liczba sekretnych westchnięć stopniowo mnie przepełnia

Miałem wtedy siedemnaście lat. Byłem głupim nastolatkiem, który dał się wrobić w głupią relację, z powodu równie głupiego zauroczenia.

Zauroczenia, które kryło się pod postacią wysokiego siedemnastolatka - mojego rówieśnika - o niskim, głębokim głosie, którego traktowałem jak przyjaciela. Do czasu...

Nazywał się Kim Taehyung, jednak ja zawsze zdrabniałem jego imię - TaeTae, tak właśnie się do niego zwracałem.

Nasza przyjaźń trwała nieprzerwanie od początku szkoły średniej, kiedy to przysiadł się do mnie przed zajęciami. Ten zwariowany Koreańczyk z osobowością 4D posłał mi swój kwadratowy uśmiech, a ja całkowicie straciłem głowę, z czasem zatracając się coraz bardziej, coraz głębiej...

Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, przez bardzo długi czas trzymałem to nasilające się uczucie w tajemnicy. I może nadal bym to ukrywał, bo wcale nie przeszkadzał mi fakt, że Tae widzi we mnie tylko przyjaciela, jeśli mogłem codziennie być blisko, patrzeć, przytulać, niewinnie dotykać - naprawdę byłem gotów trzymać moją miłość w tajemnicy do końca życia, jednak nagle, na początku drugiej klasy wszystko się zmieniło.

Pojawił się on.
Wysoki, czarnowłosy, dobrze zbudowany, z uroczym króliczym uśmiechem...

Płeć piękna wzdychała z zachwytem, męska - zazdrościła, a po cichu kombinowała, jak zaprzyjaźnić się z nowym.

Jeon Jeongguk. Zasilił szeregi naszej klasy jeszcze w pierwszym semestrze. Spóźniony wszedł do sali, ukłonił się i przeprosił. Usiadł w ławce, tuż za mną i Taehyungiem, z drobną Koreanką, której imienia nigdy nie mogłem zapamiętać. Była cicha, wycofana, miała swój własny świat, jednak wtedy zdążyłem zarejestrować, że spostrzegła obecność Jeongguka. Posłała mu jedno długie spojrzenie, po czym odwróciła twarz w kierunku okna, zasłaniając ją włosami, które opadały brązowymi falami na jej szczupłe ramiona.

Lekcja matematyki dobiegła końca. Mogłem odetchnąć. Nauki ścisłe ogarniałem równie łatwo jak sposób myślenia dziewczyn - nic nie rozumiałem i nawet nie starałem się zrozumieć. Dziewczyny były mi - i nadal są - obojętne. Interesowała mnie tylko jedna osoba, tylko o niej potrafiłem rozmyślać godzinami - mój najlepszy przyjaciel, który zagadywał Jeona, tak jak niegdyś i mnie zagadywał. Dwanaście miesięcy wcześniej nic o sobie nie wiedzieliśmy, poznawaliśmy się bliżej, znaleziwszy wspólny język, a co za tym idzie wspólne tematy. A teraz on, TaeTae, poznaje bliżej Jeongguka, który, przynajmniej w moim odczuciu, nie może doczekać się chwili, gdy owinie sobie wokół palca mojego niewinnego Taehyunga.

Od tamtej pory nasz duet przeistoczył się w trio, które z czasem zamieniło się w dziwny miłosny trójkąt. Ja i Jeongguk kochaliśmy Tae, a Tae kochał nas obu.

Którego bardziej - tego nigdy się nie dowiem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top