Spotkanie I cz. I
Wysłane: 30.10.2020
Ciel Phantomhive
Był ciepły wcześny poranek. Ty właśnie spacerowałaś po ładnej polance tętnącej życiem. Było pięknie. Słoneczko świeciło, ptaszki ćwierkały. Był lekki wiaterek. Słonce delikatnie muskało twoją ładną twarz. Trawa tańczyła łaskotając jednocześnie twoje kostki.
Usiadłaś na trawie, ciesząc się tą piekną chwilą. Byłaś już po śniadaniu i miałaś za chwilke pomóc swojej mamie. Twoja mama była krawcową, mieszkałaś sama ze swoją kochaną mamusią.
Z tego co ci twoja mama mówiła zeszłego dnia, to wiedziałaś że miał przyjść jakiś hrabia odebrać swoją marynarke i miałaś zastąpić swoją mame w pracy, ponieważ miała kilka spraw do załatwienia na mieście. Zgodziłaś się i już troche smutna iż musisz teraz opuścić piękną polane i udać się do zakładu mamy. A że to było koło waszego domu. To nie musiałaś się martwić że się spóźnisz.
Wstałaś i ruszyłaś w kierunku zakładu mamy. Gdy już byłaś na miejscu, otworzyłaś drzwi i miałaś już postawić swoją noge, to potknełaś się i już miałaś zamiar mieć bliskie spotkanie i obolałe miejsca. To ktoś cię złapał, byłaś uradowana, i spojrzałaś na swojego bohatera tego upadku.
Był to Czerwono-oki przystojny mężczyzna był on o wiele wyższy od ciebie. Na oko też i starszy ale w stroju lokaja hrabii, lub hrabiny.
- Sebastian odstaw prosze młodą panienke. - odezwał się głos jakiegoś młodego chłopca.
- Tak, już paniczu. - Czarnowłosy odstawił cię spowrotem. I dopiero teraz zauważyłaś młodego chłopaka który był od ciebie kilka centymetrów wyższy (myśle że wasza postać jest niższa od Ciela, nie wiedziałam jak to mam opisać, mój mózg wysiadł z pomysłów dop. Aut.) I jak i laską o którą się opierał. Chłopak miał granatowe włosy które lekko zakrywały jego opaske na lewym oku. Ciekawe czemu nosi opaske -- pomyślałaś.
- Tak, dziękuję za ratunek! - uśmiechnęłaś się przyjaźnie. Później dodałaś.
- Przyśliście odebrać?..
- Przyszliśmy odebrać marynarke panicza. Jest już gotowa, panienko? - przerwał ci Czarno-włosy mężczyzna.
- A tak! Jasne już daję. I przepraszam za moje maniery - lekko się uśmiechnęłaś nie śmiało i lekko się ukłoniłaś przed nimi.
- Nie szkodzi. - Odpowiedział pewnie młody hrabia. A ty poszłaś po marynarke dla młodego hrabii Phantomhive'a. Wróciłaś już z czarną marynarką i podałaś ją lokajowi. Lokaj delikatnie położył na stoliku worek z zapłatą. Mieli już wyjść ale przystaneli.
- Dziękuję bardzo za marynarkę panno [twoje nazwisko] - powiedział chłopiec.
- Jestem Ciel Phantomhive. Do zobaczenia panienko. - Młody Phantomhive przerwał swoją wypowiedź.
- Sebastianie, idziemy. Dowidzenia. - dokończył i ruszył wychodząc już z zakładu.
- Yes my lord.. Dowidzenia panienko. - Lokaj rzucił ci szybkie żegnające spojżenie i wyszedł za paniczem.
Sebastian Michaelis
Był wcześny ranek. Ty szykowałaś się właśnie żeby wyjść, miałaś takie zlecenie. Byłaś wysyłana do zdobycia szybkich informacji i do wysyłania profesjonalnego zabójcy. A to że miałaś dobrą głowę jak i do przedmiotów ścisłych to nie miałaś problemu. Miałaś teraz zdobyć i śledzić nie jakiego hrabie Trancy. Ponoć jakiś to stary zboczeniec. - Pomyślałaś. No cóż prace musiałaś wykonać, jakoś utrzymać się trzeba nie?
Dali ci tam zlecenie takie. Żebyś pracowała jako jego osobista pokojówka żeby zdobyć informacje. Co prawda, nie byłaś zbytnio do tego przekonana ale wkońcu to praca. Chciałaś czy nie, musiałaś ją wykonać.
Spakowałaś scyzoryk na wszelki wypadek, troche monet i 2 jabłka. Wziełaś ubrania na zmiane i wyszłaś z domu. Upewniając się że wszystko wziełaś żeby później nie wracać. Ruszyłaś w strone lasu. Założyłaś kaptur ale iż przez chwile nikogo nie widziałaś bo zajmowałaś się kapturem i odpędzaniu niechcianych kosmyków z twarzy. Na kogoś wpadłaś. Z tego co wywnioskowałaś. Był to wysoki mężczyzna. Odsunełaś się od mężczyzny speszona i od wróciłaś głowe w bok. Ale kontem oka zaczełaś się przyglądać mężczyźnie, był to jak miałaś racje, wysoki mężczyzna, o kruczoczarnych włosach, i czerwonych oczach. O bladej Cerze o szarawym odcieniu. Był w typowym stroju kamerdynera, z czego co się domyśliłaś to jest to Sebastian Michaelis - "piekielnie dobry lokaj" hrabii Phantomhive. Młodego hrabii nie było z panem Michaelis'em. Od dawna coś ci w nim nie pasowało, uważałaś w jego tradycyjnym zdaniu coś nie tak. Jest w tym jego tradycyjnym zdaniu coś ciemnego nie umiałaś opisać co takiego. Ale jednego byłaś pewna. Że on i młody panicz coś ukrywają. Teraz miałaś zamiar zgrywać nie winną
- Przepraszam bardzo! - ukłoniłaś się przed nim w "przeprosinach" żeby nie wzbudzić podejrzeń. - Dzisiaj jestem naprawde rozstrzepana, patrz.. Teraz wpadłam na przystojnego młodego mężczyzne. Ja to jestem na prawde.. - zachichotałaś nie śmiało żeby dodać chociaż nutke wiarygodności w swoim głosie. - Naprawde nic nie szkodzi panienko, to ja bardzo przepraszam, za moją nie uwage na drodze do powozu. - Uciął na chwilke robiąc krótką przerwe. - Niestety musze panienke przeprosić i ruszyć do powozu, ponieważ panicz czeka. Dowidzenia - Ukłonił się przed tobą w przeprosinach. - Naprawde nie szkodzi. - Uśmiechnęłaś się nie winnie. - Dowidzenia! - odpowiedziałaś. A gdy ruszyliście już w swoje strony spojżeliście swoje oczy. W jego oczach pojawił się jakiś tajemniczy błysk i pojawił się ledwo widzialny uśmiech na niego ustach. Ty zdziwiona że to na ciebie zadziałało odwróciłaś głowe w bok i lekko zarumieniona idąc dalej w strone lasu. Wiedziałaś już że Sebastian nie może być człowiekiem..
.•°○.•°○.•°○.•°○.•°○.•°○.•°○.•°○.•°○.•°○.•°○.•°
Cześć! Już pierwszy rozdział za nami. Przepraszam że jest tak troche później, ale rozumiecie, szkoła. I nie, nie mam zdalnych a chciałabym. Mam nadzieje że się spodobało. Wspaniałego Halloween <3
Poza tym, obchodzicie Halloween?
820 słów
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top