14.
- Gotowa? - Zapytał James i wziął moją torbę z krzesełka. Spojrzałam na niego z podniesionymi brawiami.
- Pytasz się tak jakbym miała co najmniej leciała w kosmos, a nie opuszczała szpital. - Wywróciłam oczami, ale na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Spojrzałam raz jeszcze na szafkę, która dzielnie towarzyszyła mi podczas trzydniowej wizyty w szpitalu i sprawdziłam czy przypadkiem nie zostawiłam żadnej cennej rzeczy. Kiedy spokojnie upewniłam się, że wzięłam wszystko, odwróciłam się przodem do drzwi. Jednak zamiast ciemnoskórego przyjaciela zobaczyłam inną postać.
- Tony?
Na mojej twarzy malował się lekki szok i lekkie zażenowanie. Zdziwienie powiązane było z faktem, że Stark pojawił się w mojej szpitalnej sali, a zażenowanie ze wzgledu na mój wygląd. Zmęczone oczy, poczochrane włosy, stary dres i adidasy, w których czasem wychodziłam pobiegać.
Wzięłam głęboki wdech i wymusiłam na sobie uśmiech.
- We własnej osobie. - Zaśmiał się i zrobił krok w moja stronę, równocześnie odpychając się nogą od framugi drzwi. - Jak się czujesz? - Zapytał i przyjrzał się mojej bladej twarzy.
- Może być. - Mruknęłam i spuściłam wzrok na podłogę. Nie chciałam z nim jeszcze rozmawiać. Chciałam po raz kolejny uciec i zacząć ten temat kiedy indziej. - Dziękuje za uratowanie i przepraszam za sprawienie kłopotu. - Stwierdziłam, kiedy w sali zapanowała cisza.
W odpowiedzi do moich uszu dotarło tylko ciche prychnięcie ze strony Starka. Podniosłam głowę i spojrzała na Tony'ego, który tylko głupio się uśmiechał.
- Chyba już nawet wiem jak możesz mi się odwdzięczyć. - Jego straszny i podejrzany uśmiech się powiększył, a ja, pomimo tego, że nie znam go za długo, wiedziałam, że nie oznacza to nic dobrego.
***
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł. - Powiedziałam spanikowana, kiedy Tony zatrzymał się przed wielkim budynkiem z neonowym napisem "STARK". Zaczęłam ponownie zapinać pas, ale nie pozwoliła mi na to dłoń Tony'ego, która lekko zacisnęła się na moim nadgarstku.
- Przecież nie chce cie zabić tylko zaprosić na coś do picia. - Powiedział i powoli czuć było w jego głosie irytację. - Zresztą słyszałem, że interesują cię moje zbroje. Mogę ci je pokazać jeżeli chcesz.
Ma mnie.
Może faktycznie zbytnio panikuje, ale naprawdę obawiam się rozmowy ze Starkiem.
- Niech będzie. - Westchnęłam i posłałam brązowowłosemu lekki uśmiech. - Tylko musisz mnie wypuścić zanim wróci twoja dziewczyna. Nie chce, żebyś znowu miał problemy. - Kończąc swoją wypowiedź, otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu. Stanęłam przed ogromnym budynkiem i czekałam na swojego towarzysza. Po chwili usłyszałam ciche trzaśnięcie drzwiami. Odwróciłam się przodem do Starka, który wskazywał ręką na otwarte drzwi do budynku.
- Zapraszam.
***
Nerwowo siedziałam na białej kanapie i czekała na Tony'ego, który poszedł się przebrać. Faktycznie nie mogło mu być nie wygodnie w czarnym garniturze, w którym wyglądał całkiem przystojnie, ale to tak na marginesie.
Salon był urządzony w jasnych kolorach i widać było, że działała tu kobieca ręka. W niektórych miejscach pomieszczenia stały rozmieszczone drobne kwiaty, którch przepiękny zapach roznosił się po jasnym pomieszczeniu. Jedną ze ścian zastąpiło duże okno, z którego rozchodziły się widok na całe miasto. W świetle zachodzącego słońca, widok był nieziemski. Powoli podniosłam się z kanapy i podeszłam do okna. Z twarzą przyklejoną do szyby, po cichu zachwycałam się niesamowitym widokiem.
- Już jestem.
Po salonie rozniósł się głos Starka. Z niezadowoloną miną oderwałam się od przezroczystej powierzchni i stanęłam przodem do Tony'ego.
Mężczyzna stał przede mną ubrany w zwykłą, szarą bluzkę z długim rękawem i ciemne spodnie dresowe.
- Napijesz się czegoś? - Zapytał i podszedł do barku wykonanego z ciemnego drewna i ostrożnie nalał bursztynowego napoju do szklaneczki. Dokładnie obserwowałam każdy jego ruch i mimikę twarzy, kiedy nalewał płynu do szklanki.
- A może najpierw pokażesz mi tą zbroje, co? - Zaproponowałam ze śmiechem i zrobiłam krok w jego kierunku. Tony oderwał spojrzenie od napoju i przeniósł je na mnie. Uśmiechnęłam się uroczo i spokojnie czekałam na odpowiedź, chociaż ciekawość za bardzo mnie zżerała i jedyne czego chciałam to w końcu zobaczyć zbroje.
Tony odłożył karawkę na swoje miejsce i wziął szklaneczke do ręki.
- Strasznie niecierpliwa się zrobiłaś. - Mruknął i upił troszeczkę alkoholu. Przewróciłam tylko oczami i wykonałam kolejny krok w jego kierunku.
- Po prostu już od dawna fascynujące mnie po cichu twoje wynalazki. - Wzruszyłam ramionami. - Tyle się o nich słyszy, a ja jeszcze ani razu nie widziałam Iron Mana w zbroi.
To była tylko część prawdy. Owszem, nigdy nie widziałam Starka na żywo z tej fenomenalnej zbroi, ale po sieci krąży miliony zdjęć. Każde przedstawia Tony'ego jako superbohatera, ale pomija szczegółowe fakty. Każdy artykuł dotyczący człowieka w zbroi jest tekstem, który wysławia nie osobę siedzącą w środku, a jej dokonania i funkcjonalność zbroi. Ogólnie chce się przyjrzeć całej pracowni. Temu jakie znajdują się tam narzędzia, projekty... Wszystko co związane jest z Tonym Starkiem. Znanym na całym świecie genialnym wynalazcą, który ma w głowie istny pałac, w którym przechowuje każdy projekt, każdy pomysł na wynalazek.
- To chodź. - Z zamyśleń wyrwał mnie głos Starka, który machał mi ręką przed twarzą. Zaśmiałam się i pokręciłam głową chcąc odgonić od siebie wszystkie przemyślenia, którymi głównie zajmuje się w bezsenną noc.
Zmarszczyłam brwi i jednocześnie delikatnie się uśmiechnęłam, kiedy Tony złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę windy, która podjechała niemal natychmiast. Wsiadłam do małego pomieszczenia pierwsza i oparłam się plecami o chłodną ścianę.
- Pracujesz nad czymś nowym? - Zapytałam. Ciekawość, która powoli zżerała mnie od środka, musiała znaleźć wyjście. Wbiłam spojrzenie w Tony'ego i uśmiechnęłam się szeroko.
- Na razie nie. Udoskonalam obecną zbroje. Potrzebuje kilku poważnych poprawek. - Uśmiechnął się. Może i nie widać było tego po Starku, ale on naprawdę się cieszył, że znalazł kogoś kto interesuje się technologią.
- Na tych wszystkich zdjęciach i artykułach, których jest naprawdę miliony, zbroja wydaje się idealna.
Doskonale wiem, że Pepper nie bardzo przejmuje się tym co Tony mówi o swoich wynalazkach. Godziny spędzone na rozmowie z Natalie dały mi wiele do myślenia. Czułam, że Stark potrzebuje kogoś komu może się wyżalić czy też podzielić głupimi przemyśleniami.
Stark to też człowiek i musi się zwierzać.
- Przepraszam. - Powiedziałam nagle. Tony przerwał swój monolog i zmarszczył śmiesznie nos.
- Za co?
- To moja wina, że wtedy cie porwano. Mój brat pracował dla tej organizacji i maczał palce w organizacji twojego porwania. Chciałam ci pomóc, ale z tego powodu teraz masz to coś - postukałam palcem reaktor łukowy - w klatce.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top