𝕝𝕒𝕣𝕦𝕞 𝕕𝕠 𝕞𝕒𝕥𝕜𝕚
Lepiej. Będzie lepiej.
Gorzej. Jest gorzej.
I czuję się źle.
I nie rozumiem tego.
Wszyscy wymagali.
A teraz siedzą cicho.
To ty, matko?
Czy to twoje usta rozkazały im zamilknąć?
Nie rozumiem i mimo prób nie pojmuje.
To wyzwanie?
Każesz mi płakać.
Karzesz mnie tym?
A może to mój wymysł?
Nie milcz choć ty.
Daj znak, że coś wart ten płyn, który zostawia gorzki posmak, gdy moich ust dotknie.
Warto ranić mnie dla tego?
To dla niego sprawiasz mi ból?
Dla mnie to cierpienie - przyjemność ku tobie?
Nie, to wymysły.
Wybacz, matko.
Po prostu, kiedyś wymagali.
Teraz siedzą cicho.
Tak, jak ty.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top