejne miejsce przy stole - Rozkazała Królowa Seelie swojej poddanej.
Jace, Simon, Chloe i Clary podążyli za Królową Seelie.
── ✦ ──
Jace, Chloe, Simon i Clary usiedli przy stoliku pełnym jedzenia, kiedy Królowa Seelie rozmawiała ze swoimi poddanymi.
- Mówiłeś, że jest stara, ale nie osiągnęła jeszcze dojrzałości płciowej - Powiedziała cicho Clary, kiedy spojrzała na Jace'a i Chloe.
- Ona jest stara, po prostu używa magii Seelie, żeby manipulować swoim wiekiem - Odpowiedziała cicho Chloe, która siedziała obok Jace'a i nerwowo bawiła się swoim pierścionkiem.
- Jest genialny! - Wykrzyknął szeptem Simon. - Stara się wyglądać niewinnie i uroczo, ale w rzeczywistości jest... - Powiedział podekscytowany Simon, ale przerwał, kiedy zobaczył Królową Seelie, która zbliżała się do nich.
- Głodni? - Zapytała Królowa Seelie i usiadła obok Simon'a.
- To bardzo miłe z twojej strony, ale powinniśmy porozmawiać o interesach - Powiedział poważnym tonem Jace.
- Interesy są nudne. Dlatego wysłałam pełnomocniczkę na Podziemne spotkanie twojego męża - Stwierdziła Królowa Seelie i spojrzała na Chloe, zanim spojrzała na innych siedzących przy stole. - Chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej o dzieciach Valentine'a
- Dziecku, jestem jedyna - Poinformowała Królową Seelie Clary.
- Jesteś tego pewna? - Zapytała podejrzliwie Królowa Seelie.
- Nie jestem synem Valentine'a. Tak samo jak Chloe nie jest jego córką - Wyznał blondyn, kiedy spojrzał na Królową Seelie.
- A jednak w twoich, Clary i Chloe żyłach płynie ta sama krew - anielska krew - Powiedziała zdziwiona Królowa Seelie. - Proszę, pokażcie mi, co potraficie. Śmiało - Zachęciła ich dziewczyna.
- Nadal uczymy się, jak to działa - Powiedziała szybko Chloe, która nie do końca odkryła swoje anielskie zdolności. Jednak wiedziała, że jej dzieci na pewno będą posiadać niezwykłe zdolności, których nie będą mieli zwykli nocni łowcy.
- Naprawdę? - Zapytała Królowa Seelie, zanim spojrzała na Simon'a. - A ty, wampirze? Nadal uczysz się jak chodzić w słońcu?
- Wow, plotki szybko się rozchodzą - Stwierdził nerwowo Simon.
- Owszem. Słyszę szepty ptaków, pszczół i owadów. One wszystkie mi służą - Stwierdziła Królowa Seelie.
- Tak samo jak Kaelie - Zauważył Jace. - Czy byłaś zaskoczona, kiedy usłyszałaś, że jeden z twoich wojowników zabija nocnych łowców? - Zapytał blondyn, kiedy spojrzał na Królową Seelie.
- A ty? Kaelie była twoją kochanką - Powiedziała Królowa Seelie.
- Klub książki, co? - Zapytała cicho żalem Clary.
- Byłem zaskoczony. Kaelie nie wydawała się zdolna do takiej brutalności - Wyznał Jace.
- Właśnie dlatego była skutecznym zabójcą. Im słodszy miód, tym bardziej śmiertelniejsza pułapka - Stwierdziła Królowa Seelie. Chloe miała złe przeczucia.
- Czy Kaelie zabijała na własną rękę, czy współpracowała z kimś jeszcze? - Zapytała po chwili milczenia Chloe, a Królowa Seelie wstała.
- Pomógł jej inny rycerz, ale ja zajęłam się z nim - Poinformowała ich Królowa Seelie i zabrała jabłko ze stołu.
- Mówiąc "zajęłam się nim", masz na myśli - Zaczął mówić Simon.
- Śmierć, śmierć, śmierć - Przerwała mu Królowa Seelie, zanim wysunęła swoje kły i zabrała duży gryz jabłka. Potem rzuciła nadgryzione jabłko na stół. - Chciałabym porozmawiać na osobności z "Chodzącym za Dnia" na osobności
- Na osobności?/ Z Simonem? - Simon i Clary zapytali w tym samym czasie.
- Moja Pani, może ty i Simon porozmawiacie tutaj - Powiedziała trochę zdezorientowana Chloe i spojrzała na Królową Seelie. - Wolelibyśmy się nie rozdzielać
- Nie martwcie się, zwrócę wam go w jednym kawałku - Odpowiedziała z uśmiechem Królowa Seelie.
- No dobrze - Powiedział Simon i wstał, po czym podążył za Królową Seelie, która szła z innymi Seelie.
── ✦ ──
Minęła godzina odkąd Simon zniknął z Królową Seelie. Clary wariowała z tego powodu, a to wkurzało Chloe, która zaczynałą tęsknić za swoimi dziećmi i mężem.
- Nie powinniśmy brać ze sobą - Powiedziała Clary, która martwiła się o swojego chłopaka.
- Nie zostawił nam dużego wyboru - Zauważył Jace, który siedział obok Chloe. - Nie możesz go winić. Gdybym był na jego miejscu nie pozwoliłbym iść Chloe samej - Westchnął blondyn, kiedy spojrzał na zaniepokojoną Clary.
- Wszystko w porządku? - Zapytała Clary, kiedy zobaczyła Simon'a z paniką na twarzy.
- Świetnie! Musimy już iść - Powiedział nerwowo Simon.
- Wasza Wysokość, za twoim pozwoleniem, chcielibyśmy odejść - Powiedziała Chloe i zatrzymała Simon'a i Clary przed dalszym pójściem.
- Dopiero przybyliście - Powiedziała Królowa Seelie z gniewem na twarzy. Pnącza cieni zaczęły wspinać się po nogach Simona i Jace'a. Clary była zszokowana. - Nie możecie z nimi walczyć. Vitis veritas słuchają tylko mnie
- Co robisz? Wypuść ich - Zawołała ze złością Clary, kiedy zobaczyła, że pnącza zaczynały coraz bardziej owijać się wokół ciał Jace'a i Simon'a.
- Zabili kilku moich pobratymców - Poinformowała ich Królowa Seelie.
- Co? Nikogo nie zabiliśmy! - Krzyknął ze złością Simon.
- Ona nie może kłamać - Powiedziała przerażona Chloe, kiedy czuła się bezsilna, bo nie mogła im pomóc.
- Wasza wysokość musiała zajść pomyłka - Powiedział Jace
- Mówiłam wam, pszczoły, ptaki, owady... one wszystkie mi służą - Powiedziała spokojnie Królowa Seelie
- Komary na drzewie - Powiedziała Chloe i stanęła obok Clary.
- Owady, którego zabiłem? - Zapytał Simon, gdy pnącza zaczęły owijać się wokół klatki piersiowej Simon'a i Jace'a.
- Ale ty nie masz na myśli - Powiedziała przerażona Clary.
- Ich śmierć wymaga sprawiedliwości, ale możesz zagrać w grę, która ich uratuje- Stwierdziła Królowa Seelie, która była nie ugięta.
- Jaką grę?/ Wybierz grę - Powiedział Jace i Simon.
- Zasady są proste, wystarczy pocałunek - Poinformowała ich Królowa Seelie, kiedy spojrzała na nocnych łowców i wampira.
- Chcesz, żeby któreś z nas cię pocałowało? - Zapytała zdenerwowana Clary i spojrzała na Królową Seelie.
- To nie moja gra, tylko twoja gra Clary. Uwolni ich jedynie pocałunek tego, którego pragniesz najbardziej - Oznajmiła Królowa Seelie, a Chloe nie chciała, żeby ojcu jej dziecka stała się krzywda. - Lepiej się pośpiesz, bo kiedy pnącza owiną się wokół ich szyi, będą martwi - Powiedziała po chwili, a winorośl szybko dotarła do szyi Jace'a i Simon'a. Chloe była coraz bardziej przerażona.
- Clary, po prostu mnie pocałuj i wracajmy do domu - Powiedział Simon do Clary. Dziewczyna szybko podeszła do swojego chłopaka i pocałowała to. Jednak pocałunek nie zadziałał i pnącza mocniej zacieśniły się w ich ciała.
- Dlaczego nic się nie dzieje? - Zapytała Clary, a Chloe zobaczyła smutek na twarzy wampira.
- A jak myślisz?- Zapytała Królowa Seelie.
- Zrobiłam, co chciałaś - Powiedziała ze złością w głosie Clary i zaczęła iść w stronę Królowej Seelie.
- Wiem, że ta sytuacja jest tragiczna, ale Clary proszę uspokój się. Skrzywdzenie jej sprawi, że będziesz miał tylko kłopoty - Powiedziała Chloe, kiedy chwyciła Clary za ramie.
- Clary? - Zapytał Simon ze smutkiem w głosie. Chloe zrobiło się jej żal.
- Możesz oszukiwać siebie, ale nie vitis veritas - Stwierdziła Królowa Seelie, a pnącza wbijały się coraz mocniej w ich szyję.
- To nic nie znaczy - Powiedziała Clary, gdy podeszła do Jace'a i pocałowała go w usta. Wtedy vitis veritas zaczęły zsuwać się z ciał Jace'a i Simon'a.
- Mówiłam ci, "Chodzący za dnia", oni zawsze wybierają swój gatunek - Powiedziała rozbawionym tonem Królowa Seelie, kiedy spojrzała na załamanego Simon'a.
- Dlaczego to zrobiłaś? To nasze życie, a nie jakaś gra! - Krzyknęła ze złością Clary.
- Najlepiej być całkowicie szczerym - Stwierdziła Królowa Seelie.
- Wasza Wysokość, czy możemy iść? - Zapytała Chloe, która chciała wrócić do Instytutu i być z dala od Jasnego Dworu i Królowej Seelie.
- Tak, chociaż wygląda na to, że jedno z was już wyszło - Zauważyła Królowa Seelie, a nocni łowcy zobaczyli, że nie było z nimi Simon'a.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top