rozdział 5
Dwa dni po wizycie Sky i Brada w progu kawiarni pojawił się Connor. Uśmiechnięty i szczęśliwy, z futerałem na gitarę w ręku i małym plecakiem. W uszach miał małe słuchawki, a jego dłoń wybijała jakiś rytm na pasku od bagażu. Rozglądał się za znaną już dla niego blondynką i kiedy wreszcie zauważył ją przy barze, podszedł i usiadł na wolnym miejscu naprzeciwko niej. Luna, zajęta graniem w pasjansa na telefonie nawet go nie zauważyła.
Jej dzisiejszy dzień był jakąś totalną klapa już od samego rana. Najpierw zadzwonił jej ojciec, by powiedzieć, że ją kocha i właśnie przez ten telefon spóźniła się na autobus. Kiedy wychodziła z mieszkania, zaczęło padać, więc z makijażu, który robiła prawie pół godziny nic nie zostało, a na dodatek cała przemokła i musiała cały dzień spędzić w zwykłych czarnych spodniach, firmowej ohydnej niebieskiej bluzie, w której było jej cholernie zimno i część dnia spędziła z gołymi stopami, bo przecież jej buty też były mokre. Oczywiście to nie koniec tego wszystkiego. Podczas tych kilku godzin pracy zbiła około pięć szklanek, dwa talerze i poparzyła dłoń podczas przerwy, wylewając na nią wrzątek. Podsumowując - to nie był jej dzień, a myśl że będzie trwać jeszcze cztery i pół godziny wcale nie poprawiał jej humoru.
- I jak książka? - postanowił się odezwać Connor; to spowodowało, że wystraszona Luna prawie spadła z krzesła. Chłopak pochylił głowę, by ukryć fakt, jak bardzo rozbawiony był.
- Och, to ty, Connor. - Blondynka poprawiła się na taborecie i spojrzała z minimalnym uśmiechem na chłopaka. - No cóż, ten cały Harry jest strasznie głupi, przewidywalny i lekkomyślny. On leci tylko na farcie. Już nawet Ron czy nawet Malfoy...
- O nie! Harry to bardzo mądry, sprytny i odważny chlopak. Naprawde nie chwyciła cię za serce jego historia? - Oburzył się i pokręcił głową . - I czemu sądzisz, że Malfoy jest lepszy od Pottera? Bo co, bo jest niemiły, wredny i myśli tylko o sobie?
- Ugh, nie - mruknęła i na karteczce zapisała zamówienie chłopaka, którego i tak chłopak nie zamówił. Oczywiście to nie było na koszt firmy, ale poczuła, że chlopak prędko nie zmieni tematu rozmowy. - Draco przez swoje zachowanie prawdopodobnie zda najlepiej egzaminy, bo nie traci czasu na jakieś tajemnice czy inne dziwne rzeczy w tej waszej najbezpieczniejszej szkole. Chyba ogólnie Ślizgoni mają takie podejście, więc podoba mi się ich zachowanie. I dom też
- Nie możesz, no - zawołał Ball i udał, że słabnie. - A inne rodziny? Na przykład Weasleyowie?
- Bliźniacy są fajni - stwierdziła i uśmiechnęła się pod nosem. - Ale George wydaje się fajniejszy.
- Nieprawda. Fred jest tym lepszym - stwierdził w odpowiedzi Connor. - Proszę cię, przynajmniej nie mów, że lubisz Snape'a po pierwszej części.
- Sądzę, że będzie miał dobre zamiary więc tak - jest fajny w pierwszej częsci - odpowiedziała z uśmiechem i spod lady wyjęła książkę, a następnie położyła ją przed nim. Ten spoglądając na nią tajemniczo z plecaka wyjął kolejną część i położył przed nią . - C-co?
- Chyba nie myślałaś, że skończysz na jednej książce, Luna. - Zaśmiał się głośno. Kiedy schylił się, by schować książkę, wykorzystała chwilę nieuwagi, zniknęła w kuchni i zabrała odebrała gotowe zamówienie Connora. Postawiła je przed nim, razem z rachunkiem.
- Ale ja nawet nic nie zamówiłem! - zaprotestował żywo.
- Zamówiłbyś teraz, a ja bym musiała się męczyć z tobą kolejne dziesięć minut - mruknęła i wywróciła oczami. Sięgnęła książkę, którą jej podarował. - Należy się czternaście funtów.
- Wow. To znaczy... - Uśmiechnął się lekko, widząc kubek termiczny z Kremowym Piwem i pudełko Przysmaków Weasley'ów. - Dziękuję. - Położył przed nią pieniądze i do kieszeni plecaka włożył słodycze.
- Nie ma za... Apsik! - Rozpoczęte zdanie przerwał Lunie ciąg kichnięć.
- Na zdrowie!
Zaraz potem telefon Connora zapiszczał. Szybko spojrzał na wyśletlacz i minimalnie się skrzywił.
- Muszę już iść - mruknął i podniósł się z krzesła. - Do zobaczenia, Luna.
- Do zobaczenia - powiedziała pod nosem w odpowiedzi, patrząc jak chłopak opuszcza kawiarnię.
Na jej ustach wreszcie pojawił się uśmiech, którego jej brakowało od samego rana.
~~
No witam witam haha
Czy ktoś tęsknił za Connorem? Bo ja bardzo!
Miłego wieczoru
Alex xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top