*×18×*

— Polska! — zerwałem się do siadu.

To wszystko było tylko snem? Wyglądało bardzo realistycznie. Przetarłem twarz i poczułem wilgoć. Znowu płakałem...

— Wszystko dobrze? — zapytał Słowacja.

Rozejrzałem się dookoła w lekkim szoku. Było dość ciemno, ale udało mi się dostrzec śpiące w najlepsze kraje.

— T-tak... to tylko zły sen... — szepnąłem do Słowacji.

— Co ci się śniło? Opowiesz mi?

— Hm... no dobrze, ale tutaj? — Rozmowa szeptem nie należała do najprzyjemniejszych.

— Możemy wyjść przed drzwi. Chodź! — Pociągnął mnie za rękę, w stronę wyjścia.

Staraliśmy się zachowywać jak najciszej tylko mogliśmy. Podeszliśmy do drzwi i ostrożnie je uchyliliśmy. Wydały ciche skrzypnięcie, a zaraz my wyszliśmy przed bunkier.

Zamknęliśmy żelazne wrota i usiedliśmy na brukowych schodkach, znajdujących się przed wejściem.

— To co ci się śniło? — zaczął Słowacja.

Opowiedziałem mu mój sen ze wszystkimi szczegółami. Sam byłem zdziwiony, że je wszystkie pamiętałem.

Widać było z jakim skupieniem i uwagą, Słowacja wsłuchuje się w mój głos.

Kiedy skończyłem opowiadać, chłopak się zamyślił.

— Rzeczywiście, nieprzyjemny sen. Tak w ogóle, to zazdroszczę i tobie, i jemu. Macie siebie nawzajem; zawsze możecie na siebie liczyć. — odparł smutno.

— Nie przejmuj się! Jestem pewien, że również znajdziesz kogoś takiego. — Uśmiechnąłem się miło i pogładziłem go delikatnie po plecach.

Chłopak uśmiechnął się do mnie i kiwnął głową. Szczerze, aż się zdziwiłem, że tak sympatyczna i miła osoba jak on, nie znalazła jeszcze prawdziwego przyjaciela.

Oboje spojrzeliśmy w ledwo widoczne niebo. Było zasłonięte gęstymi koronami drzew. Jedyne, co udało mi się zobaczyć, to słońce, które próbowało się przedostać przez liściasty mur.

— Robi się coraz jaśniej. Może wracajmy już do środka? — zaproponowałem.

— Ok. — westchnął Słowacja.

Wstał, otrzepał się z brudu i zaczął otwierać drzwi.

Cicho weszliśmy do środka i poszliśmy do kuchni, w której trochę rozmawialiśmy.

Jedyny zegar w całym bunkrze pokazywał parę minut po ósmej. Długo nie czekaliśmy, aż wszyscy się obudzą.

Kiedy wszyscy już byli wybudzeni, zjedliśmy po jednej kromce chleba i rozmawialiśmy o zbliżającej się wielkimi krokami wojnie.

Nagle po wszystkich pomieszczeniach rozległo się energiczne pukanie.

Jak zwykle Wielka Brytania poszedł otworzyć.

— Hiszpania? — zdziwił się UK.

— Mam coś strasznie ważnego! — wysapał.

Widać było, że biegł tu niezły kawał.

— Wchodź! — oznajmił Brytania i wpuścił Hiszpanię do środka.

Wszyscy zebrali się dookoła niego i słuchali co ma do powiedzenia.

— Wiedzą o USA! — krzyknął, a wszyscy spojrzeli na niego zszokowani.

— Jak to? — spytał wyraźnie zestresowany Francja.

— Dzisiaj z samego rana słuchałem wiadomości na radiu, które udało mi się ostatnio przemycić. Mówili o ataku na USA, zorganizowanego głównie przez Niemców. Jeden ze świadków powiedział:
— "III Rzesza twierdził, że ten atak odbył by się znacznie później, jednak jeden z jego wojskowych zarejestrował USA na jego terenie." Oni wiedzą. Wiedzą, że chcemy coś zrobić. Pomimo wszystko, to jeszcze nie koniec. Mamy tą przewagę, że nie mają pojęcia, gdzie się ukrywamy, a poza tym udało się zamontować podsłuch w bazie ZSRR. Dzięki temu, z dnia na dzień przybywa do nas więcej bardzo interesujących informacji. — Hiszpania mówił dosyć szybko, ale dało się go zrozumieć.

Widać było, że jest bardzo zdenerwowany. Z resztą jak my wszyscy.

— To co my teraz zrobimy? — zapytałem cichutko.

— Trzeba natychmiast porozumieć się z USA. Jeżeli wojna nie zacznie się w tym miesiącu, to już w ogóle jej nie będzie. Mówiąc w prost: to będzie koniec. — stwierdził Wielka Brytania.

— Połączenie się z nim w momencie, gdy u niego odbywa się atak jest bardzo ryzykowne. Wystarczy jeden, mały błąd, a wszystko... — zaczął Francja.

— Nie kończ. Dobrze wiem, jak bardzo jest to ryzykowne, ale czy mamy jakiś inny wybór? — Wszyscy popatrzyliśmy po sobie.

Nie było innego wyboru. Chcemy być wolni. Chcemy mieć prawa. Chcemy odzyskać nasz honor.

Chcemy wojny!







×××××××××××××××××××××××××××××
Czy to ptak?
Czy to samolot?
NIE
to tylko rozdział c:

Yaasss koniec egzaminów, a to oznacza - powrót rozdziałów!

Ogólnie to przed napisaniem tego rozdziału, przeczytałam wszystkie poprzednie od początku do końca, aby wczuć się w fabułę xD

Do następnego!

~Marcyś

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top