IV
[kolor]oka ziewnęła sennie i odwróciła się na drugi bok łóżka z jeszcze przymkniętymi oczami.
- Jak długo jeszcze mam czekać aż się wybudzisz? - usłyszała czyiś głos i wzdrygnęła się, otwierając od razu oczy i ściągając z siebie kołdrę.
Ku jej zdziwieniu, zobaczyła głowę Dazaia, który podpierał ją rękami i patrzył na nią z miłym uśmiechem.
- Nie jestem zły za to. - powiedział i powędrował wzrokiem w stronę jej miejsc intymnych.
Dziewczyna zrozumiała, że wcześniej zdjęła kołdrę ukazując za dużo nagości jak na chłopaka, którego praktycznie nie zna, a raczej nie pamięta.
Zarumieniona schowała twarz w poduszkę i naciągnęła na siebie ponownie kołdrę. Dazai zrozumiał jej przesłanie i wyszedł z pokoju.
- Przyjdź zaraz do kuchni. - powiedział i spojrzał ostatni raz na zaczerwienioną twarz [T/i].
Tuż po wyjściu mężczyzny, [T/i] podniosła się do pozycji siedzącej i ściągnęła z siebie ciuchy. Podeszła do szafy, ale nie było tam żadnych ciuchów.
Postanowiła ubrać ponownie ciuchy, które zdjęła i wyszła z pokoju podążając za nieznanym jej dotąd zapachem. Trafiła do kuchni.
- Zaplanowałeś to? - zapytała go siadając przy stole i próbując nie zasnąć.
Spojrzał na nią pytającym wzrokiem i wrócił do smażenia omletów na patelni. [T/i] oparła swoją głowę na ciężarze własnej ręki i założyła nogę na nogę. Właściwie to dziwne było chodzenie w męskich bokserkach. Obawiała się, że je ubrudzi. A w sumie to co Dazai robił od rana w jej pokoju? Siedział i wpatrywał się blisko jej twarzy czekając aż wstanie? Zatelepotała się ze strachu.
- Lepiej zjedz, bo zaraz wychodzimy. - powiedział nakładając dziewczynie porcję na talerz.
- Ale... Ja nie mam ciuchów ani... W sumie to niczego nie mam, nawet czysta nie jestem! - oburzyła się, czym spowodowała uśmiech na twarzy Dazaia.
- Załatwiłem to już.
Nastolatka spojrzała pytającym wzrokiem na Dazaia, który puścił jej tylko oczko i wyszedł. Po chwili przyniósł jej ciuchy.
- W łazience masz szampony do włosów i ciała, pastę do zębów i szczoteczkę. - rzucił na odchodnym i skierował się w stronę pomieszczenia, gdzie zeszłej nocy widziała jak płacze.
[T/i] westchnęła i ukroiła trochę śniadania. W sumie całkiem dobrze wychodziło mu gotowanie.
Po zjedzeniu omleta, dziewczyna wstała i odszukała szybko łazienkę. Weszła do środka i zauważyła, że miała bardzo ładny, biały wystrój. Rozejrzała się wokół siebie i ściągnęła jeden z paru ręczników wiszących na wieszaku. Może nie zauważy. Zresztą, po co była mu toaletka? Czy jakaś dziewczyna z nim mieszka?
[T/i] odgoniła te myśli i umyła zęby. Rozebrała się i zanużyła w ciepłej, uprzednio przygotowanej przez Dazaia wodzie.
Zamruczała z przyjemności jaką dawało jej dawno wyczekiwane uczucie wody na ciele. Nie wiedziała czemu, ale czuła, jakby się nie myła od paru lat.
Po umyciu włosów i ciała wyszła z wanny i otarła ciało ręcznikiem. Zorientowała się, że nie wzięła ciuchów z tego wszystkiego i zaklęła na siebie w myślach.
Zawiązała ręcznik nad swoimi piersiami i z nadzieją, że uda się jej przemknąć niezauważoną do kuchni, wyszła z łazienki. Po cichu, podskakując, przeszła do kuchni, gdzie zobaczyła swoje ubrania wiszące na krześle.
Westchnęła i wzięła je do rąk, próbując stabilnie utrzymać zsuwający się, słabo związany ręcznik.
- Zapomniałaś czegoś? - usłyszała męski, znany głos i odwróciła się w jego stronę.
Naprzeciwko niej stał Dazai z tym swoim uśmieszkiem i opierał się o framugę drzwi.
- Nic takiego. - [T/i] szybko go wyminęła i wróciła do łazienki, gdzie wysuszyła swoje włosy i założyła dany przez chłopaka strój.
Spojrzała na siebie w lustrze i obejrzała się. Wyglądała super! Czarna kobieca marynarka z dekoltem, ale nie za dużym doskonale komponowała się z resztą ubrań. Oprócz tego miała czarne, krótkie spodenki, specjalnie podarte, czarne rajstopy i na to ciemnobrązowy, wpadający w czarny kolor płaszcz, którego koniec był mocno poszarpany, co dodawało super efektów.
Na jej płaszczu dało się zauważyć związany wokół jej nadgarstka czerwony łańcuch, otaczał rękę dwa razy i był na obydwu kończynach. Również czerwonym, zauważalnym elementem był krawat.
Nastolatka wyszła z łazienki i zauważyła czarne glany z czerwonymi podeszwami, więc je ubrała, wyglądały jak część jej stroju.
Usłyszała powolne klaskanie brązowowłosego i spojrzała w jego stronę.
- Wow! - pogratulował.
- Przepraszam, ale... Ja chyba nie rozumiem co ja mam ubrane na sobie. - powiedziała oglądając cały swój strój i rozmyślała, czyj to może być cosplay.
- Jak to co? To twój strój z Agencji! Nie pamiętasz, [T/i]-chan? - spytał oburzając się i wydymając policzki, ale trochę się zapędził.
Skłamał i zapomniał, że straciła swoje wspomnienia, przez co zrobiło mu się głupio. Oczywiście nie chciał jej mówić, że to był jej dawny strój z Portowej Mafii, w którym chodziła nawet w Agencji, bo za bardzo się jej podobał. Zresztą był zbyt ciemny jak na Zbrojną Agencję Detektywistyczną.
Zauważył zmieszany wzrok dziewczyny i podszedł bliżej. Serce biło mu jak szalone. Nie wiedział co ma zrobić, ale wszystko, dosłownie wszystko mówiło mu żeby zrobił to, o czym w tej chwili myślał. Nie mógł sobie tego wybaczyć. Zasmucił ją.
Zacisnął pięści nie wiedząc, co ma zrobić. Chciał ją tak cholernie przytulić, pocałować, powiedzieć, że jest dla niego wszystkim.
Cisza między nimi nie pomagała mu w wymówieniu głupiego słowa 'Przepraszam'.
Odchrząknął i wyszedł z nią ciągnąc ją za rękę. Zamknął mieszkanie i zeszli z klatki.
W trakcie niemiłej podróży do Agencji przypomniał sobie o jego obietnicy. No tak! Miał ją dzisiaj potrenować. Najwyżej zrobi to później.
Stojąc przed drzwiami budynku spojrzał ostatni raz na zawstydzoną twarz [T/i] przez wzrok normalnie ubranych osób mijających ich i otworzył drzwi pozwalając dziewczynie wejść pierwszej.
- D-Dazai? - niepewnie wymówiła jego imię, a ten spojrzał do środka.
Światło było zgaszone, a rolety zsunięte w dół. Nikogo nie było w środku, więc chłopak uznał to za jakiś wypad. Ale przecież poinformowaliby go... Może nawet zaprosili.
- Odsuń się. - nakazał nastolatce stanąć w kącie pokoju i obdarzył ją uspokajającym uśmiechem, choć tak naprawdę sam był zaniepokojony sytuacją, w jakiej się znaleźli.
Dazai chodził wolnym krokiem uważnie szukając jakiegoś tropu po nich.
- Kunikidaaa! - krzyczał, ale nikt nie odpowiadał.
Jednak on był szybszy.
Czarnowłosy mężczyzna pojawiając się znikąd uderzył z całej siły, jaką posiadał w pięści w twarz Dazaia, przez co ten przetoczył się na drugi koniec pokoju. Na szczęście uniknął tego w odpowiednim czasie przed zderzeniem ze ścianą i wstał otrzepując się z brudu podłogi.
- Dawno się nie widzieliśmy, Akutagawa. - włożył ręce w kieszenie i szedł w jego stronę zagadując go.
W tym czasie [T/i], próbując zignorować swój lęk przeszła na kolanach z rogu pokoju na długi korytarz najciszej jak potrafiła.
Pomyślała, że w pokoju, który wyglądał jak sala szpitalna, kiedy się obudziła mogą być jakieś przydatne przedmioty. Każda pomoc się liczy.
Zastanawiała się tylko kim był ten cały Akutagawa. Nie widziała, jak wygląda, bo zamknęła oczy i było ciemno. Była w stanie usłyszeć jego głos, ale miała wrażenie, że już go gdzieś słyszała.
Weszła do pomieszczenia i zauważyła związaną, przytomną Yosano z zaklejonymi ustami. Tutaj rolety były odsłonięte i do środka wpadało światło dzienne.
- Yosano...! - szepnęła głośno i wzdrygnęła się słysząc dźwięk bitej szyby w biurze.
Zwinnie uwolniła dziewczynę starając się przy tym być cicho. Yosano wstała i przeciągnęła się.
- Plan jest taki. Ja znajdę resztę, a ty... Będziesz mną, wiesz co robić. - powiedziała patrząc mi prosto w oczy.
- C-co? Tobą? To ja, [T/i]. - nadal do niej głośno szeptała.
- Tch. Dazai, ten debil. Wszystko zostawia na później. - przewróciła oczami.
Yosano złapała rękę [T/i] i splotła ich dłonie razem. Dziewczyna poczuła przechodzącą przez nią energię i rozszerzyła oczy ze zdumienia. Kiedy już się ocknęła, Yosano wychodziła z pokoju, a ona była ubrana w jej ubrania, ale to nie wszystko! Podeszła do lustra i zauważyła, że jest jej przyjaciółką, która poszła szukać pozostałych.
Złapała za długi, ogromny tasak i skierowała się pewnym krokiem w stronę biura. W głębi duszy czuła strach, ale coś ją pchnęło do przodu. Czy oprócz ciała mogła otrzymywać coś jeszcze?
Pojawiła się przed Akutagawą. To był on! To ten mężczyzna z jej snów, to wszytko jego wina!
Spojrzała na Dazaia, leżącego pod ścianą ze strużką krwi ściekającą z jego ust i cudownym uśmiechem, który dodawał jej sił. Wiedział, że to ona, czy może każdą obdarowywał takim uśmiechem?
Wkurzona do granic możliwości za zranienie chłopaka do którego się mocno przywiązała, poczuła jak jej ciało płonie. Płonie wewnętrznie. Z masochistycznym uśmiechem zaśmiała się i rzuciła sprytnie tasak w stronę chłopaka. Przeszkodziło jej w tym coś w rodzaju demona, który pożarł jej broń.
Zwróciło to uwagę Akutagawy, który zakaszlał jakby szukał atencji i szybkim ruchem skierował jedną ze swoich macek wyrastających z pleców w stronę Yosano, którą była [T/i].
Dziewczyna zamknęła oczy szykując się na śmierć, która nie nadeszła. Uchyliła delikatnie oczy i zobaczyła blondwłosego, który z łatwością trzymał ręką mackę tuż przed jej twarzą. Odwrócił się do niej z uśmiechem i odepchnął atak mężczyzny, przez co Akutagawa wyleciał przez ścianę przed nimi.
Do biura weszła reszta Agencji, a światło znowu tu zagościło. Ranpo odsłonił zasłony z tych okien, które nie były uszkodzone, a Kunikida postawił na swoje miejsca meble, które nie były zniszczone.
- Kolejne koszty nas czekają, co? - zapytał Dazai, wstając i otrzepując swój płaszcz.
- Gdzie ty byłeś? Raczysz kiedyś być, kiedy nas atakują? - wykrzyczał na niego Kunikida.
Reszta tylko westchnęła. Hmm, chyba prędko tu nie wróci, skoro wszyscy zostali uwolnieni.
- Swoją drogą to ja mogłem ją uratować. - powiedział naburmuszony brązowowłosy pod nosem.
- Umm... - spojrzała na Yosano z nadzieją na jakąkolwiek pomoc.
- Ah-! Przypomnij sobie twoją twarz. - powiedziała patrząc na swojego klona.
Tak też [T/i] uczyniła sprowadzając siebie do swojego ciała. Spojrzała z niedowierzaniem na przyjaciółkę, która się do niej miło cieszyła.
Przy przyjemnym dla oka zaczynającym się zachodzie słońca, Dazai westchnął i spojrzał na [kolor]oką.
- Nadal mamy coś do załatwienia. Nie mowa tu o twoim treningu, który przed chwilą przeszłaś. Już rozumiesz co to umiejętności i jaka jest twoja?
[T/i] kiwnęła głową na 'tak' i spojrzała na Agencję, która stała i rozmawiała ze sobą lepiej niż jedna wielka rodzina.
Tak naprawdę dziewczyna nadal nie rozumiała jej umiejętności, ale spyta o to Dazaia, kiedy już wrócą.
Porozmawia z nim o wszystkim, nawet o tym dlaczego wczoraj płakał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top