[ᴛᴜᴢ̇ ᴢᴀ ᴛᴏʙᴀ̨.]

[ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀᴌ ᴛᴇɴ ᴊᴇsᴛ ᴏ ᴛᴇᴍᴀᴛʏᴄᴇ sᴛʀᴀᴛʏ ɪ ᴅᴇᴘʀᴇsᴊɪ ᴘᴏ ɴɪᴇᴊ]

[ᴘɪsᴀɴᴇ ᴅᴏ: ᴀᴜᴅɪᴏᴍᴀᴄʜɪɴᴇ - ɪ ᴡɪʟʟ ғɪɴᴅ ʏᴏᴜ]

20 ʙʙʏ, ᴍᴀɴᴅᴀʟᴏʀᴇ

Nie przypuszczał, że to kiedykolwiek zrobi. Nie przypuszczał również, że po tylu latach znów będzie to czuł. Jednak tydzień temu mur który budował od tylu lat po prostu runął. I to wszystko przez jedną osobę, jedyną którą myślał, że pokonał lata temu. Ale on przeżył. I zdołał zburzyć to co wydawało się trwałe.
Maul.
Obi Wan tego dnia powinien być w świątyni i mieć zajęcia z grupą młodzików, od jakiegoś czasu gdy był na Coruscant na prośbę Mistrza Yody zajmował się edukowaniem najmłodszych podopiecznych w kierunku Historii Galaktyki.
Jednak nie dziś. Dziś po prostu uciekł ze Świątyni i przyleciał tutaj. Nie raz widział Anakina wymykającego się w nocy z niej. Ahsokę również parę razy widział na tej czynności. W duchu wiedział, że nie robią dobrze, ale też nigdy nie powiedział o tym co widział Radzie. Nie mógłbym bliskim osobom zrobić czegoś takiego.
Stał tak w bezruchu, po chwili spojrzał przed siebie. Trumna właśnie szła w jego, i innym zgromadzonym wokół niego osobom. Nicość. To właśnie teraz czuł. Po długiej minucie trumna spoczęła w grobie który był maksymalnie metr od niego.

- Chodź dziś żegnamy tak wielką osobę jaką była Satine Kryze, Jestem pełen wiary, że kiedyś spotkamy się z nią. Gdzieś, gdzie teraz jest. Nie wiemy Gdzie, ale miejmy nadzieję, że jej dusza udała się na odpoczynek.

Obi Wan się uśmiechnął lekko, mądre słowa, Galaktyka była pełna wierzeń, idei życia po śmierci. On jednak wiedział, że Satine wierzyła w moc, u życie po śmierci z nią związane. Gdy trumna została przykryta ziemią ludzie zaczęli podchodzić, żeby pożegnać się. Obi Wan czekał. Czekał aż zostanie sam. Gdy po dłuższym czasie Wszyscy zaczęli odchodzić i w odległości paru metrów nie było nikogo Obi Wan podszedł na odległość paru centymetrów od końca grobu. Spojrzał na napisy wyryte na nim, imię i nazwisko, datę urodzin. I śmierci. Śmierci którą widział na własne oczy. Nie było tam znakami o przyczynie zgonu. To nawet lepiej, pomyślał. Niech nie każdy wie w jaki sposób zginęła. Gdy znów zaczął o tym myśleć poczuł parę łez spływających mu z oczu, po chwili już po prostu płakał. Znów wróciło pierwotne uczucie, które myślałam, że stłumił. Kochał Satine, odkąd ją poznał. Po prostu ją kochał. Dotknął jedną ręką obsydianowej płyty i powiedział prawie niesłyszalnym szeptem:

- Kochałem cię Satine.

Krople łez poleciały na płytę. Obi Wan uklękł, nie był w stanie wstać. Natłok myśli przytłoczył go.
Zdaniem wielu Obi Wan Kenobi był jednym z największych Jedi w historii Zakonu. Który był ideałem, który przestrzegał kodeksu w każdym calu. Jednak dziś był po prostu zwykłym człowiekiem. Człowiekiem który stracił ukochaną osobę. Po paru długich minutach zdołał się podnieś, spojrzał swoimi szklanymi oczami na grób i powiedział, już trochę głośniej:

- Do widzenia Satine, już niedługo może się zobaczmy.

ᴛʏᴅᴢɪᴇɴ́ ᴘᴏ́ᴢ́ɴɪᴇᴊ:

Anakin właśnie miał sparing z Mace'm. Zwykle to Młodziki i Padawani ćwiczyli walkę na miecze świetlne w ten sposób, ale teraz gdy wyjątkowo od ponad tygodnia był na Coruscant zdecydował się przyjąć propozycję Windu o koleżeńską walkę. Po wymianie ciosów Anakin dał się nabrać na prawy wysoki cios czarnoskórego Mistrza który w ostatniej chwili został zamieniony na niski, mający na celu rozbicie przeciwnika i wypuszczenie z rąk jego broni. Mace'owi to się udało, Miecz Świetlny Anakina poleciał parę metrów za wybrańca. Windu spojrzał poważnie na drugiego i powiedział swoim klasycznym twardym tonem:

- Nie jesteś skupiony Skywalker. Nigdy nie widziałem cię w takim stanie. Coś się stało?

Anakin również spojrzał na niego ze złością i przygotował się na jak spokojniejszą odpowiedź.

sᴀʟᴀ ᴛʀᴇɴɪɴɢᴏᴡᴀ ɴᴀ ᴅʀᴜɢɪᴍ ᴋᴏɴ́ᴄᴜ śᴡɪᴀ̨ᴛʏɴɪ, ʀᴏ́ᴡɴᴏʟᴇɢʟᴇ ᴄᴢᴀsᴏᴡᴏ:

- Eh, chodzi o Obi Wana. Martwię się o niego po prostu Caleb.

Trzynastoletni chłopak z radości po pokonaniu o trzy lata starszą Padawankę danego wybrańca, od razu posmutniał, znał z widzenia Obi Wana i wiedział jak blisko byli ze sobą. Coś musiało się stać, pomyślał, ale z szacunku do starszej nie zapytał.
Ahsoka w tym momencie skinęła głową do chłopaka i udała się w kierunku wyjścia. Jedyne o czym teraz myślała to o zimnym prysznicu po sparingu. Jednak przy wyjściu stał Ki-Adi-Mundi, spojrzał na Togrutankę i rzekł:

- Jesteś rozkojarzona Padawanko Tano. Musimy o tym porozmawiać z Radą. To trwa niż zbyt długo.

Ahsoka od razu spojrzała spode łba na Mistrza, odpowiedziała jednak łagodnym tonem:

- Czy to konieczne Mistrzu Mundi?

Cereanin tylko pokiwał głową i dał znak, żeby iść za nim.
Gdy stali już pod windą obok nich stanął Mace z Anakiem. Ahsoka prawie niezauważalnie spojrzała pytająco na swojego Mistrza, on w ten sposób dał jej znać, że również jest zaskoczony tą sytuacją.
Gdy wjechali już windą i stanęli przed drzwiami prowadzącymi do pomieszczenia Rady, odezwał się czarnoskóry:

- Skywalker, Tano, chcemy po prostu porozmawiać, proszę.

Mówiąc to przekroczył drzwi, dwójka Jedi, a za nimi Mundi. Rada Jedi była w prawie komplecie, jedynymi pustymi miejscami były te należące do Cereanina, Windu... I co dopiero po chwili Ahsoka z Anakiem zobaczyli, Obi Wana. To ich jeszcze bardziej zmartwiło.

Gdy dwójka członków Rady usiadła na swoich miejscach odezwał się Kit Fisto:

- Anakinie, Ahsoko. Ostatnio dochodzą nas słuchy, że... Nie jesteście w dobrej dyspozycji? Czy to prawda?

Anakin spojrzał na niego, Ahsoka ukryła wzrok w podłodze. Mężczyzna więc zdecydował się mówić za siebie o swoją Padawankę:

- Mistrzu Fisto... Od ponad tygodnia nie wiemy co się dzieje z Obi Wanem. Od ponad dwóch tygodni nie mamy z nim kontaktu, jestem jego byłym Padawanem, Dla Ahsoki również jest on ważny. Może my Jedi nie powinniśmy się przywiązywać, ale po prostu się martwimy o naszego przyjaciela. Nic więcej. Dziękuję.

Po czym skinął głową. Kit również to uczynił. Teraz głos zabrał Yoda:

- Nie macie Wy więc kontaktu z Mistrzem Obi Wanem tak? Zaskoczony Jestem przyznaję...

Cisza. Nikt teraz nie mówił. Po głuchej minucie odezwał się Mace:

- Jeśli nawiązanie z nim jakiś kontakt przed nami, proszę, poinformujcie nas.

Teraz Ahsoka podniosła wzrok, spojrzała na Mistrza i odpowiedziała:

- Dobrze Mistrzu Windu, poinformujemy.

Po czym udali się do wyjścia. Gdy już drzwi się zamknęły a dwójka jechała windą Ahsoka powiedziała już w pełni normalnym, mniej poważnym tonem:

- Tak jak zawsze?

Anakin lekko się uśmiechnął, i odpowiedział:

- Owszem, możemy nawet teraz.

W tym momencie drzwi windy się otworzyły. Słońce chyliło się ku zachodowi, Anakin dał znak swojej Padawance, żeby wyszli z Świątyni. Kiwnęła głową. Gdy udało im się niezauważalnie to zrobić mężczyzna znów się odezwał:

- Martwię się o niego Ahsoko. Dwa tygodnie, nigdy tak długo nie było z nim kontaktu.

Ahsoka wzięła głęboki oddech, westchnęła i odpowiedziała zmartwionym głosem:

- Też Mistrzu... Nawet nie wiemy co się stało... Na nic nie nam ochoty przez to...

Anakin starając się rozluźnić lekko atmosferę dał lekkiego kuksańca Togrutace i lekko rozbawionym tonem spytał:

- Nawet na gruchanie z Luxem...?

Padawanka przewróciła oczami i tym samym tonem odpowiedziała:

- Może zajmij się swoimi sprawami z Padmé co?

Anakin oparł rękę o bark Ahsoki i kontynuował:

- Pamiętaj moja droga, że masz 17 lat, nie chcę zostać wujkiem tak szybko

Ahsoka roześmiała się na dobre, gdy się trochę uspokoiła od salwy śmiechu patrząc na swojego Mistrza odpowiedziała:

- I mówi mi to 22 letni facet? Ty też uważaj bo jestem za młoda na bycie ciocią!

W międzyczasie zrobiło się ciemno, Anakin spoważniał, spojrzał na niego i powiedział już poważnym głosem:

- Wracajmy do świątyni Smarku, jutro znów go poszukamy...

Na samo wspomnienie o Obi Wanie, dziewczyna również spoważniała, i odpowiedziała równie poważnego głosem:

- Ehh, tak, może jutro się uda.

Oboje weszli do świątyni.

ᴅᴡᴀ ᴅɴɪ ᴘᴏ́ᴢ́ɴɪᴇᴊ:

Ahsoka jadła obiad na stołówce. Właśnie kończyła zupę obok niej usiadł Anakin. Spojrzała pytająco na niego, gdy położył swoją tacę z jedzeniem powiedział:

- Nadal ani śladu...

Ahsoka westchnęła. To trwało zbyt długo. Nie powinno tyle trwać. Coś musiało się stać. Dokończyli posiłek w ciszy.
Gdy zjedli, postanowili odwiedzić garnizon klonów, może tam cokolwiek nowego odkryli, Rex i Cody również byli zaangażowani w szukanie Obi Wana. Jednak postanowili zrobić to nocą. Noc była ich porą. Porą na różne rzeczy zdala od oczów członków Rady Jedi.
Gdy już nastała ich pora dnia i zbierali się do wyjścia nagle coś poczuli.
To nie był zwyczajny ślad w mocy. To było wyraźne echo. Echo które ukuło ich obydwoje w pierś jak tuzin cienkich igieł. Oboje stracili grunt pod nogami, i stracili oddech. Anakin spojrzał pustyni oczami na Togrutankę i łapiąc krótki oddech zdołał powiedzieć:

- Obi Wan...

Oboje wybiegli ze świątyni. W tym momencie zaczął zarówno Wybrańcowi i Ahsoce podświetlił się komunikator. Włączyli go. Przed ich oczami pojawiły się małe hologramy odpowiednio Cody'ego i Rexa. Nie czekając powiedzieli prawie tą samą wiadomość:

- Garnizony w zachodniej części, to ważne.

Po około 10min skuter Anakina wylądował, dwójka wyszła z niego pospiesznie.

Obok nich stał szeregowy klon z legionu 212, gestem kazał iść za sobą po czym biegnąc powiedział głośno:

- Generale Skywalker, Komandorze Tano, za mną proszę!

Po minucie dotarli na miejsce. Przed nimi stał zarówno Rex i Cody. Oboje mieli zdjęte hełmy, Anakin zaczął szybko:

- Kapitanie, co się...

W tym momencie zobaczył ich szklane oczy, i płachtę za nimi, Ahsoka również to zobaczyła. Zdołała tylko cicho jęknąć Nie... Anakin delikatnie odsunął ich, jego padawanka stała tuż za nim, delikatnie odsunął płachtę, mimo, że wiedział co tam zobaczmy. Gdy to zrobił nogi pod nim się załamały, zobaczył jego dawnego mistrza w planie krwi, po chwili poczuł ciężar na swoich barkach i łzy spływające mu na niego. To Ahsoka również będąca już na kolanach zaczęła płakać. Po chwili on również zaczął płakać. Nie obchodziło to, że wokół niego stał Rex, Cody, i tuzin nieznanych mu klonów, Ahsokę również to nie obchodziło.
W tym momencie po prostu opłakiwali jedną z najbliższych osób w ich życiu.
Przypomnieli sobie sytuację sprzed paru miesięcy. Kiedy tak naprawdę to było wszystko zaplanowane przez Radę, ale nie teraz. Teraz Obi Wan naprawdę nie żył. Po długich minutach, może Nawet godzinie, oboje nie patrzyli na czas podnieśli się, dwójka Kapitanów nadal stała za nimi. Pierwszy zdołał przemówić Rex:

- Kapitanie... Znaleźliśmy go w takim stanie... To nie wygląda na zabójstwo... Generał... Generał najprawdopodobniej popełnił samobójstwo...

Znów dało się słyszeć ledwie słyszalny głos Togrutanki mówiący co...
Po chwili Rex skończył:

- Jedyne co udało nam się znaleźć to, to.

Po czym wyciągnął krążek Hologramowy z małą karteczką z imieniem Wybrańca i Togrutanki.

Anakin odpowiedział pustym głosem:

- Dziękuję Kapitanie. Proszę, zabierzcie ciało w bezpieczne miejsce, i... Nie informujcie na razie Rady.

Cody był zaskoczony tą decyzją, ale odpowiedział:

- Dobrze Generale, jak sobie życzysz.

Po czym dał znać Rexowi, żeby mu pomógł.
W tym momencie Anakin dał znać Ahsoce, żeby odeszli. Gdy już znaleźli się z dala od wszystkich włączyli hologram. Jednak ich oczom ukazał się kolejny tekst: mój pokój w świątyni, pierwsza półka w szafie.

Ahsoka mówiąc nadal płaczliwym tonem spytała retorycznie:

- Dlaczego on się bawi z nami...?

Po czym oboje udali się do skutera i polecieli w kierunku świątyni.

ᴋᴡᴀᴅʀᴀɴs ᴘᴏ́ᴢ́ɴɪᴇᴊ:

Przekroczyli cicho pokój Obi Wana. Znali kod do drzwi, cała trójka znała swoje kody, na wypadek gdyby coś się stało.
Ahsoka usiadła na fotelu, Anakin otworzył wskazaną szafę i sięgnął do najwyższej półki. Biorąc rzeczy które tam się znalazły był w szoku. Był to Miecz Świetlny jego dawnego mistrza, dwa subtelne naszyjniki, i kolejny okrągły hologram z identyczną karteczką jak poprzednia.
Anakin postawił go na ziemi i włączył.
Ich oczom ukazała się sylwetka Obi Wana. Jakby patrząc na dwójkę zaczął mówić:

Anakinie i Ahsoko
Jeśli słuchacie tej wiadomości nie żyję.
Chciałbym was przeprosić za to, że przez cały ten okres czasu zniknąłem z waszego życia. Zapewne mnie szukaliście. Chciałbym więc móc wam powiedzieć wszystko, przepraszam, że w ten sposób. Ja... Ja miałem depresję. Nie poradziłem sobie... Zapytacie co się stało... Eh... Moja ukochana została zamordowana. Na Mandalore. Tak, chodzi mi o Satine Kryze. Kochałem ją. Była moją miłością odkąd byłem Padawenem. Wiem, pewnie jesteście w szoku, że ja znałem kodeks. Tak... Tutaj też chciałbym przyznać się do czegoś... Od jakiegoś czasu wiedziałem o waszych miłościach. Tak Anakinie, wiem, że jesteś z Senatorką Amidalą, tak Ahsoko, wiem, że jesteś z Senatorem Bonterim... Dlaczego wam nie powiedziałem? Pewnie dla tego samego powodu dla którego wy mi nie powiedzieliście, nie miałem tego za złe, spokojnie, to w pełni normalne moi drodzy. Nikomu o tym nie powiedziałem, nie musicie się bać, Rada nic nie wie. Oni są zaślepieni swoimi sprawami, swoją drogą cały ten kodeks i punkt o braku przywiązania jest moim zdaniem jednym wielkim reliktem... Mocne słowa jak na członka rady co?

Chwila ciszy Ahsoka uroniła parę łez i lekko uśmiechając się powiedziała cicho:

- To... To jest zarówno smutne, ale i słodkie... I on wiedział rycerzyku...

Zanim Anakin zdołał odpowiedzieć hologram Obi Wana zaczął znów mówić:

Więc... Chciałbym wam obydwu życzyć powodzenia... W związku. W ścieżkach mocy. We wszystkim. Zostawiłem wam mój miecz świetlny, zróbcie z nim co chcecie, oddaje wam go. Dałem wam dwa naszyjniki, należały do mnie i do Satine. Teraz gdy zarówno ona i ja jesteśmy martwi... Oddaje je dwójce osób które najbardziej kochałem.
Dziękuję Anakinie, dziękuję Ahsoko. Byliście najwspanialszą dwójką Jedi jakich mogłem spotkać. I mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy.
A teraz... Teraz czeka na mnie Satine...
Wasz na zawsze, Obi Wan.

Po czym Hologram zgasł. Ahsoka spojrzała ze łzami w oczach na Anakina, ten również mając łzy w oczach usiadł obok niej na łóżku. Oboje się przytulili, i trwali w tym uścisku długo.

ᴄᴢᴛᴇʀʏ ᴅɴɪ ᴘᴏ́ᴢ́ɴɪᴇᴊ:

Anakin i Ahsoka stali nad grobem Obi Wana w świątyni. Oboje mieli zawieszone na szyi naszyjniki od niego.
Gdy ceremonia dobiegła końca Rada Jedi udała się w kierunku pomieszczenia Rady i gestem zaprosiła dwójkę do środka. Gdy już wszyscy byli na swoich miejscach Yoda przemówił:

- Dzień ciężki był dla nas... Dwójka wasza w szczególności cierpieć musi...

Anakin spojrzał na Ahsokę, kiwnęli głowami. Anakin odpiął swój miecz świetlny od pasa, Ahsoka tuż za nim zrobiła to ze swoimi dwoma mieczami. Oboje z głośnym brzękiem upuścili je na podłogę pomieszczenia, ku zaskoczeniu całej rady. Wybraniec patrząc prosto w oczy Mistrza Yody przemówił głośno:

- Ja, Rycerz Jedi Anakin Skywalker oficjalnie odchodzę z Zakonu Jedi z przyczyny poczucia, że po śmierci Obi Wana Kenobiego moja droga jako Jedi dobiegła końca.

Gdy tylko skończył mówić Togrutanka zaczęła również mówić:

- Ja, Padawan Ahsoka Tano oficjalnie odchodzę z Zakonu Jedi z przyczyn poczucia, że po śmierci Obi Wana Kenobiego moja droga jako Jedi dobiegła końca.

Po czym oboje, nie czekając na to, aż ktokolwiek się odezwie wyszli, zostawiając Radę w szoku o ciszy. Oboje byli przygotowani na to, specjalne powiedzieli tą samą formułkę.

Gdy tylko opuścili gmach Świątyni Jedi uśmiechnęli się do siebie, przytulili, Anakin zaczął pierwszy:

- Idę do Padmé, wpadniesz potem?

Ahsoka uśmiechała się i odpowiedziała:

- Jasne, wpadnę na chwilę do Luxa, powiem mu o decyzji jaką zrobiliśmy, i wpadnę

Anakin uśmiechnął się już szeroko, i odpowiedział:

- Sądzę, że będzie szczęśliwy, że już nie będziecie musieli się ukrywać.

- Padmé tak samo sądzę.

Odpowiedziała Togrutanka.

Po czym dwójka wsiadła w swoje skutery i odlecieli odpowiednio do Dzielnicy Senackiej i Mieszkania Padmé. Podczas startu ich naszyjniki kołysały się łagodnie o ich klatki piersiowej.

ᴅᴢɪᴇᴅᴢɪᴄᴛᴡᴏ ᴏʙɪ ᴡᴀɴᴀ ʙᴇ̨ᴅᴢɪᴇ ᴛʀᴡᴀᴄ́ ᴡɪᴇᴄᴢɴɪᴇ. ᴀ ᴛᴀ ᴅᴡᴏ́ᴊᴋᴀ ʙᴇ̨ᴅᴢɪᴇ ᴛᴏ ᴘɪᴇʟᴇ̨ɢɴᴏᴡᴀᴄ́.

ᴋᴏɴɪᴇᴄ.

ᴅᴇᴅʏᴋᴀᴄᴊᴀ ᴅʟᴀ:

sparkly_b0y
artopiaa
CrasyGOSIA
MatteoSN7
Shit-art

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top