Rozdział 3-Po prostu wiedziałem

Pov. Lily.

Siedziałam obok Jamesa, który obejmował mnie ramieniem.

-Chwila, ja nie rozumiem...-zaczął Syriusz.-Po 5 latach nienawidzenia go, nagle się w nim zakochałaś?

-No tak. Choć chyba to nie była nienawiść, bardziej niechęć.-Powiedziałam.

-I tak wiedziałem, że się w końcu zgodzisz.-stwierdził James.-I nie pytaj skąd. Po prostu to wiedziałem.

-Lepiej nie drążmy tematu...-mruknęła Alicja, która razem z Dor zeszły na dół po dłuższej chwili. 

-Nic, trzeba iść na kolacje.-rzekł Remus, wstając, poszliśmy w jego ślady, i udaliśmy się do Wielkiej Sali. Gdy uczniowie zobaczyli, że James obejmuje mnie ramieniem, a ja wtulam się w niego, ich oczy poszły na spacer po podłodze, a język latał jak łopata, gdy między sobą szeptali. Cóż można się było tego spodziewać...

-Czy to ja zaprzątam ci głowę?-zapytał James.

-W pewnym sensie...-powiedziałam.- Myślę o tych wścibskich spojrzeniach i szeptach...

-Nie przejmuj się, w końcu im się znudzi.

-Masz racje. Ja już chyba pójdę do dormitorium.-powiedziałam z zamiarem wstania, ale Rogacz złapał mnie za rękę.

-Siadaj, nic nie zjadłaś.-Mój chłopak zmusił mnie do ponownego zajęcia miejsca. -No to, na co księżniczka ma ochotę?

-Nie jestem głodna, James, naprawdę.

-Musisz coś zjeść. I nie wyjdziemy, póki czegoś nie zjesz. To na co mamy ochotę?

-Tost? Może być?

-Ale sam tost? Może z jajecznicą?

-Niech ci będzie...- westchnieniem. Nałożył mi jajecznicę na talerz, i dołożył dwa tosty. Chcąc nie chcąc musiałam to zjeść.


231

taki bardzo zapychacz, ale nie mam pomysłu jak napisać to co chcę napisać.

Do tego razem z moją ukochaną i znienawidzoną Werką wymyślamy dla was nową postać, i możecie się domyślać kim ona będzie dla naszych bohaterów. I takie małe info, gdyby nie kaprys werki to postać by nie powstała.

Dzięki i nie wiem kiedy następny rozdział.

papa!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top