COMING BACK 👅


przepraszam za nieaktualizowanie tej jakże przecudnej książki ALE

— mój telefon doznał poważnych urazów jak i zawału (przeszedł operację i jest już great)

— eee... nie miałam weny na quite smuta?

— i trochę mi się nie chciało?

— wiem, miało być to na urodziny minho (25 października), ale lee know że jestem spóźnialska etc.

— także po about 2 months daje rozdział „świąteczny"

— wesołych świąt tho

— smacznego 16+.... jak się rozkręcę i nie zatrzymam to 18+ ;)

————————————————————

Minho pov

Dosyć szybko udało się nam, spitej i lekko ućpanej paczce idiotów, trafić pod najbliższy dobry klub. Poszliśmy do dobrego klubu tylko dzięki mojej osobie kiedy innym tak naprawdę nie zależało gdzie wylądujemy. Mi akurat zależało. Nie chciałem pójść do pierwszego lepszego burdelu w który jak znam życie wciągnąłby nas Felek, potem na następny dzień nic nie pamiętać i obudzić się w towarzystwie dwóch tak samo spitych pań albo co gorsza osoby z naszej paczki. Pół nagiej bądź i nagiej. Ech, fu.

Chociaż trójkątem z Jisungiem i Hyunjinem bym nie pogardził...

Bez problemu dzięki naszemu liderowi udało się nam wejść do klubu, który na razie nie wyglądał na miejsce gdzie tańczyły panienki, które też zajmowały się klientami takimi jak my. Tylko co ja mogłem wiedzieć skoro dopiero co przechodziłem przez drzwi. No najwyżej przeczyszcze się środkiem żrącym.

Wchodząc do środka od razu uderzyła w nas głośna muzyka, gorąco, zapach alkoholu, potu i dymu. Zrobiło się znacznie duszno, ale i zdatnie do wytrzymania. Wraz z tym moje oczy zostały porażone przez błyski świateł. Nie mogłem zarejestrować ich dokładnego koloru. Wydaje mi się, że były różowe, ale ciul wie.

Tak Minho ty jebany geju dla ciebie wszystko jest różowe.

Idąc głębiej, nadal trzymając się ziomków, uśmiechnąłem się pod nosem widząc za lekką mgłą poruszające się w rytm muzyki ciała kobiet. Musiałem być nieźle zjarany, że mnie ten widok cieszył, czy jakkolwiek podniecał. I tak oprócz nacieszania tym oczu nie miałem w planach niczego więcej.

Razem z chłopakami znaleźliśmy wolny stolik. Trochę niezbyt duży wolny stolik, dlatego wyglądało na to, że ktoś z nas będzie zmuszony zająć miejsce na kolanach.

Na kanapę z jednej strony pierwszy wcisnął się Changbin, obok niego usiadł Felix, a następnie ja. Zaraz obok mnie wcisnął się Hyunjin co było dosyć dziwne, ale ok, to jest Hyunjin. Po drugiej stronie stołu usiadł Woojin, Seungmin, Jeongin i Chan. Spojrzałem w bok i od razu na główny widok rzucił mi się zirytowany, a może bardziej wkurwiony wzrok Jisunga skierowany na Hyunjina. O chuj chodzi? Hyunjin widocznie musiał zauważyć, że chłopak ryje w nim dziurę od dłuższej chwili.

— Co się gapisz? — powiedział głosem, który zjeżdżał w bardziej pijany ton — Co, nie możesz usiąść obok twojego chłopaka? — zaśmiał się głupkowato na co Jisung podniósł brew w górę — A może już mojego chłopaka, hm? — jego usta wykrzywiły się w uśmiech.

Nie odzywałem się czekając na dalszy rozwój sytuacji. Ich kłótnie zawsze są śmieszne.

Chociaż ostatnia walka...

— Chciałbyś... — prychnął i z pewnością siebie wcisnął się między stół, a kolana Hyunjina szybko siadając na moich.

Nie powiem, ale czując jego tyłek przy sobie trochę mnie to pobudziło.

Znaczy nie, to wszystko przez alkohol.

Przynajmniej tak próbowałem sobie wmówić.

Wiem, bez sensu.

Siedząc i czekając aż ktoś w końcu ruszy tyłek żeby ogarnąć alkohol, każdy zdążył już wkręcić się w rozmowę. Niestety, ale Felix musiał ją szybko przerwać waląc jak nienormalny dłonią w mebel przed nim. Wszyscy od razu ucichli kierując swój wzrok na chłopaka.

— Parkinson? — zażartowałem śmiejąc się.

— Spieprzaj — chłopak przez chwilę próbował zabić mnie wzrokiem — No więc... — zaczął jasnowłosy, ale nie dokończył.

— Tak kochanie? — szepnął Changbin przybliżając się do swojego przyjaciela wystawiając dziubek w jego stronę.

— Eww... — w sumie cała 7.

Felix przewrócił oczami.

— Widzisz przecież jakie mamy tu homofoby Binnie... — wytłumaczył młodszy.

— Chuj mnie to obchodzi, chcę buziaczka — odpowiedział dosyć stanowczo.

Felix po tym popatrzył się na nas wypuszczając ciche „jebać" i cmoknął Changbina w usta.

— EWWWWWWWWW — tak, to znowu my. No oprócz Woojina, który mimo wszystko stanąłby za Changlixami murem. W sumie to i dobrze.

— Jakie ew? Chce ktoś w morde? — powiedział zdenerwowany Binnie.

— Tak, ja — zaśmiał się Hyunjin. Ten jak zawsze w dobrym humorze.

— To dawaj na środek smarku — uniósł się (naj)niższy.

— No to chodź mały — tym razem swoją zgrabną dupę podniósł Hyunjin. No i co ja mogłem poradzić, że miałbym do siebie wyrzuty gdybym go w nią nie klepnął. Chłopak odwrócił się w moją stronę.

— No ale że aż tak cię do mnie ciągnie? — powiedział i znowu się zaśmiał siadając z powrotem, a ja poruszyłem w żartach brwiami.

— Jakby do ciebie w ogóle kogoś ciągnęło — warknął Jisung.

Zazdrosna wiewióreczka.

Przybliżyłem usta do karku młodszego dając mu buziaczka. Fakt, nie jesteśmy oficjalnie razem i w ogóle, ale przecież skinship nie jest czymś niedopuszczalnym w samej przyjaźni.

— Kochanie, nie denerwuj się tak... — mruknąłem żartobliwie zaczynając  pieszczotliwie muskać jego skórę na szyji. Była delikatna. Nigdy tego nie miałem okazji zauważyć. Chłopak mruknął i odchylił głowę do tyłu, jakby zwykły kontakt fizyczny nagle go uspokoił. Widać, że w związku grałby rolę baby — Hm? Już dobrze? — szepnąłem mu do ucha spuszczając dłonie na jego uda, które były w tym momencie wyjątkowo wygodne. Widziałem od boku, że na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech.

Jak sprawić przyjemność twojej kobiecie, rozdział pierwszy.

— Możecie chociaż wy się przy nas nie miziać? — westchnął Seungmin.

— No właśnie — zawtórował Hyunjin.

Zaśmiałem się.

— Naprawdę każdy musi być o mnie zazdrosny? — powiedziałem kręcąc głową.

— Dobra cicho, Fela ma coś do powiedzenia — przerwał Chan, a Felix uśmiechnął się do niego dziękując.

— A więc... — zatrzymał sprawdzając czy znowu ktoś nie ma w planach przerwać jego wypowiedzi, ale nic takiego nie nastąpiło — ...gramy w butelkę? — dokończył.

Wszyscy popatrzyliśmy wzrokiem po sobie z lekkim strachem w oczach zdając sobie sprawę co może się wydarzyć.

— Nie — szybko odezwał się Woojin i każdego wzrok przeniósł się na niego.

— Woojinie, nie bądź pizda — powiedział do niego łagodnie Seungmin.

Woojin obdarzył każdego z nas zdenerwowanym spojrzeniem, na co my się głupkowato uśmiechnęliśmy.

Chłopak westchnął.

— No dobra, ale od tego momentu wywiązuje się z obowiązków rodzicielskich — powiedział i spojrzał znacząco na Chana.

— Okej — Chan odpowiedział niewinnie podnosząc ręce w górę, gdzie potem jedna z nich opadła za kark Jeongina.

— Okej.

— To co, gramy? — zapytał Felix.

— Ta — odpowiedziałem, dając odpowiedź również za cała resztę.

niepoprawiane, bo julka się już zmęczyła 😢

Db za nie wstawianie rozdziałów i jako bonusowe świąteczne:

A nie sory
Właśnie uszkodziłam wam wzrok, przepraszam...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top