𝓿

— 지금 나를 사랑해

⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ 🍑⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯

   Jungwoo, gdy wszedł do domu i upewnił się, że Jeong już odjechał, zaczął skakać i piszczeć, strasząc pieska, który przez hałas, jaki chłopak powodował, pobiegł do innego pokoju.

   — Jezus Maria, co ty wyprawiasz? Oboka mi przestraszyłeś — mówiła ciocia nastolatka, stając w progu przedsionka, w którym właśnie wariował zadowolony Jungwoo.

   — Czemu jestem tak wcześnie, pytasz? — pominął słowa cioci, wymyślając nowe, na które wymarzył już sobie odpowiedź: — Podwiózł mnie Jeong Jaehyun. JEONG JAEHYUN! — ponownie wykrzyczał to nazwisko, samemu nie dowierzając, co się stało.

   — Jesteś pewien, że sobie tego nie wymyśliłeś? Wszystko dobrze? Nie masz gorączki? — pytała, nie całkiem wierząc w słowa bratanka.

   — Ciociu, tak ładnie pachniało u niego w samochodzie. Nawet przywaliłem głową w tapicerkę, jestem pewien, że to prawda.

   — Chyba troszkę za mocno w nią uderzyłeś.

   — Jeszcze sam mi to zaproponował — kontynuował mówić swoje, wchodząc do dalszej części domu. — Nawet nie wiesz, co się dzieje teraz w moim brzuchu.

   Od początku rozmowy z Jaehyunem, aż dotąd towarzyszyło mu uczucie łaskotania w brzuchu. Napełniało go energią i miał ochotę zrobić tak wiele rzeczy, mimo że odrobił dzisiejszej nocy jedynie trzy godziny snu, a od prawie dziesięciu był na nogach i to dodatkowo w wyczerpującej szkole.

   — Nie mów, że znowu masz niestrawność...

   — Tamto było po sałatce od Daisy. Prosiłem bez sera, ale był ser... A to, że jest taki dobry i go zjadłem to już inna sprawa. — Typowe dla Jungwoo było łamanie zasad, jednak w przypadku jego nietolerancji laktozy może nie był to wtedy zbyt dobry pomysł. — Ale nie o to mi chodzi, ciociu! Słuchasz mnie w ogóle?

   — Dobrze, już przestaję. — Zachichotała i postanowiła już nie dręczyć Jungwoo swoimi żarcikami, które nie skupiały się na temacie głównym i tak istotnym dla niego. — Cieszę się bardzo, że jesteś zadowolony i że w końcu ci się udało.

   Jungwoo przytulił mocno ciocię, a następnie odkleił się od niej i wesoło ruszył do pokoju, by zmienić ten uwagę przyciągający ubiór na wygodniejsze rzeczy — brązowa lekka bluza z kapturem i szare dresy to jedna z jego ulubionych konfiguracji po tylu godzinach w koszuli i sztywnych spodniach. Po tym w końcu mógł na chwilę się położyć na łóżku, które w tamtym momencie było niesamowicie miękkie i wygodne. Gdyby zamknął oczy na dłuższą chwilę, mógłby zasnąć od razu, jakby jeszcze dodatkowo nie doskwierało mu to przyjemne uczucie w brzuchu, które go mimowolnie pobudzało, nieważne jak byłby zmęczony.

   Wziął więc do ręki telefon, który miał nadzieję, że pomoże mu się trochę rozluźnić i złagodzić to stado motyli gdzieś w jego układzie pokarmowym. Nie było mu to jednak dane, ponieważ jego główna strona Instagrama postanowiła wyświetlić mu post osobnika, o którym tak zawzięcie myślał.

@j.jaeh

@j.jaeh ja gdy wracam z treningu🙏 gg chłopaki, ale was zmiotłem z planszy

❤️1 036 | 💬 213

@you.jaeng juz sie tak nie chwal ok😔
╰> @j.jaeh bede😙

@bethe_won jesteś najlepszy jaehyun! przepiękny, jak zawsze😍

@pricelessprincess 🤍

   Przy wysyłaniu komentarza trzęsły mu się dłonie, mimo że nie był niczym znaczącym wśród takiej ilości i nie wiadomo, czy sam Jaehyun zauważy, że ktoś o nic niewskazującej nazwie wysłał tak krótki komentarz o treści bardzo podobnej do tych wielu zakopanych na samym dnie tej sekcji.

   — Chodź jeść! Samą miłością nie wyżyjesz! — usłyszał wołanie cioci z kuchni, na co bardzo niechętnie sturlał się z łóżka i poszedł wykonać polecenie.

    Coś w tym jest, że uczucie zauroczenia sprawia, że człowiek nie może jeść ani spać. Już nie samo myślenie o tej konkretnej osobie wprawia w ten stan, bo to już siedzi głęboko w głowie, rozprzestrzenia się po całym organizmie i nawet jeśli nie chcemy myśleć o niej — to uczucie wciąż nam o jej istnieniu przypomina. Jednak wykonywanie tych potrzeb fizjologicznych faktycznie utrzymuje nas przy życiu, a nie tylko pozornie, jak te motylki w brzuchu. Ciocia Jihyun coś o tym wiedziała i miała świadomość, w jakim Jungwoo jest stanie, dlatego dbała o zauroczonego bratanka jeszcze bardziej.

   Jakoś udało się Jungwoo przełknąć trochę obiadokolacji, której i tak nałożył sobie małą porcję, na koniec coś jeszcze zostawiając na talerzu, co nie było dla niego typowe. Odczuwał fizyczne zmęczenie, jednak jego psychika miała ochotę skakać i tańczyć wokół radosnego wydarzenia sprzed już godziny. Postanowił więc zrównoważyć ze sobą te siły i przygotować plecak na następny dzień. Przepakował książki, wlał wody do bidonu i powiesił czysty i wyprasowany mundurek na zewnętrzny wieszak. Nadal miał w sobie masę energii, emanującej spod jego skalanych papierosami płuc, lecz nie miał co ze sobą zrobić, by zmęczyć myśli, nie wykańczając przy okazji ciała. W decyzji pomógł mu jego york, który najwidoczniej potrzebował wyjść na zewnątrz.

   Zamiast zwyczajnie wypuścić zwierzaka na podwórko, Jungwoo zabrał go na spacer. Pudrowo-różowa smyczka absolutnie nie komponowała się ze stonowanym strojem Jungwoo, lecz nikt się tym na szczęście nie przejmował. Założył na głowę kaptur, by być bardziej tajemniczym dla otoczenia, przy okazji nie kusząc znajomych z okolicy na przypadkową pogawędkę podczas spaceru. Chciał się po prostu porządnie zmęczyć i uspokoić myśli na tyle, by spokojnie zasnąć.

   Szedł szybkim krokiem, który nawet dla pieska był nieco zbyt intensywny. Skupiał się na drodze przed sobą, nie patrząc przechodniom w oczy, na budynki czy poboczne ulice. Jeden punkt jednak zdołał przykuć jego uwagę — był to jadący szybko charakterystyczny różowy samochód, którego głośniki były tak intensywne, że basy puszczanej w nim piosenki chłopak poczuł pod stopami. Jechał z otwartym szyberdachem, skąd wystawała postać, której Jungwoo nie darzył żadną sympatią — Kim Hyewon. Szeroko uśmiechnięta krzyczała z podekscytowania, gdy wiatr wywołany prędkością rozwiewał jej idealne włosy. Mimo takiego stanu rzeczy wciąż wyglądała perfekcyjnie. Jungwoo to wszystko zobaczył w zaledwie kilka krótkich sekund, po czym mruknął pod nosem coś zapewne niemiłego w stosunku do dziewczyny. Dostał wtedy jeszcze większego zastrzyku energii, gdyż musiał jakoś odreagować złość — zaczął iść jeszcze szybciej.

   Nienawiść do tej ślicznej istoty mogła być nieuzasadniona, a powód głupi i bezpodstawny. Jednak kto lubi, gdy nieprzeciętnej urody postacie mają wyraźną ochotę na jego obiekt zainteresowania? Hyewon miała z Jaehyunem tysiące zdjęć. Była na kilku wyjazdach z nim i jego drużyną, jako cheerleaderka, ale korzystała z tego przywileju inaczej niż jedynie służbowo. Kontakt ze sportowcami płci męskiej, a szczególnie z kapitanem był jej ulubioną częścią tychże wyjazdów. Nagrywała, robiła zdjęcia, aby potem pochwalić się swoim obserwującym, jak to świetnie bawi się w towarzystwie wysokich, wysportowanych i w większości przystojnych koszykarzy. To irytowało Jungwoo — jakie dziewczyna ma łatwe dojście do Jaehyuna, jak swobodnie z nim rozmawia i spotyka się bez żadnych obaw o reputację swoją i jego. Najgorsza była publika, która często wręcz szumiała na temat tego, jaką to by oni tworzyli słodką parę. Jungwoo więc nienawidził Hyewon, bo strasznie jej zazdrościł.

   Emocje wzięły górę nad rozsądnym myśleniem oraz ostrożnością i gdy twardo patrzył przed siebie, nie zauważył nawet, jak potyka się o własne nogi i ląduje na chodniku. Zmartwiony piesek zaraz znalazł się obok jego twarzy i zaczął ją lizać. Wstał szybko, po otrząśnięciu się z tego całego żenującego zdarzenia, które skończyło się jedynie lekko zbitym łokciem. Gdy podniósł się na nogi, zauważył, że z kieszeni wypadł mu telefon. Sięgnął po niego i od razu sprawdził, czy nic się z nim nie stało. Początkowo na wyłączonym ekranie, a następnie na włączonym. Szybko jednak zapomniał o zdarzeniu i zażenowaniu, jakie przed chwilą miało miejsce, gdy zobaczył ciekawe powiadomienie na telefonie, które sprawiło, że jego serce znów zaczęło bić trochę szybciej:

@j.jaeh polubił/a twój komentarz: „🤍”

⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯ 🍑⎯⎯⎯⎯⎯⎯⎯
1207

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top