(♡)
♡
Siedemnasta.
Jimin opuścił dom, po czym skierował się — zupełnie tak samo jak przed tygodniem — pod drzwi domu państwa Min. Z tą różnicą, że dzisiejszego popołudnia Park w ogóle się nie stresował. Czuł tylko podekscytowanie i te słynne motylki; całą chmarę motylów, które, jak szalone, trzepotały skrzydełkami w jego żołądku.
Pewny siebie zapukał do frontowych drzwi, a kilka sekund później zobaczył Yoongiego, który posłał mu uroczy uśmiech. Starszy tak rzadko się uśmiechał, więc Jimin cieszył się tym bardziej, że ten cudowny uśmiech skierowany był właśnie do niego - tylko i wyłącznie do niego.
— Jestem — powiedział Park, żeby ukryć lekkie zakłopotanie. Pewność siebie, którą czuł jeszcze chwilę temu, gdzieś się ulotniła. Niemniej, nie miał ochoty uciekać, tak jak ostatnim razem.
Min zaprosił go do środka, po czym Jiminie powędrował za starszym na piętro, prosto do jego pokoju. Pomieszczenie, na pierwszy rzut oka, wydało się młodszemu znacznie większe, niż wtedy, kiedy obserwował Mina przez okno.
Jimin od razu dostrzegł swoje książki. Leżały na biurku, równiutko, jedna na drugiej. Podszedł bliżej, by dokładnie im się przyjrzeć. Nosiły ślady błota, jednak nadawały się jeszcze do użytku. Widać, że Yoongi odpowiednio się nimi zajął — pomyślał Park i spuścił głowę, by ukryć uśmiech, który wkradał mu się na usta.
Wtedy dostrzegł coś jeszcze. Na klawiaturze laptopa leżał fragment kartki, zapisanej znajomym pismem - jego pismem.
20180309
Yoongi ma dzisiaj urodziny! Właśnie się dowiedziałem. Przypadkiem, w szkole. Szkoda, że nie mogę do niego podejść i tak po prostu życzyć mu wszystkiego najlepszego... Może kiedyś, kiedy w końcu mnie zauważy.
Jimin, ogarnij się... Taki ideał, jakim jest Min Yoongi, nigdy nie zauważy takiego nieśmiałego...
Wpis urywał się w tym miejscu, bo dalsza część strony była oderwana i prawdopodobnie leżała w śmietniku wraz z pozostałymi resztkami pamiętnika.
Jimin zwiesił głowę, próbując ukryć, zresztą bezskutecznie, swoje zawstydzenie. Nie spodziewał się, że jakakolwiek kartka z pamiętnika przetrwa na tyle, by ktoś mógł przeczytać chociaż część wpisu. Jakże żenującego, zdaniem Jimina, wpisu...
— Nie gniewaj się — powiedział Yoon z poczuciem winym w głosie. — Nie mogłem tego wyrzucić tak, jak resztę twojego... — zawahał się przez sekundę — notesu.
— Ale to takie zawstydzające... — wydusił z siebie zażenowany Park, doskonale czując za sobą obecność Mina. Stał tuż za jego plecami, tak blisko, że Jimin czuł na swoim karku jego gorący oddech.
— Wcale nie — powiedział Yoongi, po czym zrobił coś, czego Jimin kompletnie się nie spodziewał: objął go, przytulając się do jego pleców, tak jak Park najbardziej lubił. Jednak Yoongi nie mógł być tego świadomy...
Trwali tak przez dłuższą chwilę, w zupełnej ciszy, którą w końcu swoim szczekaniem przerwał Holly, biegający po podwórku.
Jimin znieruchomiał. Prawie przestał oddychać, jednak nie mógł powstrzymać uśmiechu i w końcu się rozluźnił w ramionach chłopaka, o którym od dawna marzył.
— Park Jimin w końcu się uśmiecha. — powiedział Yoongi, zerknąwszy ponad ramieniem młodszego na jego twarz, której ten nie próbował już ukrywać.
Odwrócił go delikatnie ku sobie, wciąż obejmując, i zrobił to, co tak brutalnie im ostatnio przerwano - doprowadził do pocałunku, w trakcie którego Jimin miał wrażenie, że unosi się coraz wyżej, ponad chmury, a cały świat dosłownie przestaje istnieć.
Ta cudowna chwila, zdaniem Parka, trwała zdecydowanie zbyt krótko, jednak nie miał odwagi prosić o więcej. Odpowiedział nieśmiałym uśmiechem na uśmiech Mina, który odgarnął z jego oczu pojedyncze kosmyki blond włosów. Następnie zapytał, chociaż doskonale wiedział, jaka padnie odpowiedź.
— Wyjaśnić ci wszystko od początku do końca?
♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top