*×13×*
Obudziłem się na tej samej kanapie, na której wczoraj zostałem położony przez Rosję. Lekko się podniosłem i przetarłem moje piekące od płaczu oczy.
Przewróciłem się powoli na plecy, przy okazji starając się nie nadwyrężać nogi. Leżałem tak dłuższą chwilę, wpatrując się w sufit.
Znowu wzięło mnie na rozmyślanie. Nie trwało ono zbyt długo, ponieważ przyszedł do mnie Francja.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- Lepiej... - mruknąłem cichutko.
- Eh... jesteś obsypany tyloma niemiłymi informacjami, więc wypadałoby powiedzieć ci też parę przyjemnych rzeczy. - stwierdził Francja.
- Co masz na myśli?
- Zobaczysz. - Uśmiechnął się i pogłaskał mnie po główce.
Po tych słowach odszedł. Spojrzałem na drzwi i w tym momencie rozległo się głośne pukanie. Francja od razu podbiegł do drzwi, przyjrzał się kto przyszedł i otworzył je.
Ujrzałem wysoką i chudą postać. Była to Szwajcaria. Byłem zdziwiony tym, że znowu ją tu widzę. Ona raczej nigdy nie mieszała się w żadne wojny. Teraz widać było, że jej zależy.
Przywitała się z Francją i podeszła do mnie.
- Hej mały, jak tam? - zapytała z opiekuńczą miną.
- Mogłobyć lepiej. - Lekko się uśmiechnąłem.
Nagle przyszedł Wielka Brytania, a za nim Rosja.
- Trzeba zwołać wszystkich! - oznajmił poważnie.
Wszyscy oprócz mnie zaczęli się zbierać.
- Poland, my zaraz wrócimy. Odpoczywaj i pod żadnym pozorem nie otwieraj drzwi. Mam klucz, więc nie martw się o nic. - Uśmiechnął się miło UK i skierował do wyjścia.
Ciężkie drzwi się zamknęły, a po całym bunkrze roznosiła się cisza. Nie przeszkadzało mi to. Od zawsze wolałem być otaczany przez kojącą ciszę oraz spokój, niż hałas oraz chaos.
Nagle spojrzałem na naprawdę maciupkie okienko. Widziałem zaczątki wiosny, a również słyszałem śpiewanie ptaka. Postanowiłem się zrelaksować.
Nawet nie wiem kiedy, ale zasnąłem. Obudził mnie dźwięk otwierania zamka.
Uchyliłem powoli powieki i spojrzałem w stronę drzwi. Stały tam wszystkie kraje, które udało się namierzyć w okolicy. Weszli do środka, a kilka osób do mnie podeszło i przywitało się ze mną.
Zaraz podszedł do mnie Francja i pomógł mi wstać do pozycji siedzącej.
Na samym środku pomieszczenia stanął Wielka Brytania i zaczął mówić.
— Ostatnio wydarzyło się sporo trudnych i nieprzyjemnych sytuacji, więc teraz przyszedł czas na te pozytywne. Zostałem powiadomiony, iż USA do nas przyjedzie. Prawdopodobnie będzie już dzisiaj wieczorem. Kiedy tu przybędzie musimy go kryć. Jeżeli ZSRR i III Rzesza dowiedzą się, że USA tu jest, to będzie koniec. Koniec dla Europy, ale także dla całego świata. Narazie przyjedzie tu sam, aby się rozejrzeć i dowiedzieć na co musi się przygotować. Gdy już to zrobi wróci z powrotem do siebie i zacznie specjalnie przygotowywać swoją armię. Poza tym dzięki jego przyjazdowi dostaniemy małe zaopatrzenie oraz informacje o świecie poza Europą. Niestety nie wie, gdzie mamy bunkier, więc ktoś będzie musiał po niego wyjść.
— Ja mogę! — krzyknął Francja.
— W porządku, ale potrzebujesz jakiejś ukrytej zastawy. Jeżeli coś się wydarzy, będą mogli nas o tym powiadomić.
Parę krajów się zgłosiło.
Ja również chciałem, ale dobrze wiedziałem, że nie dostanę pozwolenia na udział w misji. Na pewno nie z tą nogą. Czuję się taki bezużyteczny... niepotrzebny...
— Wyruszacie, gdy tylko zajdzie słońce. — oznajmił Wielka Brytania.
×××××××××××××××××××××××××××××××
Taki krótszy, ale mam wenę, więc może bęszie jeszcze jeden :3
~Marcyś
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top