👑Milczenie nie oznacza spokoju...🌈

📗 Tess

- Pomocy! - krzyknęłam
Stałam przy regale, ponieważ chciałam wsiąść książkę, była dość wysoko więc weszłam na drabinę...

Ale źle położyłam nogę, i teraz ledwo utrzymuję się regału, a to dlatego, że drabina przechyliła się do tyłu, i pociągnęła mnie za sobą...

Nagle poczułam, że regał zaczyna się lecieć na mnie...
- RATUNKU! - wrzasnęłam głośniej

Zaczęłam spadać, ale nagle poczułam, że zatrzymałam się w powietrzu...
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Annie, leżącą pode mną i trzymającą mnie, jak i spadające rzeczy, za pomocą mocy w powietrzu...

- Wszystko ok? - zapytała
- Tak, możesz mnie już postawić - odparłam

Dziewczyna odstawiła wszystko na miejsce ...
- Gdyby nie ty, to ten regał pewnie by mnie zmiażdżył - odpowiedziałam
- Ee, tam to nic takiego - odparła

Wyglądała na przygnębioną...
- Wszystko w porządku? - zapytałam
- Yhym - odpowiedziała i opuściła pomieszczenie

Coś musiało się stać...
Bo wcześniej nie widziałam, żeby tak się zachowywała...

Ruszyłam do kuchni coś zjeść...
Cały czas zastanawiałam się, co gnębi moją siostrę...

❤️Annie

Mam plan, jak wrócić do domu, i uratować rodzinę...

Boję się tylko, że to nie zadziała, albo co gorsza nie zdążę...

Zdążyłam uratować Tess, tylko dlatego, że akurat byłam w bibliotece...
Szukałam książek o magicznych kamieniach i ich właściwościach...

Znalazłam kilka ksiąg, które mi się przydadzą...

Mam zamiar, przy użyciu diamentu widoku i sześcianu rozmów stworzyć portal do domu...

To bardzo ryzykowne, ale wykonalne...

Wiem jak to zabrzmi, ale poprostu...
Chcę to zrobić sama...
Nie angażować w to Hunterów...
To moja sprawa i nie chcę ich narażać...

Więc muszę to zrobić potajemnie...
Oby wyszło...

Zrobienie tego portalu i tak zajmie mi sporo czasu, z dwa tygodnie może...

Teraz jeszcze pozostaje kwestia, czy mam to mówić chłopakom...

Bo szczerze mam w tym temacie mieszane uczucia...

Ale dobra, teraz czas brać się do roboty...

Sal

Byłem z Jake'm w sklepie z komiksami, nie wiem jakim cudem udało mu się mnie tam zaciągnąć, ale udało...

- Jake, ile jeszcze? - zapytałem
- Jeszcze chwilę, poczekaj - odparł
- Jesteśmy tu od godziny, czego ty tak właściwie szukasz? - spytałem

Nic nie odpowiedział, tylko szukał dalej...
Postanowiłem pochodzić trochę po sklepie...
Może i ja znajdę coś fajnego...

W pewnym momencie spojrzałem w stronę okna, i zobaczyłem, że przed sklepem stoi Sonia...
- Jake, zaraz wrócę - oznajmiłem, i wyszedłem ze sklepu...

Podszedłem do dziewczyny i się przywitałem...
- Hej, Sonia - zacząłem
- O, cześć Sal, co tam? - zapytała
- W sumie nic ciekawego, czekam aż Jake w końcu skończy szukać te swoje komiksy - odparłem
- Aha - odpowiedziała
- A u ciebie? - spytałem
- Ee, też nic - odparła

Staliśmy tak może z kwadrans i gadaliśmy...
Rozglądałem się po ulicy...
Moją uwagę zwróciły dwie kobiety, i około 5 letnia dziewczynka...

Kobiety nie zwracały chyba zbytniej uwagi na nią...
Po chwili, dziecko ruszyło ku ulicy...
Gdy już prawie zeszła z chodnika, zauważyłem, że z prawej nadjeżdża samochód, a kierowca nie dość, że jej nie widzi, to już tym bardziej na pewno nie zdąży zachamować...

Szybko do niej podbiegłem i w ostatniej chwili, zdążyłem zabrać ją z pod kół auta...

Podeszły do mnie kobiety, które jeszcze chwilę temu gadały sobie w najlepsze...

- O Boże, nie wiem jak ci dziękować - oznajmiła jedną z nich, bodajże mama dziewczynki
- E, to nic takiego - odparłem i wróciłem do Sonii

- No, no widzę, że niezły z ciebie bohater - oznajmiła dziewczyna
- Mówisz? - zapytałem, lekko się rumieniąc

W odpowiedzi jedynie się uśmiechnęła...

- Sal, chodź! - zawołał mnie Jake wychodząc ze sklepu
- To do zobaczenia - rzuciłem szybko, i ruszyłem w kierunku brata...

- Hmm, kto to, czyżby twoja nowa dziewczyna? - zapytał z chytrym uśmieszkiem
- Co? Nie...to tylko...przyjaciółka - odparłem
- Yhym, Yhym - odpowiedział śmiejąc się

Hejka!

Witam w nowym rozdziale, zgaduje że pewna osoba, bardzo się ucieszy z tego co się stało pod koniec☺️

Ale no, ja się żegnam...

XWebby 💕






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top