˚➶ .˚ please don't bite...˚➶ .˚

˚➶ .˚16+ content

Noc była piękna, Ernest czuł lekki wiatr w swoich ciemnych, jedwabistych włosach.
Czuł się tak, jakby ktoś delikatnie obejmował jego twarz, co było naprawdę miłym uczuciem. wiatr stawał się coraz zimniejszy, ale mężczyzna wciąż patrzył na ciemne niebo, wypełnione jasnymi gwiazdami, które układały się w różne kształty. Nie chciał ruszać się z miejsca na balkonie, czekał na kogoś, kogoś naprawdę dla niego wyjątkowego.

Nie mógł zdobyć się na odwagę, by powiedzieć tej osobie, ile dla niego znaczy. To tylko dwa głupie słowa, a tak trudno je wypowiedzieć. Nie wiesz, jak druga osoba zareaguje na te słowa, co jeśli zrujnuje to twoją aktualną relacje? Tego właśnie bał się Ernest, bał się, że te głupie słowa odstraszą osobę, którą chce mieć przy sobie. Schował  rozpaloną twarz w dłoniach, czuł się w tej chwili beznadziejny, czuł się żałosny.

Jedyne, czego teraz chciał, to żeby te uczucia zniknęły na zawsze. Jednak nie było to takie proste, te pieprzone uczucia były silniejsze niż on. Chciał to wreszcie mu powiedzieć, chciał go przytulić, pocałować, chciał…

"Ernest?" usłyszał za sobą głos. Odwrócił się by ujrzeć swojego przyjaciela, Piotrka.

"Och, byłem tu trochę za długo." powiedział Ernest. "o co chodzi?"

Piotrek odetchnął, zanim znów się odezwał. "Jest tutaj. Czeka na ciebie na dole."

Dłonie Ernesta zaczęły się pocić. Już tu był? Ernest nie był gotowy spojrzeć mu w oczy, jeszcze nie teraz. Ale nie miał wyboru.

"Ja... będę tam za sekundę." Ernest spojrzał na swoje dłonie, a potem poprawił włosy. "Dasz radę." pomyślał.

"Mhm, ja wychodzę teraz z moją dziewczyną. Powodzenia." – powiedział Piotrek wychodząc z pokoju, a potem z domu. Ernest był z nim teraz sam, to tylko uczyniło go bardziej zdenerwowanym.

Powoli podszedł do schodów i zszedł na dół, poczuł, że koszulka przykleja mu się do ciała z powodu potu. Próbował się uspokoić, ale po prostu nie mógł. Kiedy był na dole schodów, spojrzał  przed siebie  i zobaczył bruneta, był trochę niższy od niego, z kręconymi brązowymi włosami i brązowymi oczami, które były ukryte za okularami. Miał na sobie prostą czarną bluzę z kapturem i szare spodnie dresowe.

Siedział na kanapie, patrząc w dół. Kiedy usłyszał Ernesta, spojrzał na niego ze słodkim uśmiechem.
"Cześć Ernest, chciałeś, żebym tu przyjechał, prawda?"
Poprawił okulary na nosie. Ernest milczał przez chwilę, zastanawiając się, co powinien powiedzieć. Przełknął ślinę a  potem zaczął. "Hej Marcin, tak chciałem cię tutaj...bo mam ci coś do powiedzenia."

Marcin uniósł jedną brew
"Och, brzmisz poważnie. Co chcesz mi powiedzieć?" Marcin patrzył na niego, czekając na odpowiedź. Ernest po prostu usiadł obok niego, ujął jego dłoń i delikatnie ją trzymał. "Chodzi o to, że… ja naprawdę… ugh, tak trudno to powiedzieć."
Marcin po prostu wyglądał na zdezorientowanego.
"Okej, teraz naprawdę zaczynam się martwić."
- powiedział Marcin patrząc na Ernesta.
"Po prostu... boję się. Boję się, że pomyślisz o mnie coś złego, kiedy to powiem." Ernest  chciał puścić jego rękę, ale wtedy poczuł, jak Marcin chwyta jego drugą dłoń i mocno trzyma.
"Nigdy nie pomyślałbym o tobie nic złego! Naprawdę mi na tobie zależy, a ty jesteś dla mnie ważny. Będę z tobą bez względu na wszystko."
Ernest poczuł ciepło na twarzy, patrzyli sobie w oczy. Ernest ujął twarz Marcina w dłonie.
"Dobra, to może być szok ale..." Ernest wziął oddech i zamknął oczy.
"Chciałem ci to powiedzieć przez długi czas, bałem się, bo nie wiedziałem, jak zareagujesz. Jesteś moim przyjacielem, ja nigdy nie chcę cię stracić. Ale nie mogę chować tego w sobie dłużej. Kiedy jestem obok ciebie czuje motyle w brzuchu, sprawiasz że jestem szczęśliwy. Chcę byś mógł się czuć ze mną bezpieczny, chcę okazywać ci uczucia. Po prostu, kocham cię cholera. Kocham cię bardziej niż cokolwiek innego na świecie."

Ernest bał się otworzyć oczy, bał się zobaczyć twarz Marcina. Kiedy nie było odpowiedzi, chciał po prostu uciec, zawstydzony. Ale wtedy poczuł, że ktoś chwyta go za twarz i zamyka ich usta w pocałunku. Ernest otworzył oczy zaskoczony, ale potem powoli ponownie je zamknął. Dłońmi dotykał ciała Marcina, pocałunek był pełen miłości, ale też pożądania. Ernest wsunął język do ust Marcina, który sprawił, że ten niższy jęknął. Ręce Ernesta wsunęły się pod bluzę Marcina, by dotknąć jego nagiego ciała. Ernest odsunął się od ust Marcina i przesunął się z pocałunkami na jego szyję, lekkie pocałunki zamieniły się w czerwono-fioletowe ślady ugryzień.Marcin jęczał i jednocześnie bawił się włosami Ernesta. Ernest odsunął się i ponownie spojrzał Marcinowi w oczy. Uśmiechnął się i pocałował Marcina w policzek. Ernest usiadł i chwycił Marcina w pasie, wciągnął go do siebie na kolana. "Nie usłyszałem twojej odpowiedzi." Ernest zachichotał, delikatnie głaszcząc Marcina po plecach.

"...Ja też cię kocham. idioto."

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top