Rozdział 13-Lily

Tak się złożyło, że ten szczególnie... miłosny? rozdział publikuję w walentynki. Cieszmy się więc tym jakże różowym i kiczowatym świętem, gdy nasi bohaterowie... No właśnie... 

P.O.V. Narrator

Syriusz był w rozsypce. Mimo, że kochał Dorcas, chciał był z Gabrielą Z drugiej strony wiedział, że i tak spędzi z Blythe sporą część swojego życia.

Było mu z tym wszystkim potwornie źle.

Wspólnie z Gabi stwierdzili, że nie ma sensu męczyć się w związku. Koniec i tak byłby taki sam.

Oboje wiedzieli; żadna ze stron nie zrezygnuje z kontraktu, a skutkiem ich pożal się Boże ,,dumy" będzie nieszczęśliwe wesele ich dzieci. Ba! Jakiekolwiek nieposłuszeństwo względem umowy skończy się tak naprawdę niewolnictwem.

Tak więc dwójka narzeczonych zajmowała się sobą. Czasem rozmawiali, żeby się jakoś poznać.

Dorcas natomiast wciąż łamała sobie serce. Dzień za dniem było coraz bardziej poszatkowane przez okrutny los. Potrzebowali się z Blackiem jak tlenu, ale przez narzeczeństwo Łapy krzywdzili siebie bardziej niż było to potrzebne.

-Mam wrażenie, że Syriusz usiłuje przekonać sam siebie, że jego rodzice wcale go nie zaręczyli. Krzywdząc przy tym siebie, Gabi i Dor.-podzieliła się swoimi spostrzeżeniami Lily, gdy wspólnie z Jamesem spacerowali po błoniach.

-A Gabriela zbytnio się tym nie przejmuje.-odparł Potter.

-Może nie daje tego po sobie poznać...-mruknęła przytulając się do niego.

***

P.O.V. Narrator

Peter przeszedł trzy razy przed ścianą na siódmym piętrze myśląc: ,,Potrzebuje się ukryć. Potrzebuje się ukryć. Potrzebuję się ukryć''. Wszedł przez magiczne wrota do małego pokoiku w ciemnych barwach.

Chłopak był cały obolały. Ślizgoni z siódmego roku, którzy służyli Czarnemu Panu, skutecznie dali mu do zrozumienia, że służyć JEMU to wcale nie taka łatwa sprawa.

Śmierć Marleny nie wstrząsnęła nim jakoś bardzo. Ten atak był dla niego próbą, jeśli stchórzy nici z mrocznego znaku.

Dostanie go.

Wkrótce.

***

P.O.V. Narrator

Większość randek Lily i Jamesa wyglądało tak samo; długie spacery po błoniach czy przy jeziorze, podczas których trzymali się za ręce często wymieniając się pocałunkami.

Dzisiaj stali naprzeciwko siebie, Rogacz obejmował swoją ukochaną w talii a ona odwzajemniła się zarzuceniem mu ramion na szyje. Patrzyli sobie głęboko w oczy.

-Wiesz, to jest jedna z tych chwil, kiedy nie wierze, że to się dzieje; że cię obejmuje; że mogę powiedzieć, że cię kocham, a ty mi odpowiesz tym samym; że mogę cię pocałować; że jeszcze dwa tygodnie i będę mógł ci się oświadczyć. To wszystko wydaje się nierealne, jak sen, z którego za nic w świecie nie chciałbym się obudzić.

-A jednak. Stoję tu przed tobą, żywa, prawdziwa. I wiesz co? Dla mnie to wszystko jest bajką, taką, która kończy się słowami ,,I żyli długo i szczęśliwie". Tyle, że nie chcę, aby się skończyła.-odszepnęła Evans patrząc mu w oczy.

I wtedy się pocałowali; ta pieszczota dla osoby postronnej była dość niewinna, ale oboje czuli żar, który bił od tego, co chcieli przekazać: miłość, żar i pożądanie.

***

P.O.V. Narrator

Sobotni poranek zaczął się o wiele za szybko dla Gryfonów z szóstego roku. O dziewiątej w Wielkiej Sali odbyły się lekcje teleportacji.

Po nudnym wstępie przyszedł czas na praktykę.

-Teraz skupcie się i spróbujcie przenieść swoje ciało do obręczy przed wami.-powiedział wiotki mężczyzna z Ministerstwa Magii.

Gdy Lily już dziesiąty raz usiłowała się teleportować w jej obręczy pojawił się James. Dziewczyna krzyknęła przestraszona.

-Panie Potter! Proszę się uspokoić!-zawołała profesor McGonagall z drugiego końca Sali.

-Dobrze, Pani profesor!-powiedział głośno Rogacz zakładając dziewczynie kosmyk włosów za ucho. Szybko ją pocałował, co wywołało u niej chichot, a następnie wrócił na swoje miejsce.

***

P.O.V. Narrator

Dumbledore nerwowo krążył po swoim gabinecie. Było coraz gorzej. Szkoła teoretycznie była bezpieczna, ale Tom upodobał sobie to miejsce już wiele lat temu, mógł zechcieć je przejąć.

Ministerstwo nie chciało pomóc. Stwierdziło, że Hogwart jest całkowicie obronny sam w sobie. Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać nie ma szans się tu przedrzeć.

Mylili się w całej rozciągłości. Jeden atak już przecież przeżyli. No dobrze, dyrektor zamiótł sprawę pod dywan, ale jednak.

Albus wiedział, że praktycznie wszyscy Ślizgoni wstąpili w szeregi Riddla. Nie był pewny tylko co do młodszego Blacka, on pozostawał dla niego zagadką. Natomiast Malfoy, Avery, Crab, Goyle, rodzeństwo Carrowów i młoda Blackówna, oni wszyscy byli wierni ideałom ich rodzin co dawało pewność noszenia Mrocznego Znaku. Gdyby powiedział to publicznie, konsekwencje byłyby skandaliczne i najprawdopodobniej szkołę by zamknięto.

O ile czarnoksiężnik działał otwarcie, tak nauczyciele (a przynajmniej większość) potajemnie stworzyli Zakon Feniksa już wiele lat temu, gdy oficjalnie rozpoczęła się wojna. Dopiero ostatnio świat zaczął przybierać szare barwy.

Powoli wtajemniczali w organizacje zaufanych rodziców i absolwentów.

Młodsi uczniowie też wiedzieli co się dzieje. Szczególne zainteresowanie tym tematem wzbudzali szósto roczni Gryfoni. Dyrektor wcale się temu nie dziwił. Młody Black i Potter mieszkali z aurorami, do tego ten pierwszy za rodzinę ma fanatyków czystej krwi. Ba! Wszyscy przeżyli atak w Hogwarcie, Hogsmade i śmierć koleżanki.

Profesor usiadł ciężko w fotelu i westchnął.

-Oby to się wszystko szybko skończyło.-powiedział patrząc na swojego feniksa.

***

P.O.V. Narrator

Przez długi czas w Pokoju Wspólnym nie było hucznej imprezy. Tym razem zebrało się tu pół Hogwartu, Rogacz obchodził swoje siedemnaste urodziny.

Na stołach leżała ogromna sterta prezentów. Od przyjaciół Potter dostał brelok identyczny jak Syriusz, Dorcas i Lily a do tego nową miotłę. Od swojej dziewczyny dostał jeszcze rękawice do gry i bransoletę z literkami ,,J'' oraz ,,L''.

Zabawa trwała już ponad trzy godziny. Evans i Potter nieustannie wirowali do piosenek ABBY i Fatalnych Jędz, śmiejąc się i wymieniając pieszczotami.

W pewnym momencie za ścian wydobyła się żwawsza muzyka wraz ze słowami Syriusza:

-Moi mili, prosimy o chwilowe zajęcie miejsc. Jubilata wraz ze swoją lepszą połową zapraszamy za środek. Ta piosenka będzie o tym, jak pewien chłopak obiecał wszystko jednaj dziewczynie.-Na prowizoryczną scenę zrobioną ze stołu i krzeseł wszedł też Remus, Gabriela i Dorcas i w duszy życząc sobie powodzenia zaczęli śpiewać chórem:

Zobaczył ją tak bardzo blisko,

Tak naturalnie, przepiękną Lily,

I zapamiętał kolor, wszystko,

Już zakochany był, tak zakochany był!

Na jego oczach było olśnienie,

Przyszłość, kolacje i jej pragnienie,

I jeszcze ta obietnica dana:

Lily pokocha w końcu mnie!

Szarawy świat odejdzie szybko,

Poleci z nieba zielony dym..

Powoli z wiatrem spada nisko,

Zaczarowany był, zaczarowany był!

On zakochany był w jej oczętach,

Zauroczony w doborze słów!

I po za jego świadomością,

Odwagę dano mu,

żeby do Lily mówił jedno:

Ja pomaluję dzień swoją ręką

Na Ziemi pojawi się cud.

Dotykiem narysuje nowy rozdział,

Zamieni ci czarne na róż!

Ja pomaluję dzień swoją ręką

Na Ziemi pojawi się cud.

Dotykiem narysuje nowy rozdział,

Zamieni ci czarne na róż!

Miliardy nowych gwiazd na niebie,

Miliony wierszy, które znała już.

Tysiące barw, gdzie ona drzemie

I parę złotych róż, i kilka białych róż!

Dostała wszystko za spojrzenie,

Tych zielonych oczu, które poznał już

To wszystko nie jest jej marzeniem,

więc powiedziała mu,

żeby do Lily mówił jedno:

Ja pomaluję dzień swoją ręką

Na Ziemi pojawi się cud.

Dotykiem narysuje nowy rozdział,

Zamieni ci czarne na róż!

Ja pomaluję dzień swoją ręką

Na Ziemi pojawi się cud.

Dotykiem narysuje nowy rozdział,

Zamieni ci czarne na róż!

A kiedy zajdą te dni I jego słodka Lily

Odjedzie we mgle czarnym koniem - OLE

Powie, że to nie grzech!

Jego kolej na gest,

Zawołać czego on chcę 

I weźmie do rąk

Może w końcu i ją,

Pocałuje w tę noc!

Gdy przyjaciele skończyli śpiewać, Potter wyciągnął pudełeczko z kieszeni i uklęknął przed rudowłosą złapał ją za rękę i zapytał:

-Wyjdziesz za mnie?-patrząc mu w oczy, z mokrymi policzkami pokiwała głową. Chłopak założył jej pierścionek i pocałował w akompaniamencie oklasków i gwizdów.

W tym momencie do Pokoju Gryfonów weszła profesor McGonagall z zamiarem złożenia chrześniakowi życzeń, ale to co zobaczyła przerosło jej oczekiwania. Chcąc nie chcąc spodziewała się libacji alkoholowej a nie scen niczym z romansów.

Co prawda, James wspominał jej, że zamierza oświadczyć się Lily. Mimo całej swojej sympatii do dziewczyny, którą traktowała jak własną córkę, to uważała, że oświadczyny po siedmiu miesiącach związku to niezbyt mądre posunięcie. Nawet jeśli patronusy były bliźniacze, mimo wieloletniego uczucia, które w Jamesie dojrzewało a w Lily kwitło. Uważała, że to zdecydowanie za wcześnie.

Nigdy nie pomyślałaby, że słowa: ,,Wiesz, ciociu, oświadczę się jej, jak tylko będę mógł'' okażą się tym, co widzi. A jednak.

-A co tu się dzieje? -zapytała dla niepoznaki.

-Zaręczyli się! -krzyknął Syriusz szczerząc się od ucha do ucha.

-Och to wspaniale! Szczęścia moi drodzy! Ale teraz proszę już kończyć. -odwróciła się i wyszła ze sztucznym uśmiechem.

***

P.O.V. Narrator

Jamesa obudziły jasne promienie porannego słońca. Gdy otworzył oczy zobaczył rudą burze włosów. Gdy przypomniał sobie, co się wczoraj wydarzyło, uśmiechnął się, zamknął z powrotem oczy i poszedł spać dalej.

***

P.O.V. Narrator

Dumbledore siedział w swoim fotelu i spokojnie obserwował chodzącą w kółko Minerwę. Kobieta od dziesięciu minut wydeptywała dół w jego gabinecie.

-Oni mają po siedemnaście lat! To nieodpowiedzialne! Zaraz się pokłócą, jeszcze dojdzie do czegoś, czego oboje nie chcemy! Ba! Może dojdzie do tego z czym przyszła Carter! Albusie, zrób coś! -nauczycielka wyglądała, jakby miała zaraz zwariować.

-Ależ Minerwo, nie ma się czym przejmować. I ty i ja widzimy, że Lily i James są sobie przeznaczeni. A czy zaręczą się teraz czy za rok... Za dużo to nie zmieni.

-Albusie!

-Droga Minerwo, człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach. Pozwól im się uczyć i nie zabieraj tej dwójce kamieni spod nóg.

***

P.O.V. Narrator

Pani Evans siedziała na łóżku trzymając list od swojej córki. Był cały pognieciony i mokry od łez kobiety, ale treść dało się jeszcze odczytać:

Drodzy Rodzice,

wiem, jakie macie zdanie na ten temat, ale uznałam, że powinniście wiedzieć.

James mi się oświadczył. Jesteśmy zaręczeni. I nie ważne co na ten temat uważacie, ja wiem swoje. Mój narzeczony dał mi już pierścień obietnicy w Boże Narodzenie. Wiedziałam, że to planuje i w każdej chwili mogłam to przerwać. Nie zrobiłam tego.

I mimo, że zawsze będę Was kochała, to wiem, że on da mi niewyobrażalne szczęście i przez całe życie będzie mnie obdarzał niepodważalną miłością.

Kocham Was,

Lily


Mark Evans nie był z tego obrotu spraw zadowolony. Trzasnął drzwiami i wyszedł z domu.

Petunia, gdy wróciła do domu zastała płaczącą mamę, która mięła kartkę.

-Mamo? Co się stało?-zapytała klękając obok niej.

-Lily... ona...-starsza kobieta nie mogła wydobyć z siebie głosu.

-Co z nią?-zapytała twardo Evansówna

-Zaręczyła się.- w tym momencie pochłonęły ją spazmy płaczu.  

1679 słów 




Tak, zmieniłam tekst piosenki. Tak, miał bardziej pasować. I ku mojemu zdziwieniu prawdopodobnie doczekacie się playlisty, gdzie teksty będą zmienione... Tak, właśnie zapowiedziałam Wam covery. 

No ale przechodząc do rozdziału. 

Trochę żałuje, że już się zaręczyli. I chociaż zamysł od początku był taki to... No powiedzmy, że czas akcji nie bardzo mi teraz odpowiada a i okazało się, że w poprzednim rozdziale przesunęłam datę rozpoczęcia pierwszej wojny czarodziejów o jakieś... 7 lat... No także tego...

I wiem, że wątek Syriusz-Gabriela-Dorcas jest dość... skomplikowany. Ta trójka sama zdecydowała o takim obrocie spraw, więc chcąc nie chcąc musiałam ich posłuchać; w końcu to ich historia, prawda? Chociaż sama nie wiem, czy ich posłuchać, czy może jednak zakończyć to... korzystnie. Cały ten wątek jest już powoli niedorzeczny, patrząc na to już z perspektywy LAT (a jak dziś pamiętam jak w wieku 12-stu lat obmyślam ten wątek razem z Osobą Betującą). 

  

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał i że zobaczymy się w kolejnym! 

A, że teraz robię sobie plan wydarzeń to co powiecie na zapowiedź?

W następnym rozdziale:

-Pełnia

-U Petunii

-Wątpliwości Lily 

-Dłuuga Noc ;-)


Ginny_Kleo_Potter 

07.2021-01.2022



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top