lodziarnia 👅 <16+>

TO JEST SZESNAŚCIE PLUS

OSTRZEGAŁAM

btw po tym rozdziale w książce mocno zawojuje 😅 I MEAAANN COCOCO

Minho pov.

Złapałem chłopaka mocno za ramię na co syknął, ale tak jak mu kazałem, grzecznie się ze mnie podniósł. Stanęliśmy obok stołu na co cała reszta spojrzała na nas pytającym wzrokiem.

— Jisung źle się czuje — oznajmiłem i sarkastycznie się uśmiechnąłem, a zupełnie przyćmieni używkami członkowie zespołu kiwnęli głową, bądź po prostu wzruszyli ramionami i powrócili do gry.

— Idą się pieprzyć — szepnął Felix, ale na tyle głośno, żebym zdołał to usłyszeć.

Ciche śmiechy.

— Jak myślicie, kto wkłada? — kolejny szept.

— Ty się jeszcze pytasz idioto? Minho to definitywny top!

— No w sumie fakt, ale przyznaj, że Jisung w Minho to zajebista odmiana — odchodząc dalej, zdania było słychać coraz gorzej. Słysząc to prychnąłem pod nosem.

— Nie... To by było zjebane.

Kolejne śmiechy, które stały się ostatnią rzeczą słyszaną od chłopaków.

Nie mam pojęcia kto to powiedział, ale ma rację w stu procentach. Ja dający komuś we mnie wejść to zupełnie zjebana sprawa. Obrzydliwe.

Nadal nie luzując uchwytu, ciągnąłem przez klub młodszego chłopaka, który całą drogę śmiał się bez sensu. Jak można się tak zaćpać?

No nieważne. Musiałem jakoś przejść przez tłum spitych i nie tylko, ludzi. Bardziej, jutrzejszych trupów. Z pewnością sami będziemy od rana zgonować, ale ja, niesamowity Lee Minho, mam mocny łeb. Chociaż, nie chwal dnia przed zachodem słońca.

Weszliśmy w sam cyklon tego chaosu. Zapach różnych alkoholi, potu, plus odrobina smrodu fajek. Nienawidzę tego zapachu najbardziej. Czując dym z papierosów automatycznie otwiera mi się scyzoryk.

— Hyuuung — ciemnowłosy zaśmiał się — Gdzie idziemy? — przykleił się do mojego ramienia nadal podążając równo ze mną, starając się nie zaliczyć gleby.

— Porozmawiać — odpowiedziałem widząc w końcu drzwi od łazienki.

— Dasz mi karę? — jęknął delikatnie lecąc ciałem na mnie. Gdyby nie to, że jeszcze nie byłem na tyle spity aby utracić nad sobą kontrole, zaliczyłbym razem z chłopakiem bolesne spotkanie z podłogą.

— A możesz się zamknąć? — wycedziłem podchodząc do drzwi od łazienki. Uprzednio sprawdziłem, czy na pewno wchodzę do męskiej. W sumie, nawet jeśli wszedłbym do damskiej, to nie zdziwiłbym się gdyby jakiś chłopak zajął kabinę, tylko po to żeby ją obrzygać.

— Po co? — zaśmiał się.

— Bo ja tak chcę — powiedziałem szybko i wciągnąłem go do środka zamykając za sobą drzwi. Nie obchodziło mnie, czy ktoś teraz wypluwa żołądek w jednej z kabin. Chciałem sobie coś wyjaśnić.

— Chcesz? To sam mnie zamknij — brunet z cwanym uśmiechem obrócił się w moją stronę. Stał blisko.

— Możesz tak nie szczekać? — warknąłem patrząc ostro w jego oczy z czego on niczego sobie nie robił.

— Będę, i co zrobisz? Zgwałcisz mnie? Śmieszne — prychnął z tym wkurwiającym uśmieszkiem na ustach, a moje nerwy wcale nie zostały stworzone na cierpliwość dla tego dzieciaka.

— Żebyś wiedział — odpowiedziałem.

Chłopak podniósł kpiąco jedną brew w górę.

— Że ty? — zaśmiał się pod nosem, widocznie testując moją harmonię wewnętrzną, która w zapasie miała swój limit — Nie masz psychy.

— Ach tak? — teraz to ja podniosłem brwi w górę i nie szczędząc siły, przycisnąłem chłopaka plecami do drzwi jednej z kabin. Echo rozniosło się po całej łazience razem z cichym syknięciem bruneta. Prychnął.

— Brawo, co zamierzasz zrobić teraz? — szepnął z uśmiechem.

— A jakie były intencje w twoim zachowaniu przy chłopakach? — odpowiedziałem czując się jak przy wyjęciu karty zamiany w uno.

— Uwierało mnie w tyłek, chyba logiczne — zaśmiał się wzruszając ramionami — Poza tym mówiłem, ale ty kazałeś mi siedzieć, a...

— A tatusia się słucha, tak? — przerwałem mu z cwanym uśmieszkiem zaciskając palce na jego nadgarstkach. Widać było przez chwilę panikę w jego oczach, ale tylko przez chwilę.

— Może tak? Może i nie... — powiedział z lisim błyskiem w oku. Widocznie coś planował, a ja z chęcią przejrzę jego koncepcję.

— Może? — uśmiechnąłem się, nieznacznie przysuwając swoją twarz do jego.

— A czego ode mnie wymagasz? — zdaniu towarzyszył krótki śmiech pod nosem. Nadal nie przerywał kontaktu wzrokowego.

— Najpierw odpowiedz mi, dlaczego jesteś taki uległy — szepnąłem — Jak widać tylko dla mnie... — mruknąłem przysuwając twarz do jego ucha, a po jego szyi przeszły nikle widoczne ciarki. Podniosłem kącik ust do góry — Podobam ci się? — czubkiem nosa przejechałem wzdłuż jego nieskazitelnie gładkiej skórze. Ty podobasz mi się cholernie. Jeszcze teraz, w tych obcisłych spodniach podkreślających twoje zgrabne nogi i pośladki. Pasek dodający talii większego wcięcia, przez co biodra odznaczały się lepiej. Jeśli byłby kobietą, mogę się założyć, że stałby się głównym celem wielu mężczyzn.

Młodszy odchylił głowę na bok przymykając delikatnie oczy.

— Powiedz mały... — szepnąłem postanawiając nie robić sobie oporów i nos zastąpić wilgotnymi wargami. I właśnie od momentu, w którym przełamałem tą pierwszą barierę, poczułem, że trudno będzie mi już zawrócić. Same muskanie jego szyi i żuchwy stanowiło cholerną przyjemność. Podziałało jak narkotyk - dotknąłem raz i chciałem więcej. Mimo muzyki, która wydobywała się zza drzwi, słyszałem jego ciche westchnięcia. I tak samo, od teraz chciałem usłyszeć ich więcej, a myśl, że były spowodowane kontaktem fizycznym ze mną dziwnie pobudzała mnie jeszcze bardziej.

Ciemnowłosy mruknął w odpowiedzi.

— Chcę to usłyszeć — szepnąłem całując jego żuchwę powoli sunąc do brody przy czym oparł głowę w tył.

— Mhm... — mruknął ponownie, a ja zaprzestałem pieszczoty. Posłał mi oburzone spojrzenie opuszczając głowę w dół.

— Nie będę kontynuował dopóki tego nie powiesz — oznajmiłem puszczając jego nadgarstki. W tym samym momencie jedna z kabin otworzyła się wypuszczając z niej autentycznie martwego chłopaka. Opierając się o ścianę i prawie nie zabijając o własne nogi przechodził do wyjścia. Spojrzał na naszą dwójkę jak przez mgłę.

— Znowu te pedały... — wydukał słabo zrozumiale i odwrócił zdegustowany wzrok. Potknął się i przytulając do ściany w końcu opuścił pomieszczenie.

— Pierdol się — powiedziałem głośniej, ale bez sensu, bo ta osoba zdążyła już wyjść. Pedały? Powinien uważać na swoje dupsko, bo po pijaku to różnie bywa.

— A ty mnie... — szepnął Jisung zakładając ręce na moje barki. Spojrzałem na niego zdziwiony nie wiedząc co ma na myśli. Chłopak tylko przysunął się jeszcze bliżej.

— Co ja ciebie? — zapytałem obserwując z dokładnością każdą mimikę jego twarzy.

— Pierdolić, a co? — zaśmiał się jakby była to rzecz oczywista.

Rozszerzyłem szeroko oczy na dawkę pewności siebie, którą miał w sobie, czym oczywiście nie gardzę. Z pewnej strony podoba mi się to.

— Minho... — przeciągnął moje imię wplatając palce w kosmyki moich przydługich włosów.

— Jisung? — odpowiedziałem kładąc dłonie na jego talii. Szczuplutka i zgrabna.

— Wiesz co hyung...? — spojrzał się głęboko w moje oczy.

— Hm? — mruknąłem.

— Nie lubię jak chłopak się tak pieprzy tańcu — odpowiedział stanowczo łapiąc za moją szyję od tyłu i przysuwając twarz tak blisko, że oddzielały nas drobne centymetry. Moją twarz przypiekł gorąc i to nie ten od alkoholu. Zamurowało mnie.

— I co w związku z tym? — spytałem cicho.

— Że masz się już uciszyć i mną zająć. No chyba, że nie potrafisz... — powolutku zsuwał ze mnie ręce odsuwając się, a to wszystko stanowiło zwykłą prowokację.

— Zakład? — zapytałem przysuwając się do niego jak najbliżej czując szybkie tempo naszych serc. Uchwyciłem w palce dół jego szczęki i podniosłem w górę żeby mieć do niego lepszy dostęp.

— Może być — wzruszył ramionami unosząc oba kąciki ust w górę. Prychnąłem pod nosem. Dzieciak. Trzymając jego buźkę miałem prostą drogę żeby przełamać kolejną z barier. Pomału zmniejszałem dzielący nas dystans w końcu napotykając się na jego miękkie wargi. Muskając je czułem wielką przyjemność. Były strasznie delikatne. Rękę położyłem z powrotem na jego talii jadąc nieco niżej na biodro. Zacisnąłem się tam, a młodszy westchnął. Niecierpliwie przejechał językiem po mojej dolnej wardze prosząc o wejście, co mu umożliwiłem. Miałem w planach od razu przejąć kontrolę i to zrobiłem. Nasze języki ocierały się w tym samym rytmie co nasze ciała. Przysunąłem go bliżej tym samym zahaczając o jego wypukłe miejsce. Jęknął cicho i tym razem to on przysunął się specjalnie. Pobudzał mnie coraz bardziej z chwili na chwilę. Przycisnąłem go do siebie nadal nie przerywając zachłannego pocałunku. Rękami zjechałem na jego pośladki, które były doskonałe. Uchwyciłem go pod nimi i uniosłem, a on nogami owinął się na moich biodrach. Ręce trzymał owinięte wokół mojej szyi wciąż pogłębiając pocałunek. Przeniosłem się w bok i posadziłem go na umywalce. Było mi to obojętne, byle by z nim nie utracić równowagi. Stanąłem jak najbliżej niego przy czym stykaliśmy się w tym znaczącym miejscu. Całowanie zamieniło się bardziej w zawody czyi język wejdzie głębiej. W tym wszystkim z daleka można było wyczuć falę podniecenia i ekscytacji. Złapałem go ponownie w talii, a on tak samo jak wcześniej za cholerę nie szczędził ocierania się o mnie. Czułem, że robi mi się ciasno i to coraz bardziej. Jisung ułożył dłonie na moich ramionach jadąc niżej. Dokładnie badał przez materiał moje delikatne mięśnie brzucha. Sunąc w dół nie zamierzał się zatrzymywać i wsunął palce za gumkę bokserek. Oderwałem się od niego i ustami rozpocząłem obcałowywać jego szyję zasysając się w niektórych miejscach. Chwyciłem jego dłoń i przeniosłem wyżej pod moją bluzkę, za to moja dłoń powędrowała po jego udzie prost na wybrzuszenie. Był twardy, poczułem to tym bardziej kiedy zacisnąłem na nim palce. Od razu wydobył z siebie stłumiony jęk. Podczas kiedy on jeździł dłonią po moim torsie, ja opuszkami w prowokujący sposób przeniosłem się na jego pasek, który sprawnie rozpiąłem. Następnie zajmując się ssaniem jego obojczyków zabrałem się za guzik i zamek. Chłopak przez cały ten czas wypełniał pomieszczenie cichymi odgłosami. Po udanym dostaniu się do jego ostatniej warstwy dolnej części ubrań, przejechałem palcem po jego zakrytej męskości. Sapnął. Zacząłem obsypywać całą jego szyję pocałunkami, z których niektóre zostawiały czerwone ślady i dźwięki odbijające się od ścian. Pociągnąłem za gumkę, która strzeliła o jego skórę. Syknął. Uśmiechnąłem się pod nosem.

— Nie baw się tak — mruknął przeciągle.

— To poproś — zaśmiałem się w zagłębienie jego szyi. Westchnął.

— Proszę Minho... — jęknął.

— Nie słyszałem, powtórz — zainsynuowałem, tylko po to aby usłyszeć go po raz drugi. Jego jęki wydawały się być takie błogie dla uszu.

— Bardzo proszę — wyskomlał, a ja dłużej go nie męcząc wróciłem pocałunkami na jego usta. Bez zawahania dyskretnie wsunąłem dłoń w bokserki i złapałem w dłoń jego członka. Wcale nie był taki mały. Chłopak odchylił głowę w tył przymykając oczy i zagryzł dolną wargę. Zacisnąłem się mocniej z czego powodu brunet nie zdołał pohamować jęku. Powoli przesuwałem rękę z góry na dół muskając i liżąc jego górną część szyi. Chłopak obie swoje ręce wplótł w moje włosy za które co chwila delikatnie ciągnął. Przyspieszyłem tempa, a razem z tym przyspieszyło też tempo jego oddechu i łkania o więcej. Im szybciej się poruszałem tym więcej przekleństw i skomlenia opuszczało jego buzię. Zwolniłem, ale tylko po to żeby robić to mocniejszymi ruchami. Nie przestając jęczeć schował twarz w moje ramię, a ja ułożyłem drugą dłoń na jego udzie, które ściskałem równo z szarpnięciami za końcówki moich włosów.

— J-ja... — wysapał ledwo słyszalnie — Już... A-ah — wyjąkał i po kilku ostatnich parciach doszedł roznosząc głośne echo po całej łazience. Cała moja dłoń jak i jego przyrodzenie pokrywała biała lepka ciecz. Odwróciłem się w bok i urwałem dużą ilość papieru wycierając nim ręce. Urwałem jeszcze jedną serię podając ją Jisungowi. Chłopak odebrał ją ode mnie wycierając się. Papier rzucił gdzieś na bok próbując zapiąć spodnie. Burknął pod nosem.

— Nie dam rady... — powiedział z nadal głębokim i ciężkim oddechem i zsunął się z umywalki. Przewróciłem oczami i pomogłem mu zapiąć spodnie. Jednak kiedy chciałem zabrać się za pasek, drzwi od łazienki otworzyły się, a w nich stanęła bardzo znana mi osoba.

Stanął w bezruchu tak samo jak nasza dwójka. Jego oczy błądziły po naszych sylwetkach zatrzymując się na miejscu w którym trzymałem pasek Hana. Potem wzrokiem przeskanował twarz bruneta jak i moją. Chrząknąłem.

— Hyunjin...? — zapytałem cicho odsuwając ręce od młodszego. Jego oczy stawały się coraz bardziej... Świecące?

Hwang nic nie odpowiedział tylko prychnął bez emocji i wyszedł trzaskając drzwiami.

Dziwne.

— O co mu chodzi? — wyszeptał Jisung kompletnie jak ja nie wiedząc co się stało.

— Szczerze, nie mam pojęcia... Ale najlepiej będzie jak się ogarniemy i już wrócimy do tych pajaców — uniosłem jeden kącik ust w górę i dałem szybkiego buziaka w policzek niższego.

🤡
(nie, nie chce mi się tego sprawdzać tbh)

I AM: DEADDDDD

CO TO KURWA JEST

JA NAPISAŁAM QUITE SMUTA? JA???

NO WAY IDE DO KOŚCIOŁA

chociaż wait nic mi to nie da

NIEWAŻNE, GDZIEKOLWIEK, BYLEBY SIĘ SCHOWAĆ

NIBY LUBIĘ PISAĆ TEGO TYPU RZECZY ALE POTEM JAK TO CZYTAM ŁAPIE MNIE ZAŻENOWANIE I ŚMIESZNE BO DRAFTY WYCHODZĄ MI LEPIEJ NJEJDJD

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top