S E I S

*Żyje jakbym już umarła

Już umarła* *


Dochodziła godzina dziewiętnasta. Z powodu awaryjnego zebrania Ambar, Pedro i Nico wcześniej zamknęli bufet i tor. Do kulis ciągle zbierało się przybyłych. Jako ostatni przyszli owi chłopcy. Koło stojaka z kostiumami konwersowali Ramiro, Yam i Yim, tuż przy wejściu na scenę Nina i Gaston, a Jazmin i Delfi siedziały przed toaletkami do makijażu. Wszyscy przyszli na czas oprócz jednej osoby.

--- Dziewczyny zadzwońcie do Ambar, nikt nie będzie na nią długo czekał. - powiedział Perida.

Delfina wyciągnęła telefon i wystukała znajomy numer. Czekała kilka sygnałów, ale nikt nie odbierał. Zrezygnowała odwróciła się do bruneta i pokręciła przecząco głową.

--- To ja spróbuje. - powiedziała Nina i przyłożyła smartfon do ucha.

- Abonament, do którego dzwonisz jest poza zasiegie-

.  .  .

Peppi Cotto właśnie wyczołgała się z strasznie niewygodnego łóżka. Gdybym miała tylko więcej zleceń to bym kupiła sobie z oszczędności wygodniejszy materac. Przeciągła obolałe łopatki i ułożyła odpowiednio swoje ciało na dywanie, by zrobić serie pompek. 

Przeprowadziła się do tej kawalerki z chłopakiem, który skończył szkołę policyjną. Na początku było świetnie. Z dwóch pensji utrzymanie nie było problemem. Później chłopak zostawał po godzinach w komisariacie przez, co zanudzona na śmierć dziewczyna również przynosiła prace do domu. Któregoś wieczora poszła na spotkanie z przyjaciółmi z liceum, ale rozbolał ją brzuch i wróciła wcześniej. Zastała go z pół nagą kobietą w ich łóżku. Z rozmazanym makijażem wybiegła z mieszkania, a on za nią. Próbował tłumaczyć, że to nie tak, ale ona widziała w jego oczach jedno wielkie k ł a m s t w o. Kazała mu się wyprowadzić i zabrać ten cholerny materac, na którym baraszkował z tą dziwką. Obwiniała siebie w myślach, że jest prywatnym detektywem, a romansu swojego chłopaka nie zauważyła. Potem było coraz gorzej; płakała, nic nie jadła. Niekiedy nie miała siły wstać. Znalazła się w szpitalu po tygodniu. Oprócz odwodnienia dostała silnego krwotoku. Okazało się, że jest w ciąży albo raczej była. Poroniła. Przez ten okres słona ciecz nie schodziła z jej twarzy. Próbowała nawet podciąć sobie żyły. Daremnie. Było coraz gorzej. Po kilku dniach dostała wymówienie i niedużą odprawę. Nie miała z czego żyć, a potrzebowała pieniędzy na antydepresanty. Postanowiła rozpocząć nowy rozdział. Siły, że ten dupek, przez którego straciła dziecko dodała otuchy. Odrosła na nowo. Zaczęła zdrowy tryb życia. Sprzedała kilka rzeczy i otworzyła własną działalność. Bez patrzenia w tył.

Po wykonaniu porannej gimnastyki przyszedł czas na make-up. Blondynka jak każda kobieta lubiła kosmetyki i robić makijaż, ale bez przesady. Nie chciała wyglądać jak wytapetowana lala. Stanęła przed lustrem i musiała przyznać, że wcale nie jest najgorzej. Poprawiła rzęsy tuszem, zakryła niedoskonałości eyeliner'em i korektorem, a na usta nałożyła błyszczyk. Szczotką rozczesała niesforne włosy i zawiązała w koński ogon. Posprzątała umywalkę i poszła do szafy. Założyła czarną koronkową bieliznę. Na to szary crop-top, czarne spodenki z wysokim stanem, rozpinaną bluzę z kapturem i czarno-turkusowe trampki. Nadgarstek był ozdobiony czarną bransoletką. Przyszedł czas na śniadanie. Zaparzyła kawę i wsadziła do tostera dwie kromki chleba. Wypiła jednym tchem czarną ciecz. Gotowe tosty zapakowała i włożyła do torby. Wyszła z mieszkania, zamykając je na klucz.

Codziennie przechodziła przez park w centrum miasta. Fakt, że było wcześnie rano i rzadko, kto w nim bywał ze względu na brak placu zabaw i wielkość, sprawiał, że czuła się tu komfortowo. Była dopiero na początku trasy, a od razu coś wyczuła. Musiało stać się coś złego. Tak jakby wyczarowała usłyszała dźwięk komórki. To ją zdziwiło, bo kto miałby gubić tu telefon? Bardzo mało młodzieży tu chodziło, a tym bardziej dorosłych. Postanowiła sprawdzić, co tam się dzieje. Weszła za krzaki i potknęła się o gałąź. No, kurwa mać. Pomasowała obolałe miejsce i zauważyła iphone'a z pękniętą szybką. Wzięła go do reki. Akurat w tym momencie przyszło powiadomienie. 

10 nieodebranych połączeń

4 niewyświetlonych SMS-ów

Delfi

Ambar, gdzie ty jesteś? Wszyscy już są i czekają.

Jazmin

Ambar, niecierpliwimy się. Co się z Tobą dzieje?

Gaston

Ambar, to nie jest śmieszne. Jeżeli to żart to naprawdę w odpowiednim momencie.

Nina

Ambar, powiedz, że ci się nic nie stało. Ambar...

Przeczytała wiadomości i miała zamiar włożyć telefon do kieszeni, by zwrócić go właścicielce. Jej oczy wyglądały jakby miały wylecieć z orbity. Na drzewie wysiała młoda dziewczyna. Z jej ust leciała krew. Z przerażenie przysunęła ciało do tyłu. Ręce zaczęły drgać. Wzięła swój telefon i wybrała numer.

--- Halo, policja? W parku wisi ciało.

.  .  .

Spędził w izolatce całą noc, uprzedzając swoją szesnastoletnią córkę Esmeraldę, że nie wróci do domu. Dziewczyna wiedziała jak wyglądała kariera ojca, dlatego ją to zbytnio nie zdziwiło. Gonzalo czuł się jakby ktoś go nakrył z kobietą i oddelegował do kąta. Upokorzenie jeszcze nie oddawał sensu jego emocji. Ciekawe czy z nim jest okej. Troche za dużo dałem mu w mordę.

O równej siódmej rano drzwi otworzyły się. We framudze stanął z kpiącym uśmieszkiem strażnik, który w dłoni trzymał jego odznakę i broń. Baeza wstał w podłogi i podszedł do policjanta, wyrywając mu z dłoni swoje rzeczy. Towarzysz rozszerzył uśmiech.

--- Niech pan się nie zagalopuje, panie komisarzu! Jeszcze pan kogoś pobije! - krzyknął.

W odwecie pokazał mu środkowy palec i kierował się do gabinetu inspektora. Miał mieszane uczucia. Z jednej strony bał się kary, ale z drugiej wiedział, że na nią zasłużył. Przełknął ślinę i zapukał w dębowe drzwi.

Za połyskującym biurkiem z fotografiami rodzinnymi siedział siwy mężczyzna z brodą. Inspektor Ricardo Ottini od kilku lat piastował to stanowisko i był bardzo szanowaną postacią wśród policjantów. Wdowiec poznał się na nim od razu. Potrafili rozmawiać ze sobą godzinami. Jak ojciec z synem. "Dziadziuś" - bo tak by go można nazwać - rozumiał sytuacje prywatną Gonzala i doradzał mu w różnym sytuacjach; w końcu on sam wychował swojego nastoletniego syna po odejściu swej żony do innego mężczyzny. Ale mimo swej wrażliwości, umiał był sprawiedliwym. 

Jego mina była ponura; ogólnie cała atmosfera była przygnębiająca. Usiadł cichutko na krześle i czekał jak mysz pod miotłą, aż staruszek się odezwie. Nie czekał zbyt długo. Rozwodnik odłożył jakiś papier i spojrzał na niego, układając swoje dłonie na biurku.

--- Słyszałem o sytuacji podczas przesłuchania - zaczął, po czym - Zawiodłem się na tobie. Myślałem, że niedługo będę miał zaszczyt odznaczyć ciebie orderem i staniesz się wzorem dla Esmy, ale jak widzę, przeliczyłem się. - zdjął ręce z mebla - Musze ciebie zawiesić na miesiąc związku z tym wydarzeniem. - Baeza chciał coś wtrącić, ale powstrzymał go gest zwierzchnika - Jutro przyjdź na spotkanie z jego rodzicami. Chcą z tobą pomówić. Wygląda to nieciekawie.

Czterdziestodwuletni gliniarz miał zamiar zacząć argumentować, dlaczego to musi być dla niego taka ciężka kara, ale przeszkodziło mu pukanie i nagłe otworzenie drzwi. W progu stał zdyszany Pacho.

--- Panie inspektorze w parku znaleziono ciało. Najprawdopodobniej samobójstwo. - powiedział jednym tchem.

"Dziadziuś" wstał i podszedł do globusa, w którym trzymał alkohole. Musiał zatopić swoje smutki w whisky. Otworzył przedmiot, wziąwszy szklankę nalał sobie odrobinę trunku.

--- Co związku z tym? - zapytał, wypijając jednorazowo wszystko ze szkła.

Technik wytarł swoje spocone czoło. Chciał sobie ułożyć w głowie wszystkie informacje i przekazać je szefowi.

--- To sprawa priorit- prori- Ah... - nie mógł się wysłowić.

--- Dlaczego priorytetowa? - zapytał obecny przy tym brunet.

--- Zwłoki należą do Ambar Smith. Kuzynki denatki i siostrzenicy Sharon Benson.

.  .  .

* Anna Blue - So Alone

Hej, nie spodziewaliście się, prawda? Taka drobna niespodzianka. Zmotywowały mnie komentarze. A teraz mam dla was wyzwanie:

NAPISZCIE WSZYSTKIE INFORMACJE/POSZLAKI, KTÓRE SĄ ZWIĄZANE ZE ŚLEDZTWEM!

P.S. Chciałam również zaprosić was na moją nową książkę "Black South College".

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top