uwu zakupki👅
Nie patrząc już na to jak przejechali na czerwonym świetle, zaryli w krawężnik i omal co nie wjechali do sklepu przy parkowaniu, dojechali szczęśliwie na miejsce. Całe szczęście Woojin pogodził się ze stratą cennej fiolki i znalazł pod siedzeniem wino. Było nawet ok.
— Ja zostaje — uśmiechnął się najstarszy.
— Z tobą to ja nawet tam nie wejdę — odpowiedział Minho ze skrzywioną miną — Jebiesz gorzej niż gówno moich kotów.
— Nie przesadzaj, to ty chyba nigdy nie wącha...
— Tak, tak. Wychodzimy — przerwał chłopakowi.
Brunet wyszedł z auta czekając aż reszta również to zrobi. Drzwi boczne otworzyły się powoli. Pierwszy wyskoczył Hyunjin jęcząc jak mu było niedobrze, potem Jisung kompletnie wyprany z emocji, następny był Felix pełen energii, a na końcu Changbin gotowy sprzedać ostrą lepe Minho.
— Zabije cię jak wrócimy — warknął.
— Przykro mi, ale plan wygląda inaczej — zaśmiał się Lee. Odchrząknął — Teraz tak... — zakluczył pojazd naciskając na kluczyk — Dobieramy się w pary czy coś takiego — przejechał wszystkich wzrokiem.
— Okej. Kto z kim chce? — zapytał Felix.
— Otóż nie. Wybiorę dwóch liderów, czyli dwie najbardziej rozgarnięte osoby...
— I nie będziesz to ty — prychnął Changbin.
— A ha ha, ale masz humor — zaśmiał się zachowując poważny wyraz twarzy — Lider numer jeden... Jisung — spojrzał się na chłopaka, który uśmiechnął się pod nosem — No, a lider numer dwa to ja oczywiście.
— Więc? — wtrącił się Hyunjin.
— Więc kto chce iść z Jisungiem, a kto ze mną — oznajmił co miało być bardziej pytaniem.
Felix od razu doskoczył do ramienia Minho zachowując się jak małe dziecko. Od razu po tym zaciągnął do siebie za rękaw Changbina, który przewrócił oczami. Został Hyunjin, ale tak samo on stanął blisko Minho wybuchając śmiechem.
— No ej... — posmutniał Jisung — Ale z was przyjaciele — ostatnie słowo powiedział głośniej.
— Felix może dołączysz do Jisunga? — spytał młodszego Minho, który zrobił smutną minkę — Proszę, za to jutro w nocy obejrzę z tobą co będziesz chciał — wolną dłonią ścisnął policzki blondyna, który nadal stał przylepiony do jego ręki — Dobrze? — z Felixem czuł się trochę jak starszy brat. Chłopak był jak jego oczko w głowie, jednak teraz chciał od niego odpocząć. Z resztą kto by nie chciał, kiedy młodszy klei się do niego dzień w dzień, co mimo wszystko, jest urocze.
— No okej... Ale obiecujesz? — złapał z nim głęboki kontakt wzrokowy.
— No tak.
— Dobra... — szepnął i rzucił się na Jisunga owijając go ramionami.
— Czyli tak wygląda nasz podział? — spytał Jisung ledwo co oddychając przez ucisk wokół torsu.
— Ależ oczywiście. Idziemy — odpowiedział i łapiąc swoich dwóch towarzyszów pod ramię odszedł w głąb sklepu zostawiając dwójkę na własną rękę.
— Nagle możesz mnie dotykać? — zakpił Changbin.
— Oj już przepraszam Binnie, wiesz, że to z miłości — zaśmiał się starszy.
— Jasne...
— To, że praktycznie codziennie cię obrażam i bije, nie znaczy, że cię nie kocham — powiedział nadzwyczajnie miłym głosem.
Raper podniósł na niego wzrok szukając choćby nutki kłamstwa, jednak mimika twarzy bruneta pozostała łagodna.
— Wiesz co, aż ci uwierzę — powiedział.
— Nie ma za co — prychnął.
— A co ze mną? — odezwał się Hyunjin.
— No jak już tak zeszło na czułości, to dobrze wiesz, że ciebie też kocham — odpowiedział, po chwili przytomniejąc — Ok nie, to było gejowe.
Hyunjin prychnął śmiechem.
— Oczywiście panie hetero — odparł naśladując poważny ton.
Changbin przewrócił oczami.
Istna katastrofa zadziała się dopiero wtedy, kiedy weszli do budynku.
kochany gowniarz
kto co kupuje tak btw
— Nie sądzisz, że ta nazwa jest trochę taka pedalska? — zajrzał starszemu w telefon Hyunjin.
— A się zamknij...
— Make me — mruknął po chwili tego żałując.
Lee przeniósł na niego ostry wzrok, który oznaczał tylko jedno: albo się zamkniesz, albo pogadamy w domu. Niefajnie. Młodszy wypuścił szybkie „Ok".
frajer
e no
Chłopak spuścił wzrok na listę.
frajer
bierz linę ja wezmę łańcuch
do tego znajdź tam jakiś zestaw noży
sekator, gwoździe, latarkę i zapalniczkę
my bierzemy resztę
kochany gówniarz
oki
— W takim razie lecimy na łowy — sięgnął ręką w kieszeń dresów wyciągając z niej maseczkę — No wy też, bo babcie będą srały ryja.
Gdy byli już gotowi weszli do sklepu opuszczając ręce w dół. Trzymać się za ręce to raczej niezbyt odpowiednie zachowanie dla osób heteroseksualnych.
— Ok to najpierw idziemy znaleść łańcuch... Jak dla Changbina... — zaczął się śmiać Minho, a wkurzony BIN wciągnął głęboko powietrze.
Hyunjin w którego wstąpiła dzika natura odbiegł od dwójki na drugi koniec sklepu.
— No jak z dzieckiem... — mruknął starszy.
— No co za gnojek — prychnął Changbin nabawiając się pozytywnego humoru z sekundy na sekundę.
— TY GÓWNIARZU WRACAJ TU KURWA — wydarł się na cały sklep tancerz.
Jakiś ochroniarz stojący z boku spojrzał na niego jak na idiotę.
— JAK WRÓCIMY DO DOMU TO SOBIE POROZMAWIAMY — krzyknął, a młodszy śmiał się już z samego zażenowania.
— Proszę tak nie krzyczeć i się uspokoić, bo będę musiał pana stąd wyprowadzić — odezwał się facet w garniturze.
— Ciul mnie to rusza — mruknął pod nosem — Chodź Changbin, zabawimy się trochę — pociągnął chłopaka za ostatni regał gdzie też siedział Hyunjin okręcając się wokoło trzymając za łańcuch.
— A ten co odpierdala? — zdziwił się Changbin, ale na widok wirujących już za długich włosów chłopaka, zaczął się śmiać. Ryć, tak bardzo, że było wiadomo czyj to śmiech. Taki trochę specyficzny odgłos.
— Nie wiem, ale wiem, że jeszcze nie dawałem mu witaminek... — zastanowił się przez chwilę, nagle potem wyciągając cukiereczki. Takie niewinne, zwykłe cukiereczki. Tylko z pozoru.
— O kurwa, tylko nie znowu to samo... — jęknął chłopak.
— Zamknij się i bierz — prychnął wsadzając młodszemu w dłoń parę z nich — A teraz do buzi — podniósł cwaniacko kącik ust w górę mając nieco dwuznaczność w głowie.
— Nic mi nie będzie? — zapytał jak gdyby nigdy niczego nie brał i był całkowicie święty.
— Chyba cię dupa boli. No raczej, że będzie. Ale spokojnie, nie trzymają jakoś długo — poklepał go po ramieniu samemu biorąc parę na raz.
— Aha... No dobra — nie zastanawiał się dłużej i ufając swojemu hyungowi na słowo, chwilę później „słodycz" znalazła się w jego ustach.
— O a co wy tam macie? Mogę? — podbiegł do nich Hyunjin przedtem rzucając łańcuch na podłogę. Zarzucił jedno ramię za szyję rapera, a drugą za ciemnowłosego. Jego wzrok poszedł na dół, na dłonie Lee — O cie panie... Jakie kolory... Mogę? — zrobił słodkie oczka mając nadzieję, że to pomoże.
— No... — chłopak spojrzał się w jego stronę, mając jego twarz dosłownie centymetry przed swoją — ...niech ci będzie — przewrócił oczami i wręczył to co zostało Hwangowi.
— Ach, dziękuję oppa — pisnął młodszy pakując całość w siebie.
— Teraz mnie słuchać kurwa — ich „lider" złapał dwójkę za ramiona co to samo uczynił Changbin. Stali w typowym trójkącie. Trójkąt różańcowy. Młodsi kiwnęli głową — Nikomu się nie chwalić, że dałem wam cukieraski, bo inaczej nie wstaniecie do następnego comebacku. Zrozumiano? — warknął.
Hyunjin i Seo spojrzeli po sobie, a następnie na Minho.
— Tak jest szefie — kiwnęli ponownie i wybuchli ostrym śmiechem.
— A teraz idziemy na shopping — uśmiechnął się.
— AAA JA PIERDOLE — nagle zza rogu wyjechał Felix na hulajnodze. Za nim wybiegł Jisung rzucając w chłopaka piłką od koszykówki co spowodowało wielki upadek Lee Felixa.
— O CHUJ — Han parsknął śmiechem.
— Ty pierdolcu pierdolniku pierdolony, niech cię szatan ma w opiece — wyjęczał jasnowłosy leżąc na zimnej podłodze.
Nagle obok przeszła ta sama babcia, co zagradzała im drogę na pasach. Minho posłał jej surowy wzrok.
— O mój boże najświętszy, co tu się dzieje... Ta młodzież w tym wieku... Wstyd, wstyd, wstyd... — pokiwała głową na boki z niesmakiem.
— Ej Minho, a to nie ta babka co wyleciała na nas z kijem? — szepnął Binnie przechylając się w stronę wyższego.
— Osz ty stara prukwo — wkurzył się brunet i łapiąc za hulajnogę podbiegł w stronę kobiety.
Staruszka wyjęła parasolkę wymachując nią dziko.
— Halo halo, proszę się uspokoić — przyszedł pan ochroniarz i wyprowadził ją ze sklepu.
🤡
Już się nie mogę doczekać aż wywiozą tą Hyojin.
No i aż Shrek Kids będzie mieć 20k odczytów😳
A co to będzie jak dobijemy 100 rozdziałów- DUDUDUU
a i ta nagła duża aktywność pod tą książką... i'm crying, dziękuję💔
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top