one shot
Z niepokojem który przechodził przez wszystkie jego organy, i zakamareki ciała wracał po pracy do domu.
Od kiedy jego mąż wyznał mu że ma dosyć, że nie może już żyć, i żyje tylko dla swojego JungKooka to... bał sie o niego. Po prostu... nie mógł zobaczyć, wyobrazić sobie wizji w której jego ukochany leży w kałuży w krwii, lub jest powieszeny ku sufitowi.
Chciał zostawać z nim każdego dnia. Móc przeszkadzać mu przy robieniu obiadu, i sprzątaniu przytulając go od tyłu czy specjalnie prowokować.
Po prostu...
Chciał by było tak jak dawniej. Chciał widzieć jego małego promyczka uśmiechniętego od ucha do ucha. Słyszeć jego śmiech, oraz zarumienione policzki. Małe łezki w kącikach jego oczu.
Chciał po prostu spowrotem jego rozpromienionego skarba.
Stanął przed sosnowymi drzwiami, i odkluczył je. Wszedł do środka uprzednio je zamykając.
- Skarbie, wróciłem - oznajmił ściągając odzienie wierzchnie. Przemieścił sie do sypialni zastając swojego hyunga z bronią w ręku. - Tae?! - Objął jego twarz w dłonie składając na czółku ciepły pocałunek. - Cholera! Skąd masz ten pistolet?! - wyrwał mu go z ręki wyrzucając na podłogę.
- N-no bo... - Starszy patrzył na niedoszłe narzędzie swojego samobójstwa. - Ja... chciałem odejść... - Szepnął wtulając się w ciepły tors bruneta.
Oczy bruneta zaszły łzami. Jego mały Taehyungie...
Nawet nie chciał myśleć co stałoby się kiedy wróciłby kilkanaście minut później... gdyby musiał siedzieć w pracy jeszcze godzinę...
Najpewniej zastałby go bez pulsu, a jego twarz... blada. Bez żadnej najpstrokatszej barwy.
- Skarbie... dlaczego..? Dlaczego chciałeś to zrobić? - Pogłaskał go po policzku starając sie zachować spokój chodź był zrozpaczony.
- Przepraszam Kookie.. - Zaniósł sie płaczem, a rękawy jego bluzy podwinęły sie ukazując nacięcia szpecące ręce. - J-ja... Przegrałem wszystko!
Młodszy Jeon wziął swojego promyczka na ręce przytulając go mocno.
- Spokojnie kochanie... nie denerwuj się. Pamiętaj o twoim serdu -
- Nie! Nie uspokoje się! T-to wszystko nie ma sensu! Moja choroba, moje problemy, i ten pierdolony hazard! - Wpadł w histerię.
- Skarbie... Wszystko będzie dobrze. Z tego wszystkiego da sie wyjść. A leki przecież pomagają
- Nie... nie pomagają... ja... sfałszowałem wyniki...
W tym momencie dla Jungkooka wszystko przestało mieć sens.
- T-ty... - Do jego oczu napłynęła masa łez.
- Ja umieram Gguk... Bez nowego serca umrę... zostawię cie samego, a nowych organów... nie ma...
- Taehyung - Spojrzał na niego z tą samą troską, miłością, i czułością, a jego serce tak samo jak przy ich pierwszym spotkaniu zabiło dwa razy szybciej. - Jeżeli ty chcesz zginąć, to ja razem z tobą.
- C-co...?
- Jesteś moim słoneczkiem, a ja jestem słonecznikiem który obraca się wokół ciebie rozumiesz? Bez ciebie, gdy znikniesz to ja uschnę, niczym kwiat. - Niższy blondyn wtulił sie w niego. - Tylko prosze... zróbmy to ostatni raz. Delikatnie, z miłością tak jak za pierwszym razem. Chce by moje serce biło tak samo szybko na widok twego waniliowego ciała jak tego pierwszego razu. Prosze hyungie... - Pocałował ukochanego w czółko.
- Oczywiście Kookie... Zrobie dla ciebie wszystko byś był szczęśliwy tak samo jak ja. Dziękuje ci...
Ułożyli się na wielkim łóżku zasypiając wtulenii w siebie.
⏳
Jungkook zawisnął nad Taehyungiem zaczynając naznaczać jego szyję krwistymi śladami. Całował go w usta, i po całej twarzy. Chciał ostatni raz posmakować jego pięknego ciała. Zdjął z niego za dużą beżową bluze patrząc na wąską talię, chudziutki brzuszek, oraz klatkę piersiową. Zbliżył twarz do klatki zacznając ssać jego sutek, a mężczyzna pod nim podniecająco się wił.
- Ah~! Ggukie~ Jęki jeszcze bardziej zachęcały chłopaka do dalszych działań.
Zdjął z dwudziesto trzy latka spodnie wraz z bokserkami. Jego, jego Tae był idealny.
Smukłe nóżki, jędrne pośladki, prześliczna twarzyczka modela, oraz te ręce... nie tak samo atrakcyjne jak za pierwszym razem. Blizny-oszpecały je, aczkolwiek dla Jeona były one najpiękniejsze na świecie bo należały do jego perełki.
Popatrzył na niego z góry wpijając sie w jego usta. Mógł zrobić wszystko. Wejść w jego nadal ciasny jak za pierwszym razem odbyt, i zacząć go pieprzyć, lub zająć sie jego stojącym członkiem. Jednak on wolał jego usteczka. Kochał je. Kochał je całować. Kochał składać niegrzeczne całusy. Kochał je bo należały do Taehyunga.
Całowali sie namiętnie przez długi czas. Całowali jak gdyby nigdy mieli nie zaznać ich smaku.
Gdy w końcu sie od niego oderwał włożył za jego pozwoleniem dwa paluszki do jego ust. Tamten zaczął je ssać, i obśliniać, a w tym samym czasie młodszy wyciągnął z szuflady małą buteleczkę z lubrykantem chcąc wtrzeć płyn w swojego penisa.
- Mm.. Chce poczuć cie ostatni raz bez tego gówna... - Szepnął zawstydzony. Brunet tylko uśmiechnął sie rzucając przedmiot trzymany wcześniej w dłoni na podłogę.
Gdy blondyn odpowiednio zwilżył palce partnera to delikatnie go ugryzł w zaznaczeniu wyjęcia ich, i włożenia w jego dziureczkę. Ciemnowłosy zrobił do delikatnie wbijając dwa paluszki. Ten pod nim tylko jęknął przeciągle na znak że mu się podoba.
Tak. Taehyung kochał czuć ból. Ból towarzyszący mu podczas seksu. Nie ten psychiczny który wyżerał go od środka, tamten zabrał mu wszystko...
Zaczął go rozciągać, a jego hyung wił się pod nim wydając dosyć wysokie dźwięki.
W końcu gdy uznał że jest odpowiednio rozciągnięty wszedł w niego swoim nabrzmiałym od tych jęków penisem. Zaczął sie poruszać sprawiając mężowi nieokiełznaną przyjemność.
Kochali się całą noc, a wydawało się że ich jęki można było usłyszeć w sąsiednim mieście. Dla innych ludzi może być to zabawne, ale dla nich seks nie był zwykłym pieprzeniem, ruchaniem, bzykankiem, czy lizankiem. To był dla nich rytułał miłości. No i przyjemności też.
⏳
Stali na przeciwko siebie. W ich dłoniach były pistolety, a one same drżały. Bali sie. Oboje równie mocno.
- Jungkook - Złotowłosy spojrzał na mężczyzne przed nim, a cały czas widział w nim jego małego chłopca którym musiał sie zajmować gdy byli dziećmi. -Dziękuje że dałeś mi zaznać smaku tego zakazanego owocu jakim jest miłość, dziękuje że dałeś zaznać mi tak wiele, i dziękuje ci za to że byłeś ze mną zawsze, i pozostaniesz już na zawsze - Cały czas nie przerwanie patrzył mu sie w oczy, a te jego były przeszklone. Przezroczyste łzy zaczęły ciurkiem spływać po jego policzkach.
- Kocham cie TaeTae, i nigdy nie przestanę. Dziękuje że pozwoliłeś mi pokochać całego ciebie. Kocham w tobie wszystko, a najbardziej twój charakter. To że jesteś uprzejmy, miły, wytrywały, nieśmiały, i wrażliwy, a za razem towarzyski, ciekawy wszystkiego. Mógłbym wymieniać jeszcze godzinami jaki jesteś, ale wiesz co? Chce tylko ci powiedzieć że kochałem cie od zawsze, i będe na zawsze. - Brunet starł ze swoich policzków słoną ciecz unosząc broń ku górze.
Taehyung włożył do magazynku nabój.
Byl czas kiedy w nas
Jeden dźwięczał puls
Kiedy słowa złe
Cieły tak jak nóż...
Przetarł nerwowo kabłąg.
Wyprostował świat
Wszystkie nasze sny
Choć wierzyłem ja
Choć wierzyłeś ty
W cieniu dobrych słów
Nie zasypiasz już
Obojętny świat
Bzdura rdza i kurz...
Starł ostatnią łzę, i przeładował magazynek chwytając za spust. Na znak Gguka z lufy wystrzelił nabój.
- Przepraszam Taehyungie - Brązowowłosy wyrzucił broń za siebie, a postrzał trafił prosto w jego prawe płuco. Gdy bezwładnie opadł na ziemie drugi po prostu padł na brudną ziemie nie do końca zdając sobie sprawe co właśnie sie stało. Zaniósł się płaczem. Dusił sie łzami, dusił sie swoim znienawidzonym zapachem. Dusił sie bólem JeongGuka. Dusił sie tym że pozwolił mu odejść, że skrzywdził go. Dusił sie nie mogąc złapać powietrza.
Jeszcze raz zabierz mnie
Unieś tak wysoko
Ponad czas ponad nas
Tam!
Tak jak pierwszy raz
Otocz mnie obietnicą swobody
Walcz śmiej sie i płacz
Twoich łez potrzebuje jak wody
Tak
Buntownicy dusz
Krótko żyli w nas
Ledwie jeden krzyk
Jeden krótki blask
Nie umiałeś ty
Nie umiałem ja
Chociaż mienił sie
Obiecywał świat...
⏳⌛
- pip, pip, pip - To pierwszy dźwięk który usłyszał Taehyung budząc sie z dwumiesięcznej śpiączki. Wnet gdy otworzył oczy wokół niego zebrali się lekarze oraz pielęgniarki. Zaczęli go badać oraz sprawdzać jak u niego z mówieniem czy innymi prostymi czynnościami. Ze wszystkim radził sobie wspaniale. Jednakże... dlaczego on żyje?
- Kochaniutki. Miałeś przeszczep serca. - Powiedziała pielęgniarka podając jednemu z pacjentów kroplówkę.
- Aa... co z Ggukiem..?
- Huh? Skąd wiesz kto był dawcą? - Taehyung uchylił usta nie mogąc złapać powietrza... jak serce jego ukochanego, z którym jeszcze do niedawna łączył dwa ciała w jedno, i składał pocałunki na jego pięknych ustach mogło zostać jako pomoc dla blondyna? Czy Jeongguk zrobił to specjalnie by ocalić swego kochanka? W końcu, zrobiłby on dla niego wszystko.
__
- W końcu w domu... - Szepnął cicho choć tak naprawdę czuł się jak w obcym miejscu. Teraz wszystkie miejsca były obce bez jego Kookiego. Z westchnięciem ściągnął swój płaszcz, i adidasy kładąc sie następnie na kanapie. Myślał o wszystkim, a jednocześnie o niczym. Jak może żyć gdy jego wybranek już nigdy nie zazna pełna oddechu w swoich płucach. Najbardziej dręczyło go to że serce ukochanego znajduje sie właśnie w nim. Czy to sprawi że na zawsze będą jedną osobą? Przecież Jungkook powtarzał że zawsze słucha sie głosem serca. A jeżeli ono chciało mu coś wyznać?
Podniósł sie przecierając słone łzy które zgromadziły sie w kącikach oczu. Wnet zauważył białą koperte leżącą na szafce. Gdy otworzył ją chcąc przeczytać treść listu-zadzwonił dzwonek. Odłożył kartkę na stół, i poszedł otworzyć zastając za dzwiami kuriera z bukietem róż oraz jednym słoneczkiem. Wziął kwiaty wracając do domu. Położył rośliby na stole zaczynając czytać treść listu.
Kim Jeon Taehyung
Tu ja. Twój mąż. Pamiętaj że zawsze będe cie kochać. Nawet gdy zginąłem to nadal darze cie tym wielkim uczuciem jakim jest miłość. Czy to nie zabawne że z dwójki dzieciaków które poznały sie w piaskowicy niedaleko naszych domów narodzili sie tacy kochankowie jakimi jesteśmy my? Słoneczko... naprawdę cie kocham. Przepraszam że cie zostawiłem, przepraszam że zaplanowałem takie świństwo. Mam nadzieję że mi wybaczysz, i nigdy nie zapomnisz tego co razem przeżyliśmy. Pewnie zastanawiasz się o co chodzi z tymi kwiatami.
Róże-symbol miłości. Mają kolce, a nimi są błędy które obaj popełnialiśmy kując siebie nawzajem. Przepraszam za to że miałem kolce, i wbijałem ci je prosto w serduszko.
Za to słoneczniki traktowane są jak zwykle, najzwyklejsze kwiaty. Ale wiesz jakie one mają dla mnie znaczenie?
Zawsze nazywałem cie moim słońcem, a wiesz jak wielkie znaczenie ma ono dla słonecznika? Jesteś moją największą wartością którą miałem, i straciłem.
-Twój Jeonggukie na zawsze♡.
⌛
Jeon Jeongguk
Ur. 01.09.1997
Zm. 14.02.2018
Spoczywaj w spokoju.
Kim Jeon Taehyung
Ur. 30.12.1995
Zm. 15.03.2018
Śpij spokojnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top