lekcja online👅
Kim Woojin
czekamy na dole pięć minut inaczej jedziemy z minho sami
Lee Minho
dalej bo ktoś się ogarnie że siedzę jako kierowca
Lee Felix
ale obiecujesz że nas nie zabijesz?
Lee Minho
nie bardzo ogarniam hamowanie
Seo Changbin
pierdole
jak zginiemy to będę nawiedzał twoje koty do końca ich żywota
Lee Minho
ok
nie masz psychy
ale ok chodź chodź
Seo Changbin
🔪🔪🔪😡
— Obiecuję, że jak zaraz tu nie przyjdą to sami wywieziemy tą... — Minho nie dokończył bo właśnie w tym samym momencie cała czwórka chłopaków z kapturami na głowach wybiegła z budynku JYP. Westchnął.
— Błagam nie bij, ale szukałem maseczek... — powiedział Felix robiąc smutny wyraz twarzy. Podał każdemu po jednej maseczce.
— Moje dziecko... — rozczulił się Woojin.
— Dobra panienki proszę wsiadać — uśmiechnął się nasz pan kierowca — Panienki i pani goryl — poprawił, a Hyunjin jak zwykle parsknął śmiechem.
— A mogę na kolanka? — do otwartych drzwi Minho podszedł Jisung — Mogę?
— Ty to sobie możesz wiesz co. Wypad na bagażnik — prychnął.
— Aha — burknął obrażony i udał się na tył pojazdu.
— Myślisz, że z twoją ciężką dupą byłoby mi łatwiej prowadzić? Otóż nie.
Changbin jako zespołowy siłacz zasunął boczne drzwi i sam usiadł się wygodnie.
— A ja mogę na kolanka? — do Changbina przysunął się nikt inny jak Felix.
— Tak, nie jestem jak Minho — zaakcentował to uśmiechając się wrednie, tak żeby chłopak zauważył to w lusterku.
— Nie udawaj takiego super chło- przyjaciela, ja przynajmniej nie zdradzam Jisunga... — powiedział dumnie spoglądając na Bina.
— Jasne... Ty nie zdradzasz... — prychnął.
— Bo cię wyrzucę po drodze — mruknął.
Zapadła cisza.
— Ok to gdzie jest gaz?
— Mordo, najpierw to ty przekręć kluczyk — zaśmiał się najstarszy.
Lee posłał mu morderczy wzrok jednak po chwili jego wyraz twarzy zwątpił w swoje działania.
— Gdzie jest...
— Stacyjka po prawej.
Uśmiechnął się niezręcznie i uruchomił pojazd, który samoistnie zaczął jechać.
— TY POPIERDOLCU HAMUJ! — krzyknął Woojin.
— KURWA JAK?
— WCIŚNIJ TO CO MASZ NA ŚRODKU!
Samochód gwałtownie zahamował i całe szczęście pasy najstarszej dwójki były zapięte czego nie można było powiedzieć o chłopakach z tyłu, którzy ostro zaryli w tylne drzwi auta.
— ZAPIERDOLE CIĘ JAK WYJDZIEMY — krzyknął Jisung.
— Słownictwo gnoju — odpowiedział mu Minho.
— No i cudnie. Teraz mnie słuchaj... Jeden sprzęgło, dwa hamulec, trzy gaz.
— Co... Dobra, ale od której strony?
Woojin podniósł dwie ręce w górę myśląc chwilę.
— No lewej.
— A no okej.... I co?
— Zrób jeszcze raz co przed chwilą, ale naciskając sprzęgło, bo faktycznie prędzej my wpadniemy do grobu niż Hyojin.
Minho kiwnął głową wykonując to co kazał mu najstarszy.
— I pięknie — uśmiechnął się — Teraz ręka na rączkę.
— Ręka na co — zdziwił się. Nigdy nie miał kontaktu z prowadzeniem auta.
— Widzisz tego fiutka między mną a tobą?
Jego wzrok zleciał w dół.
— A no widzę.
— Złap to.
— Nie jestem pedałem.
— Zamknij ryj i złap.
— No dobra.
— Teraz dawaj na dwójkę.
— No.
— Powoli puść sprzęgło.
— No.
— Jedziemy do przodu, widzisz?
— No tak.
— NO TO KIERUJ.
— Mogę wcisnąć gaz?
— Tak, ale błagam delikatnie.
— A jak inaczej...
Oczywiście, że wcisnął go do końca od razu zaczynając manewrować kierownicą.
— Jestem jak rajdowiec — zadowolił się — Nic mnie nie zatrzyma!
— MINHO USPOKÓJ SIĘ — Woojin.
— A jak zrobić szybciej? — wyjechał z parkingu na drogę nie zważając na przejeżdżające auta.
— Rozpędź się tr- A no. Puść gaz, sprzęgło, trójka, puść sprzęgło, gaz.
— Gadasz jak wróżbita Maciej, ale dobra — jakimś cudem udało mu się zmienić prędkość. Znowu przycisnął gaz trochę bardzo przy czym co chwilę go puszczał.
— Zaraz się zrzygam — jęknął Hyunjin.
— Nie dziwię się — mruknął Jisung zmrużając oczy.
— Ja tam się świetnie bawię. Ale faza. Szybko, wolno, szybko, wolno — zaczął się śmiać.
Za to Woojin położył na kolana torbę z której wyciągnął czystą setkę.
— Ale zajebało spirytusem... — zauważył Jisung.
— Etanol? — Minho skierował swoją głowę w bok — Podziel się...
— Nie, ty kierujesz — burknął Woojin.
— No i?
— Patrz na jezdnię.
— O babcia na pasach! — pisnął podekscytowany.
— Świetnie... — Woojin niezbyt się tym przejął przykładając główkę butelki do ust.
Niestety chłopak gwałtownie zahamował, a pojemność buteleczki wystrzeliła na Kima. Dodatkowo coś ciężkiego uderzyło o ściankę dzielącą przód i tył pojazdu.
— KURWA MINHO TY JEBANY SKURWIELU — tym razem krzyknął Changbin.
— A CO JA MAM POWIEDZIEĆ? ZA CHUJA NIE WEJDĘ Z WAMI DO TEGO SKLEPU. ŚMIERDZĘ WÓDĄ GORZEJ NIŻ PANI BEATKA. MINHO ZJEBANY Z CIEBIE KIEROWCA. WSTYDZĘ SIĘ WAS.
— W TAKIM RAZIE WYPIERDALAJ Z POWROTEM DO WYTWÓRNI NA PIECHOTKĘ.
Starsza pani nadal stała na pasach przypatrując się wydzierającej się dwójce chłopaków.
— A PANI CO TAK STOI JAK KOŁEK? SPIERDALAĆ MI Z DROGI — zaczął agresywnie trąbić na kobietę, która wystraszona uciekła.
— Czy tylko mnie ta cała sytuacja bawi? — parsknął Felix.
— Tak — odpowiedział dosłownie każdy.
🤡
OK A WIĘC DZIĘKUJĘ ZA DWA TYSIĄCE GWIAZDECZEK I PRAWIE PIĘTNAŚCIE TYSIĘCY ODCZYTÓW🤩🤩
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top