💔Nowe drzwi do prawdy⭐

Sal

Powoli się od siebie odsunęliśmy i patrzyliśmy sobie o oczy...
Staliśmy tak jeszcze chwilę...

- Mam coś dla nas - oznajmiła po czym wyjęła z kieszeni mała kłódkę z napisem S+S forever - jesteśmy w końcu na moście zakochanym - wskazała na przyczepione do barierki kłódki...

Przyczepiliśmu do niej i naszą i wyrzuciliśmy kluczyk do rzeki...

Po jakiejś godzinie zaczęło się ściemniać...
Odprowadziłem ją do domu...
Pod domem dała mi jeszcze buziaka na pożegnanie...
Po tym jakże wspaniałym popołudniu, skierowałem się w stronę domu...

Gdy tylko otworzyłem drzwi, zauważyłem że na korytarzu stoją podekscytowane dziewczyny...

- I? Jak było? Opowiadaj! - poprosiły podekscytowane...
- Ehh...wspaniale - odpowiedziałem uśmiechnięty i radosny

Wszystkie cztery zaczęły piszczeć, po czym podbiegły do mnie, i zamknęły mnie w szczelnym uścisku...
- Ja też się cieszę....ale zaraz mnie udusicie - odparłem ledwo łapiąc powietrze...

Gdy już mnie puściły, o mało się nie przewróciłem ...
Anika, Annie i Evie poszły na górę...

- Hej, a pocałowaliście się? - zapytała spokojnie ale z uśmiechem Tess
- Tak - odpowiedziałem
- Ohh, mój mały braciszek ma dziewczynę! - jeszcze raz mnie przytuliła

Gdy puściła, również skierowałem się na górę ...

❤️Annie

Gdy wróciłam do pokoju, postawiłam skrzynkę z narzędziami na biurku i zaczęłam szukać w niej potrzebnych elementów...
Już naprawdę niewiele brakowało mi, by osiągnąć upragniony cel...

Gdy znalazłam już wszystko co trzeba chciałam ją zestawić na podłogę, ale nie zauważyłam, że zapomniałam domknąć zamknięcia, więc gdy tylko wzięłam ją do ręki, całą jej zawartość, wraz z nią samą, spadły mi na nogę...

Mój krzyk rozległ się po całym pokoju, jak nie nawet korytarzu...
Po sekundzie do pokoju wbiła Tess...
- Ann, co się dzieje?!
- N,nic tylko zwalilam sobie skrzynkę na nogę - odparłam z bólem trzymając się za wspomniany narząd...

- Oj, biedactwo...a coś ty w ogóle robiła z tą skrzynką?hmmm? - zapytała
- Szukałam czegoś i jej nie domknęłam - odpowiedziałam
- Chodź, pomogę ci posprzątać - zaproponowała
- Nie, ja sobie poradzę, nie musisz mi pomagać - poprosiłam ale Tess i tak zrobiła swoje...

Gdy ból już ustał, również zaczęłam jej pomagać...
Byłyśmy już prawie przy końcu...
- Dobra, chyba wszystko już co nie - zapytała wkładając ostatnią sprężynę do skrzynki...

- Emm*rozgląda się po pokoju* chyba tak...a, jeszcze tamta kartka, podniosła byś? - poprosiłam
- Jasne, już podaję - odpowiedziała i sięgnęła po wspomniany przedmiot

Po chwili jednak przypomniało mi się co to była za kartka...
- Nie czekaj nie otwieraj.....jej - poprosiłam ale było już za późno - no Niee - szepnęłam do siebie

- Annie..co to jest? - zapytała zdziwiona widząc kartkę z czym? Z naszym planem....świetnie...
- Eee, nic - odparłam z nerwowym uśmiechem
- Nie kłam, pytam jeszcze raz, co to jest? - wskazała palcem na kartkę...

Bałam się odpowiadać...
Nie chciałam wciągać w to kolejnej osoby...
Ale Tess nie dała mi za wygraną, wyciągnęła ze mnie wszystko...dosłownie wszystko...
I tak jak w przypadku pozostałej dwójki, nie odpuściła w kwestii zabrania jej ze sobą, chodź początkowo odradzała jaką kolwiek naszą ingerencję, w końcu uległa, jednak właśnie z tym że musimy ją zabrać...

- Tess, tylko proszę, ja nie chciałam was w to wciągać, więc jeśli coś się stanie, nie wińcie mnie o to, w porządku? - zapytałam dla pewności

- Masz moje słowo, po za tym, nie dopuścimy do tego by coś się stało, nie z nami te numery - odparła uśmiechając się
- Dzięki - odpowiedziałam...

Pogadałyśmy jeszcze chwilę, aż w końcu obie padłyśmy ze zmęczenia, Tess poszła do siebie a ja położyłam się na łóżku, i pogrążyłam w myślach...
Oczywiście, nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam...

Rano obudziły mnie krzyki...zapewne kolejna kłótnia...poznałam kłócące się głosy...i trochę się zdziwiłam...
Od kiedy Max i Evie się ze sobą kłócą...
Dzieli ich dobre 7 lat różnicy, a Evie też nigdy jakoś nie wykazywała chęci do tego by się kłócić...

Szybko się ogarnęłam, i ruszyłam w kierunku pomieszczenia z którego dobiegały odgłosy sprzeczki...
- Co tu się dzieje?! Słychać was w całym domu! - wyleciałam na wejściu

- Właśnie nie wiem! Uwzięła się na mnie! - zaczął Max
- Sam się uwziąłeś głupku!
- Cisza! Oboje gadać o co zaszło?! - trochę się wkurzyłam...

- Mówię, że nie wiem! Jak mnie zobaczyła to od razu zaczęła się czepiać! - próbował się bronić Max
- Chyba ty! - odkrzyknęla dziewczynka
- No i sama widzisz z kim ja się muszę użerać! - odparł
- Dobra dosyć! Nie mam na was siły, przeprosić mi się nawzajem i to już! - zarządziłam

- Ja go przepraszać nie będę! - oznajmiła Evie i ruszyła w kierunku drzwi...
W wejściu zdążyłam złapać ją za rękę
- A ty gdzie? - zapytałam zdenerwowany
- Byle jak najdalej od waszej dwójki - odwarknęla i wyrwała się z mojego trzymania...
Przez moment miałam wrażenie, że miała inny kolor oczu, ale szybko opuściłam tą myśl, patrząc na to że stała w miejscu gdzie krzyżowały się trzy różne światła...

Spojrzałam na Maxa
- Gadaj, co tu zaszło!? - poprosiłam na skraju cierpliwości
- No mówię, że nic, tak ciężko zrozumieć! - zaczął się drzeć
- Dobra, cicho, bo ci zaraz żyłka pęknie - odparłam i wróciłam się do swojego pokoju...
Trochę niepokoiło mnie zachowanie Evie...to było takie, trochę do niej niepodobne...ale cóż, może poprostu coś się stało ....

Jeszcze do tego wrócę, ale póki co idę na śniadanie....

Cześć!
Wiem, że późno, ale jest!
Następne dwa już jutro!
Mam nadzieję że ten rozdział przypadł wam do gustu, a tymczasem ja się żegnam!

Do zobaczenia
XWebby 💕



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top