𝕘𝕣𝕫𝕖𝕤𝕫𝕟𝕖 𝕝𝕒𝕣𝕦𝕞

Chcę pokutować za grzechy moje.
Chcę tu zostać, ale się boję.
Wokół mnie tylu ludzi, wokół mnie tyle ciszy.
 To straszne, widzę twoje zranione serce, a ty się uśmiechasz patrzysz mi prosto w oczy.
A ja chcę jedynie pokutować.
A ty nie zważasz na mnie, patrzysz się głęboko w błękit moich oczu i myślisz co by było gdybym jednak nie złożyła tego pocałunku.
Mimo swojego bólu nadal na mnie patrzysz.
Ja też na ciebie patrzę, jednak twój wzrok przeszywa duszę, przeszywa mnie całą i boję się ciągle spojrzeć na twe nadgarstki pokryte fioletem,  żółtym i niebieskim odcieniem.
Nagle słyszę stukot, to buty?
Może jakaś kobieta przechadza się tym samym korytarzem, w  którym teraz ja stoję?
...
Nie, to moje serce wali jak oszalałe rozmyślając o tym, że moje grzechy nigdy nie zostaną wybaczone.
Jak mam  wypokutować sobie wolność?
A może się nie da?
A może to koniec?
Co mam zrobić byś mi odpuścił?
Stoję w tej ciszy wokół mnie tylu ludzi i twoje nadgarstki i przeszywający wzrok i mój pocałunek.
Bądź pozdrowiony.
To ja, tak bardzo podobna do Judasza.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top