8. Satisfaction feels like a distant memory

Kiedy się obudziła, pierwsze co do niej dotarło to okropny i pulsujący ból głowy. Gdy w końcu opanowała, chęć zwymiotowała całej zawartości żołądka, musiała zorientować się, w jakiej galaktyce aktualnie orbituje. Zauważyła, że na zewnątrz ledwo święci słońce, więc najpewniej jest dopiero rano. Po sprawdzeniu zegarka dokładniej mówiąc, było wpół do ósmej. Usiadła powoli na łóżku, trzymając się swoich pulsujących punktów niedaleko czoła i poczuła, że czegoś, a bardziej kogoś brakuje. Jej pościel znajdowała się w kompletnej ruinie, a od poduszek było czuć zapach papierosów zmieszanych z męskimi perfumami. Tylko Bóg jeden wie, że od paru dobrych miesięcy w jej pokoju nie działy się aż tak satysfakcjonujące rzeczy. Czuła się obolała, zmęczona, ale mimo wszystko naprawdę zadowolona. Przez myśl jej przyszło, że to może był zwykły sen, ale one raczej nie bywają aż do takiego stopnia realne. Te wszystkie poszlaki prowadziły do jednej konkluzji - nocy sama nie spędziła. Jednak dlaczego nikogo nie ma obok? Poczuła, jak jej policzki zaczynają palić się czerwonym kolorem, gdy tylko przypomniała sobie tę wyjątkowo pamiętliwą noc. Sebastian Stan przypadkowo wpadający na nią w klubie, robiący wszystko, co w jego pijanej mocy, by dobrowolnie udać się z nią do łóżka i przespać. Gdyby ktoś jej powiedział na początku skromnej domówki, że taka sytuacja będzie miała miejsce, to nawet by się nie fatygowało, żeby płacić za własne drinki. Choć z drugiej strony ta wybuchowa mieszanka złości i alkoholu na pewno zrobiła swoje. Próbując otrząsnąć się ze zdumienia i lekkiego skołowania, wstała z łóżka, by poszukać telefonu. Zwykle lądował się na jej szafce nocnej każdej nocy, ale teraz nie było go nigdzie w zasięgu wzroku. W końcu znalazła go w torebce, którą rzuciła na podłogę w salonie, tuż obok jej kurtki i butów. 

— Widocznie się nam spieszyło — mruknęła sama do siebie. Ze strachem zauważyła około dziesięciu nieodczytanych SMS-ów od Melie, parę od Jules i innych koleżanek, w tym jedno niedobrane połączenie. Wtedy nagle jak grom z nieba dotarło do niej, co tak naprawdę zrobiła przed wejściem na parkiet.

Alex!

W mgnieniu oka wybrała jego numer, mając nadzieję, że wcale jej nie znienawidził, a jeżeli jest tego bliski, to uda się jej jeszcze wszystko odkręcić.

— Halo? — Usłyszała jego lekko zszokowany głos.

— Alex rany... — Zaczęła bardzo przesłodzonym tonem. — Gdzie ty się wczoraj zgubiłeś? — Pomyślała, że może najpierw spróbuje na niego zwalić całą winę, a jeżeli nie wyjdzie, to zaprosi go na drogiego drinka i sytuacja się sama uspokoi.

— Co masz na myśli? — Uniósł brew. — To ty gdzieś zniknęłaś, właściwie od razu po przekroczeniu progu klubu. Melie wydzwaniała do mnie całą noc i miała już organizować akcję ratunkową.

— No... — Poczuła, że musi dalej brnąć w swoją historyjkę. — Przed tym, jak poszłam tańczyć, widziałam cię z jakaś dziewczyna i... Później... Jakoś tak zniknąłeś mi z pola widzenia, więc wróciłam do domu — burknęła niezadowolona.

— Chodzi ci o Lucy? — spytał bez wahania.

— Alex naprawdę nie pamiętam imion tych wszystkich twoich... — Mruknęła niezadowolona, a po drugiej stronie usłyszała śmiech. Przewróciła mimowolnie oczami.

— To nic takiego... — Powiedział, jak zwykle zachowując spokój. — Szkoda, że tak to odebrałaś — podrapał się w tył głowy. —Szkoda też, że tak szybko uciekłaś sama...

— Mhm — zakrztusiła się powietrzem i zaczęła kaszleć. — Tak szkoda... — Urwała, marszcząc brwi na samo wspomnienie poprzedniej nocy. — Głowa mnie już bolała od tego hałasu i alkoholu. 

— Może mógłbym ci to jakoś wynagrodzić?

— Niby jak? — Spytała zaintrygowana. — Zamierzasz mnie zaprosić na randkę?

— Jeżeli musisz wszystko nazywać po imieniu, to niech będzie — wywrócił oczami i zniżył głos. — Bylebyś była ty i dobre... Sushi?

— Wow, mam nadzieję, że nie będziesz musiał wybierać między nami.

— Ale wychodzimy dzisiaj wieczorem.

— Dzisiaj? — Jęknęła zmęczona.

— W takim razie jutro — mruknął. — Wolałbym żebyś, nie zasnęła mi na ramieniu w taksówce... To raczej później, na razie — Alex przeczesał włosy palcami i przygryzł wargę. Chloé rozłączyła się z palącym uśmiechem lekkiego zawstydzenia. Wiedziała, że ich relacja jest toksyczna i zawsze kończyła się źle, ale nigdy nie potrafiła mu się oprzeć. Pomimo tych wszystkich przystojnych facetów w jej życiu i tak na końcu porównywała ich do niego. To jacy byli na co dzień, jak szybko się nimi nudziła, a przede wszystkim ich umiejętności w łóżku. Chloé próbując otrząsnąć się z myśli o ostatniej nocy uznała, że najpierw powinna pozbyć się swojego kaca. Zsunęła się niechętnie z łóżka, zrzucając z siebie białą kołdrę. Mimowolnie przeszedł ją dreszcz, pod wpływem dotyku zimnych paneli pod stopami. Wsunęła na nogi futrzane kapcie, po czym szybko skierowała się w stronę kuchni, by zaparzyć kawę w ekspresie. Kiedy do kubka wpłynął parujący napój, Chloé wróciła do sypialni i musiała powstrzymać się, by nie położyć się znów do łóżka. Dlatego po szybkim prysznicu, ubrała się w coś przyjemnie komfortowego i postanowiła zjeść śniadanie w pobliskiej kawiarni. Zimne powietrze ocuciło ją nawet bardziej niż kawa, a okolica pobudzała do życia.

Siedząc przy oknie kawiarni, próbowała jakoś racjonalnie wyjaśnić sobie całą sytuację. To tylko seks, który co prawda był intensywny i niespodziewany, ale nic nieznaczący. Bo w końcu, gdyby było inaczej, nie zostałaby sama w łóżku. Nawet nie zdążyła z nim porozmawiać na trzeźwo. Próbowała sobie wmówić, że kompletnie ją to nie obchodzi, ale nie mogła przestać o nim myśleć, a raczej tym, co z nią zrobił i co po sobie pozostawił. Dlaczego nie mogła po prostu zostać na tej domówce albo trzymać się blisko swoich znajomych, a potem ruszyć dalej ze swoim życiem? Zdesperowana wypiła drugą kawę i resztę dnia, postanowiła spędzić na leczeniu swojego sumienia, które po raz kolejny przypominało jej, że się stacza. Uznała, że teraz musi się skupić na sobie. Zrobić ciepłą kąpiel, zając się swoją twarzą, może nawet iść na siłownię i wstawić urocze insta stories, żeby jej fani cieszyli się razem z nią ze zdrowego, nietoksycznego stylu życia. Bo w końcu tego od niej oczekują - uśmiechniętej, charyzmatycznej dziewczyny, która może wszystko, kiedy tylko zechce. Ma pieniądze, urodę, zdrowie więc dlaczego miałaby być nieszczęśliwa? To kompletnie ugodziłoby w jej starannie prowadzony PR. Ostatnio miała za dużo wolnego czasu, bo zaczęły ją nawiedzać różne natrętne myśli, czy filozoficzne pytania, na które z nudów szukała odpowiedzi. Bezsenność również dawała się jej we znaki i gdyby mogła, choć przespać spokojnie jedną noc, być może wtedy zrelaksowałaby swój umysł. Tymczasem nie radziła sobie najlepiej ze sobą i wszystkim naokoło, ale nie mówiła o tym nikomu. Po pierwsze nie chciała sprawiać swojej przyjaciółce dodatkowych problemów, bo i tak już za bardzo się o nią martwiła. W dodatku jakoś niezbyt uśmiechało się jej rozmawiać z ojcem i jego nową narzeczoną, która i tak nic o niej nie wie. Może powinna się wybrać do jakiegoś lekarza, pewnie byłoby to najlepsze wyjście, ale nie miała w sobie na tyle chęci i odpowiedzialności. Siedząc tak kolejne godziny w samotności, w końcu jej ciekawość zwyciężyła. Musiała wyszukać jego profil na Instagramie, choć nie powinna. Zostawił ją samą w łóżku, bez pożegnania. Ostatnią rzeczą, której teraz miałaby pragnąć to jakikolwiek kontakt z nim. Duma jej na to nawet nie pozwalała i powoli zaczynało ją to denerwować. Przecież dokładnie wiedziałam, na co się piszę.

Jego profil był pełen zdjęć ze znajomymi, z planów filmowych, czy różnych premier. Wyglądał bardzo dobrze, ale nudnie. Chociaż, czy jej profil był czymś wyjątkowym? Przepełniony sesjami magazynowymi, filmikami z pokazów, jej twarzą i słodkimi pieskami. Po przewinięciu na praktycznie sam dół znalazła jedno zdjęcie, które wywołało zmianę na jej twarzy. To ta sama ruda dziewczyna, którą zauważyła u niego na telefonie jeszcze w Singapurze. Nie była nawet oznaczona, a komentarze wyłączone. Zanotowała gdzieś z tyłu głowy, że może warto to sprawdzić, jednak nie teraz. Otrząsnęła się i przewróciła teatralnie oczami, bo nie powinna w ogóle się tym przejmować i go tak dogłębnie sprawdzać. W końcu, gdy zauważyła niemiły wzrok znudzonej baristki, zdecydowała się wrócić do mieszkania, by spędzić w nim resztę tego dnia. Oprócz wysyłania swoich aplikacji na pokazy mody zajęła się sprzątaniem pozostawionego przez nią wczoraj bałaganu. Odgrzała sobie catering, bo była już na tyle leniwa, że nawet nie chciało się jej robić żadnych posiłków. Zadowoliła się na kanapie swoją cudownie doprawioną lazanią, przy włączonej komedii romantycznej z Hugh Grantem. Akurat za niego w swoim łóżku oddałaby wiele, nawet własną rodzinę. Zresztą kto by nie oddał? - mruknęła do siebie w głowie. 

Po godzinie czuła, że nie może już za bardzo się skupić na obrazie i zaczęła widzieć podwójnie. Spojrzała na zegarek w telefonie, który wskazywał już prawie dziesiątą wieczorem. Dlatego postanowiła zrobić sobie ciepłą kąpiel z bąbelkami i płynem lawendowym. Wzięła ze sobą jakąś książkę francuskiego autora, żeby jak najlepiej uspokoić myśli, przy okazji nacieszyć się swoim językiem. Po około trzydziestu minutach zaczęła gubić się w całej historii, coraz bardziej usypiając i zapominając o przeczytanych wcześniej wydarzeniach. Odłożyła ją na bok i na moment zanurzyła się cała pod wodą, aby choć odrobinę się ocucić, po czym wyszła, otulając się w puchaty ręcznik. Wzięła po chwili piankę do mycia twarzy i zaczęła wykonywać krok po kroku całą swoją pielęgnację twarzy, z czego była niezwykle dumna. Nic lepszego od zadbania o swoją skórę w tym momencie jej nie spotka. Nagle usłyszała ciche pukanie do drzwi, jednak postanowiła to zignorować. Do jej sąsiadki z mieszkania obok, często ktoś przychodził, więc zapewne to tylko pogłos. Niestety po dwóch, czy trzech minutach zadzwonił dzwonek do jej drzwi. Wypluła z ust pastę do zębów, odkładając przy tym szczoteczkę do kubka i spojrzała na siebie w lustrze. Kto mógłby bez wcześniejszej zapowiedzi do niej się dobijać, w dodatku o takiej późnej porze? Uznała, że w sumie mogłaby się spodziewać Alexa, choć to niezbyt do niego nie pasowało. Być może to Melie, która wczorajszego wieczora w końcu otworzyła się przed nią ze swoim związkiem, i jak się okazało - wcale nie był tak idealny, jak każdy myślał. Stwierdziła, że to bardzo prawdopodobne, bo przypomniała sobie o swojej propozycji nocowania, jeśli będzie w złym nastroju. Owinęła się szczelniej ręcznikiem i z mokrymi włosami podążyła do drzwi. Nie zastanawiając się nawet, czy to na pewno ona, otworzyła je szeroko i kiedy miała się już pytać, czy wszystko w porządku, jej oczom ukazał się bardzo niecodzienny widok.

— Wybacz, że tak bez zapowiedzi — zaczął wyraźnie wstawiony Sebastian. Z jego ust nie schodził ten sam nonszalancki uśmiech, którym raczył ją cały poprzedni wieczór. Nie wiedziała, co powinna powiedzieć, a właściwie, od czego zacząć. — Ale nie dałaś mi swojego numeru, kochanie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top