Szkolny projekt o... miłości?

Bakugo
Kurde, no siedzi i wlepia we mnie te swoje wielkie gały...

-Hej! Masz coś do moich oczu? :<

Kurna, czy ja to powiedziałem na głos?!

Siedzę z Midoriyą w ławce. Pan Aizawa mnie do niego przesadził „w celu integracji z nim". Po cholerę mi jakaś integracja? Chrzanić to! Nie przetrwam z tym zielonym gów*em minuty! Chociaż.... jakoś daję sobie radę.

Midoriya
Czasem proszę Kacchana o wyjaśnienia technik walki. Nie radzę sobie w walce tak jak on... Ani w ogóle sobie nie radzę jak on. Kacchan we wszystkim jest dobry! Jak nie najlepszy! Noo... oprócz bycia przyjaznym i miłym. To mu nie wychodzi. Ale robi postępy. Nie nazywa mnie na każdym kroku "pieprz*nym nerdem", ani nie strzela we mnie. Miła odmiana. Dla każdego jest niemiły, ale najwyraźniej we mnie jest coś szczególnego. Może mój prawdziwy dar to bycie irytującym? Hmm.. Teraz mam One for all, więc chyba lepsza opcja...

Bakugo
Pan Aizawa tłumaczy ciosy wykonywane z obrotu z podskokiem. Czyli moja technika.
Nagle usłyszałem przy sobie głos jęczacej, sfrustrowanej, naćpanej wróżki:
-Pomożesz mi?

Podniósł w moja stronę swoje zielone, duże oczy. Zawsze takie były... Uroczy...
NIE! Wcale nie uroczy! Bakugo, ogarnij się!

-Czego znowu nie rozumiesz, głupku?!

-Nie mam pojęcia w jaki sposób się to robi... Wytłumaczysz mi, proszę?

On wyglada jak zielony gów*iany koteł.
Albo pieseł.
Albo piep*zona chihuahua.

-Dobra....

Po wytłumaczeniu temu debilowi, zaczął mi dziękować:
-Dziękuję, Kacchan! Naprawdę jesteś pomocny! I całkiem miły, kiedy się nie drzesz! Jesteś super!

Jesteś super! Jesteś super! Jesteś super! Jesteś super! Jesteś super! Jesteś super! Jesteś super! Jesteś super! Jesteś super!

*FLASHBACK*
Idziemy przez lasek. Ja i moi koledzy. Plus ten mały gów*iarz. Co chwila wydziwia, jaki to ja mam dar, taki bardzo fajny, że wszystko umiem. Cóż, pasuje mi to.
Wchodzimy na pień nad małą przepaścią.
-Bakugo... Chcesz tędy przechodzić? -spytał się jeden z kolegów.
-Tak -odburknąłem.
Powoli postawiłem stopę na kłodzie. Dobra, w miarę stabilna. Druga noga i..
-Kacchan, jesteś super!
Stawiam ją nie tam, gdzie trzeba. Momentalnie serce przestało mi bić, w uszach słyszałem szum, czuję, jak spadam i tylko jedna myśl w głowie: „Pie*rzony Deku!".

Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek.
-Dzięki, Kacchan, do jutra!

Kurde, jest w nim coś, czego nie umiem wytłumaczyć.

Midoriya
Biegnę szybko do domu odrobić lekcje.
Matma, walka, sprawdziany....
Gdy wszystko zrobione, postanawiam sprawdzić dziennik elektroniczny. Loguję się, i widzę swoje oceny. Są dość dobre. Tak ogólnie z wiedzy i teorii (w sensie wiedza użyta nie w walce) jestem w okolicach miejsca 3-4. Coś koło tego. W walce jestem 3. Ogólnie jestem dobrym uczniem. Klikam na powiadomienia.
„UWAGA UCZNIOWIE!
MACIE DO WYKONANIA WAŻNY PROJEKT INTEGRACYJNO-NAUKOWY! MACIE PRZEDSTAWIĆ PREZENTACJĘ DOTYCZĄCĄ DANEGO WAM PROBLEMU NA ŚWIECIE. MACIE PRZEPROWADZIĆ WYWIADY, SZUKAĆ IDEI WŚRÓD INNYCH LUDZI! OTWÓRZCIE SIĘ!
PRACĘ WYKONUJECIE W PARACH!
~Aizawa-sensei"
Poniżej znajdowała się lista par.
Szukam siebie....
Iida i Uraraka...
Hagakure i Ojiro.....
Kaminari i Kirishima.....
Momo i Jirou......
Aż w końcu ja i.....

FUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUCK!

Bakugo
FUUUUUUCKFUUUUUUCKFUUUUUUUUUUUUUUUUUCKFUUUUUUUUUUUUUUUUUUCKFUUUUUUUUUUUUUUUUUCKFUUUUUUUCKFUUUUCKFUUUUUUUUUCK

NO JAPIER***E!!!

I jeszcze ten temat: „PROBLEM TOLERANCJI WŚRÓD RÓWIEŚNIKÓW. OSOBY LGBTQ+".

Zabiję Pana Aizawę. Zabiję.

Czy muszę być z tak słodkim pie*rzonym gów*em, że aż posrać się można?!

Będziemy się musieli spotykać po lekcjach.
O nie.

Midoriya
Łapię za konórkę i wybieram numer telefonu blondyna. Klikam w zielony przycisk ze słuchawką, i dopiero teraz sobie coś uświadomiłem.
Co ja mu powiem?!
Zacząłem jak zwykle mamrotać:
„Co jeśli się wydrze? Jeśli nie zaakceptuje, że ze mną jest i nie będzie chciał pracować? Jeśli dostaniemy przez niego złe oceny? Niee, to raczej niemożliwe. Zależy mu na ocenach chyba nawet bardziej ode mnie.
Prawdopodobnie dlatego, że chce być lepszy ode mnie i od wszystkich."

-HALO? DEBILU, PO CO DZWONISZ, SKORO TYLKO DO SIEBIE MAMROCZESZ?!

Fuck. On to chyba słyszał.

-H-h-halo? Wiesz, jesteśmy razem w projekcie, powinniśmy się spotkać u któregoś z nas, aby go wykonać.

-Rozumiem. Przyjdź do mnie o siódmej.

I się rozłączył.

Bakugo
Słyszę dzwonek do drzwi.
Moja rodzicielka je otwiera i zza jej pleców widzę tylko zmierzwione, zielone włosy w płatkach śniegu. Gdy wychyla się za próg, ujrzałem jego wielkie oczy. Połyskują przy świetle księżyca i odbijają się w nich plamki światła jak na tafli wody. Stałem tak z ryjem wlepionym w niego przez dwie minuty. On już zaczął się denerwować i czerwienić.

-E-e-ej, Bakugo. Wszystko w porządku? -spytał.

-Taaa... Chodźmy już na górę.

Midoriya
Posłusznie niczym pies poszedłem w jego ślady i skierowałem się ku schodom. Kiedyś już tu byłem. Mieliśmy może z 7-8 lat. Bawiliśmy się w All Might Bros. Wymyśliliśmy, że będziemy oboje All Mightem w tym samym czasie, bo byliśmy jego fanami. Stanąłem przed drzwiami do jego pokoju.

-Na co ty czekasz? Aż się otworzą?

Nacisnął klamkę i od razu w oczy rzucił mi się plakat z All Mightem jeszcze za naszego dzieciństwa. Nie wiem dlaczego, ale zebrało mi się na łzy... Starałem się je ukryć, chowając twarz w dłoniach. Nagle jakieś ciepłe dłonie wzięły moje, odsunęły od twarzy i trzymały. Trzymały. Bakugo przekrzywił głowę wpatrując się na mnie. Jego czerwone oczy nie patrzyły z gniewem, a z troską.

-Coś się stało? -spytał.

-N-n-nic...

-Mów.

Jego dłonie mocniej ścisnęły moje. Wyczekująco mnie obserwował.
Pociągnąłem nosem i zacząłem:

-Pamiętam, jak się tu kiedyś bawiliśmy i naśladowaliśmy All Mighta... Potem wszystko się zepsuło... Stałeś się moim dręczycielem... i chciałbym to zmienić, aby było tak jak dawniej.

Bakugo
Nie cierpię, kiedy płacze. Dobra, niby zawsze do tego doprowadzałem specjalnie, ale tego nie lubiłem. Robiłem to tylko dlatego, bo w szkole zaczęto mnie wyzywać od gejowskich wyrzutków. Od pedałów. Od śmieci. Od beznadziejnych, śmierdzących dupków. Od tego czasu dokuczałem mojemu najlepszemu przyjacielowi. Wiele razy próbował naprawić naszą przyjaźń. Ale w końcu się poddał. Teraz znowu chce ją przywrócić.

Puściłem jego rękę i wytarłem kciukiem jego łzy.

-Też chciałbym ją naprawić..

Przytuliłem go, a jego szlochanie przebudziło się w.... nie wiem sam co.
Trochę jakby zawodziło tysiąc smutnych chihuahua.

Midoriya
-Dziękuję, Kacchan.... za... wyrozumiałość... możemy już przejść do projektu...

Wydrukowaliśmy flagę LGBTQ+ i przykleiliśmy na kartkę. Gdy zaczęliśmy opisywać dręczenie przez tą orientację, Kacchan wydawał się nieobecny.

-Wszystko ok?

-Ta... w porządku.

-Widzę, że coś ci jest.

-Nie.

-Tak.

-PRZESTAŃ, OKEJ?!

-O-okej...

-Ehh... przepraszam Deku za wybuch, zdenerwowałem się. Chodzi o to, że.... też byłem kiedyś dręczony.... z tego powodu...

-Jesteś homo?

-Kurna, ależ ty bezpośredni! Tak, jestem!

-A... jeśli wolno zapytać.... w kim się kochałeś??

-Aa, w takim jednym. Z podstawówki..

Poczułem ukłucie zazdrości. Ktoś mu się podobał?

-A teraz? -spytałem przysuwając się bliżej.

-N-nie....

-Aa, okej. Nie martw się, masz to już za sobą. Kto o tym wie?

-Tylko ja i ty.

Powiedział to w taki sposób, że aż serce mi zaczęło łomotać..

Bakugo
Nadszedł dzień prezentacji. Wszyscy już wystąpili, teraz nasza kolej. Okej. Wdech i wydech. Zaczynam:

-Tolerancja jest bardzo ważna. Dużo problemów jest spowodowanych właśnie jej brakiem. Choćby problem dręczenia osób innej orientacji. To bardzo krzywdzące i wiem to, bo.....
sam tego doświadczyłem.

Po klasie rozszedł się szmer. Spojrzałem na mojego partnera. Mówił do mnie bezgłośnie poruszając ustami: „Nie musisz tego robić".

Midoriya dalej opowiadał o tej społeczności. Jednak wszystkie oczy były zwrócone na mnie.

-Wiecie co? -wchodzę Deku w połowie zdania- najlepiej to się nie wstydzić i nie przejmować opinią innych!

Mówiąc to złapałem Deku za kołnierz, przysunąłem do siebie, i pocałowałem na oczach całe klasy. Walić ten świat., kocham mojego Deku! Do szaleństwa!

Midoriya
Blondyn podchodzi do mnie i całuje. Jestem bardzo zdziwiony. Ale... podoba mi się to. Oddaję jego uczucia i powtarzam pocałunek, ale jest mocniejszy i dłuższy. W końcu ujmuję jego podbródek, drugą ręką obejmuję szyję, a on mnie podnosi. Zbliżamy się jeszcze bardziej, czuję ciepło bijące od jego skóry. Chłonę jego zapach lata. I... o matko, mógłbym utonąć w jego czerwonych, ponętnych oczach...

Bakugo
Oddaję pocałunki coraz bardziej natarczywie. Złożyłem pocałunek na jego słodko pachnącej szyi. Aż pisnął z zachwytu (?). Wkrótce położyliśmy się na podłodze (nadal się miziając) wkrótce obaj się zmęczyliśmy turlaniem po podłodze. Deku położył się na mnie jak na poduszce, a ja cmoknałem go w czoło. Wyglada tak uroczo jak śpi...
Nagle wchodzi Prezent Mic, po chwili stsje jak wryty. Jednak szybko się otrząsa i wrzeszczy:

-AIZAWA, DOŁĄCZAMY SIĘ?!

-Co? Nie!

Po chwili milczenia Pan Aizawa zwraca się do nas:

-Dobra chłopcy... Dziękujemy za prezentację... *Ekhem* szczególnie za przedstawienie jak wygląda taki związek... i *khm* naprawdę nie wiem co wam jeszcze powiedzieć. Siadajcie na miejsca.

Cała klasa zaczęła klaskać. To całkiem miłe. Nagle Mina wstała, podeszła do ławki Kaminariego i krzyknęła:

-Dawaj kasę, Kaminari! Mówiłam, że kiedyś się pocałują! Ty obstawiałeś, że to Todoroki będzie brał Midoriyę! Ha ha!

Todoroki wstał i oświadczył z wiatrem we włosach (trochę jak Pocahontas):
-Już go brałem~~~

*************BONUS***************

T-Todoroki (Pocahontas o imieniu Julia)
M-Midoriya (jakiś wąsacz z okukarami przeciwsłonecznymi, imieniem Deku)
B-Bakugo (Arielka, imieniem Bakunia)
PM-Present Mic
A-Aizawa

T: Zdrajca!

M: Przecież ci mówiłem, że pragnę kogoś innego!

T: (osusza oczy mokre od łez, z peruką na czerebie) Jak mogłeś, Romeo!~

M: (z wąsem i błyszczącymi okularami przeciwsłonecznymi) Przepraszam cię, mademoiselle! Znalazłem inną! (Wskazuje na Bakugo, stojącego na skale pośród fal)

B: W IMIĘ MIŁOŚCI! (rzuca się do morza)

T: (zamraża morze)

M: NIEEEE! Bakunia!!! Julio, co zrobiłaś Bakuni! Przez ciebie rzuciła się do morza!
T: Przepraszam, Romeo... Ma zazdrość wzięła nade mną górę.... Kocham Cię z całego serca! (Trzepocze rzęsami i poprawia fryzurę)

*Na brzegu morza pojawia się ciało Bakuni (Bakugo)*

M: BAKUUUUNIAAAAAA! MYŚLAŁEM, ŻE CIĘ STRACIŁEM!

T: (przyjmuje pozę pod wiatr na klifie, spogląda w niebo z rozwianą peruką) Bakuniu.... Wyzywam Cię na pojedynek!

B: Zrobię wszystko dla Romeo! Julio, pokonam Cię! Nawet swój syreni ogon zamienię na ludzkie nogi!

*Przychodzi pan Aizawa z Present Mic'iem na salę teatralną*

*Todoroki, Bakugo i Deku zastygają w bezruchu. Todoroki w stroju Pocahontas, Bakugo w stroju Arielki, a Deku z wąsami*

*wgaaaaaaap*

PM: *bierze popcorn, siada wygodnie na podłodze ze łzami w oczach* Grajcie dalej chłopcy! Pięknie!

A: *Moi uczniowie to idioci. Mój narzeczony zresztą też. I tak ich kocham*

B: *zaczyna śpiewać piosenkę „Naprawdę chcę", skacze pośród fal, a rybki to jego chórek*

T: *zaczyna śpiewać „Kolorowy wiatr" na wzgórzu, latające kwiatki w tle, tańczy na trawie*

M: *Płacze ze wzruszenia*

PM: *też płacze*

A: Wszyscy jesteście idiotami. *wychodzi*

*************************************

Ten bonus to chyba najdebilniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek napisałam.

Do następnego one-shota!

Matko, ale ze mnie bakaaaa!
~27.12.2018

Boże, ja naprawdę tak pisałam..? To nawet nie było tak dawno xD
-19.04.2020

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top