24.

- Ładnie wyglądasz - zagadał Tony i przepuścił mnie w wyjściu z kamienicy. - To nie jest żadna nowość, ale pierwszy raz widzę cię w spódnicy i przyznam, że powinnaś je nosić częściej. - Posłał mi zalotny uśmiech.

Zaśmiałam się cicho. Było to naprawdę miłe z jego strony, ale niepotrzebne. Nie lubię, kiedy ktoś prawi komplementy. To takie... Dziwne uczucie.

- Dziękuje. Jeżeli mam być szczera to ja wolę ciebie w garniturze. - Powiedziałam powoli i podeszłam do samochdu Starka. - Wygladasz wtedy bosko. Dosłownie jak grecki bóg. I nie tylko ja tak uważam. - Dodałam, kiedy zobaczyłam zadowolony uśmieszek ze strony Starka. Nie czekając na jakąkolwiek reakcje ze strony mężczyzny, wsiadłam do samochodu.

Tony zdecydowanie ma coś z narcyza. W sumie jak każdy. Zapięłam pasy, usiadłam wygodnie na siedzeniu pasażera i z ciekawości zajrzłam do schowka. Mam nadzieje, że Tony ma tu jakieś sensowne płyty. Przydało by się posłuchać czegoś innego niż AC DC. Zespół jest świetny i robią naprawdę dobrą muzykę, ale mój gust muzyczny pozostawia sobie wiele do życzenia.

- Czego tam tak szukasz? - Usłyszałam głos Tony'ego. Przerwałam przeszukiwanie schowka i spojrzałam na bruneta. Stark zapinał właśnie pasy, a międzyczasie posyłał mi uśmiechy.

- Jakieś płyty, która nie będzie płytą AC DC.

Jedyną odpowiedzią ze strony Starka, był cichy śmiech. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na brązowowłosego.

- To nie znajdziesz - mruknął i powoli odpalił samochód. Otworzyłam szeroko oczy.

- Jakim cudem?! To niemozliwe! - Powiedziałam oburzona i powróciłam do przeszukiwania schowka. Coś tu musi być!

Tony pokręcił zrezygnowany głową i odpalił samochód. Silnik wydał przyjemny dla ucha pomruk. Nie powiem, że nie spodobał mi się ten dźwięk.

- Zapięłaś pasy? - Zapytał Tony i sprawdził czy pas bezpiecznie mnie trzyma. Zakmknęłam schowek i oparłam się o zagłowówek.

- Podczas naszej pierwszej przejażdżki nie miałeś zamiaru nawet zwolnić. - Mruknęłam rozbawiona i spojrzałam na mężczyznę.

- Wiedziałem, że to pamiętasz. - Powiedział zadowolony i wyjechał z miejsca parkingowego, które swoją drogą było bardzo małe. - Przyznaj, że szybka jazda ci się podobała. - Mruknął i jestem przekonana, że gdyby mógł, właśnie trąciłby mnie łokciem.

Prychnęłam cicho pod nosem i wbiłam spojrzenie w czystą szybę. Nigdy się nie przyznam, że to co mówi Stark to prawda. Może i jest piratem drogowym, ale mam do niego większe zaufanie, niż gdyby Natalie prowadziła auto. Jak ta usiądzie za kierownicą to lepiej nie wychodź z domu.

- Chciałbyś. - Posłałam mu złośliwy uśmiech i wygodniej usiadłam na fotelu. - Gdzie mnie wieziesz? Mam nadzieję, że nie do lasu.

Stark tylko się zaśmiał i pokręcił głową.

- Od razu na cmentarz. Po co tracić cenne paliwo i kursować w te i we w tę? - Powiedział całkowicie poważanie i przyznam, że na chwilę straciłam wątek. - Przecież żartuje. - Dodał Stark, kiedy zobaczył moją minę. Jego duża dłoń wylądowała na moim kolanie. Dopiero ten gest przywrócił mnie do rzeczywistości.

- Za dużo horrorów się naoglądałam - mruknęłam cicho i posłałam brunetowi uśmiech.

- Już wiem czego ci nie puszczać na dobranoc.

Jego rozważania są naprawdę trafne. Zaśmiałam się i, tak jak zwykle, włączyłam radio.

                                ***

Tony zaparkował przed... Stark Tower. Kto by się spodziewał? Bo ja nie. Byłam przekonana, że pojedziemy na jakiś kebab. Nie oszukujmy się, ale w restauracjach czułam się nieswojo, a tymczasem, Tony parkuje przed dobrze znanym mi budynkiem.

- No więc... Wiem, że nie robi wrażenia, możesz już zamknąć buzię, ale to nie jest to co myślisz. - Powiedział szybko Stark, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że Tony otworzył mi drzwi od samochodu.

- Nie! - Zaprotestowłam, kiedy zobaczyłam, że mina Tony'ego nie jest zadowolona. - Zamyśliłam się po prostu. Nie chodzi mi o to co myślisz. Nic z tych rzeczy, po prostu...

- Dobra. - Śmiech Tony'ego rozniósł się po pustej i cichej ulicy. - Rozumiem i wybaczam. Poznaj łaskę pana. - Machnął ręką i dał do zrozumienia, żebym w końcu ruszyła swój wielki tyłek i wysiadła z auta.

- Dzięki łaskawco. - Mruknęłam rozbawiona i delikatnie zamknęłam za sobą drzwi. Stark miał zadowolony wraz twarzy, kiedy zaproponował mi ramie. Dygnęłam teatralnie i przyjęłam propozycje Tony'ego.

Jeżeli ta "randka" nie zakończy się jakąś wpadką, z mojej strony, to będzie cud.

Powoli weszliśmy do budynku i od razu skierowaliśmy się w kierunku windy. Tony co chwilę rzucał mało śmiesznymi żartami, ale jego zaangażowanie, które wkładał w opowiadanie było całkiem zabawne.

Winda podjechała od razu. W małym pomieszczeniu było przyjemnie ciepło. Zupełnie inaczej niż na zewnątrz. Moja dłoń automatycznie powędrowała do panelu, żeby nacisnąć guzik, ale Tony zatrzymał moją rękę.

- Nie jedziemy do salonu. - Mruknął tajemniczo i wcisnął nieoznakowny guziczek. Zmarszczyłam brwi, ale na mojej twarzy pojawił się zadowolony uśmiech. Niespodzianki to jest coś co lubię.

Winda powoli ruszyła, a ja zaśmiałam się cicho na śmieszne uczucie w żołądku. Tony pokręcił głową rozbawiony i oparł się plecami o chłodną ściankę.

Ku mojemu zdziwieniu, na wyznaczony poziom dojechaliśmy w szybkim tempie. Wysiadłam jako pierwsza. Może powodem mojego dziwnego podekscytowania był fakt, że Tony coś kombinował, a ja jak najszybciej chciałam się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.

- Stój! - Chyba za bardzo oddaliłam się od Tony'ego, bo biedaczek zmusił się do wolnego biegu w moim kierunku. Słysząc prośbę Tony'ego, zatrzymałam się i spojrzałam na bruneta.

- Muszę zakryć ci oczy - mruknął z kolejnym złośliwym uśmiechem, a ja wiedziałam, że robi to specjalnie. Jestem pewna, że jego nowym hobby stało się dręczenie mojej biednej osoby. Zrobiłam naburmuszoną minę, ale pozwoliłam Stark'woi na zawiązaniu na mojej twarzy przyjemnej chustki. - Teraz mi zaufaj. - Dodał i złapał mnie za rękę. Trochę sie odprężyłam, kiedy poczułam jego dłoń na swojej.

Dałam się poprowadzić. Czułam, kiedy skręcaliśmy w następne korytarze tylko po to, aby po chwili się zatrzymać. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a w moją twarz uderzył podmuch chłodnego powietrza. Tak jakbyśmy znajdowali się na...

- Zapraszam.

Właśnie w tym momencie, Tony odsłonił mi oczy. Teraz mogłam zobaczyć, że znajdujemy się na tarasie. Pomimo chłodnego powietrza, było tu naprawdę przyjemnie. Stojący przy barierce stół, był ślicznie przystrojony w pastelowych barwach i zastawiony jedzeniem.

- Ślicznie. - Powiedziała cicho, nie mogąc oderwać spojrzenia od widoku przede mną.

- Podoba ci się? - Zapytał Tony z nutką niepewności. Spojrzałam na niego i delikatnie ucałowałam policzek Starka.

- Jest cudownie. - Powiedziałam szczerze i pozwoliłam Tony'emu, odsunąć dla mnie krzesło.

Szkoda tylko, że nie wiedziałam wymykającego się Jamesa, który pomagał Starkowi wszystko przygotować.

                 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top