Minuta na krawędzi, może zmienić wszystko...
Elo!
Po tym co się zdarzyło w poprzednim rozdziale, możecie się spodziewać dosłownie wszystkiego😁
Ale no...przejdźmy do rozdziału...
************************************
*5 dni po wydarzeniach z poprzedniego rozdziału*
*Annie*
Zapowiadało, się powiedzmy, że spokojne popołudnie....
Ale jak zawsze coś musiało ten spokój przerwać...
Siedziałam, w salonie z chłopakami, i graliśmy sobie na konsoli...
I nagle jak gdyby nigdy nic do pokoju wparowała Cass..
- Annie, na słówko - powiedziała szybko i pociągnęła mnie w kierunku sąsiedniego pomieszczenia, zostawiając moich braci samych sobie...
- A wy gdzie? - zapytał Zyzio
- Gdzieś! - odparła sucho Cass
Gdy już odeszłyśmy z dala od reszty mogłam się wreszcie zapytać
- Co jest? - zapytałam
W odpowiedzi podała mi jedynie jakąś kartkę...
Gdy zobaczyłam jej treść zamarłam...
Był to list od bliźniaków, a napisane w nim było tak:
Jeżeli myślicie, że kiedykolwiek uda wam się nas pokonać, to się BARDZO mylicie...
Mamy już własny, nowy i ulepszony plan...
Żaden podsłuch, ani cokolwiek innego wam już teraz nie pomoże...
Spodziewajcie się nas w najmniej odpowiednim momencie
Bo to wasz koniec ...
- Same nie damy sobie rady, musimy założyć tą Wielką Szóstkę, albo to naprawdę będzie nasz koniec - odparła
- Oh, w porządku - westchnęłam - Ale w takim razie muszę im powiedzieć, o moich mocach - dodałam niepewnie
- No, innego wyjścia nie widzę - oznajmiła - dobra, ja idę po Tasię a ty idź do nich, zaraz im wszystko wytłumaczymy - dodała
Zrobiłam co chciała, i skierowałam się ku salonowi...
Od razu na wejściu zostałam zasypana pytaniami...
- Uu, gdzie się było, jakieś babskie sekrety, a może coś przed nami ukrywacie - wyleciał Zyzio
Podeszłam do nich, wyłączyłam konsolę... Oczywiście reakcja była spodziewana
- Hej! Dlaczego to zrobiłaś? - zapytali chórem
- Zapewniam was, że to co chcemy wam powiedzieć jest ważniejsze niż jakaś gra - zaczęłam
Po chwili dotarła też Cassie i Tasia...
- W porządku - zaczęła Cass - zebraliśmy się tu nie bez powodu - kontynuowała
- Gadasz jak szef - odparł Zyzio, na co spiorunowałam go morderczym spojrzeniem, co chyba zauważył
- Dobra, sprawa wygląda następująco - zaczęłam - Mamy duży problem, i bardzo mało czasu, więc musimy działać sprytnie, a przede wszystkim nie dać się wrobić tak jak ostatnio - oznajmiłam
- Umm, dobra, tylko co jak ostatnio, my o czymś nie wiemy? - spytał Hyzio
- A tak, zapomniałyśmy im powiedzieć - zwróciłam się do Cass
- Dobra, słuchajcie zaczniemy od tego, że ..... Annie ty zacznij od tego sama wiesz czego - oznajmiła Cass
Spojrzałam na nią zdziwiona, co zauważyła, i po chwili pokazała mi na migi, że chodzi jej o moje moce...
- Ah, tak, w porządku, słuchajcie to może zabrzmieć trochę dziwnie, dla tych co jeszcze o tym nie wiedzą, ale do rzeczy, nie mówiłam o tym wcześniej, co prawda niektórzy już o tym wiedzą - mówiąc to spojrzałam na Dyzia, który chyba domyślał się o co chodzi - O tuż....posiadam....zdolności nadprzyrodzone - wypaliłam szybko
- Co? - zapytał Zyzio, który chyba nie wiedział co to znaczy
- Uf, to może ja pokażę - odparłam, po czym za pomocą telekinezy uniosłam do góry szklankę stojącą na stole ...
- CO?! - wydarli się chórem
- Jak ty to? - zapytał zdezorientowany Hyzio
- Eh, a więc...(mówię im, o tym samym co wcześniej Dyziowi i Cass, a następnie tłumaczę jeszcze jak wygląda sytuacja, czyli wszystko co się wydarzyło od czasu ich wypadku, aż do tego momentu)
- I teraz jest taka sprawa, że potrzebujemy waszej pomocy, i to bardzo - poprosiłam
Nastąpiła chwila ciszy, zaczynałam powoli tracić nadzieję na pozytywne odpowiedzi...
- Ja jestem chętny - zgłosił się Dyzio
- Ja też - zawtórowała Tasia
- I ja - dodał Hyzio
- I ja też - zakończył Zyzio
- Jezu, dziękuję - Odetchnęłam z ulgą
- W porządku, więc teraz słuchać! Musimy ustalić kto za co odpowiada! - oznajmiła Cass
*2 godziny ustalania później*
No więc finalnie wyszło.......no, że wszyscy idą na atak....
Tiaaa, nie jesteśmy za dobrzy w ustalaniu takich rzeczy....
Znaczy w sumie, narazie to nie za bardzo wiem czego, i przede wszystkim kiedy mamy się spodziewać jakiegokolwiek ataku z ich strony...
Trochę się boję, teraz zrozumiałam, że nie doceniałyśmy naszych wrogów...
Oni są sprytniejsi i bardziej doświadczeni od nas...
Ale nas jest więcej więc....uznajmy, że mamy w miarę wyrównane szanse...
- Dobrze, na dzisiaj koniec, nie mam głowy do tego - odparłam po kilku godzinach obrad...
- Racja - odpowiedzieli pozostali...
*3 dni później*
- HYZIO! ZYZIO! DZIEWCZYNY! CHODŹCIE TU SZYBKO! - wrzasnął Dyzio
Pobiegłam jak najszybciej do brata, o dziwo dotarłam pierwsza...
- WSZYSTKO W PORZĄDKU!? CO JEST?! - rzuciłam w progu
Po chwili na miejsce dotarła reszta...
Dyzio spojrzał na nas przerażony po czym powiedział:
- Patrzcie - odparł po czym wskazał w stronę telewizora
Na ekranie wyświetlało się najnowsze wydanie wiadomości, reporterka mówiła właśnie o wydarzeniach z miasta...nie dobrych wydarzeniach...
Dzisiaj w godzinach popołudniowych, w centrum miasta groźni przestępcy, doprowadzili do wybuchu zakładu przemysłowego, w którym zginęło 15 osób a 38 zostało rannych, z względnych ustaleń wynika iż podpalili oni zbiornik z benzyną...
Na miejscu nadal pracują jednostki pożądkowe, dostaliśmy również informację o wiadomości pozostawionej na miejscu zdarzenia przez przestępców, jej treść brzmi:
,,To dopiero początek, stawiacie się do ataku, albo do czasu osiągnięcia naszego celu, będziemy niszczyć to miasto, zastanówcie się czy na pewno chcecie by przez was ginęli niewinni ludzie....Szykujcie się na zgóbę!"
Komu grożą? Co się wydarzyło?
Już niedługo podamy państwu nowe informacje na temat tego zdarzenia...
Póki co, dziękujemy za uwagę i życzymy miłego dnia ...
Staliśmy jak wryci ...
Nikt z nas nie miał pojęcia jak to opisać..to, to było....przerażające, a najgorsze w tym było to, że....
To wszystko jest moja wina...
- O Boże - szepnęła Tasia
- Musimy zacząść działać - odparła Cass
Ja czułam, że z nadmiaru emocji nie wytrzymam, i bałam się, że zaraz coś zrobię komuś moimi mocami, więc czym prędzej rzuciłam się do ucieczki, na drugi koniec domu...
Jak się spodziewałam ktoś pobiegł za mną...
Nie miałam zamiaru sprawdzać kto to, zamiast tego poprostu zaczęłam biec szybciej...
Poczułam jak moje moce uwalniają się no potężną skalę, zaczęłam się zatrzymywać, nie chciałam stawiać sobie ograniczeń i zapragnęłam poprostu uwolnić całą zgromadzoną energię...
Jak pomyślałam tak zrobiłam, zatrzymałam się i....
Opuściłam wszystkie barykady, i uwolniłam moc...
Nagle usłyszałam jak ktoś krzyczy moje imię, niestety było już za późno...
Zanim się zorientowałam moc poszła w użycie, był tylko oślepiający błysk, i pożądna fala uderzeniowa...
Gdy już uwolniłam emocje, zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam...
Bałam się odwrócić...
Ale musiałam...
Gdy spojrzałam za siebie ujrzałam...
Z trudem podnoszącego się z podłogi Dyzia, oraz trzymającą się kolumny Cassie...która miała zdziwienie wymalowane na twarzy...
Nagle poczułam okropny ból głowy, i miałam mroczki przed oczami...a potem ciemność...
************************************
No cześć!
Witam już w nowym 2019 roku!
Rozdział już za nami, a my powoli zbliżamy się do końca tego epizodu...
Ale za to epizod 5 specjalnie dla was, będzie miał aż 10 rozdziałów!
Tak więc, do miłego!
XWebby 💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top