To nie ogień, to twoje błędy...

Hejka!
To będzie długi epizod więc lecimy z tym koksem!
Miłego czytania...
************************************
Nagle z głośników wydobył się głos...

- Uwaga, drodzy klienci, mamy dla was ogłoszenie...
Ponieważ nasi mali ,,przyjaciele" nie mieli zamiaru pojawić się u nas, my spełnimy swoją obietnicę - zaczęła

- Carmen - powiedziałyśmy obie w tym samym momencie...

Nagle usłyszałyśmy potężny huk ...
Alarm zaczął dzwonić, ludzie uciekali w panice, wszędzie był dym....

Biegłyśmy między ludźmi szukając sprawców, od razu przyszło mi na myśl skierowanie się do pomieszczenia z którego nadawane są komunikaty...
Zauważyłam drzwi prowadzące na schody i pobiegłam je otworzyć...

Prawie sobie tym życie odebrałam, ponieważ za drzwiami zamiast schodów znajdowała się ogromna i głęboka dziura...

Nagle usłyszałam, że ktoś woła
- POMOCY! - wołała kobieta - Ratujcie moje dziecko! - krzyczała dalej
Pobiegłam w jej kierunku ..
- Co się dzieje? - zapytałam
- Mój synek, jest tam uwięziony! - odpowiedziała i wskazała na w połowie zawalony sklep...

- Zaraz go tu przyprowadzę - odparłam i wbiegłam pod gruz...

Ciężko było mi cokolwiek zobaczyć, wszędzie był dym i gruz...
W budynku trwał pożar, i musiałam się pośpieszyć, żeby się nie udusić...

- Jest to ktoś?! - zaczęłam wołać
Usłyszałam płacz...
Skierowałam się w jego kierunku...
Po chwili zobaczyłam siędzące na gruzie dziecko...
- Nie martw się, zaraz zaprowadzę cię do mamy - powiedziałam i podeszłam do niego...
Miał może z 4 lata...

Nagle budynek zaczął się niebezpiecznie mocno trząść...
Złapałam chłopca, i próbowałam się wydostać...
Bezskutecznie...

Wyjście się zawaliło...
Czułam się coraz gorzej, było strasznie dużo dymu...
Chłopiec zaczął mocniej płakać...
- Ciii, spokojnie Wszystko będzie dobrze - uspokoiłam go - mam taką nadzieję - dodałam w myślach

W tym momencie wszystko wokół mnie zaczęło się zawalać...
Zobaczyłam, że zaraz zmiażdży nas kawałek sufitu...

Oderwał się ...
Złapałam chłopca mocniej...
- Żegnaj świecie, szkoda, że tak prędko - pomyślałam

Po chwili zdałam sobie sprawę, że nadal żyjemy...
Otworzyłam oczy i zobaczyłam coś dziwnego...
Nad nami rozciągało się coś w rodzaju pola siłowego...
I najlepsze było to, że to ja je zrobiłam...
- Jak ja to? - szepnęłam do siebie

Zauważyłam, że zawalony kawał sufitu odsłonił nam drogę ucieczki...
Wzięłam dziecko na ręce i skierowałam się w stronę otworu...
Zaczęło mi się kręcić w głowie, od dymu...
Ale doszłam ...
Wyjście prowadziło na dwór...

Przed budynkiem stała już policja, straż i karetki...
I ludzie...

Zauważyłam zapłakaną kobietę, która była matką uratowanego przeze mnie dziecka...
Podeszłam do niej ...
- Proszę pani - zaczęłam

Spojrzała na mnie, i nie mogła uwierzyć w to co widzi...
- Synku! - krzyknęła i przytuliła chłopca - Nie wiem jak mam co dziękować - odpowiedziała i również mnie przytuliła
- To nic takiego - odparłam
Kobieta skierowała się w kierunku służb...

- Annie! - usłyszałam za sobą głos Tasi
- Tasia! - krzyknęłam
Podbiegłyśmy do siebie...
- Wszystko w porządku? - zapytałam
- Bałam się o ciebie, gdzie byłaś?! - spytała
- Ee, ja - zaczęłam ale nie dano mi dokończyć bo usłyszałam za sobą głos matki chłopca którego uratowałam
- To ona, ona ocaliła moje dziecko! - powiedziała kobieta do policjanta stojącego obok

- Gratuluje młoda damo, wykazałaś się nie lada odwagą jak na swój wiek - oznajmił mężczyzna

- Oh, dziękuję - odparłam
- Wow - zaczęła Tasia - Niezła z ciebie bohaterka - dodała
- To nic, zrobiłam to co trzeba było - odpowiedziałam
- Jak to zrobiłaś? - zapytała

- Chyba odkryłam nową moc - oznajmiłam po krótkim namyśle...

Nagle usłyszałyśmy, że ktoś krzyczy nasze imiona...
Tym kimś byli nie kto inny, jak nasza rodziną...
- Annie! Tasia! - krzyczeli chłopaki i Cass

- Wszystko w porządku, nic wam nie jest? - zapytali zdyszani
- Jest okej - odparłam

- Nawet nie wiecie jak się przestraszyłam - zaczęła Cassie

- Nic nam nie jest - odpowiedziałam po raz kolejny - no może po za paroma skaleczeniami, i tym, że się prawie udusiłam - dodałam

Spojrzeli na mnie przerażonym zdziwieniem...
Wzruszyłam ramionami i odwróciłam się w kierunku zniszczonej galerii...

- Trzeba się wsiąść do roboty, bo znów coś zniszczą...

Siemka!
Zaczynamy 5 epizod, będzie dużo akcji...
Zaczynamy z koksem!

Do zobaczenia
XWebby 💕



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top