HYOJIN?!!?!!

Chan: mocniej tatusiu
Minho: majster
Changbin: gorylica
Hyunjin: wary obciagary
Jisung: zajebacwiewiore
Felix: skurwigrud
Seungmin: suczka
Jeongin: chuj kurwa jaranie

majster
proszę o niewychodzenie z pokoi przez dobrą godzinę bo tak jakoś
nastąpił
mały
niecny
problem

— Dobra, drużyna AA powiadomiona. Miejmy nadzieję, że się zastosują.. — szepnął mając na uwadze otwarte już drzwi.

— A A? — zdziwił się Hyunjin — Ale co to takiego?

— Może kiedyś się dowiesz jak sam tego doświadczysz — spojrzał się na chłopaka świecąc mu latarką w oczy — Czego ci oczywiście nie życzę.

— Po pierwsze mówisz jak mój korepetytor, a po drugie TO NIE ŚWIEĆ MI PO OCZACH — krzyknął.

— Po pierwsze to się zamknij — przedrzeźnił — A po drugie WIESZ CO PRZYCIĄGA TAKIE DARCIE MORDY JAK TWOJE?

— NIE KURWA NIE WIEM

— PSYCHOLA — zakończył.

— Łaaał Minho, zabłyszczałeś — zaśmiał się Hyunjin.

— Zabłyszczeć to ci może...

— Niby co? — chłopak zaczął bawić się kosztem nerwów drugiego.

Niestety ten nie zdążył się odgryźć kiedy kropka w kropkę ktoś zahamował przed drzwiami. Brzmiało to jakby za hamulce służyły tej osobie paznokcie.

Całą trójkę zatrzymało w miejscu. Minho powoli przerzucił wzrok w stronę Changbina i to tak ostrożnie jakby miał za to dostać w lepę.

— ...Co tam widzisz? — szepnął do Changbina. Biedny stał idealnie przed drzwiami będąc pierwszy jako osoba podatna na atak.

— Chyba... — zaciął się żeby przyjrzeć się dokładniej postaci — Chyba... Człowieka... — odszepnął.

— Czy to Seungmin? — zapytał cicho.

— Nie wiem..

— Jakie ma włosy?

— Ciemne?

— Długość debilu zasrany.

— Nie wiem, chyba długie.

— A no okej... Czekaj... JAK TO KURWA DŁUGIE — wykrzyknął najstarszy po chwili katując się za to w głowie — Kurwa.

Istota siedząca w drzwiach zasyczała widocznie będąc wrażliwa na głośne dźwięki.

— JAPIERDOLE HYUNG TO GÓWNO SYCZY — tym razem strach dopadł Changbina, któremu również podskoczył ton głosu.

To coś, co właśnie zostało nazwane gównem, zamiast syczeć zaczęło warczeć. Jakby tego było mało wbijało pazury w panele drapiąc w nie agresywnie.

— ZAPAL ŚWIATŁO DO CHOLERY — spanikował Hyunjin.

— POJEBAŁO CIĘ? ŁATWIEJ TEMU BĘDZIE NAS WTEDY ZŁAPAĆ — odkrzyknął Changbin.

— TO ZAMKNIJ TE JEBANE DRZWI — wskazał ręką.

— ALE.

— NIE MOŻEMY ICH ZAMKNĄĆ BO TO COŚ WEŹMIE SIĘ ZA RESZTĘ ZAŁOGI. TRZEBA TO ZAJEBAĆ — wrzasnął Minho rzucając się w stronę drzwi.

— GANG, GANG, GANG, HONOR I OJCZYZNA — nie minęła chwila, a chłopak siedział na jego ofierze. Wyglądało to nieco jakby próbował on ujechać przestraszonego do granic możliwości konia. Cokolwiek to było rzucało się na wszystkie strony nie pomijając faktu, że krzyki, które z siebie wydobywało mogły obudzić cały budynek.

— MINHO MUSIMY UCIEKAĆ — wystraszył się Hyunjin.

— NIKT NIE BĘDZIE UCIEKAĆ TY MAŁA PIZDO — oznajmił ostro, kiedy nagle jęknął z bólu. Coś właśnie wgryzło mu się w rękę.

— HYUNG? WSZYSTKO W PORZĄDKU? — zapytał Changbin, który stał zesrany w kącie między ścianą, a łóżkiem.

— PUSZCZAJ KURWA — krzyknął Minho, a zaraz po tym słychać było huk. Tak, jego przeciwnik został znokautowany uderzając głową o podłogę. Był to Hyunjin, który dzielnie zapodał wykop w bok głowy bestii — Hyunjin?

— Ja już nie dam rady, przepraszam — wydukał łamiącym się głosem i w podskokach zapalił światło w pokoju.

— Ty jednak nie jesteś małą pizdą, to ja też przepraszam.. — mówił spokojnie dopóki nie spojrzał się z powrotem pod siebie — O ja pierdole....

— Co? — zdziwił się Changbin podchodząc bliżej do przyjaciół. Przyjaciół i jakiegoś pojebańca. Pojebańca... — O w morde.

To co ujrzeli tamtej nocy pozostanie w ich pamięci na zawsze...

— To niemożliwe — Hyunjin zasłonił dłońmi usta — Przecież powinna nie żyć. Ja pamiętam, że za tamtymi krzakami była przepaść. Powinna tam spaść. Czemu? — w jego oczach zaczęły zbierać się łzy — Cze...

— ONA JEST ZOMBIE — wrzasnął Changbin — A SKORO UGRYZŁA MINHO, TO...... TO ON TEŻ BĘDZIE.

— Zamknij się ty idioto. Zombie nie istnieją. No dobra, może i raz widziałem jak byłem na środkach uspokajających, ale to się nie liczy... — odezwał się Minho słysząc jakie głupoty opowiada drugi.

— Skąd to niby możesz wiedzieć?

— Bo nie jestem pierdolonym zombie — usłyszeli znajomy głos. Bardzo znajomy. Hyojin.

— O ty kurwa łasico jedna — najstarszy gwałtownie spojrzał się na dziewczynę na której twarzy formował się solidny siniak.

— Mam na ciebie znowu napluć?

— To nie będzie potrzebne.

— Ach tak?

— Ach tak — Minho chwycił ją za koszulkę podnosząc się z kolan — Wstajemy — powiedział miło — Albo ładnie wstaniesz, albo wyrzucę cię za tą szmatę przez okno — zagroził.

— Kusząca propozycja, ale nigdzie się nie wybieram — zaśmiała się mu prosto w twarz.

— Kusząca informacja oznajmująca, ale nie — w tym momencie sztuczny uśmiech, który przez chwile zakrólował na jego twarzy zniknął. Poprawił on uchwyt na ubraniu dziewczyny, które nie wyglądało ani trochę lepiej od jej rozczochranych włosów czy ubrudzonej od ziemi twarzy — Poza tym... Nie powiem, ale twój fryz wygląda...

— No jak?

— Na miłośniczkę ptaków.

— Ha ha ha, nie moja wina, że przez KOGOŚ wpadłam w rów — uśmiechnęła się sztucznie.

— Co ma rów do gniazda na głowie?

— Gówno.

— No i znowu pyskujesz się potem dziwisz, że nikt ciebie tu nie chce.

— Seungminnie chce — odpowiedziała bez zastanowienia i tak samo bez zastanowienia została pociągnięta do góry. Ledwo stanęła na nogach podpierając się ściany.

— Kurde Minho wiedziałem, że jesteś silny, ale żeby podnieść kogoś od razu na nogi — uśmiechnął się zadziornie Hyunjin.

— Na kolana też potrafię — mrugnął.



myjdupe przed napisaniem rozdziału do shrek kids w końcu po trzech latach złapanx na kamerze!!!

taki żart...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top