12.
Kolejny raz zerknęłam w stronę salonu. Tony siedział na kanapie i szybko pisał coś na telefonie. Westchnęłam cicho i wzięłam do ręki kubek z gorącą herbatą, po czym wróciłam do Starka. Kiedy usłyszał, że się zbliżam, schował telefon do kieszeni. Wyraz jego twarzy nie był najszczęśliwszy, ale nieudolnie starał się go ukryć. Uśmiechnęłam się do niego lekko, po czym podałam mu biały kubek z zielonym misiem.
- Uważaj, bo gorące - ostrzegłam brązowowłosego i powoli opadłam na fotel. - Wszystko dobrze? - Zapytałam po chwili ciszy, podczas której Tony upił łyk herbaty.
- Jak najbardziej. - Zapewnił mnie i posłał lekki uśmiech. W salonie ponownie zapanowała cisza. Tony z kamiennym wyrazem twarzy pił herbatę i wpatrywał się w stolik.
- Na pewno? - Tony w żadnym calu nie wyglądał na szczęśliwego. - Jak coś... -zaczęłam powoli. Nie chciałam wyjść na jakąś zdesperowaną i narzucającą się dziewczynę. - Chętnie wysłucham. - Dokończyłam i spuściłam wzrok na podłogę. Usłyszałam cichy śmiech Starka i poczułam jeszcze większe zażenowanie. Mogę się założyć, że moje policzki są już czerwone.
- Zapamiętam. - Stwierdził i dopiero wtedy podniosłam głowę. - Ale na razie nie mam siły o tym mówić. - Westchnął i ponownie napił się gorącego napoju. - W sumie to przyszedłem sprawdzić czy z tobą wszystko w porządku. - Dodał po chwili i odstawił kubek na stolik. - Wtedy Natalie nie wpuściła mnie do mieszkania i wspominała, że to nie jest odpowiedni moment - spojrzał na mnie, a ja dzielnie wytrzymywałam jego spojrzenie. - Miałem wpaść do ciebie wcześniej, ale małe problemy mi to uniemożliwiły. - Wyrzucił z siebie z zawrotną prędkością, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. To miłe, że się martwił.
- W sumie - przełknęłam ślinę, bo dopiero teraz do mnie dostarło, że muszę powiedzieć Tony'emu prawdę. - Miałam chwilę załamania. - Wyznałam i w głowie zaczęłam sobie układać to co powiem brunetowi.
Jak na złość w głowie zapanowało mi kompletne spustoszenie i nie umiałam nic wymyślić. Wzięłam głęboki wdech i postanowiłam oddać się fali emocji i wyrzucić wszystko z siebie.
- Ja musze ci się do czegoś przyznać. - Powiedziałam cicho i odstawiłam kubek z herbatą. Bałam się, że może spaść i rozbić się ma drobne kawałki. Moje dłonie zaczęły się trząść z nerwów.
- Uspokuj się. - W głosie Starka można było wyczuć lekkie rozbawienie, ale też i trochę zdenerwowany ton. Pokiwałam tylko głową i wzięłam głęboki wdech.
Już otwierałam usta, żeby powiedzieć cokolwiek, ale przerwało mi natarczywe walenie w drzwi. Spojrzałam zdezorientowana na Tony'ego, który ze zmarszczonymi brawiami wpatrywał się w zegar, który wskazywał już godzinę dwudziestą pierwszą.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem i naciągnęłam na dłonie rękawy swetra. Wolnym krokiem skierowała się w kierunku drzwi wejściowych. Tym razem jednak pamiętałam, żeby spojrzeć przez wizjer. Zmarszczyłam brwi, kiedy po drugiej stronie nie zobaczyła nic ani nikogo podejrzanego. Z lekkimi obawami, nacisnęłam klamkę.
Nie miałam halucynacji. Przed moimi drzwiami nikogo nie było. Ktoś musiał szybko się ulotnić. Zrobiłam krok do przodu, żeby móc na spokojnie sprawdzić czy nikogo tam nie ma. Jednak na klatce panowała całkowita cisza, nie licząc cichego bzyczenia lampy, która już dawno powinna zostać wymieniona, ale nikomu się do tego nie śpieszy.
Akurat w momencie, kiedy miałam odwrócić się i wejść ponownie do swojego mieszkania, usłyszałam hałas dochodzący w piętra wyżej.
Spojrzałam nerwowo na drzwi do mojego mieszkania. Czułam narastającą ciekawość, którą musiałam zaspokoić.
Na chwilę wróciłam do mieszkania, żeby poinformować Starka, że za moment wrócę. Zastałam mężczyznę chodzącego w kółko po salonie i rozmawiającego przez telefon. Jego policzki były lekko czerwone ze złości, a w oczach widać było narastającą wściekłość. Wyszeptałam w jego kierunku ciche "zaraz wrócę". Kiedy Tony pokiwał głową w geście zrozumienia, uśmiehnęłam się lekko i ponownie opuściłam mieszkanie.
Szybko zapaliłam jedna jedyną lampę na klatce schodowej i zaczęłam wspinać się po schodach. Co prawda dźwięk, który doszedł do moich uszu chwilę temu już ucichł, ale nadal miałam nie odparte wrażenie, że ktoś jeszcze jest na klatce oprócz mnie.
Westchnęłam i postanowiłam przyśpieszyć trochę. Nie chcę przecież spędzić tutaj nocy. Już po chwili wspinałam się co drugi stopień. Wiedziałam, że tajemnicza postać kieruje się na dach. Na samej górze nie ma nic oprócz płaskiego dachu, z którego roztacza się ładny widok na miasto. Chociaż wydaje mi się, że w tej sytuacji nie chodzi o widoki.
Z małą zadyszką dotarłam na sam szczyt kamienicy. Stanęłam przed ciemnymi, metalowymi drzwiami. Wystarczyło lekko popchnąć drzwi. Tylko tyle dzieliło mnie od tajemniczej postaci. W głębi duszy czułam, że postać, która podłożyła mi już dwie karteczki i osoba z ciemnej uliczki to ten sam cichy... amator? Wykonywana przez niego robota nie była w stu procentach doskonała. Już raz dał się prawie złapać.
Wzięłam głęboki wdech i powoli wyszłam na dach. W moją twarz uderzył lekki podmuch wiatru. Zaczęłam trochę żałować, że nie wzięłam żadnej bluzy. Zrobiłam pierwsze kroki, ale nie zobaczyłam nic podejrzanego. Dopiero, kiedy zatrzymałam się w jednym miejscu, dostrzegłam sporych rozmiarów, białą kartkę, która leżała nieruchomo na powierzchni. Trochę się zdziwiłam, że jeszcze nie odleciała z silniejszym powiewem wiatru. Schowałam ręce do kieszeni i szybkim krokiem podeszłam do białego kartonika. Zwinnym ruchem podniosłam zapisany przedmiot.
Zanim jednak zagłębiłam się w drobne litery znajdujące się na kartce, rozejrzałam się dookoła. Przecież tajemnicza osoba nie mogła rozpłynąć się w powietrzu. Z lekką niepewnością odczytałam krótką wiadomość.
Spójrz w dół.
Zmarszczyłam brwi i raz jeszcze przeanalizowałam naskrobane litery. Miałam nadzieję, że nagle pojawi się jakaś inna wiadomość niż te trzy wyrazy, które brzmią jak rozkaz.
Jeszcze raz rozejrzałam się po dachu w nadziei, że namierzę tajemniczą postać. Moje ciche nadzieje poległy, kiedy dookoła mnie nadal panowała pustka. Z ciężkim sercem, podeszłam do krawędzi budynku i ostrożnie spojrzałam w dół.
Zmarszczyłam brwi, kiedy na ulicy nie zobaczyłam nic co mogłoby być znaczące. Była to po prostu zwykła i pusta ulica.
Zrobiłam krok do tyłu, żeby móc wrócić do swojego mieszkania i dokończyć, a właściwie zacząć, rozmowę z Tonym. Wydałam z siebie cichy okrzyk, kiedy poczułam jak ktoś mocno popycha mnie do przodu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top