4.
Wmuszałem w siebie każdy łyk. Pod uważnym spojrzeniem YoonGiego opróżniałem butelki, jedna za drugą, by nie wyjść przez YoonMinami na nowicjusza w sprawach alkoholu. Z czasem przestałem przejmować się opinią tej dwójki, zacząłem traktować ich jak przyjaciół, z którymi mógłbym wyruszyć w świat, choćby zaraz!
Wkrótce siedzenie w miejscu i pociąganie z butelki przestało mi się podobać. Wychyliłem ostatni łyk, nie czując tej goryczy, która z początku powodowała, że krzywiłem się jak dziecko po zjedzeniu czegoś naprawdę obrzydliwego. Na szczęście umiejętnie to maskowałem, odwracając głowę, tudzież posyłając w kierunku pary sztuczne uśmiechy.
Podniosłem się z trawy, a wtedy świat zawirował, tak gwałtownie, że wpadłem na namiot, który dzieliłem z NamJoonem.
JiMin i YoonGi parsknęli cichym śmiechem, ale nie miałem im tego za złe. Sam zacząłem chichotać, próbując wyprostować się, jednocześnie utrzymując równowagę. Pierwsza próba okazała się owocna. Brawo ja!
- Ej, mam już dość tego walenia! - oznajmiłem, przybierając naburmuszony wyraz twarzy, jak u dziecka.
- To znajdź dupę i zaruchaj - rzucił w odpowiedzi Węgielek na Śniegu ( właśnie tak nazwałem czarnowłosego - w myślach oczywiście - bo, jak mogłem się przekonać, alkohol wyzwalał we mnie ukryte dotąd pokłady kreatywności ).
Musiało minąć kilka sekund, nim zrozumiałem sens jego wypowiedzi. Zero zawstydzenia, co oczywiście pozytywnie mnie zaskoczyło. Chciałem zatrzymać tę umiejętność, jednak nie mogłem wiecznie chodzić pijany!
- Nie o to mi chodzi, zboczeńcu - wybełkotałem, szczególnie ostatnie słowo, i tylko dlatego nie oberwałem od Mina butelką w głowę. - Mam dość walenia w perkusję i...tego, no...szarpania za druta...
- Jakiego druta?
- Druty? Jemu chyba chodzi o struny - domyślił się rozbawiony tą na pozór bezsensowną rozmową JiMin.
- Ja tu zrobię własny koncert! - zawołałem, wyjmując z kieszeni telefon. Wyszukałem na YouTube pierwszą piosenkę, jaka przyszła mi na myśl - What is Love zespołu Twice.
- Tylko nie ten k-popowy szajs! - burknął YoonGi, zakrywając uszy dłońmi, jakby rzeczywiście miało to pomóc w czymkolwiek. Pogłośniłem na maxa, słodkie głosy dziewczyn z zespołu zagłuszyły nawet perlisty śmiech JiMina, który zwinął się na kolanach najstarszego.
Czułem na sobie spojrzenia kilkudziesięciu osób siedzących nieopodal, ale ta atencja w ogóle nie przeszkadzała mi w "wiernym" odwzorowywaniu tanecznego układu, który znałem na pamięć. Moje ruchy był niezgrabne i chaotyczne, ale najważniejsza była dla mnie zabawa, jaką z tego czerpałem.
- Proszę cię! - zawołał YoonGi, a właściwie wykrzyczał, nie mogąc powstrzymać uśmiechu pełnego rozbawienia. - To muzyka dla chorych umysłowo nastolatek, które jeszcze okresu nie dostały!
- Goń się, bucu! - Podniosłem z ziemi pierwszą napotkaną rzecz - paczkę chipsów opróżnioną do połowy - i rzuciłem nią w YoonGiego. Siłą rzeczy oberwał też JiMin, ale jedyne co z tego miał, to okruszki chipsów we włosach i niezły ubaw. - Jaaa zarażam
k-popem, jak...jak... - zaciąłem się, szukając odpowiedniego porównania - jak dziwka syfilisem!
- SeokJin?
Odwróciłem się gwałtownie na dźwięk głosu NamJoona. Smartfon wypadł mi z ręki, a muzyka ucichła. Byłem gotowy na bliskie spotkanie z glebą, jednak szybko okazało się, że to nie będzie konieczne. Wpadłem na Króla Destrukcji, wczepiając palce w jego ramiona. Trochę zbyt mocno, paznokcie zrobiły czerwone ślady na jego nagiej skórze, które miałem ochotę całować tak długo, aż zagoiłyby się na moich oczach. Gdzieś czytałem, że pocałunki potrafią zdziałać cuda...
- Upiliście go? - zapytał YoonMinów, raczej tonem niedowierzania, niż nagany. W sumie - pomyślałem wtedy - dlaczego miałby być na nich wkurzony? To nie ich wina, sam zdecydowałem, że tutaj, na tym festiwalu w towarzystwie uroczej homoseksualnej pary, upiję się po raz pierwszy w życiu.
- Sam się schlał. Nawet nie musieliśmy go namawiać - wyjaśnił YoonGi. - Ale zapanuj nad nim, bo robi siarę.
- A wiecie jaki jest wzór naaa siarę? - wypaliłem, postanowiszy pochwalić się swoją wiedzą, której zdobywanie przychodziło mi szczególnie łatwo. - HA DWA ES!
- Ja pierdole! Jemu naprawdę odwaliło! - zaśmiał się YoonGi. - A wzór na alkohol też potrafisz podać?
- Ce En Ha Dwaaa... En Plus Jeden Ooo Ha! - wyrecytowałem, z niemałym trudem, bo, o ile moja wiedza nie ucierpiała, o tyle zdolność mowy poddała się zgubnemu, ale jakże przyjemnemu działaniu promili krążących w moim organizmie.
- Co tu się wyprawia?
- HOBIII! - zawołałem, nie mogąc przestać szczerzyć się jak głupi do sera na widok promiennego uśmiechu tego najjaśniejszego promyczka wśród promyczków. - Ej, NamJoon powiedział, że śpicie w osobnych namiotach, bo masz nadzieję wyrwać jakieś dupy na festiwalu, to prawda? - zapytałem, podchodząc do niego.
Nie miałem zamiaru nikogo obrazić, albo skłócić... Szczególnie tych dwóch dziewczyn, które towarzyszyły HoSeokowi, a których obecność rzuciła mi się w oczy z dużym opóźnieniem.
- Powinieneś go zrozumieć, Hobi - powiedział JiMin. - Ty też, kiedy się schlejesz, jesteś szczery do bólu.
- Chciałem tylko powiedzieć, że dzięki temu mam dostęp do namiotu NamJoona. - Machnąłem ręką w stronę, gdzie jak podejrzewałem, stoi moje tymczasowe legowisko. Nie miałem pojęcia, że moje słowa zabrzmiały cokolwiek dwuznacznie, a moja machająca ręka wskazywała nie namiot, a jego właściciela.
- SeokJin, może pójdziemy na plażę? Zobaczymy czy cię tam nie ma. - Czyjaś dłoń zaczęła mnie odciągać w tył, coraz dalej od namiotów, towarzystwa, a co najważniejsze - alkoholu.
Pozwoliłem zaprowadzić się między drzewa, na wąską ścieżkę, która z każdym krokiem rozszerzała się, przeistaczając w piaszczyste podejście, na które ostatecznie nie dotarliśmy.
- Rozgadałeś się - powiedział NamJoon, przerywając marsz w kierunku miejsca, gdzie jeszcze wczoraj, zupełnie trzeźwy, liczyłem gwiazdy.
- Cholera, zostawiłem swój telefooon - jęknąłem, obmacując kieszenie spodni. - Muszę wrócić...
Odwróciłem się, tym razem wolniej, chociaż tak czy siak dobiłbym do drzewa, gdyby nie NamJoon, który niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie.
- Zaraz zadzwonię do YoonGiego, żeby go poszukał. Nie pozwolę ci odejść, nie teraz...
- To kiedy? - wydusiłem, nie zdając sobie w pełni sprawy z przebiegu sytuacji. Zawroty głowy przybrały na sile, twarz starszego coraz bardziej niknęła w ciemnościach, jednak zdołałem dostrzec, jak zbliża się do mojego hendsom fejsu.
- Pi bi!
Nie mogłem się powstrzymać. Zacisnąłem palce na nosie NamJoona, dwa razy, po jednym na każdą sylabę, które tak śmiesznie zabrzmiały w moich ustach.
- Co to miało być? - zapytał Kim, a ja przypomniałem sobie sytuację z wczoraj, kiedy zadałem dokładnie to samo pytanie, gdy NamJoon sturlał się z piaszczystego wzniesienia.
- Przewróciłem się - słowa same opuściły moje usta.
- Co?
- Wygłupiłem!
~~~~~~~~~~
Już niebawem druga część "Window" 💕 kto czeka? 😁
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top