♡ yuri mangas and heartstopper for inspiration ♡
tak jest to niestety reupload z otp challenge którego już z nami nie ma
.
.
.
Shōyō, wesoło podskakując, kierował się w stronę domu Kageyamy, jego kolegi z drużyny. Sam nie do końca wiedział, jak to się stało, że taki nieczuły i nieprzystępny chłopak jak czarnowłosy zaprosi go z własnej woli do domu. Mimo tego, Hinata był nastawiony bardzo pozytywnie do tego spotkania, może nareszcie uda mu się bardziej zaprzyjaźnić z nałogowym mlekopijcą.
Kiedy dotarł do jego domu, rozejrzał się dookoła, jakby oceniał teren naokoło budynku. Dopiero po chwili wahania nacisnął przycisk dzwonka, wywołując charakterystyczny dźwięk. Odsunął się trochę do tyłu, ponieważ ze swoich obserwacji wiedział, że drzwi do domu rodziny Kageyamy otwierają się do zewnątrz.
- Oh, hej Shōyō! Miło Cię tu widzieć - Miwa Kageyama uśmiechnęła się szeroko, wpuszczając go do środka. - Tobio-chan musi mieć naprawdę dobry humor, jeżeli Cię zaprosił.
Mlekolub zza ściany słyszał wszystko i miał ochotę ukręcić Miwie łeb za nazywanie go tym samym przezwiskiem, co jego były senpai, Oikawa. Oczywiście wiedziała, jak bardzo go to drażniło, jednakże według niej granatowooki nie mógł tego teraz słyszeć.
- Cześć, Miwa-san! - rudowłosy nie mógł zrobić niczego innego, jak odwzajemnić uśmiech starszej siostry jego kolegi. Ciemnowłosa bardzo lubiła Hinatę, w związku z jego kilkoma wizytami w ich domu, głównie po lekcje po chorobie, albo kiedy dziewczyna przychodziła kibicować młodszemu bratu podczas jakiegoś meczu.
- Miwa-chan, kto to jest? - brązowooki wychwycił głos z pewną nutą słowiańskiego akcentu, którego nigdy wcześniej nie słyszał. A przynajmniej tak mu się wydawało.
- Alisa, przepraszam że musisz czekać. To tylko przyjaciel mojego brata - przedstawiła mnie, a ja się ukłoniłem w wyrazie szacunku.
- Nazywam się Hinata Shōyō.
- Miło Cię poznać, Hinata-kun. Jestem Alisa Haiba - teraz już wiedział, skąd kojarzy dziewczynę. Musiała to być siostra wspominana przez wysokiego gracza Nekomy, Leva Haiby.
- Shōyō, Alisa to moja dziewczyna - rzuciła dumnie czarnowłosa, czekając na reakcję. - Specjalnie dla mnie przyjechała tu prosto z Rosji!
- I dla Levochki - mruknęła, niezrozumiale, rumieniąc się szeroko.
- Gratuluję Wam, uroczo razem wyglądacie - odpowiedział niższy, rzucając swój typowy uśmiech, na który lecą miliony.
W odpowiedzi obie dziewczyny tylko skinęły głowami z wdzięcznością i wróciły razem do salonu.
Za to młodszy udał się schodami na górę, już się ciesząc na czas wspólnie spędzony z Tobio. Kiedy dotarł, znowu musiał zapukać do drzwi. Z pewnego powodu, nieznanego nikomu pukanie do drzwi jest w pewnym sensie ciężką decyzją. Na szczęście - nie dla Shōyō. Bez wahania uderzył, trochę zbyt mocno, w drewnianą powłokę, przyprawiając mieszkańca pokoju za nią o zawał serca.
Z oddali było słychać kroki młodszego chłopaka.
- NIE MAM TWOICH MANG YURI, MIWA.. A, to ty - podrapał się ręką w tył głowy. Nie dało się ukryć, że Hinata zainteresował się tematem mang yuri.
- Twoja siostra ma mangi yuri? - spytał się zdziwiony.
- Em, no tak. W końcu ma dziewczynę, chyba szuka inspiracji do pozycji w łóż-
- SŁYSZĘ CIĘ, TOBIO-CHAN!
- No, właśnie słyszę - zaśmiał się niższy, powodując palpitację serca u jego przyjaciela.
Rozgrywający w ten sposób mniej więcej sprawdzał tolerancję środkowego.
Nikt o tym nie wiedział, mógłby powiedzieć. Tylko on.
Zamierzał dzisiaj wyznać uczucia Hinacie Shōyō.
Których - według niego - nikt nie był świadomy. W sekrecie praktycznie każdy kogo znali im kibicował, na tyle ile można było to robić. No, może oprócz kilku typków, którzy byli na to zbyt opiekuńczy (np. Suga).
Z tą myślą uciął trochę niezręczną rozmowę, zapraszając gościa do jego pokoju.
•|•
Atmosfera była przyjemna, oboje siedzieli na łóżku Kageyamy, jedząc różne rzeczy i oglądając filmy.
Byli właśnie w trzecim odcinku Heartstoppera, kiedy Hinata spytał się:
- Kageyama-kun, mógłbym może.. wejść pod Twój koc? Trochę tu zimno.
Kageyama-kun tylko mrugnął powolnie oczami, wstał, i zamknął okno.
Starszy uznał to za wyraźną odmowę większych czułości z jego strony. Jednakże, mylił się.
- Um.. jak chcesz, to chodź - mruknął pod nosem czarnowłosy, podnosząc jeden koniec płachty, aby Shōyō mógł pod nią wejść. Powyższy uśmiechnął się szeroko i wtulił się w czerwony materiał.
W przyjemniej ciszy obserwowali to, co dzieje się na ekranie. Aż do czasu, kiedy rudowłosy wydał z siebie wulgarny okrzyk:
- SPIEPRZAJ, BEN!
Przyjaciel spojrzał się na niego zdezorientowany, przez co mandarynka pospiesznie zaczęła się tłumaczyć.
- No bo, on go zdradza, i powinien dać sobie z nim spokój. Charlie mu nawet mówił, że nie chce z nim być.. jest chujem! - rzucił, i skrzyżował swoje ręce na piersi.
- Tak tak, bardzo - Kageyama rzucił mały uśmiech w kierunku ekranu, na którym migały kolorowe światła obrazujące imprezę u Harry'ego.
- Wiesz co, Hinata? - spytał cicho rozgrywający, bawiąc się palcami. - przeszkadzało by Ci, gdyby ktoś.. z Twojego otoczenia.. był gejem?
Środkowy spojrzał się na niego przez chwilę, obmyślając odpowiedź, która niedopuściłaby do niezrozumienia przez kolegę.
- Absolutnie! -miał zawzięty wyraz twarzy, jaki przywdziewają czasami osoby, które chcą wspierać bliskich. - nieważne, kto kogo kocha i jak. A czemu pytasz?
Tu oboje przekrzywili nieznacznie głowę w bok.
- No bo ja.. chyba jestem.. gejem.
Minęła chwila ciszy. Kageyama był pewien obaw, więc zacisnął pięści i skupił wzrok na podłodze.
Zaskoczyła go reakcja niższego, którą był mocny uścisk. Wielce zdziwiony oddał go, chowając głowę w zgłębieniu szyi Hinaty.
- Cieszę się, że udało Ci się zrozumieć siebie. Nie każdemu udaje się to tak wcześnie, a czasem nawet w ogóle - w tej chwili Shōyō brzmiał na o wiele bardziej inteligentnego niż mogłoby się wydawać.
- A gdybyś mi się podobał?
Starszy uklęknął, aby być głową na tej samej wysokości co Tobio. Ujął jego twarz w dłonie, kciukami lekko ją masując.
Po krótkiej chwili rozpoczął pocałunek, pierwszy dla nich obu. Oboje czuli się, jakby świata nie było naokoło. Skupili się na sobie, na swoich złączonych ustach i uczuciach na skraju emocjonalnego wybuchu.
- Powiedziałbym Ci, że też mi się podobasz - wyszczerzył zęby na tyle, ile pozwalały mu mięśnie twarzy. - Wiesz od kiedy? Od mojego meczu z Kitagawą. Gdyby nie Twój charakter, może poszłoby nam szybciej.
- Co masz do mojego charakteru, huh? - młodszy szybko chwycił za leżącą obok poduszkę, gotową do rzutu.
- O nieee, niech ktoś mnie uratuje przed bezlitosnym królem! - krzyknął z nutą sarkazmu. To był czynnik uruchamiający reakcję łańcuchową, kończącą się na wielkiej bitwie na poduszki.
Czynnik tworzy efekt.
Każda akcja wywołuje reakcję.
Nieważne, czy pożądaną, trzeba się z nią pogodzić.
A Kageyama Tobio i Hinata Shōyō nie mieli z tym żadnego problemu.
•|•
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top