Rozdział 3

Gdy się obudziłem, kot siedział na wierzchu mojego sarkofagu.

-Co tu robisz kotku...

~Władco przynoszę raport odemnie i mojego rodzeństwa.

Co jest ten kot powiedział coś, czekaj to w mojej głowie?! Ma trzy ogony... Już sobie przypominam.

-Mów raport.

~Dobrze na zachód stąd jest takie wielkie zwierzę całe pokryte miękim futerkiem i jedzące trawę, tam też jest oaza do której chodzi to zwierzątko oraz inne okoliczne zwierzątka były tam takie o ostrych kłach jak i długich obślizłych ciałach, tam też chodziły większe wersję nas o dwóch ogonach oraz żywe. Na północ są duże kamienie, Eter powiedział że duże kamienie to mogą być góry, ale ty powinieneś to ocenić, przepraszam... Na południu jest olbrzymi las z którego nasi bracia zombie mogą zbierać drewienko, a wewnątrz tego lasu jeden z moich braci spotkał wredne istoty o włochatych nogach robiące białą wydzielinę oraz z zieloną cieczą wychodzącą z ich ust, one są ble. Na wschód jest masa istot chodzących na dwóch nogach i uszami takimi jak my oraz ogonami, one też mają metalowe patyki, tam też jest dużo takich jak my tyle że żywych, i jednym ogonem, i o różnych barwach, jedne są większe inne są mniejsze, i wszystkie są żywe. Tamsą też duże metalowe budynki które czasem odlatują z planety, Eter powiedział że to statki zapewne z zaopatrzeniem.

-Dobrze, przekaż pozostałym trupim kotom, by obserwowały tych ludzi koty.

~Dobrze...

-A nim odejdziesz, masz jakiś imię?

~Nie...

-To od dziś będziesz Trigon.

~Jej, jestem Trigon, dziękuję, dziękuję!!!

-Miauuu!!!

Był tak szczęśliwy, że miauknął zamiast mówić telepatycznie co za urocza bestijka.

-Dobra to ruszaj przekazać innym.

~Dobrze.

Powiedział telepatycznie poczym zeskoczył z mojego sarkofagu, a ja z niego wyszłem i rozejrzałem.

Nie zawiele się zmieniło jedynie są trzy kupki broni. Jedna siekier, jedna kilofów i jedna mieczy.

-Eter! Do mnie!

Zawołałem mojego doratce, który zstąpił po chwili z sufitu.

~Wzywałeś mój panie?~

-Tak nowe rozkazy dla zombie. Niech dziesięciu weźmie siekiery i uda się na południe gdzie Trupie koty odkryły las i zajmą się wycinką, dziesięciu weźmie kilofy i niech udadzą się na północ w stronę gór, które odktyły Trupie koty i zajmą się zbieraniem kamienia z tych gór, 10 niech weźmie miecze i zdobędzie genomy pajęczaków z lasu i zwierząt z oazy na zachód stąd.

~Rozdam rozkazy mój panie, a co zamierzasz robić w czasie gdy oni będę zdobywać surowce, mój panie?~

-Rozplanuje kolejne kroki i chcę dowiedzieć czym są istoty na wschodzie.

~Panie odradzam samodzielne udawanie się tam~

-Nie jestem głupi, nieudam się tam wysłałem Trupie koty doobserwacji sytuacji.

~Rozumiem, mój panie, za pozwoleniem udam się przekazać rozkazy~

-Masz pozwolenie.

Po tym gdy Eter znikł udałem się do Ołtarza Ofiarnego, by ulepszyć ciut mój szablon, a przy okazji gdy zombie skończą zdobywać nowe genomy to stworzę strażników.

Per. Trigon

~Bracia!!! Bracia!!! Nasz pan nadał mi imię!!!

~Jakie?

~Jestem Trigon.

~Trigon...

-Wspaniałe braciszku.

~Zapomniałeś, że mamy porozumiewać się telepatycznie, bo innaczej w polu nas usłyszą, a nikt tutaj nas nie zrozumie.

~Zapomniałem...

~Dobra nasz władca ma dla nas nowe zadanie.

~Jakie?

~Mamy zbadać te chodzące istoty z naszymi uszami i ognami.

~To te na wschodzie i latającymi budynkami?

~Tak.

~Będzie ciekawie.

Po wydaniu rozkazu udaliśmy się w kierunku gdzie wschodzi słońce, prowadził nas mój braciszek.

Gdy dotarliśmy do celu ukryliśmy się za kamuflażem i podkradliśmy się do istot o kocich uszach po przyjrzyjrzeniu się im wyglądają jak nasz władca tyle że mają inne oczy i mają ogon i uszy jak my, ale Eter mówił że nasz pan może zmieniać swój wygląd poprzez wymianę części ciała i dodawanie nowych, więc może to nasz władca o innych wyglądach, ale nasz władca niemoże być w kilku miejscach jednocześnie, a moja głowa!

~Trigon, czy coś się stało?

~Za dużo myślę...

-Zwęszyłem intruza!!

Zaryczał nagle jeden z nas w dużej wersji i jednym ogonem, calutki czarny w czerwone kropki.

-Co gdzie on jest?

Zapytał jedena z istot chodzących na dwóch nogach. Nie rozumiem czy one rozumieją nasze miauki?

-Sam nie wiem intruzi są gdzieś blisko ale ich niewidzę.

-Maskowanie? Zadziwiające, a myślałem że cała inteligencja na tej planecie wymarła.

-Co tu się dzieje?!

Zapytał jedna z istot chodząca na dwóch nogach.

-Księżniczko jeden z Trenosów wykrył itruza, ale on używa zapewne maskowania wysokiej klasy.

-Maskowania? Ha, a niby inteligencja tu wymarła. Wyłaź i tak wiemy że tu jesteś!!

Zawołała istotą, którą nazwała tamta istota księżniczką.

~Co robimy Trigon?

~Władca będzie zły... Oni wiedzą więc nic nie szkodzi jeśli się im pokażemy, ale czym jest maskowanie?

~Niewiem...

Gdy się pojawiliśmy oczy wszystkich skierowały się na nas.

-Witam was, jesteście istotami z naszej rodziny?

~Waszej rodziny? Ja mam moich braci i Władcę niewiem czym jest rodzina...

Powiedziałem telepatycznie, a ona zrobiła minkę taką samą jak Eter, gdy mówiliśmy mu raport.

-Mówisz telepatycznie, niesamowite, wszyscy tutaj należą do kotowatych, a wy chyba też należycie, co nie?

~Telepatia? Maskowanie? Kotowatych? Mówicie dziwne słowa my mówimy przez myśli oraz używamy kamuflażu, a i nie jesteśmy częścią rodziny kotowatych, chociaż w kotowatych jest część naszej nazwy Trupie koty.

-Telepatia to właśnie porozumiewanie się przez myśli, a maskowanie i kamuflaż to dwie zbliżone rzeczy, a co do kotowatych chyba jednak jesteście wszystko co może być nazwane kotem należy do kotowatych.

~Powiem Władcy i Eterowi o tym.

-A Kim jest wasz Władca i Eter?

~Nie mogę powiedzieć, bo nasz Władca zapewne już będzie zły że nas wykryliście...

-Nic mu nie powiemy o tym że was wykryliśmy jeśli wy nic mu nie powiecie że was wykryliśmy, zgoda?

~Zgoda.

-A teraz opowiadajcie, obiecuję nic mu nie powiedzieć.

~Dobrze, nasz władca nazywa się DerurAr i jest Księciem Cieni, a Eter jest Eterem oraz jego doradcą.

-Czyli wasz Władca to ktoś kto należy do rodziny królewskiej interesujące, a Eter to jego doradca...

~Czym jest rodzina Królewska?

-Rodzina, która rządzi danymi ludźmi od pokoleń, ja sama należę do takiej.

~Czyli jesteś na równi z naszym władcą?

-Tak, pozwolicie że zamienię z nim kilka słów?

~Ale niewiem czy on będzie chciał...

-Przekażcie mu tylko małą wiadomość "Czy mogła bym wraz z kilkoma moimi strażnikami przyjść do twojego pałacu na krótką rozmowę?", a później wrótcie z jego odpowiedzią.

~Dobrze...

Powiedziałem, poczym weszłem do lasu pod kamuflażem udaliśmy się do pałacu.

Per. DerurAr

Skończyłem robić nowy wygląd mojego ciała oraz moich strażników, nazwa jaką im nadałem to Arachci, bo podstawą dla nich jest DNA pająków, mają osiem włochatych odnóży, dwa odwłoki jeden do tworzenia nici i jeden do magazynowania tkanki dla Ołtarza Ofiarnego, dziewięć par oczu i silny aparat gębowy by mógł chwytać i pochłaniać swoje ofiary, pierwszego powinienem za dokładnie 10 godzin.

~Władco, władco mam wieści!

-O co chodzi... Trigon?

~Księżniczka tych istot chce się z tobą spotkać wraz z kilkoma strażnikami.

-Czyli daliście się odkryć.

-Skąd to wiesz, ona ci powiedziała?

-Nie, ty sam to powiedziałeś poprzez powiedzenie o jej propozycji, przekaż jej że się zgadzam jutro w południe.

~Dobrze to biegnę jej to przekazać.

Powiedział, poczym wybiegł z pałacu, w południe będę już miał dwóch Arachtów, i spróbuję zmienić kilku z nich w Necrinów.

1153słów

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top