7. Tajemnicze znikniecie oraz objawy.

   Obudziłam się z rozczochranymi włosami. Usiadłam masując swoje plecy a następnie szyję, która była pokryta w niektórych miejscach czerwonymi śladami. Zmrużyłam oczy jak poczułam ruch obok siebie. Spojrzałam na swoją prawą. Uśmiechnęłam się delikatnie z rumieńcami na policzkach. Kudou oddychał spokojnie oraz spał ze spokojnym wyrazem twarzy. Oparłam się rękami, zaczęłam delikatnie głaskać go po policzku. Poruszył się, zabrałam palce przybliżając się do niego. Zacisnął powieki, po czym je delikatnie otworzył. Spojrzał na mnie. Poprawiłam włosy i złożyłam na jego wargach lekki pocałunek.

- Dzień dobry. - przywitałam trenera, ten tylko lekko zamruczał i złapał mnie w tali. Wstrzymałam oddech jak mężczyzna mnie przyciągnął do siebie. Ach, ciepło drugiego człowieka. Zarumieniłam się po czym wtuliłam się w mężczyznę.

- Jest w pół do trzeciej. Śpij jeszcze. - szepnął cicho. Otworzyłam szerzej oczy, lekko uwolniłam się z objęć mężczyzny, by sięgnąć po telefon pod poduszką. Włączyłam ekran. Faktycznie. 2:30. Zgasiłam urządzenie i wsunęłam pod poduszkę. Kudou otulił mnie kocem, zamruczałam jak mały kotek. Przytuliłam się do niego. Złożył na moich włosach pocałunek i powróciłam do krainy snów. 

   Otworzyłam oczy, jak poczułam pod poduszką wibracje. Niechętnie sięgnęłam po smartfona i włączyłam pół przytomna drzemkę. Momentalnie sprawdziłam miejsce obok siebie. Pusto. Usiadłam powoli, patrząc na miejsce w którym leżał trener. Rozejrzałam się po pokoju, ale nie zauważyłam karteczki która spoczywała na poduszce. Dopiero później zdałam sobie sprawę, że jest. Sięgnęłam po papier. Przeczytałam.

"Odpocznij. Ja się dzisiaj nimi zajmę.

Kudou"

   Zarumieniona uśmiechnęłam się na te napisane słowa. Chciałam się dziś drużyną zająć, ale pozwolę mu mnie dziś wyręczyć. Odłożyłam karteczkę, no cóż. Jak już wstałam to chyba wstanę. Spanie już się nie opłacało.

   Ze świeżymi rzeczami ruszyłam do łazienki. W pomieszczeniu spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Ramiona lekko zaczerwienione i podrapane, dość mocna malinka na szyi i obojczykach oraz, nie spoglądając już w lustro, zauważyłam lekkie siniaki na kolanach, udach i łydkach. No to szorty i bluzka na ramiączka nie wchodzą w grę. Wyszłam z łazienki by zamienić ubrania na więcej zakrywające.

   Gdy już świeża oraz z mniej odsłaniającą skórą wyszłam z łazienki. W której jeszcze buchała para. Usłyszałam na dole rozmowy. Ubrana w czarny golf z długim rękawem, ciemnymi dżinsowymi rurkami oraz brązowymi rzymiankami ruszyłam na dół, by przywitać się z drużyną. Zaczesałam włosy palcami po czym zawiązałam je w wysokiego kucyka. Poprawiłam grzywkę oraz kilka kosmyków po czym weszłam do środka.

- Jupiter-sama dzień dobry. - przywitała mnie Fuyuka idąc z dzbankiem herbaty do kuchni.

- Dzień dobry. - przywitałam się i ruszyłam do menadżerek. - Potrzebujecie pomocy? - spytałam grzecznie.

- Nie, nie trzeba dziękujemy. - odparła Aki z uśmiechem. - Dosiądź się do drużyny. Właśnie podajemy śniadanie. - Kiwnęłam głową i wyszłam z miejsca gastronomicznego.

   Zasiadłam do śniadania, usiadłam obok kapitana. Fuyuka z lekkim uśmiechem podała mi śniadanie oraz nalała zielonej japońskiej herbaty to kubka. Podziękowałam jej. Założyłam nogę na nogę i zaczęłam zajadać się śniadaniem. Zaczęłam także w między czasie rozmawiać z drużyną. Wiedzieli, że dziś zastąpi mnie Kudou bo podobno wmówił im, że źle się poczułam. No cóż, ten ostatni incydent, nie wyglądał na zbyt pocieszający. Do tej pory bolała mnie głowa i miałam przebłyski w pamięci. Dotknęłam też w między czasie głowę, bo złapał mnie ostry ale krótki ból. Fuyuka to zauważyła, podeszła do mnie przejęta.

- Boli panią głowa? - spytała grzecznie, dając swoją kruchą ciepłą dłoń na moje ramię, spojrzałam na nią, dotykając dłoń dziewczyny.

- Nie martw się, wszytko dobrze. Chyba wybiorę się dzisiaj do lekarza. Nie chcę was martwić. - pocieszyłam ją, puszczając także oczko do niej. Uśmiechnęła się delikatnie i czule.

   Pomogłam dziewczyną posprzątać po śniadaniu, ale wyręczały mnie niemal we wszystkim. To zbieranie talerzy, to zbieranie kubków. Dość. Wiem, że martwią się o mnie, ale Jezusie Drogi, nie dajmy się zwariować. Umiem o siebie zadbać, a mały ból głowy to przecież nie ...

Ciąża.

   Przez chwilę zdałam sobie sprawę w jakiej sytuacji jestem. Wczorajsza noc z trenerem. Nie zabezpieczyliśmy się a on ... BOŻE! Dotknęłam delikatnie podbrzusze. Nic nie poczułam. Z biologii zawsze byłam noga, ale też nie byłam głupia. Wiedziałam, że od drugiego czy trzeciego tygodnia ciąża już zaczyna się rozwijać, ale wątpię, żebym była ... Jeśli tak, to nie wiem co bym zrobiła. Oddałam ostatnie talerze menadżerkom. Drużyna ruszyła na boisko. Podeszłam do okna. Zauważyłam na ławce Kudou jak mówił coś do nich a oni go bacznie słuchali. Czy Kudou byłby dobrym kandydatem na męża albo może nawet i ojca? W końcu ma Fuyukę, a Fuyuka musiała mieć mamę, albo nadal ma. Spojrzałam po raz ostatni na okno, potem na dziewczynki jak zmywały naczynia w letniej wodzie. Podeszłam do nich.

- Fuyuka. - zwróciłam się do fioleto włosej. Odwróciła się do mnie po czym zaczęła wycierać ręce o fartuch. - Chciałam cię o coś zapytać.

- Słucham? - momentalnie pozostałe menadżerki się zainteresowały moimi słowami.

- Czy ... jak by to ująć w słowa ... jaka jest twoja matka? - gdy zadałam to pytanie, dziewczyna jakoś dziwnie posmutniała. Zdałam sobie sprawę, co zrobiłam. Poczułam się jak skończona idiotka. To pewne. Jej matka nie żyła.

- Nie pamiętam jej, ale wiem, że była piękna. Tata opowiadał mi o niej. Pięknie śpiewała oraz malowała. Nazywała mnie swoim szczęściem, promyczkiem. Lecz w Święta Bożego narodzenia zdarzył się wypadek. Wracała z zakupów, na przejściu kierowca ... o-on ... -złamał jej się głos. Wstałam po czym ją delikatnie przytuliłam. Zaczęłam ją głaskać po włosach. 

- Przepraszam ... już nie będę taka. - szepnęłam do niej. Objęła mnie, złożyłam pocałunek na jej włosach. Jest mi teraz tak strasznie przykro. Nie wiedziałam, że jej matka nie żyje. Cóż, wcześniejsze to było przypuszczenie. Uspokoiłam ją trochę. Dziewczynki zrobiły tak samo. Przepraszałam ją chyba z milion razy, za każdym razem mówiła, że nic się nie stało. Lecz stało się. Wywołałam tylko złe wspomnienia na temat jej matki.

   Wyszłam z domu by zobaczyć jak się ma drużyna. Obserwowałam ich. Nie trenowali, widać mieli przerwę, a było trochę chłodno dlatego także mieli na sobie dres. Weszłam na boisko. Zeszłam po kamiennych schodkach do trenera obejmując się rękami. Kudou mnie zauważył, podeszłam do niego. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, oddał zdejmując swoją marynarkę i zakładając na moje ramiona. Drużyna ukosem nas obserwowała. 

- Wypoczęta? - spytał siadając ze mną na ławce. Otuliłam się marynarką.

- Tak. Chodź budzik mnie obudził. Nie rozpieszczaj mnie tak. W końcu sam mnie poprosiłeś, że mam ich trenować jak ciebie nie będzie.

- Właśnie, jak nie będzie. Masz szczęście, jestem do twojej dyspozycji do końca tygodnia, później niestety muszę coś załatwić i nie będzie mnie kilka dni. - oznajmił patrząc na drużynę.

- Kto mi będzie dotrzymywać towarzystwa w nocy? - spytałam go cicho. Zaśmiał się i objął mnie ramieniem.Oparłam głowę o jego ramię. Widziałam urywkiem na twarzy drużyny uśmiechy. Pokręciłam głową z uśmiechem, po czym złożyłam na policzku trenera lekki całus. Zaskoczony spojrzał na mnie a później na drużynę. - Domyślili się po naszym zachowaniu. Nie będziemy tego ukrywać. - powiedziałam spokojnie. Rozejrzałam się po drużynie. Nie zauważyłam trójki zawodników. Kidou, Sakumy i Fudou. Zmartwiłam się bo to nie w ich stylu znikać. No może prócz Fudou, on to niezłe ziółko.

- Coś nie tak? - spytał mnie, otrząsnęłam się i ponownie na niego spojrzałam. Pociągnęłam nosem.

- Nie wszystko dobrze. - skłamałam ukrywając mój stan głosu. Kiwnął głową. Wstałam. - Pójdę już. - ściągnęłam jego marynarkę i mu podałam. Wstał odbierając ją. Pocałowałam go w usta i ruszyłam do środka domku. Zmartwiłam się ich nagłym zniknieciem. 

   Czułam, że coś jest nie tak.

   Nie myliłam się.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top