😂Na przypale albo wcale!😂.
Usłyszałam, że ktoś puka do drzwi, otworzyłam, stała w nich Tess...
- Hej Annie, chcesz przejść się ze mną, Aniką i Evie do parku? - zapytała
- Pewnie, zaraz zejdę - odparłam
Szybko wybrałam z szafy coś lekkiego, w końcu był lipiec, więc gorąc...
Szłyśmy prze miasto, rozmawiając i śmiejąc się, dojście do parku zajęło nam około godziny...
Kupiłyśmy sobie lody, i usiadłyśmy na ławce...
Rozmawiałyśmy jeszcze trochę...
W pewnym momencie usłyszałyśmy lekki huk, spojrzałyśmy na niebo...
Nadciągała burza...
Do domu miałyśmy prawie dwa kilometry, więc czym prędzej zabrałyśmy Evie z placu zabaw i pobiegłyśmy w stronę domu...
Jednak już po chwili zaczęło lać ...
Dobiegłyśmy na miejsce całe mokre...
Ale przynajmniej zaliczyłyśmy udany spacer...
Ruszyłam do swojego pokoju wysuszyć się i przebrać, jednak wchodząc do niego zobaczyłam jaką gafę zaliczyłam....
Nie zamknęłam okna dachowego...
Woda lała się na podłogę...
Szybko podskoczyłam na łóżko a następnie do okna czym je zamknęłam...
Ale musiałam teraz skądś wytrząsnąć mop...
🌙Dwie godziny później
Udało mi się ,, wysuszyć" mój pokój...
Ale burza trwa dalej, i według prognoz ma trwać aż do rana...
Wyszłam na korytarz, idąc nim nagle usłyszałam jak ktoś woła
- UWAGA! - wrzasnął Max
Spostrzegłam, że w moją stronę z zabójczą prędkością zmierza piłka...
Mogłabym wykonać unik, ale zamiast tego postanowiłam zatrzymać ją za pomocą telekinezy...
- Nieźle, to jest twoja moc? - zapytał Sal wystawiając łeb z za drzwi...
- Tak, ale nie jedyna - odparłam
- A co jeszcze potrafisz - spytał z iskierkami w oczach
- Tak naprawdę to jeszcze nie wiem - odparłam - ale niby coś jeszcze jest
- AA - zaczął
- A ty NIE będziesz robił na mnie żadnych testów - oznajmiłam
- Dobra w porządku - odparł i zaczął coś mamrotać pod nosem...
🌙 Noc
Trochę ciężko było mi zasnąć, pioruny waliły niemiłosiernie...
Nagle coś zaczęło mi błyskać przed oczami...
Początkowo myślałam, że to błyskawice...ale to światło migało ciągle i było....fioletowe?
Gdy postanowiłam jednak otworzyć oczy, zauważyłam, że źródłem światła był ten mały diamencik który dała mi mama, miałam go położonego na półce obok łóżka...
Wzięłam go do ręki i zaczęłam mu się przyglądać...po chwili zauważyłam na nim malutką kropkę, gdy jej dotknęła przede mną pojawiło się takie jakby koło w którym wyświetlał się obraz...
Rozpoznałam ten widok, był to ocean obok Kaczogrodu...
Gdy poruszyłam lekko kamieniem obraz również się poruszał..
Zaczęłam chodzić po pokoju szukając czegoś sensownego na tym widoku..
I znalazłam, ale nie to co chciałabym zobaczyć...
Zobaczyłam totalnie zniszczony Kaczogród...
Wszedzię tylko gruz i ogień...
Łzy napłynęły mi do oczu...
Przerażona odrzuciłam kamyk od siebie i upadłam na podłogę...
Skuliłam się pod ścianą i płakałam...
Myślałam o tym co się dzieje z moimi bliskimi, i poprostu nie wiedziałam, czy oni w ogóle żyją, czy wojna się chociaż odrobinkę się osłabiła, czy jest jakaś szansa na to bym tam powróciła....
Za dużo tego, czemu życie tak mnie rani...
W końcu postanowiłam jeszcze raz zobaczyć co tam się dzieje...
Wzięłam kamień do ręki i znowu wyświetliłam obraz...
Teraz to już nie miało sensu, bo nieważne w którą stronę się kierowałam, było to samo..gruz i ogień...
Roztrzęsiona opadłam na łóżko, spojrzałam na zegarek i zauważyłam , że siedziałam tak przez 2 godziny...
Mimo to i tak nie mogłam zasnąć...
Po jakiejś godzinie, postanowiłam zejść na dół, niby była dopiero 3 nad ranem, ale ja nie umiałam wytrzymać w łóżku..
Po cichu zeszłam do kuchni i usiadłam przy blacie, wypiłam trochę soku, i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu...
- Oh, chłopaki co ja mam teraz zrobić - szepnęłam do siebie..
- Annie? - usłyszałam głos Kate - Co ty tu robisz o tej porze, czy coś się stało? - zapytała z troską
Oczy mi się zaskrzliły na myśl o tym co się ostatnio wydarzyło...
Łza spłynęła mi po policzku..
Kate to zauważyła i usiadła obok mnie...
Znowu zaczęłam płakać, kobieta mnie przytuliła...
- Już spokojnie, powiedz co się stało - poprosiła
Nie chciałam udawać, że wszystko jest w porządku...więc powiedziałam jej wszystko co się wydarzyło, co widziałam, jaka więź łączy mnie z rodziną i przyjaciółmi i jak ciężki jest dla mnie ten moment
- Rozumiem, spokojnie, wszystko się ułoży - pocieszała mnie - Cały czas jesteśmy przy tobie, możesz na nas liczyć - dodała
- Dziękuję - odpowiedziałam po czym ją przytuliłam
- Może idź już spać, co? - powiedziała
- Racja, Dobranoc - odpowiedziałam...
Czasem jak się komuś tak porządnie wyżalisz i powiesz co ci leży na sercu to naprawdę przychodzi ulga...
Nareszcie udało mi się zasnąć...
🌙Następnego dnia
Siedziałam w salonie z Aniką i Evie...
Evie oglądała jakąś bajkę, ja natomiast gadałam z Niką..
- Mam pomysł - wykrzyknęła Nika
- Jaki - zapytałam ze śmiechem
- Urządzimy sobie ty ja i Evie pokaz mody, Kate i Tess będą oceniać - oznajmiła z uśmiechem
- Heh, w porządku, to chodźmy do mnie, mam pełną szafę - odparłam
- Super, wezmę tylko coś do picia - zaproponowała
- Spoko - odparłam
Weszłyśmy do mojego pokoju, i zaczęłyśmy grzebać w szafie...
Po jakimś czasie podeszłam do szafki nocnej aby się napić...
Gdy wzięłam szklankę soku do ręki zauważyłam, że na łóżku leży jakaś koperta...
- Ee - westchnęłam
- Co tam? - zapytała Anika
- Jakiś list - odparłam i usiadłam na łóżku
- Od kogo? - spytała
- Poczekaj - odparłam, wzięłam łyk napoju i spojrzałam na nadawcę...
Gdy zobaczyłam kto nim jest wyplułam cały sok...
- Od kogo to!? - zapytała zdziwiona moją reakcją dziewczyna
- T, to jest list od mojego brata...
Siemka!
Coś się wreszcie zadziało...
Ale ja jestem Polsatem XD
Nowy rozdział już niebawem, a więc ja się żegnam!
Cześć!
XWebby 💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top