Sekret ujrzał światło dzienne...

Cześć! Z okazji tego, że ostatnio były Mikołajki, mam dla was niespodziankę, więc nowy rozdział jest tak szybko!...
Zapraszam do przeczytania!...
************************************
**Dyzio**
- CO TY ROBISZ!? - wykrzyknąłęm pytająco w stronę siostry...

Miałem dobry powód by zadać takie pytanie...
Annie stała na środku pokoju, i patrzyła się na mnie jak na ducha, niezwracając uwagi na to co robiła sekundę temu, w końcu jednak odezwała się:
- Oh..w porządku, nie będę mówić nic typu ,,to nie tak jak myślisz" bo i tak już za dużo wydziałeś, po prostu siadaj a ja ci wszystko wytłumaczę - po tym co powiedziała, nagle wystawiła rękę w stronę drzwi i mnie, i nie zważając na to, że stała od nas z 5 pięć metrów w głąb pokoju, drzwi same się zamknęły...
Zrobiłem co kazała i czekałem na wyjaśnienia..
- No więc....?- zacząłem
- Ehh, no więc jak już pewnie zauważyłeś, nie jestem w 100% normalnym dzieckiem...to co robiłam przed chwilą, to był trening mojej mocy, czyli telekinezy...zanim zapytasz, potrafię tak od urodzenia i ma to związek z księżycem, a dokładniej, pamiętasz jak mama opowiadała wam o tacie? - zapytała
- T,tak - odpowiedziałem
- Więc wiesz czemu go tu nie ma, bo zginął, jednakże podczas tego wypadku przy wulkanie, była też nasza mama, która ledwo uszła z życiem...Ten wulkan, to nie był taki z lawą, tylko z pyłem kosmicznym... A ten pył przy zbytnim stężeniu jest no...zabójczy...wtedy mama była w ciąży ze mną, co prawda jeszcze o tym nie wiedziała, ale nie ważne, pył przedostał się do jej organizmu, czyli do mnie też, i właśnie z powodu tego zdarzenia mam tą umiejętność....a i jeszcze jedno, jeśli chodzi o pasemko we włosach, to ono jest z tym połączone, wykształciło się z tego pyłu, i świeci za każdym razem gdy używam mocy...jak użyję jej za dużo to... święcą mi się też oczy...
Tak to wygląda...
- Wow, Annie...to niesamowite! - odpowiedziałem
- Wiem, ale jest to też bardzo niebezpieczne, ponieważ nie do końca jeszcze to opanowałam, a ta moc to jest takie trochę...granie na emocjach - odparła
- Ale w jakim sensie? - zapytałem
- Tej mocy trzeba się uczyć przez długie lata, bo to podobno nie jest tylko przemieszczanie rzeczy, ale też i inne cechy, a z tą grą na emocjach chodzi o to, że na przykład jeżeli byłabym powiedzmy, bardzo zła, zestresowana, smutna itp..to ta moc mogłaby się okazać bardzo niebezpieczna...mogłabym nawet...stracić nad sobą kontrolę...wiem, że dla niektórych taka moc to marzenie, ale dla mnie niedokońca tak jest, może dopiero wtedy gdy całkowicie ją opanuję coś się zmieni...- odpowiedziała smutno
- Hej! Nie musisz się bać, jeżeli cokolwiek się stanie my ci pomożemy, na nas zawsze możesz liczyć - pocieszałem siostrę
- Dzięki, ale chciałabym cię o coś bardzo mocno poprosić - zaczęłam
- O co zechcesz - odparł
- Nie możesz NIKOMU powiedzieć o tym co tu zaszło JASNE! - powiedziała - to zbyt niebezpieczne by ktoś jeszcze o tym wiedział - dodała
- Jasne, ale powiedz mi tylko czy ktoś jeszcze o tym wie? - spytałem
- Tylko ty, ja i mama - odparła
- Ok, nie martw się nikomu nie powiem, jak coś masz u mnie wsparcie - dodałem
- Dziękuję - odpowiedziała, po czym mnie przytuliła

Po chwili całkowitej ciszy, nie mogłem wytrzymać i poprostu musiałem zadać to pytanie:
- A wiesz może jakie są jeszcze inne cechy umiejętności - wymknęło mi się
- Hmm, nie do końca, ale podobno można jakoś tak jej użyć, że będzie działać jako fala uderzeniowa, i będzie mogła coś zniszczyć...nie wiem...- odparła po krótkim namyśle...
- Nie powiem, brzmi to całkiem ciekawie - dodałem
- Tylko się nie nakręcają - zgasiła mój zapał siostra...
- Wiesz, w sumie i tak masz szczęście, że to akurat ja to odkryłem, bo znając życie Hyzio zaraz zaczął by robić jakieś badania, a Zyzio chciałby jakoś tą twoją moc wykorzystać, na swoje potrzeby...
- Hmm, pewnie masz rację - odparła - a mogę mieć do ciebie jeszcze jedną malutką prośbę - dodała
- W porządku, o co chodzi?- zapytałem
- Mógłbyś *spogląda na drzwi* sprzątnąć to kakao które rozlałeś w wejściu? - zapytała z lekkim uśmiechem
- Tak, oczywiście - odparłem lekko zawstydzony

Gdy sprzątnąłem, usiedliśmy na łóżku i rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę,
O mocach, o śmiesznych historiach z życia, itp..

Coraz bliżej święta, więc jak zawsze zaczęły się przygotowania, pierwszym krokiem były pierniczki, zostawiono to nam, więc nie mogło się to nie skończyć bitwą na mąkę, na szczęście nie trwało to długo i już godzinę później, w całym domu pysznie pachniało, nareszcie klimat wkradł się już na dobre...

Potem wszystko minęło sprawnie, nadeszła Wigilia, święta , sylwester itd..

**Cassie**
Powrót do Kaczogrodu, zajmie mi jednak trochę dłużej niż się spodziewałam, ponieważ samolot powrotny, gdzieś zniknął i nie mamy transportu...
Pewnie zapytacie, gdzie ja byłam przez ten cały czas, otóż w momencie gdy zobaczyłam ten dziwny symbol, przypomniało mi się skąd go znam, symbol ten należy do organizacji hakersko-przestępczej, która sprawiała już wiele szkód na całym świecie, znałam ten symbol, ponieważ moja ciocia jest bardzo znaną informatyczką, i nie raz miała z nim doczynienia, chciałam jak najszybciej sprawdzić co się ma na rzeczy, więc wraz z Caroline udałam się do cioci....do Londynu...
Znam pewną tajemnicę związaną na temat tej organizacji, ale nie mogę tego powiedzieć Tasi, a to dlatego, że....to właśnie to organizacja, eyhh zabiła jej rodziców...
Nic więcej na ten temat nie wiem, ale podczas pobytu u cioci udało mi się odkryć coś bardzo ważnego....
Udało nam się zhakować połączenie i podsłuchać rozmowę członków organizacji, to czego się dowiedziałyśmy jest straszne, i muszę jak najszybciej ostrzec moich przyjaciół, niestety nie mogę tego zrobić przez telefon, ponieważ zhakowali połączenia i mogą nas podsłuchiwać dlatego muszę się jak najszybciej dostać do Kaczogrodu..
A do rzeczy, dowiedziałyśmy, że organizacja składa się z dwóch członków, chyba kobieta i mężczyzna, i mają jakieś porachunki ze Sknerusem, i planują pozbyć się jego rodziny, co prawda nie dowiedziałyśmy jak, ale teraz na moich przyjaciół czycha ogromne niebezpieczeństwo...
Boję się, że nie zdążę....😧😨😢

**Annie**
Te święta, były wspaniałe! Jeszcze nigdy nie czułam się tak szczęśliwa, a sylwester? Hoho, jeszcze nigdy się tak nie bawiłam, najśmieszniejsze było nasze darcie się na karaoke oraz te przepiękne fajerwerki...

Wszystko jest świetnie, ale od jakiegoś czasu mam takie dziwne uczucie, że stanie się coś naprawdę złego, ale to może tylko złudzenie ...

W dzisiaj w szkole odbył się konkurs muzyczny, do którego zgłosił się Zyzio, wraz ze swoją perkusją, i jak się później okazało swoim występem wygrał!
*Występ Zyzia*
https://youtu.be/IIenFWPtH_U

A tak to życie, nam się jakoś toczy, na razie jest spokojnie, ale jak wiadomo wszystko może się w jednej chwili zmienić...

************************************
Siema! Coś się podziało, czy Ann utrzyma swój sekret przed resztą rodziny, i o jakim niebezpieczeństwie mówiła Cass?
Tego dowiecie się niedługo...
Cześć...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top