Rozdział 1: Co trzy głowy to nie jedna
''Siemka kochani, oto 1 rozdział naszej opowieści mam nadzieję, że wam się spodoba''
Zapraszam...
****************************************************************************************
15 kwietnia 2018 Rezydencja McKwacza 11:30
- Sto lat, Sto lat niech żyją nam - z posiadłości dobiegały radosne okrzyki.
Dziś były 11 urodziny chłopców, Sknerus który co prawda nie lubił imprez zgodził się na wyprawienie przyjęcia (w końcu Cezar powrócił, więc co mu szkodzi XD)
- Wszystkiego Naj Naj chłopaki - krzyknęła Cassie - mam coś dla was.
- Dzięki - odpowiedzieli chórem - a co to jest? - wyrwał Zyzio
- Otwórz a się przekonasz - zachęciła ich dziewczyna
Otworzyli prezent i w środku znaleźli kolejno:
- teleskop dla Hyzia
- zestaw golfowy z limitowanej edycji dla Dyzia
- złotą skarbonkę w kształcie monety dla Zyzia
- O jejku, skąd wiedziałaś, że o tym marzę? - spytał z radością Dyzio
- Właśnie - dodali Hyzio i Zyzio
- A mam swoje sposoby - odparła
- Tasia ci powiedziała, co nie? - spytał Hyzio
- Nie no coś ty w życiu - próbowała się wyprzeć - no dobra tak - dodała z rezygnacją
- Tak myślałem - palnął Zyzio
- ha ha bardzo śmieszne - powiedziała udając rozbawienie - a tak w ogóle to gdzie jest Tasia?
I w tym właśnie momencie drzwi trzasnęły a w nich pojawiła się podekscytowana Tasia
- Wszystkiego Najlepszego - krzyknęła - widzę, że Cassie już dała wam prezent ale ja też coś dla was przygotowałam.
Wyjęła średniej wielkości opakowanie i podała je solenizantom, ci otworzyli je i zobaczyli pięknie oprawione w ramkę zdjęcie Tasi, Cassie i ich podczas wyjazdu nad morze.
- O matko! Tasia kochana jesteś - krzyknął Dyzio - Dziękuję
- Oh nie ma za co - odpowiedziała i lekko się zarumieniła - to drobiazg
No to co pora rozkręcić te imprezkę!! - ogłosił Hyzio
I tak przyjęcie trwało do wieczora aż wszyscy goście rozeszli się do domów. Wszyscy byli zadowoleni tylko Dyzio siedział smutny w kącie pokoju.
- Hej! Coś tak posmutniał - spytała Tasia dosiadając się do niego - chyba mi nie powiesz, że impreza ci się nie podobała?
- Nie,Nie no co ty, impreza była super- tłumaczył - ale...
- Ale co? - spytała
- Po prostu..eh... zastanawiam się...wiem, że to może wydać ci się dziwne bo po prostu zastanawiam się czy moja mama, żyje?
- Oj Dyzio, ja, ja nie wiem ale bądźmy dobrej myśli, ok? - pocieszyła go Tasia
Dzięki, nawet nie wiesz jak mi pomagasz - podziękował
Serio? - zapytała zdziwiona - ale jak to?
- Gdyby nie ty nie odkrył bym prawdy, naprawdę mi pomogłaś i nie mam pojęcia co ja bym bez ciebie zrobił, jak mam ci się odwdzięczyć?- wyznał
- N,nie musisz mi się odwdzięczać, zrobiłam to co należało zrobić - odparła rumieniąc się
- Dziękuję - odpowiedział
Nagle jak piorun do pokoju wparował Sknerus, trzymając w ręce coś podobnego do krótkofalówki i wydyszał:
- Słuchajcie chodźcie ze mną, musicie to zobaczyć!! - krzyknął
- Dobrze, chodźcie chłopaki - odparła Tasia
Szli przez długi korytarz aż do starych drewnianych drzwi, Sknerus wyjął mały złoty klucz i je otworzył. To co zobaczyli zapierało dech w piersiach. Znaleźli się w dużym, ciemnym pokoju który wyglądem przypominał trochę mała salę gier stylizowaną na bazę kosmiczną. Na wprost stał ogromny ekran na którym wyświetlał się układ słoneczny.
- Wow - szepnął Hyzio - co to jest?
I co tak tam miga na tym ekranie? - zapytał Zyzio
To jest właśnie to co chciałem wam pokazać - odpowiedział szybko - posłuchajcie to jest......
************************************
Sieeemka kochani i tak oto dobrnęliśmy do końca 1 rozdziału, dajcie znać czy wam się podobało
Co miał na myśli Sknerus?
O kogo lub co mu chodzi?
Tego dowiecie się w następnych rozdziałach
Do zobaczenia....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top