Rozdział 29

Powoli zaczęło się ściemniać. Na to właśnie czekała dwójka przyjaciół. Pod osłoną nocy będzie im łatwiej zakraść się do bazy i skraść potrzebne dane. Na nic innego nie liczyli. Wiedzieli jednak, że muszą być ostrożni. Jak tylko ich złapią będzie na prawdę źle. Martwili się tak na prawdę o siebie. Dobrze wiedzieli, że nie są sobie obojętni ale nie potrafili tego w żaden sposób wyrazić. Przynajmniej Tatsuya będąc pijanym wyznał prawdę. Ale to ciężko zaliczyć do wyznania. Wiedział, że musi to zrobić także normalnie.

Siedzieli tak oparci o drzewo i przygotowywali się mentalnie do tego co zaraz mieli zamiar zrobić. Co jakiś czas patrzyli na siebie. Wiedzieli, że to może być ostatni raz. W końcu Hiroto nie wytrzymał. Wstał i stanął przed czerwonowłosym.

- Tatsuya, wybacz ale nie mogę cię tak narażać.- wyznał i spojrzał chłopakowi w oczy.- Po prostu nie mogę, rozumiesz? Jak tylko jeden pójdzie to drugi zawiadomi kogo trzeba i może się uratuje. A tak... Obaj wpadniemy po uszy i nikt już nie pomoże.- Tatsuya patrzył na niego zaskoczony. Miał te same myśli względem niego.

- Hiroto, mówiłem Ci już. Idę z tobą. I nie ma opcji, żebyś to zmienił.- odparł stanowczo i wstał. Teraz obaj patrzyli sobie w oczy.- Nie dam ci iść. Jesteś dla mnie zbyt ważny Hiroto.

- Przestań. Wiesz dobrze, że nie ma ze mną żartów. Jak mówię, że zostajesz to masz to wykonać.- warknął szarowłosy i zaczął się z zbierać.- To nie jest twoja sprawa. To dotyczy tylko mnie.- ogarnął się i ruszył w kierunku bazy. Tatsuya patrzył na niego i wzbierał w nim gniew. Szybko go dogonił i z całej siły strzelił chłopaka w twarz. Nie mógł już tego znieść. W oczach miał łzy. Sam nie widział dlaczego. Ale bardzo go to zabolało.

- Jak możesz w ogóle tak mnie traktować... Jak psa, który będzie cię słuchał.... Ja nie zamierzam... Porywasz się z motyką na słońce. Nie wiesz co cię czeka... Nie ryzykuj Hiroto... Proszę cię.- patrzył na niego aż w końcu przytulił go.- Nie chce i ciebie stracić rozumiesz?- Hiroto nie miał pojęcia jak ma się teraz zachować. Rozumiał jego uczucia, ale z drugiej strony nie mógł tego wszystkiego zaprzepaścić. Odsunął go od siebie i westchnął.

- Wracaj do hotelu. Już wystarczająco dużo czasu minęło. Nie chcę cię narażać.

- Hiroto ale...

- POWIEDZIAŁEM WYNOŚ SIĘ STĄD!- krzyknął szarowłosy uderzając Tatsuye z liścia w twarz.- Po prostu zejdź mi z oczu. Nie obchodzi mnie co teraz o mnie myślisz. Po prostu odejdź. I nie interesuj się mną.- odwrócił się i pobiegł w stronę bazy. Wiedział, że go właśnie skrzywdził. Ze to bardzo zaboli. Ale musiał tak zrobić. Inaczej by go naraził.

Tatsuya stał tak chwilę ledwo powstrzymując łzy. Nie rozumiał dlaczego został tak potraktowany. Kochał go a tan mu złamał praktycznie serce. Poszedł, mimo że go prosił aby został. Nie mógł na to patrzeć i po prostu pobiegł gdzieś przed siebie w pole. Chciał zapomnieć. Zapomnieć o tym wszystkim.

*****

Pov Tatsuyi

Szedłem przez pole kukurydzy nie zważając nawet na cel mojej wyprawy. Po prostu wiedziałem, że muszę iść na przód. Zdecydowanie za dużo rzeczy kotłowało mi się teraz w głowie i przestałem trzeźwo myśleć. Co ja w ogóle wyprawiam? Hiroto nie jest wart mojej uwagi... Niczyjej uwagi, a jednak sprawił, że zaczęło mi na nim zależeć. To takie... Dziwne...

Odkąd tu jesteśmy sporo się zmieniło. Od kiedy zaproponował mi współpracę, nasza relacja po prostu nabrała kolorów. Problem w tym, że nie tak to miało wyglądać. Nie miałem się w nim zakochać....  A jednak to zrobiłem. I to tak bardzo, że teraz trochę tego żałuję. Wiedział co czuje i to doskonale a jednak... Potrafił mi tak powiedzieć... Zranił mnie tym najbardziej. Jeśli chce, żebym dał mu spokój mógł od razu powiedzieć a nie się ze mną bawić. Wie jak bardzo go kocham... Nie, on nie jest tego wart. Niech go złapią, niech wyjdzie za te całą Shen. Co mnie to w ogóle obchodzi? Tyle co nic! Ale skoro tak... Czemu dalej się tak bardzo martwię? Spojrzałem w kierunku budynku. Nie, muszę mu pomóc. To mój obowiązek jako przyjaciela.

Pov Hiroto

Jestem głupi. Jak mogłem tak się do niego zachować. Chciał tylko pomóc a ja... Tak go zwrzeszczałem. To nie było w porządku w żadnym razie. Chciał dobrze. Jak zawsze. Ale źle wszystko wyszło. I to znów jest moja wina. Ten chłopak jest za delikatny na to wszystko. Nie zdziwie się jak mnie zostawi samego. Złamałem mu prawdopodobnie serce i nic tego już nie naprawi. Szkoda tylko, że nie miałem już okazji powiedzieć mu co tak na prawdę czuje. Gdyby wiedział... Pewnie byłoby jeszcze gorzej. Cholera, czemu miłość musi być taka do bani...

*****
Froy i Hikaru opuścili budynek i teraz stali na podjeździe. Niby mogli już wracać do siebie, ale to co przed chwilą usłyszeli było dla nich dość wstrząsające. Rodzice tego dzieciaka z sierocińca... Oni są potworami. Porzucili dzieciaka, bo był inny. Nawet ich nie obchodzi kim jest i jak się miewa. Tak się nie powinno robić. Obaj dobrze o tym wiedzieli. Zaczęli mieć wątpliwości co do tego wszystkiego. Wiedzieli, że muszą złapać Hiroto ale w takim razie co z tym drugim? Nie mogą go skrzywdzić. Jakby się ktoś dowiedział i doniósł... Pewnie by już nie żyli.

- Froy, to nie ma sensu. Czemu Iri wplątała nas w takie coś.- rzucił Hikaru patrząc na wszystkie raporty, które trzymał w rękach.- To już rzeczy, których nie powinniśmy robić. Mieliśmy zgarnąć tylko Hiroto. A my się tu bawimy w Sherlocka Holmesa i Doktora Watsona.- chłopak stojący obok niego westchnął tylko.

- Ja wiem. Ale musimy skończyć te misję. Jeśli to się sprawdzi, Hiroto tu przyjdzie a wtedy będziemy mogli go złapać.

- A co z tym drugim? Nie możemy nic mu zrobić. Przewodniczący by nas zabił jakby coś się stało Tatsuyi.

-Słyszałeś jak się o nim wypowiadał. Mają to gdzieś. Dla nich się liczy by się żadna kompromitacja nie wydała. A reszta to tylko szczegół.

- Tak czy inaczej... Nie chcę mu robić krzywdy Froy.

- Czyli to ta laska was wysłała.- odezwał się czyjś głos tuż obok nich. Spojrzeli w tę stronę i zdębieli. Hiroto faktycznie tu przyszedł. Był co prawda sam ale wyglądał na mocno wkurzonego. Na raz przyjaciele cofnęli się. Nie byli na to w żaden sposób przygotowani.- I to przez was Tatsuya został ranny. To wszystko wasza wina!

- Nie, czekaj!- Froy powoli do niego podszedł.- Te niedogodności były błędem. Mieliśmy cię tylko zabrać do Japonii. Nic więcej. Nie chcemy robić nikomu krzywdy. Tatsuya faktycznie oberwał ale....

- Znacie jego imię? I dlaczego mowiliście o nim i przewodniczącym?!

- Bo... Oni są jego rodzicami.- odparł białowłosy i spuścił wzrok.- Nie wie prawda?

Hiroto zatkało. Tego się nie spodziewał. Więc to rodzice chłopaka są źli? Chcą przejąć cały świat czy co?

- Nie wie...- odparł po chwili.- Skąd to...

- Powiedzieli nam. Mają na niego wywalone. Mamy robić co trzeba i się wynosić.

- Co wam kazała zrobić Shena?

- To Iri tak na prawdę... Mamy cię zabrać do Japonii. Bez zbędnych pytań. Chodź z nami. Nikomu nic się nie stanie. Poprosimy żeby ktoś go zabrał do Słonecznego Ogrodu.

Szarowłosy westchnął. Chciał ich zniszczyć. Ale skoro wmieszany będzie w to Tatsuya... Chciał mu oszczędzić tego wszystkiego dlatego zgodził się na powrót do Japonii. Już mieli iść do samochodu, gdy nagle padł strzał w stronę Kiry. Najprawdopodobniej ochrona go dostrzegła na kamerach i chciała się pozbyć. Moglbyć to rozkaz przewodniczących. Ale kto to wie. Pocisk leciał w stronę chłopaka ale w ostatnim momencie wbił się w kogoś zupełnie inne go nikt się tego nie spodziewał. Hikaru i Froy otworzyli buzię ze zdziwienia. Zaraz jednak zdali sobie z tego sprawę.

- Coście zrobili!- krzyknął białowłosy do ochroniarza.

Na ziemię padł Tatsuya. Chłopak chciał obronić Kire i w jednej sekundzie stanął przed nim by go obronić. Sam jednak dostał w okolice serca. Padł praktycznie nie żywy na ziemie.

- Tatsuya!- Hiroto natychmiast do niego podbiegł i sprawdzał w jakim jest stanie.- Dzwońcie po karetkę! Tatsuya... Czemu to zrobiłeś...

Chłopak jednak nie odpowiedział. Był nieprzytomny i tracił dużo krwi. Po krótkim czasie przyjechało pogotowie i zabrało go od razu na blok operacyjny. Hiroto pojechał z nimi. Nie mógł go tak zostawić. Poprosił Hakaru i Froya, żeby przyszli po niego następnego dnia. Musi się upewnić, że Kiyama przeżyje. Potem wróci do Japonii. A Tatsuye mają przenieść jak tylko lepiej się obudzi do domu. Nie może zostać tu gdzie jest teraz.

*******

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top