Obóz treningowy 1/?
Ohayō!
(Obrazek u góry jest moim editem :P
Którego ucięło).
Bardzo wam dziękuję za...
*fanfary*
Pierwsze miejsce w kategorii BakuDeku! Jesteście suuuper! Dziękuję za gwiazdkibi komentarze, za wejścia też. I za inne miejsca również oddaję wam łaskę.
。・°°・(>_<)・°°・。
PS: Teraz nie jestem już pierwsza xD Za to aktualnie w KiriBaku (drugiej opowieści)
Wasza niska, pierwszostopniowa fujoshi.
Nie no, a tak na serio, wasza bāka (autorka).
˚✧₊⁎❝᷀ົཽ≀ˍ̮ ❝᷀ົཽ⁎⁺˳✧༚
LOLOLOL KOCHAM WAS ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Sorki za ewentualne braki literki oołł (a z kreska), bo nie mam jej czasem w klawiaturze.
Midoriya
Juhuuuu! Już jutro nasza klasa jedzie na obóz treningowy! Będzie świetnie.
Bakugo
Boże, nie! Jutro ten zakichany obóz! Znaczy się, uwielbiam trenować, ale z innymi? Nie, dzięki.
Ale jednak jadę, to szansa na ulepszenie samego siebie.
NA NASTĘPNY DZIEŃ
Midoriya
W autokarze Aizawa-sensei nas posadził, jak mu się podoba. Wylądowałem w rzędzie po lewej z Kacchanem. Za mną była Uraraka i Tsuyu, a przed Todoroki i Kirishima.
-Chcesz siedzieć przy oknie?-usłyszałem od współpasażera.
-Jasne! A ty nie chcesz?
-Obejdzie się. Wolę to miejsce ustąpić tobie.
Mimowolnie spaliłem cegłę. Niby nic takiego nie powiedział, ale... to chyba było miłe, prawda?
Gdy autokar ruszył, Kacchan wyjął słuchawki i zaczął słuchać muzyki. Jeszcze 14 h jazdy...
Bakugo
Jeszcze długa droga, a ten nerd już zaczyna jeść wszystkie swoje przekąski.
Palant. Potem będzie żebrał od innych.
Nieważnie, mam to gdzieś.
Chyba się zdrzemnę przed dwoma tygodniami ciężkiego treningu...
*******
Ehhh.... Budzę się przez jakieś drżenie. Co to ma być? Jeszcze leżę na czymś miękkim i przyjemnym w dotyku... Hmmm, i ładnie pachnie...
Chwila, nie brałem ze sobą żadnej poduszki!
Zrywam się z miejsca jak oparzony i okazuje się, że leżałem na tym głupim nerdzie. Teraz zastygł z rękoma uniesionymi do góry, a twarz miał wykrzywioną w przestraszonym grymasie.
Aa, to on się tak trzęsie z przerażenia!
Obudził mnie!
-DLACZEGO SIĘ TAK TRZĘSIESZ I MNIE BUDZISZ?!
-B-b-bo.. Nagle twoja głowa opadła na moje ramię, później to już cały się na mnie położyłeś. Bałem się ciebie obudzić, więc czekałem, aż sam się zbudzisz.
-Eeee.... Dzięki za to, że pozwoliłeś mi się wyspać. Ale i tak czy siak, czego się tak trzęsiesz?!
-Przerażasz mnie...-powiedział z nutą niepewności w głosie.
Czy ja jestem aż tak straszny?
Midoriya
Gdy ja tkwiłem w bezruchu, a Kacchan na mnie leżał, Mina robiła nam zdjęcia.
Od teraz dzięki niej na Twitterze będzie nowy hashtag: "#BakugoxDeku".
No trudno... Ale jakby nie patrzeć, blondyn ma niesamowicie piękną urodę. Połyskujące w słońcu jasne włosy, oczy w krwistym odcieniu, dobrze wyrzeźbiony...
Ale jednak boję się go najbardziej na świecie.
******
Reszta podróży w miarę przeminęła. Kacchan jak zwykle wściekły (głównie z mojego powodu).
Stoimy przed budynkiem. Pokoje sa dwu-osobowe.
Modliłem się, abyśmy mogli wybierać, z kim chcemy być.
Ale nie.
Pan Aizawa losuje.
Uraraka i Momo, Jiro i Mina...
Gdy skończył losować dziewczyny, zabrał się za chłopaków.
Ojiro i Tokoyami, Aoyama i Iida...
Izuku i....
Todoroki.
MA BEZGRANICZNA RADOŚĆ! NIECH LUDZIE EWANGELIZUJĄ! ZWYCIĘSTWO!
Nie dość, że to właśnie z nim chciałem być, to jeszcze mogę łatwiej unikać Kacchana!
Jednak po zobaczeniu rozkładu pokoi, widzę, że Kacchan ma pokój obok nas.
Bakugo jest z Kirishimą. Czerwono-włosy z wielkim uśmiechem podał rękę Kacchanowi, mówiąc zapewne coś w stylu: "Witaj, współlokatorze!", "Zostańmy najlepszymi przyjaciółmi!" lub "Będzie super!". Jednak blondyn ze złością odtracił jego rękę. Widać było, że pokrzywdzonemu jest przykro, ale nie dał po sobie poznać i nadal miał na twarzy wielki uśmiech.
Bakugo
Ehh... Nie mam zamiaru nawet z kimkolwiek rozmawiać. Jestem tu tylko po trening.
DWA DNI PÓŹNIEJ
Jest późny wieczór. Kirishima gra w jakąś grę, a ja leżę i myślę nad tym, jak się wymigać od dyskoteki, która się odbędzie jutro. Czerwono-włosy podniósł na mnie wzrok i spytał:
-Nad czym tak myślisz?
-Nad dyskoteką.
-Aha... Chcesz ze mną zagrać??
-A w co?
-W planszówkę o rycerzach.
-Dobra....
Wbrew pozorom, bardzo mnie ta rozrywka wciagnęła. Bardzo się wczułem i świetnie się bawiłem. Kirishima chyba nie bardzo, bo gdy rechotałem po jego porażce (pokonałem jego smoka) miał łzy w oczach i mówił, że jestem okrutny.
-Tak nie wolno!
-Wolno! Kto mi zabroni?!
-Eeemm... instrukcja??
-Kogo ona obchodzi? A zreszta, już mi się nie chce grać.
Położyłem się i poszedłem spać.
A jutro ta pieprzona dyskoteka.
***********************************
Po dniu żmudnych ćwiczeń, dokładnie o godzinie 16:00 każdy pobiegł do swego pokoju, aby rozpocząć przygotowywania do dyskoteki. Tylko ja powlokłem się w żółwim tempie. Gdy dotarłem i otworzyłem drzwi, zobaczyłem dziwny widok: Kirishima ubrany w połyskujący, czarny jak kruk garnitur, spodnie tego samego koloru, a w nie wsadzona biała koszula.
Z czerwonymi crocs'ami na nogach.
Tak, z crocs'ami.
Czerwonymi.
Ja pierdzielę, z jakimi ja ludźmi się zadaję...
Midoriya
Mieszkanie z Todorokim jest... hmm...
Dziwne.
Po prostu.
Niby myślałem, że go znam, ale jednak nie.
Był miły. Stanowczo ZA miły. Nie mam pojęcia, jak to wytłumaczyć.
Nieważne.
Dzisiaj jest dzień dyskoteki. Todoroki założył szare jeansy i kurtkę (jakoś się to nie różniło od tego, co nosi zazwyczaj). Ja postanowiłem wziąć również jeansy, ale czarne, z białą koszula. Próbowałem jakoś ogarnąć moje włosy. Nic nie dało się z nimi zrobić. Trudno!
START DYSKOTEKI
Wszyscy już są. Jak się okazało, nie będzie żadnego z opiekunów, ponieważ:
a.) Aizawa się pochorował i pojechał do szpitala
b.) w związku z tym Present Mic pojechał z nim dramatyzując
c.) Midnight wyskoczyła „pozwiedzać" miasto
d.) nie zdążyli nam załatwić żadnej opieki
To chyba nie był dobry pomysł.
Warto wspomnieć, że dyskoteka odbywa się w ogromnej sali z laserowymi światłami i wielkimi, kolorowymi serpentynami i lampami.
Zauważam Kaminariego usiłującego namówić kogoś do Pocky Game z nim. Jednak każda dziewczyna go odrzuca, więc zaczął wyrywać i osobników płci męskiej. Po chwili podszedł do mnie i powiedział ze smutkiem w oczach:
-Zagrasz ze mną w Pocky Game? Nikt nie chce ze mną zagrać... Czy aż tak mnie nie lubią..?
Powiedział to z prawdziwym przygnębieniem i wiedziałem, że mówi na serio. W sensie, że na serio jest mu przykro.
No i jak ja mu mogłem odmówić..?
-Dobrze... Zagram z tobą.
-Jeeej!
O Boże, jaki on jest uroczy.
Aż dziwne, że mimo tylu prób nie zdobył serca Jirou.
Powoli wziął jeden patyczek w czekoladzie do ust i trzymał zębami. Chwyciłem drugi koniuszek swoimi i zaczęliśmy się przybliżać. Widziałem radość w jego oczach. Już dzieliło nas parę centymetrów.
I stało się.
Trwało to mniej niż sekundę.
Po krótkim cmoknięciu, Kaminari oddalając się wykrzyczał do mnie:
-Dzięki! Na ciebie zawsze można liczyć!
Ehh... On się pewnie całował setki razy.
Dla niego to nic. A to był mój pierwszy raz.
To trochę dziwne.
Ale podobało mi się.
Chyba już pora zacząć chodzić do terapeuty.
Bakugo
Siedzę na krześle i się przyglądam Deku...
Wygląda bardzo seksownie.
Fck, co ja mówię!
Ehh...
Oo, idze Kaminari!
Wyciaga Pocky.
Wsadza do ust.
Deku również i...
O KUR*A.
KAMINARI DENKI, OD TERAZ JESTEŚ MĄ NEMESIS, JESTEŚ ARCYWROGIEM I NAJWIĘKSZĄ SUKĄ JAKĄ W ŻYCIU SPOTKAŁEM.
Serduszko mnie boooooli... :<
Dlaczego...? Dlaczego mnie to AŻ TAK ruszyło?
Nie mam ochoty już tu być. Wracam do pokoju.
Midoriya
Ale ja głupi jestem!
Po cholerę chlałem z Kirishimą?
Teraz czuję się tak, jakby po mnie przepier*oliło sobie tysiac słoni.
Booooooooooli.
Ledwo stać mogę!
Lepiej wrócę do pokoju. Todoroki już tam jest, był na imprezie minutę.
W końcu docieram do pokoju i od razu się kładę...
RANO
Midoriya
Budzę się z wielkim kacem. Odruchowo sięgam, aby wyłaczyć budzik, ale natrafiam na coś...
Ciepłego i ludzkiego.
Kur*a!
Zaczynam drzeć mordę, a mój pisk brzmi jak mysz po wdychaniu helu. Owa istota, której się tknąłem, miała blond włosy i przystojną twarz.
CO TEN ZAFAJDANIEC ROBI W MOIM ŁÓŻKU?!
Budzi się i też się drze.
Pytam się go głośno:
-CO TY TU DO CHOLERY ROBISZ?!
-CO TY TU ROBISZ?! TO JEST MÓJ POKÓJ!
Szybko się rozglądam i nie lokalizuję żadnej z moich rzeczy.
Musiałem pomylić pokoje!
Wybiegam jak poparzony. Mój pokój jest tuż obok (co było przyczyną pomyłki). Już kiedy przekroczyłem próg, poczułem na sobie wzrok współlokatora.
-Gdzie byłeś? Martwiłem się...
-WEŹ NIE PYTAJ.
-Okee... Skoro jest tak wcześnie i mamy sporo czasu, może poleżymy razem?
-CO JA JAKAŚ PROSTYTUTKA?!
Todoroki westchnął ze zrezygnowaniem i położył się sam.
Ile osób jeszcze będzie się chciało ze mna przespać?!
Bakugo
CO TO MIAŁO BYĆ?!
CO ON ROBIŁ W MOIM ŁÓŻKU?!
To podchodzi pod molestowanie seksualne! Mógłbym to nawet zgłosić na policję!
Ale... To bez sensu, skoro OBIE strony maja na to ochotę, nie?
Wyglądam przez okno i widzę w budynku obok (tam, gdzie była impreza) moich przyjaciół częściowo leżących na podłodze, częściowo na krzesłach lub stołach. Odnajduję wzrokiem Kirishimę z nogami na krześle, a resztą na ziemi.
Hm.. Chyba pójdę wyjaśnić tę sytuację z Deku.
Midoriya
Todoroki oznajmił, że idzie do supermarketu niedaleko stad, więc mam trochę czasu dla siebie. Zanim zdążyłem się wygodnie usadowić w łóżku z książka, drzwi (dosłownie) wypadły z zawiasów za pośrednictwem Kacchana.
-Co ty tu robisz?
-Musimy sobie wyjaśnić sytuację, która miała miejsce dziś rano.
Czuję, jak krew zalewa mi twarz. Co ja mam mu powiedzieć?
-Bo wiesz... Jeśli ci się podobam, trzeba było interweniować od razu...-kontynuuje Kacchan, rumieniąc się
-Aaa... Nooo...
Chwila! Co on powiedział?!
"Trzeba było interweniować od razu".
Czy on właśnie mi oznajmił, że...
-HEJ IZUKU! KUPIŁEM DLA NAS SOBĘ! ZJEMY SOBIE DZISIAJ I....
BAKUGO, WYPIEPRZAJ!
Widziałem jak Todoroki kopie powietrze w miejscu, gdzie powinny być drzwi (bo te wypadły z zawiasów przez Kacchana).
Aha, czyli KAŻDY tak otwiera drzwi, oprócz mnie.
Ale nieważne, warto opisywać dalej, co się działo.
Kacchan rzucił się na Todorokiego wrzeszcząc coś w stylu:
-JAK ŚMIESZ TAK DO MNIE MÓWIĆ, TODO-GÓWNO!
-A ty jak śmiesz się do mnie zbliżać?
A tak w ogóle, kiedy się myłeś?
-SPADAJ! Deku, powiedz mu coś!
Hmm... Zastanawiam się dłuższą chwilę nad odpowiedzią.
-Może.. Zamknę was w łazience i zrobię wam „7 minut w niebie"?
Oboje wyglądali jakby chcieli się na mnie rzucić. Jak wygłodniałe wilki pragnące mnie zjeść. Szybko jednak odgoniłem wizję, w której Todoroki i Bakugo z uszami i ogonami tańczà wokół ogniska, nad którym wiszę ja.
-Skoro Midoriya tego chce, niech będzie.- powiedział Todoroki
Bakugo
Wchodzimy z tym idiotą do tej głupiej łazienki. Drzwi się zatrzaskują, a Deku krzyczy, że ustawił alarm na 7 min. Mamy w tym czasie się pogodzić.
Od razu siadam na klapie od toalety i zamierzam tak przesiedzieć te 7 minut. Jednak Todoroki ewidentnie chce rozpocząć rozmowę. Ciągle zaczyna stękać jakieś „Aaa..." lub „Yyyy...", co już mnie denerwuje.
-NO WYKRZTUŚ COŚ Z SIEBIE, BO JĘCZYSZ JAK JAKAŚ NAĆPANA WRÓŻKA!
-Skąd ty wiesz jak mówią naćpane wróżki? To od nich bierzesz towar?
Spokojnie Bakugo, jeszcze tylko ok. 5 minut. Dasz radę.
-Ej, Bakugo... Kochasz się w Midoriyi?
-No tak. Znaczy, nie! Nie!
-Przyznam to otwarcie, od paru tygodni jestem nim zainteresowany, ale on nic do mnie nie czuje, więc sprawę stawiam ci jasno: Będę o niego walczył, choć wiem, że moje szanse są nikłe.
Zatkało mnie. Nawet się zastanawiałem, czy mu powiedzieć o moim... *khem* zauroczeniu. Ale nie zrobiłem tego.
-Ale ja go nie kocham! Tyle!
-Dobra, dobra... Ale znamy się dość długo, aby stwierdzić, kiedy coś czujesz.
Jak on to robi?
Slyszymy wrzask Midoriyi:
-CHŁOPAKIII! WYCHODŹCIE!
Otwieram drzwi i widzę Deku obłożonego piankami wepchniętymi pod plastikową zbroję, z ochraniaczami, hełmem i kijem baseball'owym. Nagla usłyszałem obok siebie charakterystyczny chrapliwy śmiech Todorokiego. Po chwili i ja się przyłączyłem, rozumiejąc, że Deku się tak obstawił z ochroną, bo się nas bał. Może faktycznie przesadziliśmy?
Usłyszałem krzyk All Mighta na podwórku. Wybiegliśmy z prędkością światła!
Na szczęście stoi z drugiej strony budynku (tam, gdzie nie ma śladów z imprezy).
Gdy nas zobaczył, zawołał:
-Chłopcy, do mnie!
Zaczęliśmy posłusznie iść w stronę schodów, gdy dodał coś jeszcze:
-Todoroki, ty zostań. To sprawa tylko dla tej dwójki.
Mówiac to, wyprostował rękę i wskazał na nas palcem.
-Bakugo, Midoriya, DO MNIE!
Chyba wyczuwam kłopoty.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top