🌈Moje (nasze) nie tak całkiem nowe życie💞

❤️Annie

Trwały lekcje...
Od kilku minut patrzyłam tylko na zegar, błagając abyśmy mogli wreszcie ruszyć na przerwę...
Co z tego, że jestem w tej szkole dopiero od tygodnia, i tak już jest nudno...

Nie zdążyłam jeszcze zapoznać się ze wszystkimi w klasie, ale większość osób kojarzyłam...
Nagle z ostatniej ławki wychylił się Zayn...

Był to brunet, o zielonych oczach, jeden z moich kolegów, co prawda nie znałam go jeszcze zbyt dobrze, ale wydawał się być całkiem sympatyczny...
Siedział w ławce Jake'm...

Zayn: Proszę pani, chyba coś jest nie tak z tą ławką...

Mówiąc to, lekko nią zatrząsł, po czym jej noga zaczęła niebezpiecznie mocno trząść...

Nauczycielka: Hmm, trzeba by ją oddać woźnemu do naprawy, Zayn i Jake, wynieście ją do pokoju Pana Smitha

Jake: Jasne, proszę pani

Obydwaj wstali, jednak w momencie, gdy Zayn wstawał z krzesła, ławka z jednego boku się zawaliła, ciągnąc chłopaka za sobą...(miałam identyczną sytuację w szkole, a właściwie mój kolega miał)

Część osób zaczęła się z niego śmiać, jakby był jakimś idiotą...
Jake jedynie zmroził ich spojrzeniem i pomógł Zaynowi wstać, gdy już się podnieśli wynieśli ławkę za drzwi i wrócili do sali siadając ławkę dalej...

Zayn wyglądał na nieco przygnębionego tą sytuacją, był dość nieśmiały...
Zrobiło mi się go nieco szkoda, ale usłyszałam chrząknięcie pani, i pośpiesznie wróciłam do przerwanego czytania podręcznika....

Po jakichś pięciu minutach, doczekałam się wymarzonego dźwięku dzwonka...

Na korytarzu spotkałam Anikę, Alexę i Sonię, jak o czymś rozmawiały...
Postanowiłam do nich podejść...

Annie: Hej dziewczyny!

Sonia: O cześć, dobrze że jesteś, właśnie rozmawiałyśmy o tym koncercie za tydzień, wiesz którym

Annie: O jej, to już za tydzień?!

Alexa: Yhym...

Anika: Już nie mogę się doczekać!

Reszta w odpowiedzi skinęła głową, i każda z nas rozeszła się w swoim kierunku...

Szłam przez chwilę korytarzem, i gdy widziałam, że nikogo nie ma w pobliżu, ukradkiem wślizgnęłam się do schowka na miotły...
Od razu po zamknięciu się drzwi, Dyzio pojawił się na ścianie...

Dyzio: Słyszałem, że nieźle wam poszło na tym koncercie ostatnio, chętnie zobaczę jak będzie teraz

Annie: Nie napalaj się tak, pamiętaj że nie możesz się pokazywać...

Dyzio: Wiem...ale to mnie męczy, jak widzę cierpienie Hyzia i Zyzia, myślących, że nie żyję...

Annie: Wiem, mnie też, ale to dla ich dobra...

Chłopak w odpowiedzi jedynie niechętnie skinął głową i spuścił wzrok...

Annie: Napewno wszystko się ułoży, gdy tylko cię stąd *spogląda na medalik* wydostanę, będzie tak jak dawniej...

Dyzio: Pewnie masz rację...

Nagle usłyszeliśmy dźwięk klucza w zamku, kazałam Dyziowi natychmiast się schować, a sama ukryłam się za jakąś płachtą...

Woźny wszedł do pomieszczenia, ale wziął jedynie miotłę i prawie od razu wyszedł...
Powoli wyślizgnęłam się za nim i ruszyłam korytarzem w kierunku sali ...

Kilka godzin później

Gdy wróciłam do domu, szybko się przebrałam, i zeszłam na dół...
Przy stole w jadalni siedziała mama, i przeglądała jakieś papiery...

Podeszłam do niej i usiadłam na krześle na przeciw...
- Hej, mamo...co robisz? - zapytałam

Della: Przeglądam sprawozdania o stanie Kaczogrodu, które przysłał mi wujek Donald, a czemu pytasz? - odpowiedziała nie odrywając wzroku od kartek..

Annie: Tak jakoś...jak idzie odbudowa?

Della: Powoli, ale robią postępy...chociaż raczej powrót tam, nastąpi nie szybciej jak za kilka lat...

Annie: Okej...

Della: A jak było w szkole?

Annie: Całkiem dobrze, omawiałyśmy z dziewczynami nasz najbliższy występ...

Della: Już nie mogę się doczekać, wszyscy przyjdziemy tam was oglądać - oznajmiła podnosząc wzrok znad papierów i lekko się uśmiechając...

Annie: Cieszę się...idę do Hunterów!
Oznajmiłam i przeszłam do domu obok ...

Na wejściu zastałam niecodzienny widok...
W ścianie na przeciw drzwi była ogromna dziura...
- Co tu się stało... - zapytałam szeptem sama siebie
- Też jestem ciekaw - oznajmił Dyzio pojawiając się za mną...
- Chowaj się, jeszcze ktoś cię zobaczy...
- Już, już...

Poszłam korytarzem w kierunku salonu, i zastałam tam Tess, siedzącą na fotelu i czytającą jakąś książkę...

Annie: Cześć Tess...

Tess: O, Hej Ann! Nie zauważyłam cię, co tam?

Annie: Nic ciekawego, ale mam pytanie, co to za dziura w ścianie, na wejściu?

Tess: A to...to jest...wynik...kombinacji Evie i Aniki...

Annie: To ja nawet nie pytam...

Tess: Słusznie...

Annie: Dobra, a co tam u was słychać? - zapytałam siadając na fotelu obok...

Tess: W sumie to nic...chociaż, ostatnio usłyszałam rozmowę Erika i Kate, podobno szykują dla nas jakąś niespodziankę...

Annie: O, to fajnie, ciekawe co to będzie...

Tess: Pożyjemy zobaczymy...

Ann: Ty i te twoje literackie myśli...

Tess w odpowiedzi z uśmiechem wzruszyła ramionami i wróciła do książki....

Cześć!
Zaczynamy nową przygodę, więc zapinajcie pasy i szykujcie się, bo będzie się działo!
Przy okazji, dzisiaj powinno pojawić się RP z Hunter Street!
Zainteresowanych serdecznie zapraszam!
Dzisiaj pojawi się jeszcze przynajmniej jeden rozdział!
A póki co ja się żegnam!

Do zobaczenia
XWebby💕

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top