twenty fifth//life|14.09.2018
Blondyn wyskoczył z łóżka jak poparzony, gdyż zdał sobie sprawę, że tego dnia jedzie do szpitala. Zaczął zbierać się najszybciej jak potrafił z obawą, że się spóźni. W końcu mieli tam być na czternastą.
Gotowy wbiegł bez pukania do sypialni rodziców, aby upewnić się czy nie zaspali. Jednak byli pogrążeni w głębokim śnie, który przerwał ich syn.
— JAKIM PRAWEM WY JESZCZE ŚPICIE?! SPÓŹNIMY SIĘ!!!! — wrzasnął wparując do pokoju
— Alois..? Co ty robisz..? — zapytała na wpół przytomna matka
— CO JA ROBIĘ?! CO WY ROBICIE?! ZARAZ SIĘ SPÓŹNIMY DO SZPITALA!!
— My śpimy — odparł widocznie poddenerwowany ojciec — A ty nas budzisz o piątej rano. Spoglądałeś na zegarek? Kto normalny jedzie o tej porze do szpitala? Nawet by nas nie wpuścili, bo goście mogą przychodzić od czternastej..
— Piąta.. rano..? — zapytał Alois sam siebie nie dowierzając. Wyciągnął z kieszeni swój nowy telefon i go uruchomił, w celu sprawdzenia godziny. Na wyświetlaczu pojawiły się numerki "5:23 AM". Chłopak poczuł zażenowanie. — Eeeee, śpijcie sobie, a ja wam nie przeszkadzam. Myślałem, że pisze "2:53 PM", heh.. — i uciekł z pokoju zatrzaskując drzwi za sobą.
Pędem wrócił do siebie, a kiedy zamknął drzwi, oparł się o nie i westchnął.
— Co ty ze mną robisz, Phantomhive..? — zapytał
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top