9. Słabość i krew
Siedziałam przy biurku i trzymałam zdjęcie które było oprawione w ramkę. Na zdjęciu, na scenerii pięknej działki były trzy osoby. Ja, jako malutka śliczna księżniczka oraz moja babcia i dziadek którzy się mną zajmowali po tym jak straciłam rodzinę. Westchnęłam smutna a łzy płynęły mi po policzkach. Rozproszyło mnie pukanie do drzwi, podniosłam głowę i spojrzałam na nie. Wstałam, otarłam łzy i otworzyłam drzwi. Zastałam za nimi Kudou, widziałam jak był smutny. Rozpłakałam się i przytuliłam się do niego. Pogłaskał mnie po plecach i wszedł ze mną do środka.
- Wypłacz się, masz prawo. - oznajmił po czym zamknął za sobą drzwi. Podniosłam głowę i pocałowałam go. Odwzajemnił i oboje runęliśmy na łóżko.
~Ranek, następny dzień~
Otworzyłam oczka i westchnęłam. Usiadłam i przetarłam je piąstkami, spojrzałam na trenera który spał obok mnie. Uśmiechnęłam się i zniżyłam. Złożyłam na jego włosach pocałunek. Zamruczał słodko i otworzył swoje oczka. Oparłam rączkę o policzek i odgarnęłam jego włoski. Ten uśmiechnął się lekko i pogłaskał mój policzek po czym podniósł się i złożył na moich wargach pocałunek.
- Dzisiaj masz trening z Fudou? - spytał a ja westchnęłam. Kiwnęłam jedynie głową i wyciągnęłam się. Wstałam z łóżka i założyłam bieliznę a także bluzę i krótkie spodenki.
- Niestety tak, ale jakoś dam sobie radę. - powiedziałam i odwróciłam się do niego. Ten położył się na plecy a ja pochyliłam się nad nim i pocałowałam go w usta. - Wstawaj leniu. - pacnęłam go w czoło.
~Godzinę później~
Patrzyłam na chłopaka jak kopał piłkę na plaży, obserwowałam go. Fudou to zdolny zawodnik muszę powiedzieć. Zaskakuje mnie jak dobrze umie opanować piłkę, oraz jak zwinnie robi dribling.
- Stop. - podeszłam do niego i dałam rękę na biodro. - Postaraj się zwiększyć swój speed o 10 procent to rozwiniesz swoją umiejętność. - powiedziałam spokojnie a on tylko prychnął i wrócił do treningu, a piasek utrudniał mu jednak dribling. Kopał piłkę ale podbiegał szybko. Byłam pod wrażeniem, otworzyłam lekko usta. Chłopak korzystając z mojej nieuwagi kopnął tak piłkę, ze wylądowała przede mną a piasek znalazł się na mnie. We włosach, na ubraniu oraz na mojej skórze. Krzyknęłam a chłopak się zaśmiał. - Ugh! - spojrzałam na niego wkurzona a w moich oczach pojawiły się łzy.
Przypomniała mi się sytuacja jak w podstawówce mnie prześladowali. Robili to samo co Fudou, kopali piłkę w moim kierunku tak, że dostawałam nią. Przychodziłam cała w siniakach do domu oraz zapłakana. Patrzyłam na chłopaka pełna łez, ten patrzył na mnie w szoku. Odeszłam.
- Koniec treningu! - zawróciłam i szybko odeszłam z plaży a chłopak szedł za mną przepraszając mnie. Żałośnie ale przepraszając. Zatrzymał się pod boiskiem, zrezygnowany wszedł na boisko i podszedł do innych. Kudou widział mnie, zmarszczył brwi a jego wzrok powędrował do chłopaka.
W domku poszłam do łazienki. W kabinie prysznicowej oparłam się o kafelki, a łzy wściekłości leciały po moich policzkach jak strumienie wodospadu. Zacisnęłam rękę i spojrzałam na nie. Były na nich ledwo widoczne cięcia które robiłam je w gimnazjum. Upadłam na kolana a moje włosy opadły na moje plecy. Objęłam się wokół ramion i zamknęłam oczka. Jestem bezsilna. Jestem żałosna. Co ja tu w ogólę robię? Podniosłam głowę wkurzona. Wstałam i sięgnęłam do kosmetyczki. Wyciągnęłam żyletkę. Spojrzałam na nią poważnie.
Ciach
Malutki dźwięk, prawie niesłyszalny przejechał po moim nadgarstku. Jedna kreska na nim, a krew leciała jak malutki strumień. Kolejne trzy kreski, krew pokrywała basenik w kabinie. Szlochałam i patrzyłam na czerwoną ciecz. Upuściłam ostre narzędzie i usiadłam a woda leciała letnia.
- Mam dość. Odchodzę. - powiedziałam do siebie. To koniec. Mam tego dość. Kudou na pewno mnie nie kocha, Fuyupe mnie znienawidzi jak się o nas dowie, drużyna ma mnie za tyrana, Fudou chce mnie zniszczyć a mój ojciec chrzestny jest na wyspie.
Chwila. Mój ojciec chrzestny.
Podniosłam głowę i patrzyłam przed siebie. Zdałam sobie sprawę, że nie muszę opuszczać wyspy. Mogę przecież dołączyć do niego, mogę być przy nim. W końcu, jest członkiem mojej rodziny. No, nie do końca. Lecz moi rodzice traktowali go jak jednego z nas. Uśmiechnęłam się jak szalona.
- Tak, dołączę do niego. - zaczęłam się śmiać jak szalona cichutko. - I w końcu się pozbędę Inazumy Japan. - śmiałam się dalej i odchyliłam głowę. Robiłam kilka kresek na drugim nadgarstku. Krew pokrywała kolejne miejsca baseniku powodując, że woda pode mną zmieniała barwę.
Nie wiedziałam, że pod drzwiami stała osoba która faktycznie się o mnie martwiła. Trener Kudou, zimny i nie czuły mężczyzna kochał Polską dziewczyną bez perspektyw oraz zainteresowań. Prychnął i zacisnął pięść, a po jego policzku popłynęła mała łza okazująca jego słabość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top