- DONGHUN - BOSS


ONE SHOT :


Otworzyłaś wielkie okno, by wpuścić do pomieszczenia które sprzątasz. Była piękna pogoda. Ciepły, słoneczny dzień i taki delikatny wiatr, który teraz lekko musnął twoją twarz. Westchnęłaś patrząc w dal na inne budynki i góry zieleni za nimi. Zaczęłaś żałować , że nie mogłaś spędzić tego dnia inaczej. Miałaś mieć dziś wolne, a właściwie zacząć swój urlop, ale niestety twój szef kazał ci posprzątać jego apartament...

Nie mogłaś mu odmówić, bo domyślałaś się jak to się skończy. Nie mogłaś znowu być bezrobotna. Miałaś kredyt do spłacenia a on doskonale o tym wiedział. Lee Donghun wiedział wszystko o każdym swoim pracowniku. Nie był chamem i gburem , ale traktował wszystkich z dystansem. Twoje koleżanki z pracy bały się na niego wpadać i go unikały jak ognia. Jedynie ty jako ta nowa  nie ukrywałaś się kiedy pojawiał się na korytarzu. W taki właśnie sposób znalazłaś się tutaj.

Od ponad czterech godzin , sprzątasz całą wille szefa i zastanawiasz się czy uda ci się jutro pójść w końcu na ten urlop. Nie powinno tak być , ale on może wszystko. Mimo to byłaś zła...

Kiedy kończyłeś sprzątanie ostatnich detali , zauważałaś jakiś ruch za oknem. Było już ciemno i oświetlenie pomieszczenia nie pomagało ci w zobaczeniu czegokolwiek na zewnątrz. W momencie kiedy znowu coś zauważyłaś poczułaś jak ktoś cię łapie i zakrywa ci usta. To miało cię powstrzymać przed głośnym krzykiem. Wystraszyłaś się czując cudze dłonie na swoim ciele. Jednak gdy oprawca zaciągnął cię w głąb salonu i ukrył się razem z tobą za filarem , dostrzegłaś  charakterystyczne blond włosy szefa.

- Nic nie mów... Jesteśmy otoczeni. Masz zejść na dół i się ukryć. Nie wychodź póki sam po ciebie nie przyjdę - powiedział Donghun , a ty przytaknęłaś i dość szybko przeszłaś do piwnicy, która bardziej wyglądała na magazyn z autami , motorami i ku twojemu zaskoczeniu bronią i sejfem. Nie byłaś tutaj i ten widok naprawdę cię zaskoczył...

- Co to kur*a ma być?

Rozglądałaś się po pomieszczeniu i z obrzydzeniem patrzyłaś na broń i naboje ... Nie wyobrażałaś sobie tego , że kiedyś będziesz w takiej sytuacji. Że w czyimś domu zobaczysz od tak broń. Kiedy o tym myślałaś usłyszałaś głośny huk, a potem odgłosy walki wręcz  Szybko przypomniałaś sobie o tym , że willa jest otoczona i ty i twój szef jesteście w niebezpieczeństwie. Ukryłaś się tak jak ci kazał i zakryłaś uszy by nie słyszeć tych wrzasków...

Z góry dochodził prawie każdy dźwięk , każde słowo i każde przekleństwo. Zatykanie uszu mało ci dało, bałaś się że Donghun sam sobie nie poradzi. W pewnym momencie chciałaś powiadomić policję, ale nie miałaś przy sobie swojej kurtki, a właśnie tam był twój telefon. Wtedy do głowy przyszedł ci inny pomysł. Wyszłaś z ukrycia i podeszłaś do szafki gdzie leżał kij bejsbolowy. Gdy chwyciłaś go w dłonie hałas z góry nagle ucichł. Zrobiło się cicho przez co stałaś bezruchu... Myślałaś że to koniec i że jesteś bezpieczna. Chciałaś już odetchnąć z ulgą, ale nagle wtedy usłyszałaś czyjeś kroki...

- Rezygnuję z tej pracy... - powiedziałaś że łzami w oczach i ustawiłaś się tak by być gotową do obrony...

Nie tolerowałaś przemocy , ale nie chciałaś zginąć. Musiałaś się bronić. kiedy kroki stawały się głośniejsze zacisnęłaś ręce na kiju i wtedy w pomieszczeniu pojawił się twój szef. Nie wyglądał tak idealnie jak zawsze... Był cały we krwi i był poobijany ... Ledwo stał na nogach.  Nie myśląc za wiele podbiegłaś do niego i starałaś mu się pomóc...

- Co się panu stało? Kim byli ci ludzie? Musimy jechać do szpitala ! - mówiłaś w panice

- Umiesz prowadzić? - zapytał jakby jego obecny stan nie robił na nim wrażenia

- Tak, ale...

- Zawieź mnie do siebie... Nie mamy czasu - gdy to powiedział ruszył bez twojej pomocy do  pierwszego z brzegu samochodu i usiadł na miejscu pasażera

Przez chwilę stałaś w miejscu i zastanawiałaś się co masz robić. Nie rozumiałaś tego co tu zaszło. Kiedy twój szef cię pogonił otrząsnęłaś się i usiadłaś w aucie na miejscu kierowcy. Nigdy nie siedziałaś w takim drogim aucie i nie jechałaś automatem więc nawet nie wiedziałaś jak to odpalić. Na szczęście Donghun ci pomógł i już po chwili wyjechaliście z jego posesji...

- Mam jechać do szpitala ? - zapytałaś patrząc na mężczyznę kątem oka

- Nie, inaczej wszystko się przeje**e - syknął z bólu -  muszę się ukryć. Jedź do siebie, później ci to wynagrodzę

- Potrzebuję pan medycznej pomocy... Ja nie...

- Nic mi nie jest, to powierzchowne rany - warknął i sprawił tym że bałam się do niego odezwać.

W czasie kiedy prowadziłaś auto Donghun zadzwonił do kogoś i zlecił  im podpalenie swojego mieszkania, które ty cały dzień sprzątałaś. Słuchając tego byłaś przerażona. Nie miałaś pojęcia o tym , że w tej willi były ciała oprawców twojego szefa. Co prawda domyślałaś się tego , ale wyrzucałaś te myśli z głowy. W pewnym momencie przed wami zauważyłaś dwa jadące radiowozy i dwa wozy straży pożarnej. Domyślałaś się gdzie jadą i zaczęłaś panikować. Twoje ręce zaczęły się trząść jak galareta.

-Na taką pracę się nie pisałam... Miałam tylko sprzątać- mówiłaś w panice, a Donghun który siedział obok zauważył, że jesteś w kiepskim stanie

-Uspokój się... Nie jesteś niczemu winna

-Jak mam się uspokoić po tym wszystkim?- zapytałaś i już wtedy przestałaś traktować go jako szefa tylko bardziej jako potwora...- Kim ty jesteś? Dlaczego ...

-Nie twój interes, jasne! Jedź i się nie wtrącaj

-Jeśli tego nie zrobię, to co? Zabijesz mnie tak jak tamtych?- zapytałaś mając łzy w oczach

-Gdybym ich nie zabił, oni zabili by nas- powiedział twardo i już do końca drogi się do siebie nie odzywaliście

Kiedy dojechałaś pod swój blok od razu Donghun kazał ci zdjąć tablice  i ukryć auto pod wielką plandeką, którą miał w bagażniku. Zrobiłaś to bo nie miałaś innego wyjścia. Po zamaskowaniu auta zaprowadziłaś Donghuna do swojego mieszkania. Chłopak z początku szedł o własnych siłach i dawał jakoś radę, wchodzić po schodach, ale pod koniec zabrakło mu sił, a jego rany zaczęły mocniej krwawić. Kiedy to zobaczyłaś od razu go złapałaś i pomogłaś mu dojść do środka. Zapaliłaś światła i bez zdejmowania butów weszłaś do salonu i posadziłaś Donghuna na sofie w salonie. 

-Na pewno nie chcesz jechać do szpitala?- zapytałaś po raz kolejny

-Zawszę jesteś taka nad opiekuńcza? Właśnie zabiłem człowieka...Serio myślisz , że pojadę teraz do szpitala i dam się złapać

-Jasne że nie...- wywróciłaś oczami i poszłaś do łazienki tylko po to by wrócić do niego z apteczką- Zdejmij koszulkę- powiedziałaś, a on się tego zupełnie nie spodziewał

-Jesteś szalona , że to robisz- mężczyzna pokręcił głową- Pomagasz mi mimo , że wiesz doskonale co zrobiłem

-Jestem człowiekiem... nie chce mieć więcej osób na sumieniu- odpowiedziałaś, a on w tym czasie zdjął swoje ubranie i wtedy zobaczyłaś jak bardzo był poraniony od ciosów nożem i licznych uderzeń 

-To co się tam stało , nie było twoją winą. Oni na to zasłużyli- powiedział ciszej kiedy ty zaczęłaś przemywać i bandażować jego rany

Przez resztę nocy zrobiłaś wam obojgu jedzenie. Donghun w tym czasie zniszczył swój telefon i gdy jedliście wytłumaczył ci , że by się wybić na giełdzie potrzebował wsparcia. Zaciągnął długi i wszedł w umowę z jednym szefem gangu. Przez problemy firmy Donghun nie mógł mu oddać kasy, więc ten nasłał swoich ludzi na niego. Kiedy to słuchałaś czułaś się jakbyś grała role w filmie. Nie przypuszczałaś, że takie rzeczy dzieją się w prawdziwym świecie... Bałaś się, ze wszystko się ujawni. Że policja znajdzie twoje odciski palców, twoje rzeczy, które tam zostawiałaś. Donghun niby cię zapewniał ,że wszystko spłonęło, ale ty mimo tego się bałaś.

-Co teraz będzie? Co z firmą? Mam iść jutro do pracy i udawać , że się nic nie stało? Co jeśli...

-Tobie się buzia nigdy nie zamyka? Ehh nie idziesz jutro nigdzie. Zostajesz ze mną. Kiedy dojdę do siebie, załatwię sprawy do końca, wyjedziemy z kraju. Wynagrodzę ci to przez co dziś przeszłaś, ale niestety musisz trzymać się mnie. Zrozumiałaś?- zapytał patrząc na ciebie przeszywającym wzrokiem

-Tak, szefie

___________________________________________

Mam nadzieję ,że ta historia wam się podobała. Jeśli chcecie więcej to napiszcie komentarz, albo zostawcie po sobie głos. Wiem , że to zajmuję dużo czasu ale dzięki temu wiem że ktoś czyta moje wypociny :) Życzę wam miłego i udanego dnia :)

Do następnego !

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top