Rozdział 22
Tymczasem wkurzony Tatsuya zaczął błąkać się po mieście. Nie chciał wracać a przynajmniej na razie. Kolejna kłótnia z Hiroto by go tylko dobiła. Postanowił więc ochłonąć i pochodzić sobie po okolicy. Mijał różne zabytki. Jedne widowiskowe drugie nie. Miasto wydawało się ogromne. Brakowało tylko jednego. Ludzi. Życie tu zaczynało się dopiero po 20 i trwało do białego rana. Można powiedzieć, że to takie miasto imprezowe.
Jednak co Tatsuya wie o imprezach? Niewiele więcej niż człowiek o życiu poza ziemskim. Mimo wszystko chciał zobaczyć jak taki typowy klub wygląda. Niczego nie zakładał. Po prostu chciał się temu bliżej przyjrzeć. Wybrał jeden po drodze i ostrożnie do niego wszedł.
Od wejścia przywitał go zapach piwa i jakiś smażonych potraw wymieszanych w jedno. Przystanął by obejrzeć to dziwne miejsce. Z wyglądu przypominało to restauracje. Ale dużo mniej kulturalną. Ludzie siedzieli tu na stołach, lampach, krzesłach... W zasadzie gdzie się dało. Już to zaskoczyło chłopaka.
Namierzył bar i ruszył w jego kierunku. Mijał ludzi pijanych i lekko wstawionych. Nie bardzo się mu to podobało. Ale taki klimat tego miejsca. Usiadł przed ladą i wziął do rąk menu. Przejrzał cały repertuar i westchnął.
- Czemu ludzie tak lgnął do tego miejsca?- spytał sam siebie czytając kolejne pozycje. Nie spodziewał się, że ktoś go usłyszy.
- Cóż, nie mają co w życiu robić to piją.- odpowiedział czyjś głos przed chłopakiem. Uniósł wzrok. Przed nim stał mężczyzna o czarnych włosach i szarych oczach. Uśmiechnął się do Tatsuyi i dodał.- A ty pędraku co tutaj robisz? Nie powinieneś się zająć nauką?- chłopak wzruszył ramionami.
- Już skończyłem szkołę.- przyznał i oparł się o ladę.- A przyszedłem tu... Cóż, raczej nie chodziłem nigdy do tego typu miejsc...
- Pan dobrze wychowany.- zaśmiał się barman i wyjął z gabloty kieliszek.- To może dla odmiany zmieni Pan na chwilę grupę społeczną, żeby napić się z pospólstwem?- wziął jakąś bliżej nieokreśloną flaszkę i nalał do pełna. Postawił ją przed czerwonowłosym.- Do dna!
Chłopak przyjrzał się temu uważnie. Nigdy nic nie pił i trochę się tego obawiał. Gdyby był tu chociaż z kimś... Ale był sam jak ten palec. Długo się jednak nie zastanawiał. Upił łyka płynu i zaraz się skrzywił.
- O Jezu, to jest okropne... - skomentował i odsunął kieliszek.- Jak to w ogóle można pić?
- A dorośli muszą.- zaśmiał się barman.- Jak nigdy nic nie piłeś to musisz wszystkiego spróbować. W końcu sporo cię już ominęło.- wyciągnął spod lady kilka flaszkek różnych trunków i uśmiechnął się.- No to co, kolejeczka?
Tatsuya z początku nie był wcale chętny. Miał co do tego wszystkiego duże obawy. W końcu zdecydował się na pierwsze lepsze piwo i powoli zaczął je pić. Nie było aż tak złe jak poprzedni alkohol.
- Nawet okej.- skomentował gdy czarnowłosy mężczyzna znów do niego podszedł.
- Trzeba trafić na swój smak.- przyznał.- Nie zawsze jest to łatwe. A teraz powiedz dzieciaku, dlaczego przyszedłeś w takie miejsce? Coś cię gnębi?- Tatsuya spojrzał na niego zaskoczony. Tego się nie spodziewał. Otwartość ludzi jest tutaj co najmniej imponująca. Chwilkę wahał się z odpowiedzią aż w końcu odparł.
- Pokłóciłem się z przyjacielem...- wyznał ociągając się. Tamten pokiwał głową.
- Rozumiem cię synu. W końcu jak jest to najlepszy przyjaciel to taka kłótnia boli najbardziej. Nie martw się. To pewnie tylko chwilowy kryzys. Szybko mu przejdzie.
- Tak pan myśli?
- Pewnie! W końcu takie słabsze momenty w przyjaźni się zdarzają. A to czy się pogodzicie zależy od tego, jak bardzo tego chcecie. I jak blisko ze sobą jesteście.
Jak blisko? Tatsuya nic już nie odpowiedział. Sam zaczął się nad tym zastanawiać. W końcu znają się od zawsze, ale czy nazwałby to przyjaźnią? Ciężko powiedzieć jednoznacznie. Zwłaszcza po tych ostatnich akcjach jakie się odstawiły. To będzie przyjaźń? Tolerowanie siebie nawzajem czy co?
*****
Tymczasem Hiroto wyszedł z hostelu. Powoli zaczynał się martwić zniknięciem Tatsuyi. Na dodatek nie ma nawet pojęcia gdzie ten chłopak mógł pójść. Nie znają tak dobrze okolicy więc łatwo się będzie zgubić. To nie wróżyło nic dobrego.
- No i gdzie ten palant?- spytał sam siebie chodząc po mieście. Coraz bardziej się martwił. Tatsuya to taki delikatny kwiatek, któremu nie wiele trzeba by uschnąć. A skoro tak trzeba go szybko znaleźć. Trochę to była jego wina, że czerwonowłosy uciekł. Gdyby nie to wszystko...
Obleciał już chyba całą okolice. Był praktycznie wszędzie. Ani śladu Kiyamy. Nie mógł przecież wyparować jak kamfora. Przeszedł już chyba całe miasto. Gdzie ten człowiek się skrył? Zrezygnowany zaczął nawet pytać przechodniów o chłopaka, ale mało kto takiego widział. Usiadł w końcu na krawężniku. Brakowało już mu pomysłów. A może Tatsuya opuścił miasto?
W tym momencie podszedł do niego jakiś facet. Był dość mocno wstawiony i gibał się na wszystkie strony świata. Chwilę stał tak nad nim aż usiadł obok. Hiroto olał go. Specjalnie mu to nie przeszkadzało. Miał większe zmartwienia na głowie niż jakiś nachalny pijak. W końcu mężczyzna zabrał głos.
- Coś się stało?- Kira wzruszył ramionami.
- A bo co?- warknął dość nieprzyjemnym głosem.
- Nikt normalny nie siedzi na krawężniku jak menel.- przyznał tamten i zaśmiał się.- Chyba miałem na myśli siebie mówiąc o menelu...
- Zaiste. Może się Pan łaskawie odwalić ode mnie? Jestem zajęty.- niebieskooki spojrzał na niego zaskoczony.
- A przepraszam czym?
- A wynoś się pan!- uniósł się Kira i wstał na równe nogi.- Nie pana sprawa. Idź wkurzać kogoś innego niż mnie!
- Sprawy sercowe? Rzuciła cię jakaś?- wypalił nagle nieznajomy. Kira zacisnął mocniej pięści o już chciał mu coś odpowiedzieć jednak ten zaraz dodał.- W takim wieku to normalne. Człowiek nie wie czego chce. Szuka i nieraz błądzi. Ważne jest by wyciągnąć z tego wnioski.- Hiroto spojrzał na niego lekko zaskoczony jego wypowiedzią. Tego po pijaczynie się nie spodziewał. Ale musiał przyznać mu rację. Nie były to może sprawy sercowe, ale i tak tyczyły się tak na prawdę wszystkiego. Nieco spuścił z tonu i usiadł z powrotem na krawężniku.
- No i co ja mam teraz zrobić...- wyszeptał i schował twarz w dłonie.- Jeśli coś mu się stanie....
- Mu?- powtórzył facet.- Czyli to chłopak?
- Co? Nie, to mój przyjaciel. Znaczy... Chyba przyjaciel...
- Serce nie sługa.
- Co mi tu imputujesz? To przyjaciel tak? Trochę mamy u siebie na pieńku... Wszystko dlatego, że wiem jaki jestem i nie chce, żeby coś mu się przeze mnie stało... Chciałem go odesłać do domu, ale on się sprzeciwia. Nie da się mu nic wytłumaczyć. Chcę tylko dobrze...
- Ale nie pytając go o zdanie? To tak jakbyś robił wszystko wbrew niemu. To też nie jest dobre.
- Ale jak go zapytam to będzie to samo.
- To może zamiast forsować właśnie zdanie, posłuchasz co ma do powiedzenia. Nic cię to nie kosztuje. A zyskasz tym tylko przychylność.- facet uśmiechnął się.- No nic, w takim razie nie będę już się narzucać. Pójdę już. Mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia.- już miał odejść gdy nagle Hiroto go zatrzymał.
- Czekaj... Nie widziałeś przypadkiem chłopaka o czerwonych włosach, fioletowej koszuli i białych spodniach?- mężczyzna zamyślił się.
- Tak, właśnie wracam z tego baru. Był tam taki chłopak. Gadał z barmanem i chlał aż miło. Podobno to jego pierwszy raz.- Hiroto wybauszył na niego oczy. To co usłyszał zatkało go bardziej niż wiadomość o końcu świata. Tatsuya? Ten debil? Poszedł się schlać w trupa tylko dlatego, że Hiroto jest jaki jest? Nie mógł tego wytrzymać.
- Gdzie on jest?!- krzyknął a w jego głosie było słychać przerażenie. Sam siebie tym zaskoczył. Nagle zaczęło mu zależeć? Mężczyzna uśmiechnął się niewiedzieć czemu.
- Tam.- wskazał na pobliski bar.- Ten o nazwie "Krzywy Kieliszek".
Nie trzeba było dawać Kirze specjalnego zaproszenia. Czym prędzej udał się w podanym kierunku. Wszedł do lokalu jak tornado i omiótł wszystko spojrzeniem. Jego wzrok zatrzymał się na znajomej sylwetce. Nie ma wątpliwości, że jest to Tatsuya. Bujał się na krześle i lada chwila po prostu z niego spadnie.
Kira nie mógł na to patrzeć. Podszedł do niego i bardzo stanowczym tonem spytał.
- A można wiedzieć u jasnego pierona co ty tu robisz?- rzucił ledwo opanowując złość, która w nim wzbierała. Chłopak spojrzał na niego. Nie mógł na niczym skupić wzroku dłużej niż na kilka sekund. Od razu było wiadomo co jest grane. Zbombardował się i to nieźle.
- O cześć...- zaraz odbiło mu się.- Napijesz się?- mówiąc to postawił przed nim kufel piwa.
- Nie?- jego odpowiedź zabrzmiała jak pytanie.- Nic nie będę pić i tobie też już nie można. Tatsuya, upiłeś się debilu!- tamten wzruszył tylko ramionami.
- No i co? Ty też często to robisz.- przyznał i znów napił się wódki z kieliszka.
- Tak, ale ja to robię od lat. Na pierwszy raz i tak już przesadziłeś. Tatsuya już starczy. Na prawdę to nie jest mądre...
- A mądre jest to co robisz?- odwinął się nagle czerwonowłosy.- Martwisz się o byle co a potem chcesz mnie odesłać do domu, bo boisz się dziad wie czego. Że niby co? Może mi się coś stać? Tak jak tobie. Ale na to nie pozwolę. Zostaje, rozumiesz?- mówiąc to walną kieliszkiem o blat. Trochę mu się zakręciło w głowie i spadł z krzesła pod stół. Cała sala wybuchnęła śmiechem. Co jakiś czas właśnie się tak działo. Szarowłosy strzelił sobie face palma. Sam też odwalał różne rzeczy po pijaku, ale miał umiar. Nie to co on. Wyciągnął go spod tego stołu i usadził na krześle.
- Dobra, opanuj się. Już wystarczająco się napiłeś.- wyszeptał i odstawił jego kieliszek.- Tatsuya no... Przestań się zachowywać jak dziecko.
- To ty mnie tak nie traktuj.- warknął Kiyama.- Robię co chce. Tak jak ty. Chcę pić, to będę pił.- posłał mu gorzki uśmiech i wziął kufel z piwem, który był przeznaczony dla szarowłosego.
- Przestań do cholery.- Hiroto wkurzył się już na maksa. Wziął kufel i na raz wypił jego zawartość.- Jezu, co to było? Smakuje jak gruszka pomieszana z kokosem i cynamonem. Fu...
- Nie mam pojęcia. Wziąłem co leżało.- odparł czerwonowłosy i zabrał się za kolejną butelkę. W końcu Hiroto odpuścił. Zrozumiał, że takim szarpaniem się z nim nie dogada. Westchnął i usiadł obok niego. Wziął byle jakie piwo leżące obok i zaczął je pić. W końcu i jemu tego brakowało.
- No więc... Tatsuya... To nie tak, że ja chcę odesłać cię bez powodu. Tak, martwię się o ciebie, bo cała wina spadnie na mnie.
- Tylko o to ci chodzi?- mruknął Tatsuya i spojrzał szarowłosemu w oczy. Po czym zrobił się blady jak ściana. Odwrócił się i rzucił pawia na faceta obok. Ten tylko się z tego śmiał.
- Brawo! Pierwszy paw odleciał!- krzyknął poszkodowany i cała sala zaczęła wiwatować. Hiroto skrzywił się.
- Z czego się tu cieszyć? Obrzygał cię.- mruknął Kira i spojrzał na przyjaciela.- Dobra, doigrałeś się. Nie pij więcej. Jeszcze na mnie się zrzygasz i dopiero się wkurzę. Wracamy do domu. Chodź.- mówiąc to wziął go za rękę, ale ten się wywinął i wpadł na stół. Znów po sali rozeszły się śmiechy. Tatsuya kompletnie już nie trzymał pionu słaniał się na nogach a obraz dwoił się mu i troił.
- Nie chce do domu.- protestował.- Tu jest mi znacznie lepiej.
- Ah tak? A dlaczego?- Kira skrzyżował ręce na piersi. Tamten wziął krzesło i rzucił nim przed siebie. Wybiło ono okno i wyleciało na podwórze.- Okej, numer z krzesłem zaliczony...
- Mogę robić co chce. I nikt mi niczego nie zabroni.- kontynuował Kiyama. Jego poczynania spodobały się innym upitym osobom, więc rozpoczęła się wielką burda. W powietrzu latały butelki, korki, kapsle, buty, talerze. Co dało się podnieść jednym słowem. Hiroto widząc to spojrzał na barmana. Ten powinien jakoś to uspokoić, ale sam się upił i leżał pod ladą słodko śpiąc. Przewrócił oczami.
- No ładnie to się tu w mieście bawią. To ciekawe jak jest na prowincji.- powiedział sam do siebie i złapał Tatsuye za rękę.- Proszę, chodźmy stąd.- patrząc mu w oczy na chwilę pochylił się. Tuż nad jego głową przeleciał wieszak na kurtki i wbił się w ścianę kilka metrów dalej.- Proszę...
Tatsuya długo nie chciał się zgodzić, jednak gdy dostał kapslem w głowę szybko zmienił zdanie. Opuścili więc ten dom wariatów i skierowali się do hostelu. Prowadził oczywiście Kira, mimo, że sam nieco wypił i lekko płynął mu obraz. Co jakiś czas musieli się zatrzymać, bo biedny Tatsuya rzucał pawiami jak nakręcony. Hiroto mimo tego, że i jemu powoli zaczynało być niedobrze, pomagał mu jak mógł.
W końcu doszli do pokoju. Tatsuya od razu poszedł do łazienki. Zdecydowanie przesadził jak na pierwszy raz. Hiroto natomiast zszedł jeszcze na dół do sklepu, aby kupić coś do jedzenia. Wiedział, że to dobry pomysł i szybciej zejdzie z nich ten cały alkohol. Zrobił im po herbacie i zajrzał do przyjaciela. Ten siedział przy kiblu oparty o ścianę i gibał się jak galaretka. Szarowłosemu zrobiło się mu go żal. Na prawdę musiał to wszystko bardzo przeżywać.
Podszedł do niego i usiadł obok. Milczeli dłuższą chwilę przerywaną pawiami.
- Ile to potrwa... - spytał Tatsuya opierając się o ścianę. Chłopak obok wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Zależy ile tego wypiłeś.- odparł i podał mu wodę.- Napij się. Ułatwi Ci to sprawę.- powiedział i wstał z ziemi. Zostawiam otwarte drzwi. Będę w pokoju. Jak masz taką karuzelę to nie będę Ci przeszkadzać. Musisz dojść do siebie. Jak już wszystko minie przyjdź do mnie.- wyszedł z łazienki i położył się na łóżku. Mógł odetchnąć z ulgą. Czyli nic się finalnie chłopakowi nie stało. To było dla niego najważniejsze. Jednak to był dopiero początek ich dziwnej przygody w hotelu.
*******
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top