☆ dzień dwudziesty ☆
— Hej, nie pomyliłeś adresu?
— Nie. Doskonale wiem, gdzie przyszliśmy. Boisz się dzieci? — Rozbawiony HyungWon spojrzał na HoSeoka, który zdziwiony wciąż stał u podnóża schodów.
— Nie, ale nie rozumiem dlaczego akurat...przedszkole. Pracujesz tutaj?
— Nie. Tylko pomagam, a dzisiaj i ty będziesz mógł pomóc.
•~•
— Mniam mniam? Mniam mniam? — Uśmiechnął się z czułością na widok chłopca, który, niezwykle śpiący, przeżuwał niewielką porcję ryżu.
Zlitował się nad dzieckiem i wziął je na ręce, by położyć spać. Chłopiec oparł głowę na ramieniu Chae, a ten poklepał go po plecach, oczywiście bardzo delikatnie, i przytulił do siebie jak tylko potrafił najczulej.
Nie dostrzegł spojrzenia HoSeoka, który przyglądał się tej scenie z uśmiechem, bawiąc się z grupą dzieci w drugiej części sali.
•~•
— Wrócisz ze mną do przedszkola?
— Kiedy?
— Za tydzień.
— Dlaczego dopiero za tydzień. Ja już tęsknię za tymi dzieciakami!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top