To koty mają takie dziwne prośby?

—  Wszystko w porządku, JiMin?!  —  zawołał YoonGi i zapukał delikatnie w drzwi łazienki, w której od czterdziestu minut hybryda brała prysznic.

—  JiMin?! Kto to jest JiMin?!

—  Ty. Podoba ci się to imię?

—  Każde jest lepsze niż "kotek"!

—  Ponawiam pytanie: wszystko w porządku?

—  Tak. Jestem w połowie kotem, ale uwielbiam się kąpać.

—  Kolacja gotowa. Przyjdź do kuchni.

Pięć minut później JiMin wyszedł z łazienki czysty i pachnący z jeszcze wilgotnym ogonem. Poszedł prosto do kuchni. Była pusta.

—  YOONGI!  —  zawołał, biegnąc z powrotem na piętro.

—  W GARDEROBIE!  —  odkrzyknął starszy.

JiMin wszedł do sypialni, po czym przystanął w drzwiach garderoby. Min, z głową w szafie, nie od razu spostrzegł, że hybryda...

—  Mam prośbę...

—  No?  —  mruknął YoonGi, szukając czegoś w strecie własnych ciuchów.

—  Mógłbyś sprawdzić, czy umyłem się dokładnie?

Dziwna prośba zmusiła Mina do spojrzenia na JiMina, który stał przed nim kompletnie nagi.

—  AAAAAA!   —  wrzasnął i w pierwszym odruchu zakrył oczy dłońmi.

—  No co?  —  zapytał zdziwiony JiMin.

—  Idź się ubierz, tak nie można...  —  wydusił Min, odwróciwszy się plecami.

—  Hę? Dlaczego? Jesteśmy tej samej płci.

—  Po prostu... włóż coś na siebie.

—  Ale najpierw sprawdź, czy jestem czy...

—  NIE!

—  Nie rozumiem...  —  mruknął JiMin. Wzruszył ramionami i podszedł do szafy, by zabrać z półki bieliznę oraz oversizowy podkoszulek. Otarł się ramieniem o ramię YoonGiego, zupełnie przypadkowo. A tamten spalił raka, będąc bliski ucieczki.

—  Ale wyszczotkujesz mi ogon.

—  Co?

—  Myślisz, że jest taki puszysty sam z siebie? Muszę o niego dbać.

—  Masz rację...  —  Odetchnął głęboko.  —  Dobra, zejdź do salonu... Albo nie, najpierw do kuchni, zjedzmy kolację, a potem wyszczotkuję ci ogon.

• • •

—  JiMin?

—  Hyyym?  —  mruknął blondyn, prawie całkowicie pochłonięty przez smartfon YoonGiego, na którym od godziny grał w przeróżne gry. ( Najczęściej w Piano Tiles, a to tylko dlatego, że Min nie pozwalał mu dotykać pianina, które stało w salonie ).

—  Wiesz... Ja czytałem twój kwestionariusz, ale... nadal nie rozumiem, dlaczego prosiłeś mnie, żebym...  —  Zaciął się, nie wiedział, jak sformuować dalszą część pytania. A widząc, że JiMin nie zwraca uwagi na to, co mówi, zrezygnował z dalszego drążenia tematu.

Jak się okazało TYLKO POZORNIE nie zwraca. Dwie minuty późnie odłożył telefon i spojrzał na YoonGiego.

—  Żebyś co?

—  Nic. Nieważne. Chodźmy spać.

—  Masz na myśli tą sytuację w garderobie? Odezwał się we mnie prawdziwy kot, to wszystko.

—  To koty mają takie dziwne prośby? Nie wydaje mi się.

—  Czasami  —  przyznał JiMin, wzruszywszy ramionami.

—  W instytucie też wszystkich o to prosiłeś?  —  zapytał YoonGi, po części sarkastycznie, po części całkiem poważnie.

—  Nie wszystkich... Tylko 3012KT.

—  Kogo?

—  Inna hybryda, z którą spędzałem mnóstwo czasu. Wydaje mi się, że zostanie w instytucie na wieki, bo kto chciałby przygarnąć kota z osobowością 4D?

—  I co, bez... problemu sprawdzał, czy... no wiesz...

—  Jasne! Jest hybrydą, więc w pełni to rozumiał i nie było to dla niego dziwne. Tylko, jak widać, ludzie mają z tym mały problem.

—  Dobra, w porządku, taka jest kocia natura, powinienem bardziej wchłonąć wiedzę o tych stworzeniach, ale, proszę cię, nie rób tak więcej.

—  Nie będę. W końcu nie chcę, by mój pan był na mnie zły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top