☆ 06:15 ☆

—  Nie moja sprawa, ale...może odbierz w końcu ten pieprzony telefon.

—  Przepraszam. To ChangKyun. Zwiałem z kina, więc nic dziwnego, że dzwoni.  —  Wyłączył telefon, by przyjaciel, jak i pozostała część towarzystwa, nie wydzwaniał do niego co minutę.  —  Jak go nazwałeś?

—  Kogo?

—  Żółwia.

—  Ach... Emmm...  —  Zapukał w szybę, za którą pływało niewielkie zwierzątko, będące oczkiem w głowie HyungWona.  —  Po prostu Żółw.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top