*×28×*

Zobaczyłem dym, a zaraz ogień.

— Pali się! — krzyknąłem.

— Musimy szybko wszystkich ewakuować. Kto da radę, niech szybko biegnie do wyjścia! — rozkazał Wielka Brytania.

Zauważyłem, że Węgry z wielkim bólem zaczął się podnosić. Od razu do niego podbiegłem i pomogłem mu wstać. Okazało się, że jedynymi z pacjentów, którzy nie uciekli byli mój brat i Francja. Nieco ułatwiało nam to ewakuację.

— Poland, ty zajmij się Hungary, a ja pomogę France! — odrzekł Wielka Brytania.

Ja jedynie kiwnąłem i pomagałem bratu iść w kierunku wyjścia. WB wziął Francję na ręce w stylu panny młodej.

Tak naprawdę ledwo już mogliśmy oddychać. Do naszych płuc docierało mnóstwo dymu, który wywoływał ciągły kaszel.

Przyspieszyliśmy nieco kroku. Usłyszeliśmy krzyki z zewnątrz. Było to bardzo pomocne, ponieważ widoczność ograniczał, wspomniany już wcześniej, czarny dym. Dzięki nawoływaniom wiedzieliśmy mniej więcej, gdzie iść.

Zaraz ujrzeliśmy otwarte wyjście. Przed nim stał Rosja, który jak tylko nas zobaczył to podbiegł i pomógł mi wyprowadzić Węgry.

Byliśmy już bezpieczni. Posadziłem brata na miekkiej, zielonej trawie. Wielka Brytania usiadł tuż obok i położył na swoich kolanach Francję. Widać, że się o niego troszczył. Lekko pogłaskał go po głowie. Mimowolnie uśmiechnąłem się na ten widok.

Popatrzyłem na żołnierzy, którzy próbują zgasić pożar, jednak zaraz mój wzrok pokierował się z powrotem na Węgry.

— Wszystko w porządku? — Kucnąłem przed nim.

— Tak, jest ok. A ty? Jak się trzymasz? — Popatrzył mi prosto w oczy.

—W porządku. — Uśmiechnąłem się.

Zaraz podszedł do nas Rosja i Niemcy.

— Tak mi przykro... widziałem III Rzeszę. — powiedział łamiącym się głosem, Niemcy.

— To nie twoja wina. — Rosja poklepał go lekko po plecach.

Było mi go okropnie żal. Obwinia się za coś, na co nie ma wpływu. Nie wiedziałem co odpowiedzieć, więc po prostu go przytuliłem. Czasami pomagało to bardziej niż tysiąc słów.

— Gdzie widziałeś Rzeszę? — zapytałem się go, gdy tylko trochę się uspokoił.

— Był tam. — Pokazał dłonią na ścieżkę pomiędzy budynkami, która znajdowała się tuż przed naszą, już dawną, kryjówką.

Westchnąłem głośno. Musimy szybko to zakończyć. Widziałem dobrze po twarzach innych, że mają dość. Żyją w ciągłym strachu i stresie.

Niestety, jedyne co może nas uratować to kapitulacja lub poddanie się III Rzeszy oraz jego sojuszników.

Musimy dzielnie walczyć i co najważniejsze - nie poddawać się!

Węgry i Francja zostali przeniesieni do mniejszego bunkru, gdzie mogli dalej odpoczywać.

Ja oraz większość krajów przystąpiliśmy do walki. Każdy z nas dostał broń oraz prowizoryczne uzbrojenie.

Od razu, kiedy otrzymałem strzelbę zacząłem trenować. Ogólnie każdy z nas był jako tako wyszkolony, ale ja stwierdziłem, że to za mało.

Niemcy oraz Rosja instruowali mnie, co mam robić. Byli bardzo obeznani jeżeli chodzi o tematy broni.

Moje strzały w dalszym ciągu były koślawe, ale chociaż potrafiłem trafić do celu. Nie szło mi również szybkie przeładowywanie broni.

Mam jednak nadzieję, że wystarczy mi to do obrony.

Zauważyłem, że USA również chwycił za broń. Bardzo mnie to cieszyło. Powiedział nam, że jego żołnierze zajmą się walką, a my obroną własną, ale i również naszych przyjaciół.

××××××××××××××××××××××××××××××
Już zbliżamy się do końca 💜

Tutaj przed, przed ostatni rozdział ^^

~Marcyś

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top