𝟎𝟗.


── ✦ ──


Po śmierci Jocelyn, kilku nocnych łowców i Cichych Braci, którzy zostali zabici w Mieście Kości minęło kilka dni. Po ich śmierci w Instytucie panowała żałoba. Jednak Chloe nie odczuwała smutku i rozpaczy po śmierci matki tak jak Clary czy jej ojciec, który zniknął, gdy dowiedział się o śmierci matki swojej córki.


Ale to nie znaczyło, że była nocną łowczynią bez serca i uczuć. Bo jak mogła cokolwiek czuć po stracie matki, która jej nie kochała, raniła i nienawidziła od początku.


Dziewczyna nie mogła pozbyć się wrażenia, że jej mąż oddalał się od niej. Bo myślał, że Chloe obwiniała go za śmierć Jocelyn tak samo jak Clary, ale to nie była prawda. Chloe nie przestała go zapewniać, że to nie jego wina, ale on nie chciał jej słuchać. 


Chloe obudziła w pustym łóżku bez męża, który spędzał dużo czasu spędzał poza terenem Instytutu. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić, a co gorsza, Jace próbował z nią rozmawiać, ale ona nie była tym zainteresowana.


Chloe obawiała się również, że Clary była w stanie wskrzesić swoją matkę. Bo tęsknota za matką doprowadzi ją do tego czynu.


── ✦ ──


Wszyscy nocni łowcy byli na spotkaniu zorganizowanym przez Victor'a Aldertree w sterowni.


- Podczas ataku na Miasto Kości Jace Wayland walczył dzielnie i dlatego Clave uniewinniło go ze wszystkich zarzutów - Poinformował wszystkich nocnych łowców Victor. - Stan Lydii poprawia się


- Szybko wyszłaś z ambulatorium. Dobrze wyglądasz - Stwierdził Jace, kiedy spojrzał na Izzy, a potem na żonę swojego Parabatai, która wyglądała dobrze nawet, gdy była w ciąży.


Chloe stała obok Izzy i unikała spojrzenia byłego kochanka.


- Zawsze dobrze wyglądam - Odpowiedziała z uśmiechem Izzy. - Gdzie jest Alec'a? - Zapytała po chwili dziewczyna. 


- Alec obwinia się za śmierć Jocelyn i potrzebuje czasu, żeby wszystko sobie uporządkować - Powiedziała ze spokojnym głosem Chloe. 


- Pojawiło się nowe zagrożenie. Valentine ma Kielich Anioła i Miecz Duszy, dwa z pośród trzech Darów Anioła - Powiedział Aldertree. - Musimy dowiedzieć się, co planuje - Oznajmił dyrektor Instytutu.


- Wszystko w porządku? - Zapytała Chloe, gdy zauważyła kilku nocnych łowców, którzy patrzyli na Jace.


- Mam się dobrze - Odpowiedział krótko Jace. - W przeciwieństwie do innych. Wszyscy się na mnie patrzą - Westchnął blondyn, a Chloe nie chciałaby znaleźć się na jego miejscu.


- Jace, przepraszam, że pozwoliłam im zabrać cię do Miasta Kości - Wyznała czarnowłosa dziewczyna. - Myślałam, że...


- Nic się nie stało - Stwierdził Jace. - Uratowałaś życie Alec'a, Chloe..... i moje. Na twoim miejscu zrobiłbym to samo


- Jutro w rytuale przejścia pożegnamy kolejne ofiary. Zginęło już 26 Cichych Braci i 3 nocnych łowców - Poinformował ich Victor. - Poświęćcie czas na żałobę i planowanie. Rozkazy pojawią się wkrótce - Oznajmił Aldertree.


Wtedy wszyscy nocni łowcy rozeszli się po pomieszczeniu i wrócili do swoich obowiązków.


- Czy nadal boi cię ramię? - Zapytał swoją adopcyjną siostrę Jace i zauważył, że bolało ją ramię.


- Tylko trochę, ale nie martw się o mnie - Odpowiedziała Izzy. - Chloe wiem, że twoje relacje z siostrą nie jest najlepsza, ale musisz mieć na nią oko - Powiedziała dziewczyna i zobaczyła niezadowolenie na twarzy Chloe.


- Muszę? - Zapytała Chloe.


- Tak musisz. Teraz jesteś jej jedyną rodziną - Zauważyła Izzy, zanim odeszła od Chloe i Jace'a.


Chloe poczuła się niekomfortowo, gdy została sama z Jace'm.


- Chloe musimy wreszcie porozmawiać - Stwierdził Jace, kiedy spojrzał na Chloe.


- To nie jest najlepszy moment - Poinformowała go Chloe i chciała odejść, ale Jace delikatnie chwycił ją za ramię.


- A kiedy będzie dobry moment? - Zapytał ją z żalem Jace. - Bo albo mnie unikasz i nie chcesz ze mną rozmawiać albo Valentine nam w tym przeszkadza - Zauważył blondyn, a Chloe odwróciła się w jego stronę.


- Jace mam ważniejsze rzeczy do zrobienia niż rozmowa z tobą - Stwierdziła chłodno Chloe i zdjęła jego rękę ze swojego ramienia. - Jeśli nie masz nic przeciwko, znajdę mojego męża, który jest twoim Parabatai, jeśli o tym zapomniałeś. Więc najlepiej będzie, jeśli nie będziesz się wtrącać w relację między mną a Alec'iem - Oświadczyła Chloe, która miała dość rozmowy z byłym kochankiem.


- Chciałbym, ale jest szansa, że mogę być ojcem twoich dzieci - Powiedziała blondyn, który nie mógł uwierzyć, że w ciągu zaledwie kilku tygodni Chloe bardzo się zmieniła i zaczęła go traktować jak nieznajomego.


- Możesz być ojcem, ale nie musisz - Zauważyła Chloe i odeszła od Jace'a.


Dziewczyna poszła szukać młodszej siostry po Instytucie.


── ✦ ──


Jakiś czas później Chloe udała się do mieszkania Magnus'a, bo właśnie tam przebywał jej mąż. Chloe miała już dość zachowania Alec'a, który zamiast stawić czoło śmierci Jocelyn, uciekał od tego. Dziewczyna musiała się z nim skonfrontować, ponieważ ich małżeństwo zaczęło przechodzić kryzys.


Kiedy była w salonie w mieszkaniu Magnus'a, zobaczyła Alec'a, który był na tarasie, a na jego twarzy dostrzegła poczucie winy.


- Chloe, co tu robisz? - Zapytał Alec, kiedy zauważył swoją żonę, która weszła na taras i zamknęła szklane drzwi.


- Chciałam sprawdzić, co u ciebie - Odpowiedziała Chloe I stanęła twarzą w twarz z Alec'iem.


- Nie mogę być w Instytucie - Wyznał ze smutkiem w głosie Alec. 


- Użyj runy leczniczej. Masz ranę na dłoni - Powiedziała Chloe, kiedy zobaczyła ranę na dłoni męża.


- Nie muszę - Stwierdził Alec, kiedy zobaczył troskę w oczach żony.


- Kochanie. Wiem, że czujesz się winny śmierci Jocelyn, ale powiem ci to, co powtarzam od wielu dni - Powiedziała Chloe i położyła mu dłoń na policzku. - To nie twoja wina, bo demon ją zabił, a cię opętał


- To nie jest takie proste Chloe. Wpuściłem demona - Stwierdził smutno Alec i zdjął rękę Chloe z jego policzka. - I zamiast mnie pocieszać, powinnaś mnie zostawić, bo zasługujesz na kogoś lepszego 


- To nie prawda Alec. Mówisz tak, bo teraz czujesz ból i wyrzuty sumienia, ale to minie - Powiedziała Chloe. - A unikanie mnie powoduje, że oddalasz się ode mnie. Wkrótce zostaniemy rodzicami i będę potrzebowała twojej pomocy - Wyznała rudowłosa dziewczyna i położyła dłoń Alec'a na swoim zaokrąglonym ciążowym brzuchu. - Musisz zaakceptować fakt, że to nie ty zabiłeś Jocelyn, ale demon


- Może to prawda. Ale nie wiem, co mam powiedzieć Clary - Powiedział smutno Alec. - Kiedy na nią patrzę, przypominam sobie jak zabiłem jej matkę, a Clary mnie za to nienawidzi - Wyznał czarnowłosy mężczyzna.


- Może Clary i inni uważają inaczej, ale to nie twoja wina i zawsze będę tak uważała - Poinformowała go rudowłosa dziewczyna.


- Chloe zdaję sobie sprawę, że ostatnio oddalałem się od ciebie i poczułaś się odrzucona - Stwierdził Alec, kiedy położył swoją rękę na policzku żony. - Jednak to nie znaczy, że cię nie kocham. Chcę być przy tobie i naszych dzieciach 


── ✦ ──


Po rozmowie z Alec'iem, Chloe wróciła do Instytutu i zobaczyła Clary. Clary stała obok martwego ciała Jocelyn, przykrytego białym prześcieradłem. Dziewczyna zauważyła, że Clary obcięła Jocelyn kosmyk włosów i już miała przeczucie, że jej młodsza siostra chce zrobić coś głupiego.


- Co ty kombinujesz Clary? - Zapytała podejrzliwa Chloe, kiedy patrzyła na swoją młodszą siostrę.


- Nic - Odpowiedziała, krótko Clary i zatrzymała się przed Chloe.


- Nie wierzę ci - Wyznała Chloe. -  Po co ci kosmyk włosów Jocelyn? - Zapytała po chwili rudowłosa dziewczyna.


- Widziałam się z czarownicą. Nazywa się Iris Rouse... - Zaczęła odpowiadać na pytanie Chloe Clary. 


- Nie mów, że próbujesz... - Powiedziała Chloe, kiedy uświadomiła sobie, co chciała zrobić Clary.


- Ona wskrzesi moją matkę... naszą matkę - Poprawiła się po chwili dziewczyna.


- Nie możesz tego zrobić Clary - Stwierdziła miłym głosem Chloe, co zaskoczyło Clary, ponieważ jej starsza siostra zawsze była wobec niej wrogo nastawiona, a teraz była miła.


- Wiem, że jej nienawidziłaś, ale ona nie powinna umrzeć - Oznajmiła smutno Clary. - To była pomyłka, atak demona. Chcę ją z powrotem - Stwierdziła dziewczyna.


- Wiem, ale ryzyko jest zbyt duże. Demon może powrócić w postaci Jocelyn - Poinformowała Clary Chloe.


- Może tak, może nie - Stwierdziła Clary, a Chloe westchnęła z irytacji.


- Clary wiem, że chcesz, aby wróciła, ale, pomimo naszych złych relacji zaufaj mi - Stwierdziła Chloe. - Nie można przywracać zmarłych do życia - Zauważyła smutno Chloe. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top